Często i chętnie śmiejemy się z dziwacznych eksperymentów naukowych, których zastosowania nie potrafimy sobie wyobrazić, a w które mimo to jakiś badacz zainwestował swój czas i siły (a jego placówka naukowa lub sponsor czasami także pokaźne fundusze), często nie licząc na nic poza zaspokojeniem własnej ciekawości i szansą na IgNobla. Do anegdot przeszły już badania nad pechem, rolą trzynastki, korelacjami między znakami zodiaku i cechami osobowości oraz wpływem przeciągu na wrażenie, że dom jest nawiedzony przez ducha, eksperymenty Francisa Galtona nad zaparzaniem herbaty czy wreszcie badanie, w którym brytyjski psycholog Richard Wiseman postanowił ustalić, jaki jest najśmieszniejszy dowcip świata (i uzyskał nader dyskusyjny wynik).

Śmiejemy się, nie zdając sobie sprawy z tego, że wnioski z pozornie nawet najbardziej dziwacznego eksperymentu wcale nie muszą być błahe. Niejedno z tych badań pozwoliło bowiem zaobserwować dotąd nieznany absurd w ludzkim zachowaniu lub wyjaśnić jakieś już wcześniej zaobserwowane, jednak dotąd niewyjaśnione zjawisko. Najważniejszy jednak w „dziwnych” badaniach jest fakt, że nawet najbardziej odjechane z nich pomagają nam, ludziom, dowiedzieć się o sobie czegoś nowego, otwierają nam nowe horyzonty – i oczy na fakt, jak niezwykłym jesteśmy gatunkiem.

O tym wszystkim opowiada Wiseman w swej „Dziwnologii” – wydanym właśnie przez W.A.B. błyskotliwym kompendium niecodziennych eksperymentów, któremu poświęciła swój program (i rozmowę ze mną) dziś Hanna Zielińska:

3 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *