A na Wirtualnej Polsce:
Zaskakujące słowa Lecha Wałęsy. Były prezydent oświadczył, że nie weźmie udziału w obchodach rocznicowych 4 czerwca, gdyż jest „umówiony w Mławie” i „nie może tego cofnąć”. Dodał, że „to nie jest dzień wolności to jest dzień ograniczonej wolności”. Czy oznacza to sensacyjną woltę w jego poglądach? Czy Wałęsa solidaryzuje się z siłami prawicy? Zdaniem Tomasza Łysakowskiego, eksperta ds. marketingu politycznego jego słowa mają podłoże ambicjonalne, a nie ideologiczne.
– Lech Wałęsa ma takie podejście do różnych imprez, że jeśli nie znajduje się w centrum uwagi, może nie chcieć wziąć w nich udziału. W tym wypadku poczuł, że to nie on będzie gwiazdą. Chciałby, żeby to na niego było skierowane światło reflektorów, nie jest człowiekiem, który chciałby występować w drugim rzędzie za Obamą, ale życzyłby sobie, żeby to amerykański prezydent stał za nim – komentuje specjalnie dla WP.PL Tomasz Łysakowski.
Pełny artykuł TUTAJ.
Oczywiście (czego już w artykule nie ma) nie da się wykluczyć, że Lechu po prostu robi dobrą minę do złej gry. Kto wie, czy to np. spin doktorzy Obamy negocjując przybycie amerykańskiego prezydenta nie postawili warunku, by najbardziej znany na Zachodzie polski homofob się nie wałęsał w tle. W końcu wybory w USA za parę miesięcy, a gejów w Stanach więcej niż Polonusów. A zresztą, były prezydent już nawet na Polonusów działa jak płachta na byka…