Od zarania dziejów ludzie chcieli się pokazywać innym z jak najlepszej strony. Ta strona zresztą, co ciekawe, miała przeważnie wymiar ewolucyjny: kobiety podkreślały urodę i młodość, mężczyźni rywalizowali ze sobą na polu tężyzny fizycznej lub kumulacji zasobów. Jedno i drugie było z punktu widzenia płci przeciwnej atrakcyjne, choć decyzje na tym polu rzadko były racjonalne: od zarania dziejów za naszymi preferencjami stoją geny, programujące ludzkich samców do szukania samic wyglądających na młode, zdrowe i płodne (a przez to mogące urodzić i wychować jak najwięcej potomstwa), a ludzkie samice do szukania samców silnych, odważnych i operatywnych (oraz skłonnych do dzielenia się tym, co zdobędą, z samicą i jej potomstwem). I na takie ludzkie preferencje trafił Instagram.

Nie był pierwszym medium społecznościowym, które zaczynając od obrazków, zaczęło ocierać się o pornografię (Tumblr już tu był), był jednak pierwszym, które zostało zaprogramowane tak, by za pomocą lajków (a właściwie łechtanej przez nie próżności) wkręcić i uzależnić użytkowników w stopniu nieporównywalnym np. z rodzinno-koleżeńskim Facebookiem. I o tym Instagramie rozmawialiśmy dziś w „Pytaniu na śniadanie” w doborowym gronie ekspertów (każdy z uczestników ma ponad 10 tysięcy śledzących, a jedna z uczestniczek nawet blisko milion):

PS. A jakby ktoś pytał o moje konto

4 komentarze

Skomentuj Natalia20041989 Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *