Na Pardonie garść cytatów z wywiadu, którego Stefan Niesiołowski udzielił przedwczoraj w „Kropce nad i” Monice Olejnik. Wicemarszałek Sejmu nieoczekiwanie udowadnia w nich, że entomologia nie jest jedyną dziedziną akademicką, którą dogłębnie zgłębił i w której może robić za eksperta.
I tak w toku rozmowy okazuje się m.in. wybitnym ekonomistą:
Pieniądze zainwestowane w Kościół to jedne z najlepiej zaiwestorawnych pieniędzy w przyszłosć, dlatego że moralności chrześcijańskiej nic nie zastąpi.
…etykiem, historykiem i religioznawcą:
Kościół katolicki to od dwóch tysięcy lat religia miłości i dobra. Nikt nie zaproponował lepszej moralności przez te dwa tysiące lat.
…wreszcie seksuologiem, specjalizującym się w pedofilach gwałcących nastoletnich chłopców:
Ksiądz szerzy dobro, naukę Chrystusa. Jeżeli ktoś z tym walczy jest idiotą.
Najmocniejsze wrażenie robi jednak Niesiołowski jako jurysta i konstytucjonalista, który zrewolucjonizował nasze myślenie o ustroju Polski i procesie wyłaniania prezydenta. Dość wspomnieć, że do wtorku Polacy żyli w błogim przekonaniu, że głowę państwa wybiera się w ich kraju w wyborach powszechnych. Marszałek, powtarzając manewr Kopernika, pokazał im, jak bardzo się mylili – toż prezydenta z obywatela może w Polsce zrobić tylko jeden człowiek. Dziwnym przypadkiem jest nim, zapewne z urzędu, prezes PiS:
Jarosław Kaczyński jest moralnie odpowiedzialny za śmierć brata, gdyż uczynił go prezydentem.
Proste i logiczne (zwłaszcza po tym, jak w lipcu Kaczyński – widać celowo – przegrywając w zainscenizowanych wyborach, uczynił prezydentem Bronisława Komorowskiego), a rewolucyjne. Gdyby dawali Noble za całokształt, marszałek już mógłby się pakować do Sztokholmu.
Najgorsze jest to, że tego – nie boję się nazwać go po imieniu – idiotę wielu ludzi lubi, bo „dowala Kaczyńskiemu”.
a więc to Jarosław jest tym bogiem?
Ależ on czerpie wodę z najprzedniejszych studni. To w końcu Ramón Gómez de la Serna, stwierdził, że dowodem istnienia centaurów jest fakt, iż tyle obłoków je przypomina.
Walpurg najwyraźniej nie zrozumiał subtelnego, pełnego surrealistycznej autoironii poczucia humoru pana Posła. Nazywając go idiotą, na które to określenie z całą pewnością by zasługiwał, gdyby mówił, to co mówi, poważnie.
Ale coś takiego jest zupełnie wykluczone, prawda?
Telemachu, rozumiem, ze według Ciebie kolejne partie pana N., ZChN, AWS i PO, to ugrupowania subtelnych satyryków. Hmmm, przynajmniej w stosunku do ostatniego ugrupowania i jego przywódcy nie jesteś w tym sądzie odosobniony:
http://blog.rp.pl/ziemkiewicz/2010/10/10/kaczoryzacja-tuska/
Czytam (prawdę mówiąc) Ziemkiewicza ze względów estetycznych, zawsze gdy świat wydaje mi się koszmarny, bliźni głupi, przyszłość mroczna, a rzeczywistość irracjonalna – sięgam do Ziemkiewicza lub Wildsteina w Rzepie i już po kilku akapitach lektury stwierdzam, że w zasadzie to nie było aż tak potwornie i irracjonalnie jak sądziłem.
Teraz będę musiał chyba moje zachowanie przemyśleć i ograniczyć lekturę do niezbędnego minimum. Tkanina najwyraźniej trochę farbuje.
Byłbym ostrożny w porównywaniu Ziemkiewicza i Wildsteina. Z pierwszym można się nie zgadzać, ale nie sposób odmówić mu ostrego pióra i (czasami) wybornego, kąśliwego poczucia humoru. Tak samo mam w Rzepie chocby z Mazurkiem.
A drugi, cóż rzec, jedna liga z Terlikowskim, Zychowiczem, Semką i Pospieszalskim, czy – po drugiej stronie sceny politycznej – choćby z Królem czy Żakowskim. Pozbawiony dystansu do siebie ideologiczny fanatyzm bez wzgledu na barwy polityczne wzbudza u mnie najgłebszą odrazę.
„Pozbawiony dystansu do siebie ideologiczny fanatyzm bez wzgledu na barwy polityczne wzbudza u mnie najgłebszą odrazę.”
Tutaj trudno się nie zgodzić. Ale z Ziemkiewiczem (mimo iż w przeciwieżstwie do Wildsteina zasługuje istotnie na miano publicysty) ja mam swoje małe i większe problemy. Wynikają one z jego skłonności do deklaratywnego liberalizmu przy jednoczesnym świadomym obsługiwaniu niskich instynktów wiadomej klienteli. trudno mi uwierzyć, że nie czyta komentarzy do tego co pisze w Rzepie. Intelektualny szpagat pomiędzy korwinizmem, obsesyjnym podejściem do ulicy Czerskiej i chęcią kolegialnego współbrzmienia z Terlikowskim/Wildsteinem & Co.sprawia pocieszne wrażenie. Przynajmniej na mnie. Ale może powinienem założyć inne okulary i jeszcze raz spokojnie poczytać. Spróbuję.
Obdiór oczywiście zależy od tego, z jakim podejściem do autora się podchodzi. Ja Ziemkiewicza generalnie lubię, wiec nawet jesli od czasu do czasu napisze coś a la Wildstein, jestem mu w stanie wybaczyć. Wystarczy że dostatecznie często pisze teksty o naszym systemie społeczno-politycznym. Teksty równie cyniczne, co trafne.