Pełny rok upływa dziś od dnia, w którym Bronisław Komorowski zasiadł w Belwederze jako prezydent Rzeczpospolitej Polskiej. By rzecz uczcić, portal WP.PL zamówił u mnie analizę medialnego wizerunku jubilata, która poszła jako opis fotografii podsumowujących pierwszy rok prezydentury. Nie wiem, ile te zdjęcia powiszą na portalu, więc tradycyjnie archiwizuję to, co moje:
Choć media bezlitośnie wytykały mu liczne wpadki, to w wyborach prezydenckich zagłosowało na niego prawie 9 milionów obywateli, a po 365 dniach sprawowania urzędu pozostaje liderem w rankingach zaufania. W świetle ostatniego badania CBOS ufa mu aż 66% badanych. W czym tkwi tajemnica sukcesu? (…)
Premierowi Donaldowi Tuskowi (…) choć zajmuje drugie miejsce wśród najbardziej lubianych polityków (51%), (…) Polacy nie ufają (29% – to trzecia pozycja w rankingu). Z kolei liderowi opozycji Jarosławowi Kaczyńskiemu ufa i nie ufa odpowiednio – 27 i 56% Polaków. W przeciwieństwie do premiera i szefa PiS, którzy są raczej oschli wizerunkowo, Bronisław Komorowski nie należy do polityków „groźnych”. – Prezydent nie wywołuje kontrowersji. Nie ma dużego elektoratu negatywnego. Nawet wśród swoich przeciwników budzi dosyć przyjazne uczucia, tak jak niegdyś Jacek Kuroń. [Dość wspomnieć choćby kultowe konto na Twitterze KomorowskiPL i kreowany na nim satyryczny obraz sympatycznego prostaczka – TŁ] – mówi Tomasz Łysakowski, ekspert ds. marketingu politycznego.
– Prezydent nie jest człowiekiem antypatycznym, w przeciwieństwie do znacznej części naszych polityków. Politycy w Polsce nie wzbudzają zaufania. Poczciwość, jowialność, pogodne usposobienie i nieco rubaszne poczucie humoru to atuty Komorowskiego – stwierdza ekspert (…).
Prezydentowi zdarzyło się już wyprowadzać Polskę z NATO, sugerować, że Barack Obama jest rogaczem, obrażać poznaniaków, krakowian i Szkotów, czy podsiadać Angelę Merkel, ale to wszystko nie wpłynęło negatywnie na jego postrzeganie przez Polaków. – Choć ma korzenie arystokratyczne to nie zachowuje się niczym królowa brytyjska, jest „swoim chłopem”. Przeciętny Polak może się z nim utożsamiać – jego gafy w niczym nie przeszkadzają, zresztą na tle innych polityków-kombinatorów [to wrażenie prostoty, ba, może nawet pewnej naiwności] wypada bardzo dobrze – komentuje Tomasz Łysakowski.
Bronisław Komorowski postawił na wizerunek „zwyczajnego” prezydenta. – Jest bezpośredni, nie buduje wokół siebie muru, który odgradzałby go od społeczeństwa – uważa Tomasz Łysakowski. W jego ocenie taka strategia może być bardzo skutecznym przekazem marketingowym. – Na tym swój sukces wyborczy zbudował George W. Bush. Nie uchodził za intelektualistę, a jego gafy były kultowe, co nie przeszkodziło mu dwa razy z rzędu wygrać wyborów – zauważa ekspert ds. marketingu politycznego.
A jaką pierwszą damą jest Anna Komorowska? Początki nie były łatwe. Tabloidy wytykały jej nadprogramowe kilogramy i niedbały wygląd. Innym razem przyłapały, jak sama dźwiga ciężkie zakupy w koszyku w jednej ręce, a w drugiej ciężkie butle z wodą – aż 15 litrów naraz! Zdaniem naszego rozmówcy, choć budziło to kontrowersje, z pewnością gospodarność żony prezydenta ujęła wielu Polaków. – To, że prezydentowa sama robi zakupy, dobrze o niej świadczy. [Przeciętny Polak widząc te zdjęcia, musiał dojść do wniosku, że w przeciwieństwie do większości polityków, Komorowska zna życie, ceny w sklepach i ciężar codziennych zakupów. – TŁ] Zastanawiać można było się tylko, dlaczego nie pomagały jej dzieci, czy funkcjonariusze BOR, którzy jej towarzyszyli – zauważa ekspert. – Polki patrząc na nią, wiedzą, że prezydentowa, która dźwiga sama, zrozumie ich problemy – dodaje. (…)
Szef PiS Jarosław Kaczyński głośno kwestionuje legitymację Bronisława Komorowskiego do sprawowania urzędu. (…) Czy okazywane prezydentowi przez Kaczyńskiego lekceważenie mu szkodzi? Zdaniem Łysakowskiego, skutek jest wręcz odwrotny. [To już w głównym tekście się nie znalazło, ale wprost stwierdziłem, że znacznej części Polaków wystarczy informacja, że JK kogoś nie lubi, by z automatu tę osobę pokochać – TŁ] – Komorowski, który wobec takich zachowań prezesa PiS, sam nie okazuje mu niechęci, pokazuje, że jako prezydent potrafi wznieść się ponad personalne animozje. Polakom się to podoba, co znajduje wyraz w sondażach – mówi.
A najlepsze, że mimo całej tej spolegliwości i wizerunkowej normalności, Bronisław Komorowski nie jest ani trochę nudny. Kto wie, czy to właśnie nie ze względu na dostarczające pożywki mediom i blogerom wpadki: bul przy nadzieji, artykuł o RBN z Wikipedii czy kieliszek królowej Szwecji. To właśnie dzięki nim przeciętny zjadacz chleba (zwłaszcza gdy mu nie do końca po drodze z ortografią, wiedzą politologiczną i etykietą dworską) odbiera prezydenta jako podobnego mu „swego gościa” z sąsiedztwa.
W efekcie w przeciwieństwie do większości aktorów sceny politycznej, Bronisław Komorowski jawi nam się przede wszystkim jako człowiek. Tak jak my, niewolny od wad i przywar, ale przecież w głębi duszy chcący jak najlepiej.
Po przeczulonym na swoim punkcie poprzedniku Bronisław jawi się mi jako chwila oddechu.
A tak niewiele brakło byśmy zamiast tego mieli powtórkę z rozrywki – tylko bardziej :]
no za to teraz mamy rozrywkę….najwyższych lotów.
Tylko „temu” wśród takich POlitycznych klakierów wszystko uchodzi…nawet jakby obsikał płaszcz Obamie…albo zepchnął z krzesła Merkelkę….z to jak Kaczyński miał odwróconą flagę na limuzynie to był dla Was Tuskomatołki powód do impeachmentu…czasem Warto włączyć myślenie…
Obawiam się, że nawet sikanie na Obamę by Komorowskiemu nie zaszkodziło (ba, mogłoby mu nawet zjednać trochę fanów wśród co bardziej rasistowsko nastawionych „młodych wykształconych”). Wyborcy Komorowskiego kochają go (lub choćby tolerują) nie za maniery, tylko za to, że nie jest Kaczyńskim – dlatego chyba jedyną rzeczą, jaka mogłaby go w ich oczach skompromitować, byłaby informacja, że np. został adoptowany, będąc w rzeczywistości trzecim synem Rajmunda i Marii Kaczyńskich.
Za rządów PiS rządzacy tacy jak Giertych, Fotyga, ś.p. Lepper, Sowińska od teletubisiów, Orzechowski od zakazania Darwina, Wierzejski od pałowania gejów czy obydwa Kaczory, byli co dzień na ustach całego świata ze swoimi idiotyzmami. Gdzie do tej pory opisywali zagranicą te niby tak poważne wpadki Komorowskiego?
taka chyba była strategia PO: zrobić z niego takiego 'głupszego sąsiada’ – czyli takiego sąsiada, którego lubimy 🙂 Mądrzejszym czy bogatszym sąsiadom się nie wybacza…
Co racja, to racja – zresztą, chyba długo przed PO odkryli to polityczni PR-owcy w Ameryce, gdzie średnia inteligencji polityków całkiem nieźle w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat zjechała (choć i tak pozostaje znacznie powyżej tej polskiej). Ale takie życie – z naturą ludzką się nie wygra. Oczywiście, zawsze można próbować wejść do polityki nie ukrywając, że się jest inteligentnym – na ogół jednak w najlepszym razie kończy się wówczas jak Vargas Llosa w wyborczym starciu z Fujimorim.
Jak ktoś tu wspomniał – przychylność mediów też robi swoje w postrzeganiu Komorowskiego. O 'wpadkach’ Kaczyńśkiego nie pisał cały świat – jeśli czytalibyście zagraniczne gazety, wiedzielibyście to. Słynna afera z 'kartoflami’ w niemieckiej prasie… to była gazetka satyryczna sprzedawana w kioskach, coś jak '1001 kawałów politycznych’. To nasza niezawodna Gazeta Wyborcza zrobiła z tego skandal – bazując na polskich kompleksach 🙂 Zachowanie Kaczyńskiego w Gruzji, czy próby przeprowadzenia (wreszcie) lustracji w Polsce przez PiS były powszechnie chwalone w najważniejszych tytułach zagranicznych (np. The Economist). Czy Komorowski ma jakiekolwiek polityczne sukcesy tego typu na koncie… nie… ale wiemy, że lubi wędkować 😛
Pamiętam też szczyt UE na którym Kaczyński premier negocjował budżet – wrócił z Brukseli na tarczy. Gazeta Wyborcza – w desperacji – napisała na I-szej stronie artykuł o tym, że rozwiązały mu się sznurówki w butach i że to wstyd. SERIO! Wtedy zacząłem być podejrzliwy 🙂
Na usprawiedliwienie Komorowskiego można dodać, że i jego wpadki zajmują mało kogo poza Polską: po prostu dlatego, że jako kraj na arenie międzynarodowej naprawdę niewiele znaczymy. Za czasów Kaczyńskich, paradoksalnie, wypływaliśmy na pierwszą linię, gdy mówiliśmy „nie” (i dlatego, mimo wszystko, było o nich na Zachodzie głośniej niż o Tusku), aktualnymi władzami, mimo całej tej naszej szumnej prezydencji, nie interesuje się na świecie pies z kulawą nogą.
A co do roli GW (i innych TVN-ów) w kreowaniu negatywnego wizerunku Kaczyńskich, pamiętajmy, że chodzi o politykę na centralnym szczeblu. Tam zaś pieniądze z synekur i kontraktów są na tyle duże, że – przy braku oporów moralnych, lub przynajmniej pewnej dozie autozakłamania – nie ma chyba rzeczy, której by się nie powiedziało o przeciwniku politycznym, jeśli tylko zbliży to do władzy mówiącego lub tego, kto mówiącemu da się upaść.