Prezydent i premier dziś w Davos odkręcają dwa lata z hakiem polityki zagranicznej wstawania z kolan w wykonaniu Szydło i Waszczykowskiego, a ja w „Minęła 8” opowiadam o tym, co powinni zrobić, by przekonać światowe rynki, że opłaca się jeszcze bardziej inwestować w Polsce. W końcu marketing i PR zorientowany na zachodnich inwestorów to dość delikatna sprawa. Wbrew temu, do czego przekonują nas niektóre gazety, wcale nie chodzi o to, czy w danym kraju jest demokracja, czy jej nie ma (Chiny doskonale radzą sobie na światowych rynkach, w przeciwieństwie do znacznie bardziej demokratycznej Ukrainy czy Mołdawii), tylko czy ktoś czuje, że pakując gdzieś pieniądze w jakieś przedsięwzięcie zarobi, czy nie. A że zarobić można na różne sposoby, kraj też może się w różny sposób pozycjonować. Polska kiedyś marketingowo szła w przekaz „Wybuduj tu fabrykę/montownię, mamy dużo taniej siły roboczej”, ale dziś to komunikat z jednej strony nieaktualny (siły roboczej w kraju coraz mniej, zresztą po socjalnych reformach PiS nie jest już tania), z drugiej strony nie bardzo pasuje do frazeologii wstawania z kolan i walki o swoje. O innowacyjności wiele nowy premier mówi (i nie tylko on), ale na razie na pierwszej lepszej ulicy w San Francisco znajdziemy więcej liczących się na świecie startupów niż w naszym 38-milionowym kraju. Gospodarka stabilna, rośnie siła złotówki, ale na naszym kontynencie są przynajmniej dwa tuziny państw bardziej spokojnych i przewidywalnych…
Jak w takiej sytuacji promować Polskę i czym kusić inwestorów w takich miejscach jak Davos – dyskutowałem u Krzysztofa Świątka z Andrzejem Pomarańskim:
No właśnie, polskie drogi to wciąż katastrofa. Bardzo chętnie chciałabym podróżować po Polsce ale drogi mnie dobijają. Poza tym wizerunek Polski upadł. Nie uważam, że Polska jest krajem bezpiecznym skoro sieje się nienawiść do ludzi innego pochodzenia.