…a przy okazji o tyle samo zwiększyć bezrobocie w handlu? Ano bardzo prosto: wystarczy zakazać ludziom handlu w niedzielę, jak to do spółki planują zaprawieni w umartwianiu Polaków politycy (do spółki z katolickim klerem). Co dziwi, że w swym zapędzie do utrudniania i obrzydzania ludziom życia poprzestaną na tylko jednym dniu tygodnia, toż gdyby zakazać pracy także w sobotę (właściwy dzień, w którym ponoć Jahwe przykazał ludziom nie pracować) czy poniedziałek (którego do tej pory nie lubiano właśnie z powodu konieczności chodzenia do pracy), wszyscy byliby na pewno jeszcze szczęśliwsi, a bezrobocie na pewno wzrosłoby aż o trzy siódme. Zaś ludzie bez źródeł utrzymania na pewno w końcu zaczęliby robić dzieci, bo 500 zł na głowę pacholęcia piechotą nie chodzi. No i z kościołów już by pewnie nie wychodzili, a przecież, jak kiedyś patron duchowy aktualnie rządzących, zapomniany już nieco Henryk Goryszewski dobitnie stwierdził, nieważne czy Polska będzie bogata, czy biedna, ważne żeby była katolicka.
O tych i podobnych implikacjach planowanego zakazu handlu w niedzielę rozmawialiśmy w dzisiejszym „Między niebem a ziemią”, gdzie wystapiłem dziś – wyjątkowo – w roli nie specjalisty od marketingu i perswazji, a skrajnego liberała: