Alicia Gali mogła się nazwać dzieckiem szczęścia – młoda, atrakcyjna i wykształcona Australijka szybko robiła karierę w branży hotelarskiej. Pewnego dnia dostała propozycję niemal z marzeń: managerki w hotelowym SPA w hotelu sieci Starwood w Dubaju. Nie spodziewała się wówczas, jak bardzo praca w pustynnym raju zmieni jej życie…
Wszystko zaczęło się od tego, że pewnego wieczoru po pracy Gali zamówiła drinka w barze dla pracowników, gdzie akurat siedziała przy laptopie. Do drinka, jak się okazało, ktoś wcześniej wrzucił narkotyk, prawdopodobnie pigułkę gwałtu. Gdy straciła przytomność, została zaniesiona do jednego z pokoi, a potem zgwałcona i brutalnie pobita przez trzech pracujących w hotelu muzułmanów.
Gdy Alicia, zmaltretowana i z czterema złamanymi żebrami, ocknęła się po południu następnego dnia w swoim pokoju, była sama. Natychmiast doniosła o całej sprawie dyrekcji hotelu, poradzono jej jednak, by nie zgłaszała sprawy na policję. Piła alkohol, co według managerów w państwie rządzonym przez islamskie prawo szariatu mogło być przesłanką do jej uwięzienia.
Mimo to Gali zgłosiła się do szpitala, gdzie udzielono jej pomocy i wezwano policję. Kobieta zeznała oficjalnie, że została zgwałcona – i w tym momencie zaczął się dla niej kolejny, znacznie gorszy horror.
Do stwierdzenia, że nastąpił gwałt, w Zjednoczonych Emiratach Arabskich nie wystarczy zeznanie kobiety. Islamskie prawo wymaga, by potwierdziło je minimum czterech świadków. Wszyscy powinni być mężczyznami i muzułmanami – w przeciwnym wypadku sąd uznaje, że chodziło o seks pozamałżeński. Za który zresztą w Dubaju też grożą kary, choć mniej dotkliwe. Alicia Gali została skazana na 11 miesięcy więzienia, podobnie jak dwóch z jej gwałcicieli (trzeci, jako prowodyr i organizator imprezy, dostał miesiąc więcej). Dodatkowy miesiąc za kratkami sędzia dołożył kobiecie za picie alkoholu.
– Byłam w szoku, kiedy okazało się, że skazani zostali nie tylko napastnicy, ale także i ja – mówi. – Sędzia powiedział mi: – Idziesz do więzienia. Spytałam: – Za co? – Piłaś alkohol – on na to. – Ale to było w barze dla pracowników, a ja nie jestem muzułmanką – próbowałam się ratować. – To nie ma znaczenia, tu nie masz żadnych praw – zakończył sędzia.
Osiem miesięcy, które ostatecznie odsiedziała w dubajskim więzieniu (karę skrócono za sprawą interwencji australijskich dyplomatów), zmieniło Gali nie do poznania. Dziś jest wrakiem człowieka: mieszka ze swoją matką w Australii, wciąż zmaga się ze stresem pourazowym, na co dzień funkcjonuje tylko dzięki lekom psychotropowym. Mimo traumy, którą przeżyła, nie ma szans na jakiekolwiek odszkodowanie ani od sieci hoteli, ani od swoich oprawców (zarówno gwałcicieli, jak i tych instytucjonalnych). Pozostaje jej opowiadanie w mediach o swoim losie, doli kobiet w państwie rządzonym przez szariat i horrorze, jaki rozgrywa się w cieniu wspaniałych dubajskich wieżowców, które w telewizyjnych reklamach tak czarująco zachęcają do odwiedzania islamskiego piekła.
Pawłowicz by powiedziała, że babka sama sobie winna. Po co brała pracę w muzułmańskim kraju?
Pawłowicz to musi akurat wściekle marzyć, żeby w takim Dubaju zamieszkać. Za homoseksualizm karzą tam śmiercią – czego więcej potrzeba do szczęścia kobiecie?
DOBRY KOZOJEBCA TO MARTWY KOZOJEBCA