Moje przemyślenia na temat przeprowadzki premiera do gmachu Sejmu, które opublikowały wczoraj TOK FM i gazeta.pl. Fragmenty tradycyjnie opatrzone unikalnym (tylko tu dostępnym) dodatkowym komentarzem:

Donald Tusk planuje od najbliższego posiedzenia Sejmu do końca roku urzędować w gabinecie sejmowym na Wiejskiej, a nie w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. – To jest po prostu informacja, która nie podniesie w żaden sposób notowań premiera czy PO – uważa Tomasz Łysakowski, ekspert ds. marketingu politycznego. [Wiem, wyszło mi dość kategorycznie – ale nie oszukujmy się, notowania PO dawno już przestały być bezpośrednio zależne od kolejnych posunięć błyszczącego medialnie szefa rządu. Znacznie mocniej wpływają na nie dziś kolejne odcinki seriali „Palikot Forever After” czy „Wszyscy ludzie Jarosława”.]

W połowie przyszłego tygodnia premier Donald Tusk przeprowadza się [tak, właśnie w ten sposób to początkowo ogłoszono!] do jednego z gabinetów sejmowych po to, by pilnować prac nad 40 rządowymi projektami ustaw, które trafiły do Sejmu. – Pomijając posiedzenia Rady Ministrów codziennie będę w Sejmie, także będziecie mogli monitorować moje działania na rzecz pracy nad pakietem ustaw. To jest dla mnie naprawdę śmiertelnie poważne zadanie. Do Gwiazdki zdążymy z większością projektów – mówił w sobotę dziennikarzom premier. Później sprecyzował, że na Wiejskiej będzie pojawiał się tylko w czasie posiedzeń Sejmu (czyli kilka razy w miesiącu). [Jedno wystąpienie i dwie wykluczające się wersje tego, co pan premier będzie robił… Gdyby to była konferencja Kaczyńskiego, mielibyśmy w mediach powtórkę z rozrywki po „Nikt nas nie przekona, że czarne jest czarne, a białe jest białe” – ale na szczęście Donald Tusk z mediami żyje dobrze…]

– Polacy już się przyzwyczaili do PR-owskich zabiegów premiera – ocenia Tomasz Łysakowski, ekspert ds. wizerunku politycznego. – W tym momencie przeprowadzka premiera do Sejmu to jest po prostu informacja, która nie podniesie w żaden sposób notowań premiera czy PO, chyba że jakieś niesamowite ustawy będą wychodzić z Sejmu pod wpływem tego, że premier się tam znajdzie – uważa ekspert.

Przenosiny premiera na Wiejską związane są z tzw. jesienną ofensywą legislacyjną PO, którą Donald Tusk zapowiedział jeszcze na wakacjach. Do końca listopada Platforma chce uchwalić rekordową liczbę ponad 40 ustaw. [Do tej rewelacji podejdę, jak mój biblijny imiennik: uwierzę, gdy zobaczę] (…)

Tomasz Łysakowski zwraca uwagę, że do opinii publicznej przedarło się hasło opozycji i niektórych mediów, że „rząd nic nie robi”. Wyborcy uwierzyli jednak, że rząd zacznie reformować państwo, gdy prezydentem zostanie Bronisław Komorowski. [Niestety, w tekście nie zmieściła się uwaga, że pierwszych reform, podwyższających rekordowe i tak podatki, doczekali się Polacy nader szybko] Teraz premier musi udowodnić, że jego rząd coś robi, stąd decyzja, by częściej pojawiać się w Sejmie. – Ten zabieg nie będzie źle odebrany, choć to zależy też od tego, jakie konkretnie ustawy przejdą – podkreśla Łysakowski.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *