U Franza Maurera (autor mojego ulubionego bloga ekonomicznego) można sobie ostatnio poczytać, co nasza Jaśnie Oświecona Arcysocjalistyczna Władza planuje zrobić rynkowi leków w Polsce. Nie, nie mówię o projekcie ustawowego ograniczenia liczby aptek, o którym głośno było miesiąc temu – okazał się zbyt mało szkodliwy i to ponoć przypieczętowało jego los. Zwłaszcza że w międzyczasie Ministerstwo Zdrowia (nazwa iście orwellowska) postanowiło pójść na całość i raz na zawsze skończyć z wolnym rynkiem w branży farmaceutycznej. Tak przynajmniej wynika z ustawy, która przewiduje zakaz promocji cenowych oraz zamrożenie cen leków dotowanych z kieszeni podatnika. Jak wszystko dobrze pójdzie, niezdrowa konkurencja między aptekami wyląduje na śmietniku historii, a uregulowane ustawą ceny medykamentów spadną na łeb na szyje (choć dziwnym trafem konsumenci przeciętnie będą w aptekach zostawiać znacznie więcej złotówek niż dziś). W konsekwencji w społeczeństwie zapanuje absolutna równość i powszechne szczęście.

Nic dziwnego, że Maurer, wredny i krwiożerczy kapitalista, zżyma się na projekt ministerstwa, aż mu piana na usta wychodzi. Streszczał tutaj tego zżymania nie będę, sami sobie poczytajcie tutaj i tutaj. Najbardziej z tego za serce tudzież kieszeń chwyta (nie mogę się powstrzymać, muszę zacytować) opis staruszki chorującej na koszt Trzeciej chyba jeszcze Rzeczpospolitej, w czasach, gdy Franz był aptekarzem:

Miałem taką pacjentkę, babinę astmatyczkę, która stosowała całą gamę drogich aerozoli nowej generacji. Brała tego całe siateczki, bo patologiczny system refundacji sprawiał, że przy okienku płaciła… 2.50 pln choć sam lek w hurcie kosztował czasem ponad 100 pln…
Dla tej paniusi te leki były 'takie tanie i pewnie nic nie warte’ jak mawiała, choć NFZ dopłacał do nich grube pieniądze efekt był taki, że paniusia uzbierała pół sekretarzyka Foradilu…
Gdyby musiała wyłożyć przy okienku a vista 100 złotych, a potem podreptać po 97 złotych refundacji, to dwa razy by się zastanowiła czy nazwać ten lek 'tanim i nic nie wartym’…

Dziwicie się jeszcze, że Polacy rok w rok okazują się narodem największych w Europie lekomanów. Bo ja ani trochę. W końcu żyją w kraju, w którym – jak zauważa Franz –

system refundacji po prostu demoralizuje ludzi leki powinny być relatywnie drogie tzn. człowiekowi powinno się bardziej opłacać ich… nieużywanie. Wtedy znaczna część populacji po prostu zaczęłaby dbać o stan zdrowia… oczywiście, że drogie leki stosowane w chorobach nowotworowych albo metabolicznych powinny być w dużym stopniu refundowane, ale już refundowanie antybiotyków czy leków stosowanych w nadciśnieniu to idiotyzm…

Nie mam więcej uwag. Ani wątpliwości, że reforma przejdzie.

54 komentarze

  1. Wiecie co, ja sie wqrwiam. Na ten system. Bo od lat nie korzystam z tzw darmowej opieki medycznej, opłacając sobie i córce prywatną przychodnię i wszystkie ale to wszystkie zabiegi, badania i takie tam. I gdzie jest moja kasa?
    A w aptece wydaje miesiecznie ok 300 PLN, bo leki moje i córki w wiekszości sa nierefundowane (mimo astmy mojego dziecka i licznych alergii). opakowanie antybiotyku marki Zinnat kosztuje 36 PLN, a buteleczka kropli do nosa, bez których słabo nam sie funkcjonuje 30 PLN.
    Ale ja mam pracę,z arabiam nieźle i mnie na to stać.

    A moja Matka osobista, po 20 latach pracy w szkole i z choroba zawodową ma emeryturę w wysokości 540 PLN. Jej leki na : cukrzycę, nadciśnienie, krzepliwość, serce kosztuja miesiecznie ok 270 PLN. Wiem, bo kupuję. I co, mają byc jeszcze droższe??????
    To zostaje tylko qrva: Emerycie, wesprzyj partię czynem. Umieraj przed terminem”.
    Fakt głupota jest refundowanie leków na nadcisnienie i więńcówkę. Dopłacajmy do miejsc na cmentarzach.

    Meg
  2. Meg, twoja kasa jest w przepastnych brzuchach urzędników z ZUS-u, NFZ-u i całej tej ponad normę u nas rozwinietej biurokracji. Popatrz na to tak: gdyby Twoja matka przez lata nie odprowadzała dzikich haraczy na niewydolny system opieki zdrowia, dziś byłoby ją stać na większość z tych leków bez dopłat państwowych…

    Ja sam opłacam ZUS-y z przyległościami, jak każdy pracujący obywatel, poza tym jednak jedno z miejsc, w których pracuje zapewnia mi dostęp do prywatnej opieki medycznej na preferencyjnych warunkach (duże upusty, bo ubezpiecza się na raz cały zakład pracy etc.). Summa summarum, prywatna sieć przychodni kosztuje mnie miesięcznie niemal 10 razy mniej niż państwowa służba zdrowia. Za te 10 razy mniej dostaję system, w którym, by być przyjętym przez specjalistę, wystarczy telefon dzień wcześniej (w Warszawie na „państwowym” czekałbym miesiąc albo dwa), ba, jeśli sobie zażyczę, lekarz przyjeżdża mi do domu. Do dziś nie jestem w stanie zrozumieć, jakim cudem państwo polskie za kasę, którą bierze, jest w stanie zapewnić obywatelom najwyżej marnie wyposażony gabinet, w którym lekarz zarabiający tysiąc złotych i pielęgniarka zarabiająca osiem stów patrzą na pacjenta, jakby chcieli go zjeźć z głodu.

    I jeszcze jedna uwaga do tego, co zastajemy w aptekach. Normą jest (przynajmniej moje doświadczenia na to wskazują) przepisywanie przez polskich lekarzy najdroższych albo prawie najdroższych wersji leku z tych, które mamy na rynku (lekarz z czegoś żyć musi). Jednak jest na to dość prosty sposób. Zawsze, gdy dostaję na recepcie coś, co kosztuje więcej niż 20 zł za opakowanie, pytam w aptece i o generyk. W ośmiu na dziesięć przypadków zostaje on znaleziony i wychodzę z apteki z czymś nawet 5 razy tańszym. Ot, wolny rynek.

  3. Ja własnie tego fenomenu nie pojmuję. Bo ZUS z przyległościami kosztuje mnie miesięcznie prawie 10 razy tyle, co abonament w prywatnej przychodni z wodotryskiem, przenośnym kolorowym USG i panem doktorem z laptopem, który przyjeżdzając do domu dokładnie wie na co i kiedy moja córka była leczona.
    Ja rozumiem,że chodzi tu o ideę sprawiedliwości społecznej i wsparcia tych, co to juz pracować nie mogą. Ale przecież oni też w swoim czasie przeróżne składki odprowadzali…
    Zapytam o te generyki Tomku, dzięki.

    Meg
  4. Ciekawe co Komisja europejska powie na to. Jeszcze z pewnoscia okaze sie ze ustawa jest niezgodna z wolnym ruchem towarow i bedzie nastepny cyrk, tak jak z UniCredit a potem nastepny „sukces”.

    wiking
  5. Wszystko pięknie [Autorze], ale np. wrodzonej wady serca za te Twoje składeczki byś sobie nie zoperował, bo nie było by cię na to stać – gdybyś faktycznie płacił wyłącznie prywatne ubezpieczenie i korzystał wyłącznie z prywatnej słuzby zdrowia, to Twoja składka wcale nie musiałby być mniejsza od tej, którą teraz płacisz do kas państwowych. Problem nie leży w wysokości składki, tylko w tym co się potem z nią dzieje – ale tutaj chyba każdy przyzna, że kwoty wpłacone do NFZ chudną krążąc po jego korytarzach.

    Porada specjalisty i nawet nocna wizyta z laptopem to finansowo mały pryszczyk w porównaniu z taką operacją kardiochirurgiczną, albo neurochirurgiczną.

    tuje
  6. Nie ma co mówić nowe wraca ;). Najlepszym przykładem zgodnie popierany przez PIS i PO projekt uwłaszczenia działkowców. A czy ja skromny żuczek też dostanę od państwa działeczkę w centrum. Bardzo proszę i obiecuję chodzi do wyborów i wspierać Przewodnią Siłe (Siły?) Narodu. Amen

    filkower
  7. A wiesz ile KOSZTOWAŁA W CAŁOŚCI ta operacja? to po pierwsze, a po drugie Autor zna przypadek, w którym prócz standardowych wręczajek nie było potrzeby wpłacania tak dużych (jak na średnią krajową) kwot, więc jak na razie jeśli chodzi o przypadki płacenia/niepłacenia to remis.

    Bliskich do tej wyliczanki mieszał nie będę.

    tuje
  8. Tuje, przypadek, o którym piszesz (mojego z kolei ojca, żeby uściślić – widzisz zatem, że już tu wmieszałeś moich bliskich), to zupełnie inna bajka. Otóz z wszelkich wyliczeń mi wynika, że rodzic mój przez 30 lat płacenia składek zdrowotnych po (w przeliczeniu na dzisiejszą siłę nabywczą pieniądza) kilkaset złotych miesięcznie (czyli kilka tysięcy rocznie), miał po prostu prawo oczekiwać, że państwowy ubezpieczyciel dołoży mu się do operacji. Gdyby tych pieniędzy mu nie zabierano, spokojnie byłby w stanie odlożyć wystarczająco dużo kasy, by wystarczyło na tuzin takich operacji, jaką przeszedł. Zwłaszcza że równie wielki haracz państwo przez lata wycisnęło z jego żony, a teraz wyciska z dzieci.
    Poza tym, przypomnę Ci, że na operację czekał ok. pół roku (sytuacja na szczęście nie była aż tak podbramkowa), a jak już do niej doszło, to państwowi lekarze częściowo spartaczyli robotę. Sądzę zatem, że jego przykładem nie powinieneś się tu wspierać.

  9. „Gdyby tych pieniędzy mu nie zabierano, spokojnie byłby w stanie odlożyć wystarczająco dużo kasy, by wystarczyło na tuzin takich operacji, jaką przeszedł.”
    Może sprawdź lepiej o czym mówisz: najbardziej podstawowe operacje kardiochirurgiczne w krajach Europy Zachodniej to około 40-50 tysięcy złotych (powyżej 10tys. euro), jeśli o chodzi o zabieg, o którym wspomniałeś – to mówimy to o kwotach co najmniej 100-200 tysięcy złotych (sam zabieg, plus rehabilitacja, leki, pobyt w szpitalu…) Przy takich operacjach ceny w Polsce nie będą się jakoś drastycznie różniły (może się opłaca Anglikom leczyć w Polsce zęby, a Niemcom z Goerlitz jechać do polskiej przychodni z grypą, ale wątpię, czy zaoszczędziliby na _poważnych_ operacjach w Polsce).
    Tuzin to 12. Ile lat trzeba odkładać z pensji, żeby starczyło zatem na rezerwę co najmniej miliona złotych?
    Te pieniądze trzeba albo wpłacić wcześniej, albo uzbierać, albo skorzystać z pomysłu jakim są ubezpieczenia społeczne. Twoja dodatkowe ubezpieczenie prywatne nie obejmuje ŻADNYCH poważniejszych zabiegów, bo i trudno by było oczekiwać, że malutka firma komercyjna (malutka z punktu widzenia NFZów) byłaby w stanie na zasadzie rozkładania kosztów pośród wszystkich ubezpieczonych płacić (a często przed-płacić) za tak poważne operacje.
    Napisałem żebyś nie porównywał składeczki, którą tam płacisz ze składką, którą płacisz do państwowej kasy, bo w państwowej służbie zdrowia za to pewne zabiegi MOGĄ być wykonane, a w tej prywatnej NA PEWNO NIE BĘDĄ.
    Nie oznacza to, że jestem zwolennikiem państwowych ubezpieczeń. Zwracam tylko uwagę na to, że składka komercyjna dająca te same możliwości lecznicze w _zakresie_, który oferuje państwowa służba zdrowia też byłaby wysoka – oczywiście, gdyby nie złodziejstwo i marnotrawstwo pieniędzy w koszmarze biurokratycznym NFZów dostałbyś standard taki jak masz podczas konsultacji w Twojej prywatnej lecznicy – pieniądze są marnotrawione, więc standard jest niższy, a do poważnych zabiegów kolejki są duże.
    O tym pisał zdaje się przecież Franz Maurer we wskazanych przez Ciebie notkach – babcia w okienku musiałaby za lek zapłacić rzeczywistą jego cenę (te 100zł), a potem ewentualnie podreptać do NFZ po refundacje tych 97zł. Zapłaciłaby owszem 3 złote, ale miałaby jednak szansę na uświadomienia sobie, ILE NAPRAWDĘ KOSZTUJE LECZENIE.

    Anonim (Tuje)
  10. Oczywiście, że nikogo nie stac na prywatne leczenie szpitalne. Jakby ci kiedys podliczyli dzien na Oiomie to ta rezerwa stopnialaby w ciagu kilku tygodni a na Oiomach czasami lezy sie dosyc długo.Sam brałem lek drogi jak cholera, kotrego jedna tylko tabletka kosztowała szpital 100 pln. Jedna tabletka ( brałem 3 dziennie przez ponad tydzien)i to po refundacji.innych kosztów nawet nie chce mi sie liczyc

    Po to własnie wymyslono ubezpieczenia spoleczne, aby wszyscy płacili bo wiadomo, ze pieniądze na leczenie bedą wydane tylko a chorych, a wiec nie na wszystkich…tak jak w przypadku samochodowego O.C.

    Skuteczny sytem to system publiczno-prywatny, a wiec operacje z ubezpieczen tak jak rehabilitacja, ale podstawowy koszyk usług cżęsciowo płatny. Skonczyłoby sie bieganie po przychodniach i lekomania. nawet w socjalnej Szwecji za wizyte u lekarza rodzinnego trzeb placic.

    Zreszta taki system istnieje.ogromna częsc społeczenstwa leczy sie w prywatnych gabinetach a na operacje idzie do panstwowych szpitali

    galopujący_major
  11. >> Tuje & Anonim: oferta komercyjnych firm medycznych (Medycyna Rodzinna, Swissmed czy Medicare) świadczy o tym, że 'to się jednak da zrobić’. Oczywiście, że np. Medicare bazuje na klientach korporacyjnych abonament za kilkaset złotych dostaje jako bonus tylko management – i mogą w razie czego polecieć na operację do Stanów za $100k.

    Gwoli ścisłości: post u mnie na blogu dotyczył głównie rynku leków a nie samych świadczeń, a inspiracją była informacja, że Wal-Mart zaczyna w swoich sklepach sprzedawać ok 300 generyków w cenie $4 – czyli 2-10x taniej niż podobne leki w tamtejszych drugstore’ach.

    Generyki w cenie $4 są bedą tam dostępne od ręki, także dla osób nie objętych ubezpieczeniem – u nas za 15 złotych można sobie kupić tylko najtańsze, stare preparaty – za nowe antybiotyki czy leki p.nadciśnieniu płacisz przy okienku 30, 40 czy 60 złotych…

    Oczywiście, że pomysł Wal-Mart’a opiera się na założeniu, że chcą sprzedawać „wszystko co się da” i lek nie różni się od żarcia dla psa – a dzięki efektowi skali w swoich sklepach, z marżą rzędu 5 centów/produkt i tak wychodzą na swoje…

    Wymieniony przez Was rynek świadczeń i drogich zabiegów nieco odbiega od rynków, bo czasem choroba nie wybiera. Podkreślam 'czasem’ bo wrodzona wada serca, glejak mózgu czy jakiś zespół metaboliczny to jest rzeczywiście niezbyt szczęśliwu 'traf’.

    Ale zachęcam do zapoznania się ze statystykami ile tych, rzeczywiście niezawinionych przypadków jest całym w ogóle chorób i przypadłości jakie leczy medycyna…

    Bo jak na razie państwo demoralizuje i okrada obywateli fundując:
    gips małolatom co 'się połamali’ na desce albo kręcąc piruety na rowerku; resekcje raka płuc & operacje krtani u palaczy z 40-letnim starzem; stenty i wszczepianie by-passów miłośnikom tłustej golonki i majoneziku; antybiotyki panienkom bez czapek i szalików na 20st mrozu…

    Nie jestem jakimś strasznym kapitalistycznym zwierzakiem, ale jak mam do wyboru:
    – kształcić i dbać o własne dzieci odkładając forsę albo (dobrowolnie!) kupując ubezpieczenie medyczne

    – dać się okradać, po to żeby państwo zafundowało by-pass’y tłuściochom, protezy wiejskim motocyklistom i zapalenie ucha środkowego idiotkom bez czapek

    To ja z premedytacją wybieram to pierwsze a całą resztę mam wiadomo, gdzie… u mnie to po prostu instynkt :)) który większość ludzi gdzieś chyba zatraciła…

    Ja wiem, że jest wielu chętnych do skorzystania z moich pieniędzy, ale mówię im: won!

    Życzę wszystkim dużo zdrowia w tym popyrtanym świecie :))

  12. Tuje i Majorze, ja widzę dość prostą receptę na te bolączki: podzielić NFZ z powrotem na kasy chorych (może być ich nawet więcej niz 16), a potem w diabły wszystko sprywatyzować, tudzież dopuścić do tortu zachodnich ubezpieczycieli. Daję głowę, że nawet przy zachowaniu obowiązku ubezpieczenia zdrowotnego przy takiej konkurencji raz dwa w przychodniach i szpitalach (również bez wyjątku prywatnych) osiagnęlibyśmy wtedy na tyle przyzwoity poziom, że lekarze, pielegniarki i pacjenci przestaliby w końcu narzekać…
    Pamięta ktoś półki sklepowe za komuny. Też mieliśmy wtedy państwowe zarządzanie tym, co powinno być prywatne i wychodziło tak, jak dziś w słuzbie zdrowia. Co jednak, jak widać, niewiele nauczyło nasze elity, po obu stronach sceny politycznej zapatrzone w Marksa i Lenina.

  13. Służba zdrowia w Polsce jest niedoinwestowana, wydajemy mniej niż wiele sasiednich krajów (jak czechy chyba nawet) Tyle że sedno problemu tkwi w tym że u nas nie przeprowadzono debaty w której wypracowano by kompromis na co warto wydawać pieniadze a na co nie.

    Partie polityczne, pisałem tu juz o tym, nie są skłonne do kompromisu (wszystkie te nieudane porozumienia ponad podziałami, pakty dla przedsiebiorczości itd) z innymi (mimo że obywatele tego oczekują) a to oznacza ze mają bardzo małe pole manewru i zmuszone są schlebiać gustom niemal każdej grupy społecznej bo same zwykle mogą liczyć na poparcie realnie góra 20% twardego elektoratu. Więc wydają na wszystko i chcą dać wszystkim a to nie jest realnie możliwe.

    Nikt nie chce, czy raczej boi się postawić problemy tak jak powinny brzmieć – czyli czy wolisz emerytury pomostowe dla góników i nierówny wiek emerytalny czy też dobrze doinwestowaną służbę zdrowia czy dobrą edukację. Każdy kto tak mówić zwykle jest zakrzyczany że tak nie można, jednych szczuć na innych. Tyle że z dobrej edukacji skorzysta i górnik i sprzedawca w sklepie czy bankowiec a z emerytury z definicji bardzo mało ludzi. I póki ktoś odważny nie policzy obu stron równania i póki sami sobie tego nie uświadomimy to bedziemy żyli w fikcji darmowej służby zdrowia czy kiepskiej szkoły (tak złej że nawet Giertych posyła swoje dziecko do prywatnej szkoły).

    woodya
    1. A czy teoretycznie nie lepiej byłoby pieniądze zostawić ludziom, zamiast zbierać je w podatkach czy składkach na ZUS, i pozwolić im samym decydować, czy chcą doinwestować służbę zdrowia czy wspomagać organizacje niosące pomoc biednym?

  14. Ja tam na ekonomi medycznej się nie znam, ale mam takiej przeczucie, że sama idea nieodpłatnych świadczeń jest chybiona. W socjalistycznym Królestwie Szwecji podstawowa i specjaityczna opieka medyczna są płatne, a leki w praktyce pełnopatne. Oznacza to, że za wizytę w rejonie z katarem zapłacić trzeba było w 2004 r. 120 (SEK), a za wizytę u spejalisty jakies 200 (SEK) Daje to odpowiednio po dzisiejszym kursie daje ok.50 i 84 PLN. Siłę nabywczą oceniam jako 5:1. Nie pokrywa to zatem istotnej częsci kosztów, ale eliminuje popyt ze strony tych, którzy świadczeń w istocie nie potrzebują. Leki do pewnego limitu rocznego (w 2004 r. – choć tu mogę się mylic było to ok. 1000 SEK) są pełnopłatne, a kolejne progi refundacji, aż do pełnej, przysługują po wyczerpania limitu. Naprawde ubogim pomaga opieka społeczna, co jest zrozuiałe. By środki społeczne były użyteczne muszą być celowo i gospoadarnie pozytkowane. Pewnie Szwecja to żaden raj, ale są racjonalni i chyba wiedza co robią.

    Oczywiste jest natomiast dla mnie, że wysokospecjalistyczne procedury powinno pokrywać obowiązkowe ubezpieczenie (nie wiem czy koniecznie państwowe). Nikt dla żartu czy kaprysu nie podda się dializie, czy nie zrobi sobie py-passa. Myśle też, że gross środków NFZ preznacza wcle nie na zakup takich usług, ale na własnie na medycyną ambulatoryją.

    A tak poza tym, moje doświadczenia osobiste z lekarzami wskazują na jedno: prywatyzowac co sie da, w publicznej służie zdrowia zawsze czulem sie jak śmiec.

    Filkower
  15. P.S. Apteki zaś w Królestwie są państwowe i non-profit. Pokrywają wiec jedynie swoje koszty. Nie mam pojecia czy to sprawnie działa, ale u nas by sie chyba nie przyjeło, bo sektor publiczny na tym szczeblu nie jest specjalnie oszczędny (nie wiem czy da się to delikatniej ująć).

    Filkower
  16. Tomasz… doigrałeś się.
    Jak wiesz od początku z zainteresowaniem czytam twego bloga, często chyląc z pokorą głowę nad twoimi przemyśleniami. Jednak ten raz sprowokował mnie do napisania pierwszego u Ciebie posta.
    Ale ad rem:
    1. Zgadzam się z Tobą, iż polska państwowa służba zdrowia wymaga gruntownych przemian.
    2. Zgadzam się również tym, iż „sojusz” publiczno – prywatny w służbie zdrowia częściowo uzdrowiłby sytuację.
    3. Zgadzam się (tak, tak… po raz trzeci), iż prywatne przychodnie z comiesięcznym abonamentem, wygodną kanapą i uśmiechniętym personelem są przyjemną alternatywą dla kolejek do specjalistów oraz miesięcy oczekiwań na specjalistyczne badania w państwowej służbie zdrowia.
    ………………………………………………………..
    NIE ZGADZAM SIĘ natomiast z tezami, które wygłaszane są przez wielu komentatorów tego bloga, a przede wszystkim przez Ciebie drogi przyjacielu.
    TEZA 1 „Bo ja ze swoich składek nazbieram na tamto i owamto”…
    Bzdura wierutna. Jak wiesz życzę Ci wiele zdrowia, szczęścia i pomyślności ale:
    -zakładając, że do 40 roku życia będziesz zdrowy jak przysłowiowa ryba,
    – zakładając, iż do ukończenia tego szacownego wieku będziesz zarabiał… dwie średnie krajowe tj. c.a. 5000 zł.
    – zakładając, że nieszczęśliwie (czego nawet nie śmiem zakładać) spotka cię dzień po urodzinach ciężka choroba, nieszczęśliwy wypadek etc.
    to:
    Mając 40 lat będziesz miał za sobą ok. 180 miesięcy pracy x 355 zł (tyle średnio wynosiłaby przy powyższych założeniach miesięczna składka zdrowotna, co daje kwotę 63900 zł.
    Zważywszy, iż koszt leczenia:
    – pacjenta po ciężkim wypadku (rozległe urazy wewnętrzne, długa hospitalizacja, jeszcze dłuższa rehabilitacja) wynosi od 70 000 zł do 120 000 zł.
    – pacjenta chorego na białaczkę oscyluje w granicach 200 – 300 tyś. zł – pojawia się pytanie, jeżeli (nie daj Boże) stałoby się Tobie to co opisuję powyżej, skąd wziąłbyś brakujące 40 – 100 tyś. zł???
    Ubezpieczenie zdrowotne, jak każde inne ubezpieczenie, ma Ci „coś” zagwarantować na wypadek „czegoś”. W tym wypadku opiekę medyczną w przypadku choroby. Oczywiście, możesz dożyc w zdrowiu 100 lat… chodzi o to, że plącąc składkę na ubezpieczenie zdrowotne nie płacimy za konkretne działania ale płacimy na ewentualność wystąpienia zdarzenia.

    TEZA 2 „Państwo okrada obywateli, fundując gips małolatom…” etc.
    Oczywiście najlepszym rozwiązaniem jest zabronić wszystkim ryzykownych działań, gdzie do ryzykownych działań zaliczy należy jedzenie ryb – zadławienia ością zdarzają się nader często. Jednocześnie trzeba postulować aby botanicy, genetycy i inni naukowcy dołożyli wszelkich starań w hodowli gumowych drzew, produkcji miękkich chodników i w 100% bezpiecznych samochodów.
    Jednocześnie:
    1.Karane śmiercią powinny być:
    – jedzenie golonki,
    – palenie papierosów,
    – wychodzenie zimą z domów,
    – posiadanie psa,
    – używanie elektryczności.
    2. Na długoletnie więzienie skazywać należy tych, którzy:
    – chodzą bez czapek i szalików,
    – opalają się,
    – piją alkohol,
    – uprawiają sex.
    Gdyż wszystkie te działania doprowadzają w konsekwencji do „okradania” praworządnych obywateli z ich pieniędzy.
    Brzmi to co najmniej jak groteska?!
    Nikt na świecie nie wymyślił jeszcze idealnego rozwiązania na w pełni sprawny system zdrowotny. Zawsze jakaś grupa, cześć obywateli będzie się czuła poszkodowana. Trzeba po prostu dążyć do tego, aby pieniądze z ubezpieczenia zdrowotnego były mądrze dystrybuowane.
    Z przyjacielskimi pozdrowieniami i życzeniami wielu mocy twórczych pozostaję…

    PS. Tuje – ty jedyny chłodzisz gorące umysły :))

    Lukee
  17. Wal Mart jest potega i moze sobie pozwolic na niemalze rozdawanie lekow, byle sciagnac klienta – ten zawsze cos jeszcze przeciez kupi. To raz.
    Dwa – oczywiscie, wynikiem owego rozdawania lekow beda powazne straty, ktore Wal Mart uwzgledni w placonych podatkach i wyjdzie na swoje. O to mozna byc spokojnym, zwlaszcza,ze kazdy rzad bedzie mu przychylny: Wal Mart w powaznym stopniu pomaga mu w rozwiazaniu problemu wprowadzania jakiejs formy pomocy dla osob, ktore nie jest stac na leki. Jedno jest oczywiste i jasne – k t o s za te leki firmom farmaceutycznym bedzie musial zaplacic realna cene i z pewnoscia bedzie to przecietny podatnik, tyle, ze bedzie to malo ewidentne, bo pogrzebane w rachunkowosci i Wal Martu, i panstwa.

    Wszystko to jeszcze byloby ok. gdyby nie ten drobny fakt, iz zarobki w Walmarcie ( oczywiscie, poza tymi wysoko managerskimi) nie wystarczaja na utrzymanie nie tylko rodziny, ale nawet osobie pojedynczej. Sa to stawki wrecz nikczemne, no ale coz – nikt w Walmarcie pracowac nie musi. No i jakos to sie kreci, ale porownywanie polityki WalMartu z polityka panstwowa jest co najmniej nieporozumieniem.

    Jeszcze inna sprawa jest ekonomiczny efekt, jaki ow najnowszy pomysl WalMartu spowoduje dla innych aptek. Poki co, obserwuja:
    http://walmartwatch.com/blog/archives/wal_marts_move_on_generics_resonates/

    W zadnym (moze poza Francja) kraju ludzie nie sa zadowoleni ze sluzby zdrowia. Powolywanie sie na cudze doswiadczenia powinny brac pod uwage nie tylko to co im w y s z l o, ale takze wady danego rozwiazania.
    No i pamietac, ze zycie trwa, a to zawsze przynosi nowe problemy.

    Polskiej sluzbie zdrowia, przede wszystkim potrzebna jest nowa m e n t al n o s c. Mialam okazje zwizytowac niedawno toalete w jednym z polskich szpitali. Zwizytowac, bo skorzystac to juz naprawde nie bylam w stanie. Zwrocilam uwage koledze-lekarzowi na straszliwy brud w tej toalecie, ale ten ( nb. bardzo szanowany i na ten szacunek absolutnie zaslugujacy lekarz) rozesmial sie i powiedzial,ze jego to nie obchodzi, bo on z tej toalety nie korzysta. Przyznam, ze szczeka mi opadla na taka „konkluzje”. Dopiero moja uwaga iz jezeliby jakakolwiek komisja europejska zobaczyla co tam sie dzieje, moglaby doprowadzic do zamkniecia szpitala, spowodowala w jego oczach jakies tam zainteresowanie i poczatki myslenia.

    Poprawa sluzby zdrowia musi wiec isc i od gory, i od dolu. Zanim zagoni sie obywateli do prowadzenia racjonalnego trybu zycia, aby zapobiegac chorobom, nalezy zadbac o to, aby taki racjonalny, wizytujac jakiegos mniej racjonalnego w szpitalu, nie nabawil sie jakiejs francy podczas korzystania ze szpitalnej toalety.

    Kaska

    Pyzol
  18. uuuu … ale sie porobilo, az wlacze telewizor z samego rana coby poogladac cyrk na kolkach; to wszystko wina platformy i dziennikarzy, a poza tym ta sytuacja nie miala miejsca, taki skrot myslowy

    zenobia
  19. uchachany: do 12:19 27.09.2006 nie usunęli :). Może to nie oni „montowali” akcję, co? Z resztą tu tak na prawdę niczego nie trzeba było montować. Pani posłanka Beger nie jest może członkiem MENSY, ale musiałaby być niepoczytalna by uwierzyć w ofertę PIS. A od czasów Rywina wszytscy, wszytskich nagrywają (dobrze o tym pamiętać, jeśli ma się coś do ukrycia) i panowi z PIS-u zupełnie zdurnieli nie przeiwdując takiej sytuacji. I nie jest to „normalny” targ polityczny jak twierdziłeś na forum Gazety. Jak się ogłasza moralną rewolucję to nie wypada ani zapraszać Pani Beger do rządu, ani też podstępnie skłąniać jej do poparcia rządu obietnicą osobistych korzyści. Hawk

    filkower
  20. ==> filkower Powiedział/a::
    wrzesień 27th, 2006 @ 12:25

    No nie przesadzaj, że to jakiś nienormalny targ polityczny :-)! Przecież każda rozmowa o potencjalnej koalicji kogokolwiek z kimkolwiek sprowadza się w końcu do targu o stołki :-). Nie bądźmy świętoszkami – formalnie rzecz biorąc to zawsze jest jakaś próba przekupstwa :-), szczególnie wtedy, gdy jedna partia stara się „wyjąć” drugiej posłów. Pamiętasz, jak w poszukiwaniu większości Miller handlował z „planktonem” czy też „ściekiem” Jagielińskiego w poprzedniej kadencji :-)?

    Pod tym linkiem co podałem (ale sporo dalej) są też wypowiedzi vice_versa, on się potrudził trochę dokładniej i zwrócił uwagę na pewne szczegóły, tego typu, że taśmy były pocięte i operowano na fragmentach, dokładniej przeczytał też stenogram i miał do tego jakieś spostrzeżenia; ja tylko raz pobieżnie przesłuchałem materiały, z grubsza zorientowałem się o co chodzi i zacząłem pisać :-). Tym bardziej, że wyjaśniło mi się po co Lepper CHCIAŁ być wyrzucony z rządu :-).

    uchachany
  21. Uchachany. Posługujesz się ulubionym argumentem wszystkich wielbicieli PISS. Może jesteśmy zakłamanymi gnojami, ale ci przed nami byli tacy sami. Tyle tylko, że ci przed nimi mieli jakieś osiągnięcia. A PISS co? Zlikwidował WSI. Tyle lat przeżyłem i nawet nie wiedziałem, że coś takiego istnieje. A sama likwidacja nic a nic nie zmieniła w moim życiu. Za to jako mieszkańcowi W-wy działalność PISS mocno dała mi się we znaki.

    Guma123
  22. ==> Guma123 Powiedział/a::
    wrzesień 27th, 2006 @ 13:41

    „Posługujesz się ulubionym argumentem wszystkich wielbicieli PISS.”

    Ależ skąd. Nie piszę, że to objaw „zakłamanego gnojostwa”, tylko normalny u nas styl sprawowania władzy. I właściwie wszędzie, tylko gdzieś indziej może w bielszych rękawiczkach, bo w demokracjach z większymi tradycjami i kulturą polityczną są silniejsze bariery przed zmianą barw klubowych – i te instytucjonalne, i te natury kulturowej związane z funkcjonowaniem i rolą opinii publicznej.

    uchachany
  23. Ciekawe w jakiej „demokracji z większymi tradycjami” normalna jest próba tworzenia funduszu w ramach Parlamentu (z podatków obywateli) na pokrycie długów posłów wobec ich dawnej partii albo dyskusja o „załatwieniu” spraw sądowych pomiędzy posłem opozycji kuszonym do poparcia rządu i prominetnym ministrem.

    Kiedyś w RFN była afera, że przekupiono posła, aby odpowiednio głosował nad votum zaufania. Tyle tylko, że nikt nie twierdził, że to normalne.

    Dla mnie akcje typu p. Lipiński to objaw „zakłamanego gnojostwa” grupy politycznej szermując na prawo (sic!) i lewo o „moralności”, „uczciwości” itp. Ale może za wrażliwy jestem i nie rozumiem „geniuszu” strategicznego Jarosława K. Podobno jego ojciec był aparatczykiem PZPR. Jeżeli to prawda to niedaleko pada jabłko od jabłoni. A co do argumentu o nie odpowiadaniu dzieci za rodziców, to odpuściłbym sobie, gdyby nie to, że jest ulubiony argument tzw. prawicy. A ja w odróżnieniu PISS nie mam się za kogoś lepszego od moich „moherowych” współobywateli.

    Guma123
  24. Nie jest [gumo123] żadnym „ulubionym argumentem pisowców”, tylko naturalnym wnioskiem z obserwacji życia politycznego i biznesowego w Polsce. Od początku, tzn. od Okrągłego Stołu ktoś sie z kimś dogaduje – cześć tych pogaduszek jest jawna, zdarzają się takie nagrywane, ale chyba naiwnym złudzeniem jest przekonanie, że „handel i przekupstwo polityczne to tylko za pisu”. Zwracam uwagę, że w przypadku pisiorów nie obchodzi mnie kompletnie, co o sobie myślą i mówią – NIE GŁOSUJĘ NA NICH i to jest wystarczająco dotkliwa kara jaką mogą ode mnie dostać przy urnie, więc się specjalnie deklaracjami o „moralności” i innymi pierdołami z ich przekaziorów nie wzruszam.

    Wzrusza mie za to naiwność i jednostronność u takich jak Ty.

    tuje
  25. [Tuje] Nie bardzo rozumiem tę uwagę o jednostroności. Po prostu nienawidzę hipokryzcji. Taka akcja w wykonaniu Leszka M. nie bardzo by mnie ruszyła. Za to w wykonaniu świętoszka, podpory parafii, szermierza odnowy moralnej Lipińskiego bardzo. Ale rzeczywiście czego spodziewać się po działaczu partii narodowo-katolickiej, jak nie naślodowana schematu działań wykształconego przez kk przez wieki.

    Guma123
  26. I myślisz, że towarzystwo z UW/UD/PD/GW/PO itp jest mniej upaprane hipokryzją??? To chyba [uchachany] napisał kiedyś o różnicy w uprawianiu polityki przez jednych i drugich: jedni robią to w białych rękawiczkach i kitlach, a drudzy w roboczych rękawicach i kombinezonach. Jedni swoje machlojki pokrywają lukrem „demokracji i wolności” a drudzy „wiary i tradycji”.

    Przykładzik? Ot choćby porozumienie „obrońców wolnośći słowa i demokracji” w sprawie banu na wysokooktanowgo kwacha? Tomek Lis zdaje się puścił farbę bardzo wyraźnie po rozwodzie z TVNem. Rozmowy jakie toczyła Begerowa to przy tych konsultacjach miedzy ministrami, marszałkami a właścicielami stacji telewizyjnych i naczelnymi przy okazji „nienadmiernego eksploatowania pewnych przypadłości” to pikuś. Tu mamy zwyczajne ubijanie interesu (w ramach „jednej izby” nawet), tam – (cześciowo udaną) próbę wpłynięcia na wszystkie największe media. To wyobraź sowbie prawie tak, jakby Kaczyński wezwał do siebie Trybunał Konstytucyjny i szantażował go jakimś „hakami” – bo do tego sprowadzał się „konsensus” w sprawie kwacha.

    Ja akurat mam dobrą pamięć i obszerne archiwum wycinków prasowych.

    tuje
  27. Sorry. Ale nie bardzo rozumiem. Co to jest „wysokooktanowy kwach”?
    Poza tym wracamy do argumentu, że inni są (a raczej byli) jeszcze gorsi? Nawet jeśli to prawda, to jak to się ma do ostatniej wspaniałej akcji PISS.

    Guma123
  28. ==> Tuje

    Dzięki za wsparcie – Guma pewnie młody i do tego stopnia wziął na serio kacze zapewnienia o Prawie i Sprawiedliwości, że oczekiwał i nawet w bieżącej pragmatyce działań politycznych jakowejś niezwykłej u nas anhelliczności :-).

    Co jest niemożliwe choćby z tytułu występowania zjawiska ilustrowanewgo przysłowiem „kiedy wlazłeś między wrony, musisz krakać jako ony”…

    P.S. Konferencja Leppera przygotowana na blachę, łącznie ze stwierdzeniem, że biedna posłanica B. była wręcz „molestowana” przez PiS, aby wstąpić w ich szeregi.

    Umacniają się przesłanki mojego podejrzenia, że wszystko było precyzyjnie przygotowane już począwszy od tych zachowań Leppera, które skłoniły Kaczyńskiego do rozbicia koalicji :-).

    Pewnie nieźle zazdrość Giertychem trzepie: Lepper wziął satysfakcję za dawne upokorzenia w roli „przystawki”, a Giertych na to za słaby…

    uchachany
  29. Kochani, dobrze. Ale ja bym chciała wiedzieć, co bedzie, jeśli będa przedterminowe? Kogo wybierzemy, bo nie ma kogo (na moje oko)?
    Rozumiem,że teraz będzie grany scenariusz PO 35,7%, PiS 32,8%reszta Andrew? I abarot rozpi… aj totalny?
    Poproszę o dobre wróżby polityczne…

    Meg
  30. [Gumo123]

    Wysokoprocentowy prezydent Kwaśniewski z bratnią wizytą wśród trucheł polskich oficerów w krajach sąsiedzkich – teraz lepiej?

    Napiszę bardziej elementarnie:

    Tutaj mamy do czynienia ze targami jakie wszystkie politycy dotychczasowych koalicji parlamentarnych ze sobą toczyli. Bez mikrofonów – taka różnica. Targi taki tocza się pewnie w każdym gabinecie politycznym w każdej, nawet najbardziej okrzepłej demokracji – z naturą ludzką trudno wygrać.

    W sprawie wspomnianej mielismy do czynienia z wpłynieciem (zawarciem porozumienia, opartego na otrzymianie korzyści – nikt nie twierdzi że chamsko brzęczących – ot, ktoś i ów zsyskał „przychylność”) przez najwyższych urzędników państwowych (z otoczenia Prez.Kwach.) na ocenzurowanie materiałów we wszystkich największych mediach polskich (TVN otwierał listę cenzorów). Szczegóły tego porozumienia wypłynęły bardzo obszernie po rozwiązaniu przez Tomka Lisa współpracy z TVNem. Można sobie poszperać w czytelniach albo w śmietniku Internetu.

    Władza wykonawcza ubijała więc wtedy deal z „czwartą władzą” – o tak, w przypadku okrzepłych demokracji rządy updały już za znacznie niewinniejsze pertrakcje z mediami.

    Nie, nie bronię pisiorów dogadujących się z %&^%&^$^%*^^& Beger, tylko tak jak Bronisław Komorowski (którego właśnie słuchałem w Programie 3) nie wiem co jest gorsze – to że, politycy PiSu dobijają targu tak łapczywie i obrzydliwie, czy to że niektórzy próbują teraz z &((&(*&(&$ Beger robić ostoję moralnośći i praworządności.

    Co nie zmienia faktu, że pamiętam o podobnych i większych aferach wszystkich stron politycznego torciku i o realich życia politycznego.

    tuje
  31. ==> Meg Powiedział/a::
    wrzesień 27th, 2006 @ 16:19

    No i tu leży ten Hund bergraben :-)… Rzeczywiście nie ma na kogo głosować, a ja wróżę koalicję PO-Samoobrona-PSL i być może SLD; fani PO będą mieli okazję przełknąć tę samą gombrowiczowską żabę miłości do parobka, którą konsumowali już miłośnicy PiSu. Wszak Endrju trzeba nagrodzić za jegi usługi :-))…

    Zapewne frekwencja pobije kolejny rekord. Może do Guinessa trafi…?

    uchachany
  32. [Tuje] Rozumiem, że kwestia Kwacha w Charkowie to była na tyle wielka afera, że przesłania akcje p. Lipińskiego? Nie kupuję tego. Poza tym pamiętam, że w którejś TV to wtedy widziałem. Poza tym wolę polityków, którzy mają kłopot alkoholowy (w przypadku Kwacha raczej umiarkowany) do tych co mają problem psychiatryczny (paranoja braci K.). Ale może młody (i głupi)jestem i mądrzy i obiektywni państwo [Tuje] i [Uchachany] wskażą mi moje błędy.

    Guma123
  33. W sumie to Platformie niewiele brakuje do przewagi – Trzy partie – mandaty

    PO – 223
    PiS – 181
    SO – 54

    A to są wyniki sondażu z 22-24 września. Nie jestem naiwny, ale może jutro ruszę dupsko i sprawdzę „co mogę zrobić”, żeby PO wygrała te wybory tak, żeby nie musiała wchodzić w koalicję…

    A jak nie, to może tak jak Ziemkiewicz dzisiaj:

    Jelonki…


    Do wszystkiego tego właściwie już przywykliśmy i propozycja zmiany ordynacji tak, by zwycięzca dostawał wszystko, logicznie pointuje wieloletni proces przemiany Rzeczypospolitej w monarchię elekcyjną. Jedyną alternatywą dla niej pozostaje nieustający pat – PO i PiS przypominają sczepione koronami jelenie, zdecydowane prędzej zdechnąć, niż przerwać walkę. I zdechną, chyba że wyborca zachowa się jak troskliwy leśniczy, weźmie dwururkę i jednego z nich litościwie odstrzeli.

    Tylko czy aby nie odstrzeli obu? Bo, prawdę mówiąc, ręka świerzbi…

    tuje
  34. O, tam pomyłka jest w ostatnim akapicie: jest

    „…Więc jeśli Czarne przetrwa ten kryzys, to może wyjść na swoje. A Różowe, Przyczernione Czarne i Czerwone zostaną z ręką w nocniku (Zielone pewnie wróci jednak do Czarnego). Jeśli Czarne upadnie – to zblatowane siły Różowego, Przyczernionego Czarnego, Zielonego i Czerwonego obejmą Chudobę i wreszcie zasłużą na akceptację Szefa.”,

    a powinno być:

    „Więc jeśli Czarne przetrwa ten kryzys, to może wyjść na swoje. A Różowe, Przyczernione Czerwone i Czerwone zostaną z ręką w nocniku (Zielone pewnie wróci
    jednak do Czarnego). Jeśli Czarne upadnie – to zblatowane siły Różowego, Przyczernionego Czerwonego, Zielonego i Czerwonego obejmą Chudobę i wreszcie
    zasłużą na akceptację Szefa.”

    uchachany
  35. Nie, nie o problemy alkoholowe nie psychiatrczne tu chodzi. Czwarta władza jest od tego, żeby „obywatele mieli po swojej stronie” ludzi takich jak Bernstein i Woodward, a nie po to, żeby prezez Walter i prezes Solorz i prezes Rapaczyńska i prezes (jak mu tam z Orkli ) i inni dobijali dealów z politykami…

    No bez pierwszego można przeżyć – bez drugiego – znacznie ciężej…

    tuje
  36. „z tym drugim” miało być oczywiście.

    [uchachany] – bajka jest niezła, ale nie boisz się, że ktoś naśle na ciebie Białych Z Długimi Rękawami? 😉 Toć to „oszołomstwo” pirwszej wody… 😉

    tuje
  37. uchachany: ladna bajka. Problem ze spiskowymi teoraiami dziejow nie polega na tym, że są oczywiście nietrafne. One po prostu nijak nie daja się falsywikować i niczego nie wnoszą do naszego rozumienia rzeczywistości (chyba ze chodzi o cenną lekcje w postaci świadomości ułomności naszej „wiedzy”). Przy odbrobnie dobrej woli można wymyślić kilka innych bajek, w których role bohaterow lekko pozamieniamy. W rzeczywistości tajemne spiski należą raczej do rzadkości, a rzeczywsitosc spoleczno-polityczna jest najprawdopodobniej bardzo chaotyczna. Innymi słowy nie mogę wykluczyć, że to Dublja Junior wysadzil WTC by neokon doszedł do władzy. Mogło być i tak. Bardziej prawdopodobna jest jednak inna wersja wydarzeń. Z drugiej strony, jak mówi moje ulubione przysłowie Just because your paraniod, doesn’t mean nobody’s following you. 🙂

    Filkower
  38. Ktos tu wspomnial Kwasniewskiego.

    Czy nie dziwi was, ze ten maz opatrznosciowy zupelnie milczy kiedy w kraju takie wazne rzeczy sie dzieja? Nikt go, takiego madrali, o zdanie nie pyta?

    Kiedy wreszcie nastapi to starannie przygotowane Wejscie Ola?

    Poki Olo siedzi cicho, to ja jestem spokojna, przestrasze sie dopiero kiedy sie pojawi w roli zbawcy narodu.

    Kaska

    Pyzol
  39. ==> Filkower Powiedział/a::
    wrzesień 27th, 2006 @ 18:47

    „… Z drugiej strony, jak mówi moje ulubione przysłowie Just because your paraniod, doesn’t mean nobody’s following you. ”

    Ano, ano… Sam nie jestem specjalnym zwolennikiem teorii spiskowych (kiedyś znalazłem na forum Kataryny bratnią duszę, która spuentowała to w przepysznym szwejkowskim stylu: „ktoś zawsze zapomni, zaśpi, zapije, sraczki dostanie etc.”), szczególnie w odniesieniu do wielkoskalowych procesów geopolitycznych, jak wojny światowe czy upadki imperiów (jak chociażby ostatni upadek Imperium sowieckiego).

    Ale wiesz co mnie wtedy zastanowiło?

    Niezwykła synchroniczność pojawiających się w różnych (zazwyczaj zazdrośnie konkurujących ze sobą) mediach materiałów dokładnie tak samo naświetlających kolejną aferą (a czasem „aferę”) lewicy.

    To impresja była dosyć podprogowa, jako że nie prowadziłem jakiejś statystyki tych zbieżności i nie porównywałem ją ze statystyką innych zbieżności, tych, które zawsze obserwujemy przy jakichś głośnych wydarzeniach typu spektakularny mord czy przekręt fonansowy. Jak bowiem nietrudno zauważyć, w takich przypadkach media też wykazują się zawsze pewnym odruchem stadnym. Co jest naturalne, jako że interesuje to odbiorców i każde medium stara się te zainteresowania zaspokoić.

    Później, w okresie zeszłorocznych kampanii wyborczych zaobserwowałem z kolei wyraźne preferowanie Tuska i PO, wręcz namolne pompowanie go (na wzór – nie przymierzając – nadmuchiwanej baby z sex-shopu :-D), przy czym w bezpośrednim zwarciu Tuska z Kaczyńskim ten pierwszy wychodził mimo wysiłków prowadzącch nieco na mechaniczną pomarańczę, wyklepującą dobrane z całym sztafażem polit-poprawności wyuczone kwestie, z Kaczyńskiego jednak emanowała pewna charyzma. Oparta na prawicowych atawizmach tropienia wszechspisków i zatrącająca o nacjonalistyczne nuty, ale jednak wyraźna.

    Stąd i taka zgrabna STD (Spiskowa Teoria Dziejów) mi się ułożyła :-)…

    uchachany

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *