Cudze chwalicie, swego nie znacie… W „Rzepie” wywiad z byłą „dziewczyną” Simona Mola i tegoroczną polską faworytką do Nagrody Darwina:
– Ale z faktu, że ktoś dostał azyl, nie wynika, że musiał mieć stosunki seksualne z tak dużą liczbą kobiet, w dodatku bez prezerwatywy. Ma pani pretensje do różnych instytucji. Nie ma pani pretensji do siebie?
– Nie mówię, że jestem zupełnie bez winy. Pyta pani, dlaczego ja i inne kobiety chodziłyśmy do łóżka z Simonem? A dlaczego ludzie w ogóle chodzą ze sobą do łóżka? Nie udawajmy, że jesteśmy świętym społeczeństwem. Simon nie był takim zwykłym Murzynem. Był bardzo inteligentny, potrafił zaimponować wiedzą. Sprawiał, że kobieta czuła się z nim bardzo dobrze.
– Nie rozmawiamy w tej chwili o aspekcie moralnym. Ale dlaczego zgadzałyście się na seks bez zabezpieczeń?
– Jest nastrój, dwie butelki wina. Nie myśli się wtedy o prezerwatywie. Tak uważam. Zresztą spytałam, czy jest zdrowy. Powiedział, że tak. Dlaczego miałam sądzić, że kłamie i chce mnie zabić? Był osobą publiczną, dostał tytuł Antyrasisty Roku. Widywałam go w towarzystwie polityków lewicy, ludzi, których znałam z gazet. Czy nastolatka nie może uznać, że komuś takiemu wolno zaufać?
Pytanie ostatnie ma oczywiście charakter czysto retoryczny. Bo komu jak komu, ale politykom lewicy (kaczystowski PiS i niedookreślone PO w grupie fanek Mola chyba z definicji odpadały) ufa się w Polsce z automatu…
Łooooo w mordę. 😉 A ja myślałem, że to ja jestem złośliwym cynikiem z awersją do uśmiechów na politycznych maskach. 😉
pozdr.
Ha, złośliwi cynicy to siedzą pod tymi maskami. I bynajmniej nie czują do nich awersji 😉