„Tonący brzydko się chwyta” – pisał nieśmiertelny Lec. Nic dziwnego, że w czasie gdy nawet w sondażach dla TVN-u już połowa Polaków domaga się natychmiastowej dymisji rządu, jego szef (z pomocą zawsze usłużnej prokuratury) organizuje nalot służb specjalnych na siedzibę tygodnika, który opublikował kompromitujące dla władzy taśmy. Tym samym władza III RP oficjalnie sięgnęła po metody, o których w 2005 nawet nie śniło się Millerowi i Kwaśniewskiemu (jeśli ktoś pamięta, po wybuchu afery Rywina nie tylko nie wsadzili Michnika do ciupy, ale nawet potulnie zgodzili się na powołanie komisji śledczej), czy tak demonizowanemu Kaczyńskiemu po aferze z taśmami Beger. Metody, którymi – z władców europejskich – na co dzień posługują się w stosunku do poddanych sobie dziennikarzy już chyba tylko Putin i Łukaszenka.
Dziś do tego zacnego, acz niedawno przetrzebionego (na skutek przepędzenia z Ukrainy Janukowycza) grona oficjalnie dołączył Donald Tusk.
Pozostaje czekać na Majdan. Choć może jestem niepoprawnym optymistą…