Wolność słowa zawsze miała swoją cenę. Choć nie zawsze była to cena aż tak wyśrubowana, jak dziś na Zachodzie. Na przykład w Stanach Zjednoczonych za samą zapowiedź spalenia Koranu trzeba dziś zapłacić władzom 180 000 dolarów bez względu na to, czy obietnicę się spełni, czy nie. Amerykanie pocieszają się jednak, że to i tak nic w porównaniu z rządzoną wedle praw szariatu Wielką Brytanią, gdzie za (nawet domniemane) spalenie świętej księgi muzułmanów ląduje się za kratkami:
Brytyjska policja zatrzymała sześć osób podejrzanych o podżeganie do nienawiści rasowej po pojawieniu się w internecie nagrania wideo, na którym widać grupę mężczyzn podpalających coś, co wygląda na egzemplarze Koranu.
– Zatrzymań dokonano po domniemanym spaleniu dwóch egzemplarzy Koranu w Gateshead (północny wschód Anglii) 11 września – powiedział rzecznik policji z Northumbrii. – Incydent ten zarejestrowano na wideo i rozpowszechniono w Internecie. (…)
Na nagraniu zamieszczonym na YouTube widać, jak sześciu młodych mężczyzn o twarzach zasłoniętych kapturami lub szalami leje benzynę na książkę i podpala ją, a następnie to samo robi z drugą książką.
Jeden z filmowanych mężczyzn na widok spalenia pierwszej książki wykrzykuje radośnie: „11 września, międzynarodowy dzień palenia Koranu!” i „Za chłopaków w Afganistanie!”.
Policja z Northumbrii podała, że pierwszych dwóch mężczyzn zatrzymano 15 września, a czterech następnych 22 września.
Nie ma na razie informacji, czy – w wypadku wyroku skazującego (który, biorąc pod uwagę obecność nagrań, wydaje się niemal pewny) – zbrodniarze zostaną przekazani władzom Afganistanu, czy też do ukamienowania (pierwszego w nowożytnej historii Wielkiej Brytanii!) dojdzie na miejscu.
LOL. Mam nadzieję, że ścigają równie surowo za spalenie "Samolubnego genu".
A od kiedy to książka religijna?