Coraz cieplej się robi i wokół nas coraz większa gama ludzkich zapachów, zatem dziś nie będzie o polityce, tylko o innym brudzie. Tym dobrym, który otacza nas w realu.

Głośno ostatnio na świecie o badaniach (donosił o nich nawet wczorajszy Dziennik), z których wynika, że – wbrew potocznym opiniom i postępowej indoktrynacji – higiena (a przynajmniej jej nadmiar) raczej skraca nam egzystencję, niźli ją wydłuża. Wszystko za sprawą konstrukcji naszego systemu immunologicznego. Według naukowców (i to nie socjobiologów, tylko zwykłych biologów) ów wyewoluował, by radzić sobie z wielkimi i groźnymi zarazkami, nie lubi jednak pozostawać w bezczynności. Jeśli zatem mały człowiek nie napotyka w swoim otoczeniu takich prawdziwych wrogów, jego układ odpornościowy „uczy się” reagować na co tylko w otoczeniu da się zareagować – i stąd alergie. Tudzież późniejszy brak odporności, gdy przychodzą „prawdziwe” zarazki.

Jedno z amerykańskich badań, przeprowadzone na szczurach, pokazało, że osobniki żyjące na dziko nie chorują nawet gdy w ich organizmie znajdzie się ilość przeciwciał cztery razy większa od tej, która jest w stanie powalić szczurka wychowanego w sterylnym laboratorium. Wyniki pozostają w zgodzie z obserwacjami poczynionymi na ludziach, choćby w innym, tym razem europejskim badaniu. Naukowcy z Francji, Finlandii, Niemiec, Szwajcarii i Austrii przebadali sporą, bo tysiącosobową próbkę niemowlaków i doszli do wniosku, że maluchy z miast (a nawet miasteczek) są dwa razy bardziej narażone na alergie, niż te ze wsi. Po głębszych analizach najlepszym zabezpieczeniem przed astmą czy alergiami okazał się kontakt z bydłem i picie surowego krowiego mleka. Niekoniecznie przez bobasa, wystarczyło, że piła matka będąc w ciąży?

Inna kwestia to to, czym się myjemy. Najbardziej niepokojącym tu współcześnie zjawiskiem jest postępujące rozpowszechnienie środków czystości zawierających antybiotyki, np. mydeł antybakteryjnych. Nie tylko niszczą one naturalną florę bakteryjną naszej skóry, ale – co znacznie ważniejsze – przyczyniają się do powstawania i rozpowszechniania się w przyrodzie coraz liczniejszych szczepów bakterii odpornych na dostępne współcześnie lekarstwa. To ostatnie wynika z prostych reguł doboru naturalnego: gdy mamy jakąś populację (np. bakterii), siłą rzeczy występuje w niej pewna zmienność cech genetycznych (np. mniejsza lub większa odporność na dany środek), którą łatwo zaburzyć. Jeśli myjemy się mydłem antybakteryjnym, niszczymy mniej odporne na antybiotyki bakterie naszej skóry. Przeżywają te bardziej odporne i potem to one namnażają się, by wypełnić lukę w środowisku, która powstała po anihilacji ich mniej przystosowanych ziomków. W ten sposób geny na odporność na środki antybakteryjne rozpowszechniają się w kulturach kolejnych bakterii (te bowiem mogą, głównie dzieki plazmidom, wymieniać się genami nawet między gatunkami) i gdy przyjdzie prawdziwa, zagrażająca życiu infekcja, może się okazać, że stary antybiotyk już na nią nie działa. Wyścig zbrojeń trwa bowiem w przyrodzie nieprzerwanie?

Póki co jednak my, Polacy, nie musimy się obawiać jakiejś dzikiej nadwrażliwości na mikroby. No, przynajmniej ta połowa z nas, która ma przyjemność być płci męskiej. Niedawno opublikowane wyniki badań Państwowego Zakładu Higieny pokazują, że statystyczny Polak największy swój rezerwuar bakterii, bieliznę, zmienia raz na 2 doby, a w jednej parze skarpetek jest w stanie wytrzymać całe 5 dni. Co czwarty polski mężczyzna przyznaje, że nie zagląda pod prysznic częściej niż raz w tygodniu, a po kosmetyki sięga od wielkiego dzwonu. O myciu rąk po siusianiu lepiej już nie wspominać.

Oczywiście wszystko to czuć teraz na ulicach. Aż serce rośnie.

39 komentarzy

  1. Czyli zapachy z pod pachy w autobusach i tramwajach trzeba polubić bo są zdrowe. Hmm a co będzie jak ta część społeczeństwa, która się myja mniej więcej regularnie też podąży za nowym prozdrowotnym trendem? 🙂
    Nie wiem czy mój nos to wytrzyma 🙂 będę się musiał chyba definitywnie przesiąść na samochód i dodatkowa godzina na czytanie w autobusie zniknie jak sen jaki złoty.

    Gość: marvin, 83.238.103.11*
  2. [WN] – masz na myśli te starsze panie cuchnące niczym bezdomni z Centralnego – w końcu to też płeć piekna.
    Wczoraj trzy takie w autobusie zmusiły mnie do rejterady… Może po menopauzie odpada konieczność aż tak dużej dbałości o higienę (próbuję jakoś zracjonalizować ich śmierdzenie…)

    tuje
  3. Te biedne babcie nie będą wydawać na luksusy w typie mydła czy dezodorantu groszowych emerytur, które przecież trzeba odkładać do koperty dla Ojca Dyrektora. A zresztą, jak powiada stare polskie porzekadło:
    Częste mycie skraca życie;
    Skóra się ściera i człowiek umiera.

    lalamidoroz
  4. Warto zauważyć, że w Polsce homoseksualiści rozpoznawani są po tym, że używają kosmetyków i zmieniają bieliznę częściej, niż raz na 2-3 dni. To oznacza, że reklamy dezodorantów w TV to promocja homoseksualizmu, a jak widać zarówno mycie, jak i homoseksualizm to prosta droga do wyginięcia gatunku! W ten sposób nauka wytłumaczyła nam, co ma na myśli Stowarzyszenie Piotra Skargi żądając zaprzestania promocji homoseksualizmu — WYCOFAĆ REKLAMY MYDŁA I DEZODORANTÓW!!!

    navaira
  5. Nie chciałbym, by ten blog służył promocji niesprawiedliwych stereotypów na temat którejkolwiek z orientacji seksualnych. Korelacja, o której piszesz, istnieje, niestety, z niej też wziął się wspomniany stereotyp, jakoby homoseksualiści (ale tylko mescy) bardziej hołdowali zasadom higieny. jednak korelację tę równie dobrze można tłumaczyć odwrotnie, twierdząc, że np. mycie się i stosowanie kosmetyków sprawia, że ludzie częściej współżyją z osobnikami własnej płci. Absurdalne, nieprawdaż? A tak samo nienaukowe.

    Wyjaśnienie jest prawdopodobnie zupełnie inne: mieszkańcy dużych miast stosują kosmetyki statystycznie częściej niż mieszkańcy wsi, fryzjerzy częściej niż rolnicy itp. Współczynnik wystepowania homoseksualizmu rozkłada się prawdopodobnie identycznie w większości zawodów, tyle że w duzych miastach czy w pewnych środowiskach (np. artystycznych) nie wystepują naciski na gejów, by ukrywali swa orientację seksualną… Traf chciał, że akurat te grupy myja się częściej i wsmarowują w siebie więcej – i już mamy korelację, którą wziąć możemy za związek przyczynowo-skutkowy.

  6. Nie chciałbym, by ten blog służył promocji niesprawiedliwych stereotypów na temat którejkolwiek z orientacji seksualnych. Korelacja, o której piszesz, istnieje, niestety, z niej też wziął się wspomniany stereotyp, jakoby homoseksualiści (ale tylko mescy) bardziej hołdowali zasadom higieny. jednak korelację tę równie dobrze można tłumaczyć odwrotnie, twierdząc, że np. mycie się i stosowanie kosmetyków sprawia, że ludzie częściej współżyją z osobnikami własnej płci. Absurdalne, nieprawdaż? A tak samo nienaukowe.

    Wyjaśnienie jest prawdopodobnie zupełnie inne: mieszkańcy dużych miast stosują kosmetyki statystycznie częściej niż mieszkańcy wsi, fryzjerzy częściej niż rolnicy itp. Współczynnik wystepowania homoseksualizmu rozkłada się prawdopodobnie identycznie w większości zawodów, tyle że w duzych miastach czy w pewnych środowiskach (np. artystycznych) nie wystepują naciski na gejów, by ukrywali swa orientację seksualną… Traf chciał, że akurat te grupy myja się częściej i wsmarowują w siebie więcej – i już mamy korelację, którą wziąć możemy za związek przyczynowo-skutkowy.

    tomek.lysakowski
  7. Zdecydowanie. Smród, szczególnie w autobusie, jest największą wadą upałów. Zmiana gaci raz na dwa dni, to i tak jest postęp. Słyszałem, że w wojsku, gdzie jest obowiązek mycia raz na tydzień, czasami całą kompanię trzeba siłą pędzić do łaźni. Myjących się codziennie można ponoć policzyć na palcach.

    mrozon1
  8. TL > Współczynnik wystepowania homoseksualizmu rozkłada się prawdopodobnie identycznie w większości zawodów

    Ja bym się z tym nie zgodził. Geje na całym świecie osiedlają się w dużych ośrodkach miejskich, bo to ułatwia im znalezienie sobie partnera, a także w mniejszym stopniu naraża ich na odium społeczne. W związku można obserwować nadreprezentację homoseksualistów w zawodach wykonywanych w dużych miastach.

    Poza tym geje w związku z tym że przywiązują większą niż średnia wagę do wyglądu i generalnie do estetyki są nadreprezentowani w zawodach związanych z tworzeniem lub przetwarzaniem rzeczy ładnych. Mam na myśli design, modę, stylistykę, fryzjerstwo itp.

    Zgodziłbym się natomiast ze stwierdzeniem, że identyczna jest szansa urodzenia się gejem, nie zależnie od grupy społecznej, z jakiej się pochodzi, czy miejsca zamieszkania.

    mrozon1
  9. Że geje ciagną do miast, od biedy jeszcze się zgodzę, ale że od razu zostają stylistami czy fryzjerami – już niekoniecznie.

    Za seksualność człowieka odpowiadają zupełnie inne partie naszego mózgu, niż za wyobraźnię, preferencje artystyczne, cechy charakteru, inteligencje. Nie ma w tym momencie żadnej teorii, która potrafiłaby na poziomie neurologicznym wyjaśnić powiązania np. chęci realizowania się przez obcinanie ludziom włosów albo malowania obrazów, ze skłonnością do własnej płci.

    Ba, w krajach, w których bycie gejem nie niesie za sobą odium – np. w Niemczech – przecietny homoseksualista to raczej brodaty robotnik buszujący po godzinach w ciemnych skórach po piwnicach z darkroomami, a nie eteryczna ciotka-stylistka w cekinach…

  10. Że geje ciagną do miast, od biedy jeszcze się zgodzę, ale że od razu zostają stylistami czy fryzjerami – już niekoniecznie.

    Za seksualność człowieka odpowiadają zupełnie inne partie naszego mózgu, niż za wyobraźnię, preferencje artystyczne, cechy charakteru, inteligencje. Nie ma w tym momencie żadnej teorii, która potrafiłaby na poziomie neurologicznym wyjaśnić powiązania np. chęci realizowania się przez obcinanie ludziom włosów albo malowania obrazów, ze skłonnością do własnej płci.

    Ba, w krajach, w których bycie gejem nie niesie za sobą odium – np. w Niemczech – przecietny homoseksualista to raczej brodaty robotnik buszujący po godzinach w ciemnych skórach po piwnicach z darkroomami, a nie eteryczna ciotka-stylistka w cekinach…

    tomek.lysakowski
  11. powyzsza dysputa na temat tego co robi gej wywoluje u mnie lekka konsternacje bo gdzie tu miejsce dla mnie skromnej bibliotekarki (forma blibliotekarz nie istnieje – kazdy o tym wie, bo kto gdzie widzial bibliotekarza)

    gdzie ja to bylem? aha skromnej bibliotekarki pomiedzy tymi wymalowanymi stylistami i brodatymi robotnikami…

    z dwojga zlego wole brodatego robotnika… ja wohl, sehr gut..

    i jak rowniez wytlumaczyc dosyc rozpowszechniona wsrod przedstawicieli tych drugich teze: facet powinien pachniec jak facet, a nie jak jego mama (choc nie oznacza to zakazu mycia sie)

    Gość: chariot, tempest.enterprise-ireland.com
  12. Czyli tak… (1) jeśli wszystkie kobiety niechętnie chodzą do łóżka ze zdrowymi partnerami, którzy wszakże śmierdzą, (2) jeśli zależy rządowi na przyroście naturalnym, to rząd może co najwyżej propagować niedziałające metody antykoncepcyjne. Brawo, ministrze! A przyjemność jednostek? Jednostka – zerem!

    scarlettohara
  13. no wiem ze sa… pisalem o powszechnie panujacym w spoleczenstwie przekonaniu ze nie ma… tak jak nie ma nietolerancji i kultu JPII… aha w BJ tez sa, ale juz w bibliotece wojewodzkiej na Rajskiej prawie w ogole…

    jeszcze jedno: czy z faktu bycia bibliotekarzem i do tego gejem, oraz z autopsji wskazujacej na to ze gros kolegow z bibliotekoznawstwa (a mozna ich bylo na palcach policzyc) bylo gejami wynika prosta korelacja ze jak bibliotekarz to gej albo jak gej to bibliotekarz? i co powoduje nadreprezentacje gejow w bibliotekach? zachecam do powolania komisji sledczej… bo wesze tu zamach na polska heteroseksualna mlodziez

    aha bibliotekarki dla odmiany sa hetroseksualne, choc zwykle ze sklonnosciami do sado-masochizmu 😛

    Gość: chariot, tempest.enterprise-ireland.com
  14. Chariot, zawsze jest jeszcze możliwość zwykłego przypadku. Jeden rok to nie żadna zrandomizowana próba.

    Dopiero po badaniach porównujących różne lata na tym samym Wydziale i te same kierunki na różnych uniwersytetach, można wyciągać miarodajne wnioski.

    Wtedy też mozna spróbować wyjaśnić zjawisko ad hoc, psychologizując: np. zawód bibliotekarza wybierają ludzie spokojni i (często) nięsmiali (jedno z drugim koreluje). Nieśmiały heteroseksualista, wiedząc, ile w bibliotekach i na studiach bibliotekoznawczych jest kobiet, wybierze np. cos na politechnice. Niesmiały homoseksualista pójdzie na bibliotekoznawstwo…

    No i mamy hipotezę. Teraz tylko wystarczy zaprojektować badanie (np. kwestionariuszem NEO – miarodajne bedą dla nas skale neurotyczności i ekstrawersji) i już można hipotezę sprawdzać… Tylko z próbką ludzi szczerze na pytanie o seksualność odpowiadających mogą być w Polsce problemy…

  15. Chariot, zawsze jest jeszcze możliwość zwykłego przypadku. Jeden rok to nie żadna zrandomizowana próba.

    Dopiero po badaniach porównujących różne lata na tym samym Wydziale i te same kierunki na różnych uniwersytetach, można wyciągać miarodajne wnioski.

    Wtedy też mozna spróbować wyjaśnić zjawisko ad hoc, psychologizując: np. zawód bibliotekarza wybierają ludzie spokojni i (często) nięsmiali (jedno z drugim koreluje). Nieśmiały heteroseksualista, wiedząc, ile w bibliotekach i na studiach bibliotekoznawczych jest kobiet, wybierze np. cos na politechnice. Niesmiały homoseksualista pójdzie na bibliotekoznawstwo…

    No i mamy hipotezę. Teraz tylko wystarczy zaprojektować badanie (np. kwestionariuszem NEO – miarodajne bedą dla nas skale neurotyczności i ekstrawersji) i już można hipotezę sprawdzać… Tylko z próbką ludzi szczerze na pytanie o seksualność odpowiadających mogą być w Polsce problemy…

    tomek.lysakowski
  16. Tomku, toz ja nie o jednym roku a o przekroju zgola 5-letnim mowie (nie chodzi o dlugosc mojej edukacji, chodzi o rozne roczniki) a sprawdzalem to metoda eksperymentu i obserwacji a nie kwestionariuszowa… Bledów w dedukcji nakazujacych twierdzic ze blibliotekarze to niesmiali i spokojni geje, czy spokojni i niesmiali geje to bibliotekarze nie bede poprawiac… no bo jak to mam zrobic podac dane osobowe i liczbe wykroczen? ale wierz mi ze zaden z kolegow nie byl ani niesmialy ani spokojny

    Gość: chariot, tempest.enterprise-ireland.com
  17. No to nie mam pomysłu, poza jednym: geny. Nie można wykluczyć mutacji, która odpowiada zarówno za homoseksualizm, jak i za chęć obcowania z książkami. Nie musiałaby to być jedyna mutacja warunkująca skłonność mężczyzn do własnej płci.

    Tu znów pojawia się problem, bo ów gen (lub zestaw genów) teraz trzeba by zlokalizować. I wyjasnić, jaką korzyść dawał np. matce takiego geja, co sprawiło, że nie został wyeliminowany przez dobór naturalny…

    Lubię takie (para)naukowe dywagacje.

  18. No to nie mam pomysłu, poza jednym: geny. Nie można wykluczyć mutacji, która odpowiada zarówno za homoseksualizm, jak i za chęć obcowania z książkami. Nie musiałaby to być jedyna mutacja warunkująca skłonność mężczyzn do własnej płci.

    Tu znów pojawia się problem, bo ów gen (lub zestaw genów) teraz trzeba by zlokalizować. I wyjasnić, jaką korzyść dawał np. matce takiego geja, co sprawiło, że nie został wyeliminowany przez dobór naturalny…

    Lubię takie (para)naukowe dywagacje.

    tomek.lysakowski
  19. Uczestnictwo w czytelnictwie jest niestety nizsze niz wspolczynnik gejow w spoleczenstwie z czego nalezy wnosic ze mutacje wspomnianych genow przebiegaja od siebie niezaleznie. Nie mam zielonego pojecia jakie korzysci plyna z mutacji genow tego typu dla matki, badz ojca… przypominam dziedziczy sie po obydwojgu rodzicow.
    Tez lubie sobie podywagowac, najchetniej przy kawie… zeby nie bylo ze staram sie zaprosic na randke, niestety odleglosc dywagacje przy kawie uniemozliwia.

    Gość: chariot, tempest.enterprise-ireland.com
  20. to milego plywania tez chetnie pociagne te dyspute…

    cos co wlasnie przyszlo mi do glowy: teoretycznie nie bylo okazji rowniez ze wzgledu na dosyc slaba rozrodczosc homoseksualistow potwierdzic lub zaprzeczyc tezy ze homoseksualizm jest dziedziczny… nad tym tez warto by sie bylo zastanowic

    Gość: chariot, tempest.enterprise-ireland.com
  21. Dla mnie atrakcyjną, choć nienową hipotezą jest modulowanie przez płeć. Tzn. podobny zestaw genów w przypadku faceta będzie sprzyjał homoseksualizmowi, a u kobiety pomagał osiągnąć dzietność powyżej średniej (i analogicznie dla lesbijek i spokrewnionych facetów heteroseksualnych). Wtedy nie trzeba się zastanawiać nad rozrodczością homoseksualistów. I wcale nie musiałoby to zgadzać się ze stereotypem, że siostry zniewieściałych gejów są bardziej kobiece… Badania były, dla mnie średnio przekonujące, ale i nie zaprzeczające temu. Kiedy Lysakowski sie namoczy, to pewnie będzie wiedział, gdzie o tym można było przeczytać.

    scarlettohara
  22. Scarlett – to by sie mogło zgadzac jako ze po swojej siostrze widze wyzsza niz srednia dzietnosc… i sklonnosc do fanatyzmu katolickiego

    ale zeby od razu mnie o zniewiescialosc… wypraszam sobie

    Gość: chariot, cpc1-inch1-0-0-cust422.dbln.cable.ntl.com
  23. Ha, sprzężenie genów na męski homoseksualizm z genami na kobiecą dewocję u matek – czy ktoś to badał? Wyniki mogłyby zrewolucjonizować nasze myślenie o seksualności 😉

    lalamidoroz
  24. U mnie, ciężko chorej na uczulenie, zgadza się… Tyle że kontaktu ze zwierzętami nie miałam wcześniej, a teraz też mieć nie będę, bo kilka godzin w mieszkaniu z psem grozi u mnie trzema dniami świszczenia w płucach i cieknącego nosa.

    Jeżeli chodzi o smrody… może w miastach panuje większa higiena, ale jednak w komunikacji miejskiej śmierdzi. Do tego wspaniała moda na gołe torsy w centrum miasta i podwijanie koszulek dla wyeksponowania mięśni piwnych… BLEEEEEEE!! I nury… staram się nikogo nie odrzucać, ale nie potrafię lubić nurków, kiedy taki siądzie w autobusie tuż przede mną, a mi chce się rzygać od wydzielanej przez niego stężonej woni śmietnika.
    Kiedyś siedziałam w autobusie, w którym z tyłu usiadł wyjątkowo śmierdzący nur… prawie do połowy autobusu nie było nikogo więcej, nikt nie był w stanie zbliżyć się do źródła smrodu.

    Gość: Emu, prosie20-1.aster.pl
  25. I dlatego z początkiem czerwca przesiadłem się z komunikacji miejskiej na rower – nic mi nie śmierdzi wokoło, napocę się, tworząc na mojej skórze pastwisko dla bakterii…

    Gość: Miko, ckj185.neoplus.adsl.tpnet.pl
  26. Scarlett, namoczony, podsuwam linki do wspomnianego przez Ciebie włoskiego badania.
    New Scientist: http://www.newscientist.com/article.ns?id=dn6519
    Nature Online: http://www.nature.com/news/2004/041011/pf/041011-5_pf.html

    Mnie też badanie owo średnio dziś przekonuje, nie słyszałem bowiem nigdzie o jego replikacji.

    Chariot i inni bardziej zainteresowani przedmiotem, krótkie podsumowanie amerykańskich badań na temat „gay gene” znajdziecie na stronie „ojca” tych badań, LeVaya (nie mylić z LaVeyem od „Biblii Szatana”): members.aol.com/slevay/page22.html#_Genes
    Na deser polecam komentarz Pinkera: http://www.iht.com/articles/2005/05/17/opinion/edpinker.php

  27. Scarlett, namoczony, podsuwam linki do wspomnianego przez Ciebie włoskiego badania.
    New Scientist: http://www.newscientist.com/article.ns?id=dn6519
    Nature Online: http://www.nature.com/news/2004/041011/pf/041011-5_pf.html

    Mnie też badanie owo średnio dziś przekonuje, nie słyszałem bowiem nigdzie o jego replikacji.

    Chariot i inni bardziej zainteresowani przedmiotem, krótkie podsumowanie amerykańskich badań na temat „gay gene” znajdziecie na stronie „ojca” tych badań, LeVaya (nie mylić z LaVeyem od „Biblii Szatana”): members.aol.com/slevay/page22.html#_Genes
    Na deser polecam komentarz Pinkera: http://www.iht.com/articles/2005/05/17/opinion/edpinker.php

    tomek.lysakowski
  28. Emu, co do wspomnianych przez Ciebie osobników, zastanawiam się w ogóle, dlaczego na śmierdzenie w miejscach publicznych nie ma paragrafu, takiego, jaki jest np. na hałasowanie, albo zakłócanie w jakikolwiek inny sposób spokoju przebywających w danym miejscu. Takich „nurów” bym po prostu zamykał – właśnie za agresję zapachową. Bo czymże różni się ona w dotkliwości od np. agresji słownej?

  29. Emu, co do wspomnianych przez Ciebie osobników, zastanawiam się w ogóle, dlaczego na śmierdzenie w miejscach publicznych nie ma paragrafu, takiego, jaki jest np. na hałasowanie, albo zakłócanie w jakikolwiek inny sposób spokoju przebywających w danym miejscu. Takich „nurów” bym po prostu zamykał – właśnie za agresję zapachową. Bo czymże różni się ona w dotkliwości od np. agresji słownej?

    tomek.lysakowski
  30. @ Miko – heh, chciałabym się przesiąść na rower, ale kiedy się spocę, bardzo mnie swędzi… Po prostu nid wytrzymuję tych upałów, mam całą szyję podrapaną, wczoraj założyłam chustkę na głowę, żeby zasłonić zaczerwienione policzki, i cała skóra mnie po prostu paliła… Ale jakoś wytrzymałam, a teraz siedzę w domciu i mi o wiele lepiej, uspokoiło się.

    Jeżeli chodzi o agresję zapachową – był kiedyś w „Polityce” piękny Raport o smrodzie… ktoś tam musiał udowadniać, że smród fizycznie istnieje… 😉
    Niedaleko mnie jest supermarket MarcPol (reklamujący się hasłem „Popieraj swoje”, które mimowolnie i odruchowo kojarzy mi się ze „Swój do swego po swoje”) i we wnęce na dole, koło schodów, niekiedy siedzą menele. Jeden na pierwszy rzut oka wygląda na chorego, nogi ma prawie sine… z jednej strony żal mi go (i ulżyłoby mi, gdyby go zabrali do szpitala i mu te nogi wykurowali, zanim będzie za późno)… a z drugiej, cholera jasna, obrzydzenie, bo jedzie od niego potwornie. Wyobraź sobie zapach śmietnikowo-chorobliwy, ropny… fuuuuuuu!!!!!!!
    Strasznie nie chcę kogokolwiek wykluczać z przesrzeni publicznej, ale mam po dziurki w nosie nurów. W dodatku trochę się ich boję i często kiedy idę wyrzucić śmiecie, nury akurat buszują na miejscu…

    Gość: Emu, nat-mo3.aster.pl
  31. strona calkiem fajna, pozdrawiam 🙂 piani cottura ad induzione miele a tak pozatym to mozecie sobie te linki ogladnac, a wogole to bym w nie nie klikal hhehe 😀

    Gość: Thos, 165.229.181.7*

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *