Science Daily i BBC News donoszą o opublikowanych kilka dni temu w amerykańskim czasopiśmie Biological Psychiatry wynikach mało na pierwszy rzut oka ciekawego badania, w którym porównywano fale mózgowe pedofilów i niepedofilów podczas oglądania materiałów erotycznych. Mimo że w badaniu wyszło to, czego każdy by się spodziewał, wnioski z eksperymentu mogą w przyszłości zrewolucjonizować nasze podejście do kwestii zapobiegania przestępczości seksualnej wobec dzieci.
Badanie było proste, wręcz banalne: naukowcy pokazywali badanym materiały pornograficzne z udziałem dorosłych i na bieżąco za pomocą rezonansu magnetycznego śledzili to, co się działo w ich mózgach. A działo się sporo, choć nie u wszystkich i nie wszędzie.
Obszarem, w którym występowały największe różnice między osobami gustującymi w dzieciach i gustującymi w dorosłych, było, tak jak spodziewali się badacze, podwzgórze – obszar podkorowy, który kontroluje m.in. reakcje bezwiedne organizmu oraz stanowi centrum kontroli popędu seksualnego i ośrodek przyjemności. Zwłaszcza to ostatnie w kontekście pedofilii może być niezwykle ważne. Naukowcy dawno już odkryli, że drażnienie szczurom ścieżek przyjemności sprawia, że nie myślą one o niczym innym. Mogą nie jeść, nie spać i nie spółkować – wystarczy im jedynie sama stymulacja rzeczonych obszarów. Według badaczy także u ludzi impulsy wysyłane przez podwzgórze nie poddają się racjonalnej kontroli kory mózgowej – dlatego większość z nas robi rzeczy, które sprawiają przyjemność (nie zawsze związane z seksem – pomyślmy o zwykłym obżarstwie) nawet jeśli zdaje sobie sprawę z tego, że w przyszłości będzie z tego powodu cierpieć.
W badaniu Waltera i jego grupy okazało się, że pedofile mieli znacznie niższy poziom aktywacji neuronów w podwzgórzu niż amatorzy seksu z osobami dorosłymi. Dorosła pornografia najwyraźniej po prostu ich nie podniecała – albo podniecała tylko w ograniczonym stopniu.
Wyniki nie przynoszą na pierwszy rzut oka nic nowego: jeśli ktoś szuka seksu z dziećmi, i to za cenę popadnięcia w konflikt z prawem, sensowne wydaje się oczekiwanie, że dorośli będą go podniecać znacznie mniej niż osobę, która seksu z dziećmi nie szuka. Ot, tautologia. Znaczenie eksperymentu może jednak leżeć gdzie indziej. Jeżeli uda się potwierdzić jego wyniki oraz pójść dalej i pokazać, że podwzgórza pedofilów reagują na dziecięcą pornografię podobnie, jak podwzgórza reszty na pornografię dorosłą, otworzy się ogromne pole dla działań prewencyjnych w tej dziedzinie. Niewykluczone, że już za parę lat profilaktycznie będzie się skanować podwzgórza wszystkim kandydatom na księży, katechetów, nauczycieli, opiekunów i terapeutów dziecięcych, zanim dopuści się ich do pracy z najmłodszymi. Technologia pozwoli również badać rodziców, wzbudzających podejrzenia co do tego, czy cichaczem nie napastują swych pociech, i określić, czy osoba, na komputerze której znaleziono pedofilskie materiały, rzeczywiście mogła z nich korzystać. Biorąc pod uwagę podejście społeczne do zjawiska pedofilii, z wątpliwościami natury prawnej i moralnej szybko ludzie sobie poradzą. W końcu tam, gdzie w grę wchodzi dobro dzieci (czyli bezpieczeństwo przekazania dalej kopii własnych genów), kryteria utylitarne biorą górę u wszystkich gatunków.
taaa…
Trochę cię poniosło z tymi fantazjami dotyczącymi prewencji. To nie przejdzie bo nie można kogoś zmusić do zrobienia takiego testu. Po drugie nie każda osoba o skłonnościach pedofilskich dopuszcza się molestowania nieletnich. Nie wiem, czy dałoby radę zakazać osobie wykonywania zawodu bo urządzenie pokazuje jakieś tam wyniki.
„Technologia pozwoli również badać rodziców, wzbudzających podejrzenia co do tego, czy cichaczem nie napastują swych pociech”
Jesli do tego dojdzie to bedzie to straszne. Okaze sie ze nie czyny a wylocznie potencjal ze ktos moze zrobic cos zlego bedzie podstawa do np. odebrania praw rodzicielskich.
„Niewykluczone, że już za parę lat profilaktycznie będzie się skanować podwzgórza wszystkim kandydatom na…”
Dalsza część zdania zdradza pewne obsesje autora.
A z tym skanowaniem mózgu _potencjalnych_ przestępców to jakieś takie dickowskie jest.
A, przyznaję, że jako niedoszła ofiara morderstwa w wykonaniu psychicznie chorego sąsiada-socjopaty, mogę mieć tle takiej prewencji pewną obsesję…
Jakoś ciężko mi sobie wyobrazić sprzęt do fMRI w każdym kuratorium i seminarium duchowym. Może jednak w dalekiej przyszłości, jak podbijemy kosmos i założymy tam plantacje z zielonymi niewolnikami, bedzie nas na to stać, co?
Tymczasem pozdrawiam z Canterbury gdzie przed oknem hasają mi wiewiórki i zające (ciekawe co na to moje podwzgórze, hi, hi…)
G.
[G] a po co w każdym? Toż łatwiej jest zanieść przysłowiowy „papier” z wynikami badnia zrobionymi gdzie indziej – to z głowy mamy zakupy MRIów, CTów itp. dla kuratoriów i seminariów (niematerialnych).
Tyle zastrzeżeń do strony technicznej.
Co wcale nie oznacza, że jestem zwolennikiem czegoś takiego – wprost przeciwnie.
No, nie żartuj! Grupy badanych liczyły sobie odpowiednio 13 i 14 osób. Prawdopodobieństwo istnienia innych – nie dających się pominąć z uwagi na niereprezentatywność grup – przyczyn „zaburzeń” reakcji na pornografię jest za duże, żeby poważnie to traktować.
Poza tym kim są „pedofhilic patients”. Pewnie więźniami. Dlaczego mają być reprezentatywni dla osób z zaburzeniami tego rodzaju? Masę znaków zapytania. Jak dla mniej to równie dobrze może byc mambo-jumbo a nie wynik badań naukowych. To są jednak uwagi laika i chętnie posłucham mąrdzejszych 😉
Poza tym sama idea tego rodzaju prewencyjnych badań mnie przeraża.
Tak zgadzam się z autorem – będą jeszcze lotne patrole skanujące przechodniów – jeszcze eugenikę powinni przywrócić:) Phe – dawno takich bredni nie czytalem.