Coraz więcej faktów utwierdza mnie w przekonaniu, że Polacy to naród zupełnie pozbawiony instynktu zachowawczego. Przynajmniej jako zbiorowość, bo Polak indywidualnie niemal w każdej sytuacji radzi sobie świetnie. Jednak – zwłaszcza w kwestii międzynarodowego public relations – słoń w składzie porcelany mógłby nas uczyć kroku baletowego. A i tak pewnie byśmy nie załapali.
Przykład pierwszy z brzegu: tydzień temu Parlament Europejski uchwalił rezolucję, w której jak byk stało, że w Polsce szaleją antysemityzm i homofobia. Pal licho, czy miał rację, przed władzami Polski pojawił się gorący problem z tym, jak zareagować. Generalnie były trzy możliwości. Pierwsza: złożyć samokrytykę, przyrzec poprawę i udać, że już po sprawie. Potem więcej nie broić lub czynić to umiejętniej, w rękawiczkach, jak nasz sąsiad Putin. Druga: uznać sprawę za niebyłą, nabrać wody w usta i dalej robić swoje. W końcu kto w Europie na poważnie bierze to, co Europarlament produkuje? I trzecia możliwość: pójść na wojnę. Co mógł Polak wybrać?
Reakcja nie kazała na siebie długo czekać. Pierwszy był niezastąpiony w takich sytuacjach Wierzejski, ale zaraz za nim poszła cała reszta. Od tygodnia w Polsce obelgi pod adresem Parlamentu Europejskiego mieszają się z żądaniami przeprosin, obelgi pod adresem sterujących ponoć działaniami Parlamentu pederastów – z zapewnieniami, że w Polsce nie ma homofobii. Rzecznik Praw Obywatelskich wychodzi i z pełną powagą oświadcza, że Europa dyskryminuje, tak tak, dyskryminuje brak odmienności (cokolwiek by ta fraza miała znaczyć). PO i PiS licytują się w radykalizmie konkurencyjnymi projektami rezolucji w sprawie rezolucji. Marszałek polskiego Sejmu faksuje do przewodniczącego Europarlamentu domagając się satysfakcji… Cyrk na kółkach.
Gdyby nasi reprezentanci mieli choć po kropelce oliwy pod kopułami, siedzieliby cicho, licząc nawet nie na to, że świat o rezolucji zapomni, lecz na to, że nigdy o niej nie usłyszy. Sprawdzałem osobiście – ze światowych potentatów medialnych uchwalenia dokumentu w pierwszej chwili nikt nie zauważył. O fakcie donosiła tylko garść portali gejowskich – i wszystkie media polskie. A teraz mamy wokół sprawy tyle szumu, że nawet Tony Blair woli Kaczyńskiego na razie nie witać w Londynie. Tylko czekać następnej rezolucji lub jakichś sankcji Komisji Europejskiej. I kolejnych antyeuropejskich retorsji ze strony dyskryminowanych za „normalność” polskich władz…
Cóż, tylko życzyć powodzenia.
„Uderz w stół…” 😉
Też w pierwszej chwili, kiedy czytałem sobie o tej rezolucji na stronie PR, to stwierdziłem, że Władza zdecyduje się utrzymywać taktykę marginalizowania treści, po prostu o tym milcząc.
Biorąc pod uwagę jak „wielką” moc mają rezolucje PE, stwierdzam że nasi politycy kompletnie nie znają się na polityce… A potem dziwić się, że Rosjanie robią w stosunkach dyplomatycznych z Polską to, co im się żywnie podoba.
Co jest w tej sprawie żałosne, to że szefostwa innych krajów niekoniecznie będą się ekscytować jakoś tym, że mamy ludzi akurat o takich poglądach u władzy, ale wyciągną dla siebie wnioski na temat politycznej skuteczności naszych milusińskich i przepowiednia Wierzejskiego sama się spełni.
Dzisiaj w „trójce” Onyszkiewicz mówił o pomyslach Jurka, Giertycha, Sejmu, że żadanie przeprosin ect to zwykła głupota, bo lepiej siedzieć cicho. A tak możliwe, ze PE zajmie się nie problemem antysemityzmu, homofobią, ect w krajach Europy, ale w Polsce
🙁 Jeszcze trochę to nas z Europy grzecznie wyproszą
alleluja i do Polski glupiej, biednej, ale katolickiej, w ktorej nie ma homofobii, ksenofobii, antysemityzmu i innych (bo to wymysl PE)
wyprosic pewnie nie wyprosza… ale liczyc sie przestana… zreszta ja sie na polityce nie znam zwlaszcza w wydaniu polskim, tylko jak mam cos powiedziec moim znajomym o sytuacji politycznej w Polsce to nie wiem jak to przetlumaczyc na angielski… bo sie nie da, bez uzywania slow, ktore wlasnie politycy w Polsce tak oprotestowali…
eecchh…
Nie przypuszczam, żeby rozum był w odstawce, wszak politycy u władzy z definicji nie walczą o dobro rządzonego kraju, tylko o reelekcję (jak zauważył tu tuje przy okazji egzorcyzmowania Senyszyn). Jeśli ktoś głosował na Wierzejskiego, Jurka itp. fenotypy, to PE zapewne nie jest bliski jego sercu i walka z tym ciałem przedstawicielskim ugruntowuje wizerunek polityka, na który głosowali jego wyborcy. Osobiście przypuszczam, że zanim nasza husaria ruszyła na czołg rezolucji PE, skonsultowała się z Bielanem i Ciesiołkiewiczem oraz zamówiła badania fokusowe.
[Scarlett:] „[…] tuje przy okazji egzorcyzmowania Senyszyn” – chyba Cię jednak droga Scarlett fantazja ponosi. Przypisywanie pani Profesor opętania, a nam wypędzania z niej złych mocy jest co najmniej przesadą. Może sobie z kimś nas pomyliłaś? Może to być, tyle tu osób…
Nie wiem co z was tu wsztskich za Polacy jak nie rozumiecie, dlaczego nasz Sejm i nasz marszałek nie godzą się na to, żeby na was pluto.
Józef Beck powiedział w przededniu drugiej wojny swiatowej:
Jest jedna tylko rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna. Tą rzeczą jest honor.
Rozumiecie?
Oczyma duszy widzę jak środowisko LPR z uśmiechem na ustach powołuje się na słowa sanacyjnego ministra… :>
Z dwóch typów honoru – mieszczańskiego i romantycznego/ryceskiego, ten drugi w polityce nie odgrywa żadnej roli, a z punktu widzenia pierwszego polskie władze nie mają honoru.
Jest już nasza odpowiedź :
Plama na honorze
W serce Sejm nam pali!
Stało się nam gorze,
UE nas spedali!
Sodomie odpowiedź
Biegnijmy uchwalić.
Powstań Polsko, powiedz:
„Nie dam się spedalić!”
Aż tym niegodziwcom
Wyjdą z orbit gały.
Pożałują tego czerwca
Unijne pedały!
Ów trójwiersz to uchwała Sejmu z prawniczego i dyplomatycznego jężyka na polski potoczny pilnie a wiernie przetłumaczona.
[tuje] Mea maxima culpa! Przypisałam Wam z przyzwyczajenia to rozsądne spostrzeżenie, a to był osobiście Lysakowski. Z egzorcyzmowaniem kojarzyła mi się mi się spora część dyskusji, co nie oznacza, że to tuje usiłowały coś precz wypędzać. To chyba przepracowanie…
Teraz czekamy na wniosek do Interpolu o zbadanie zwiazkow PE z ukladem pedofilskim.
racja, PE znajduje sie w ukladzie, nalezy ich przez to zniszczyc, i spalowac bo niemal w 100% PE pokrywa sie z kregiem pedofilskim
Zgadzam się ze scarlet. Oni (prawicowi politycy) naprawdę nie są tacy głupi. Grają swoją wewnętrzną grę. Nie wierzę, żeby tak bardzo obchodziła ich reakcja Zachodu. Tak naprawdę nie zależy im na interesie Polski (albo rozumieją go opacznie). Opcja trzecia, „pójście na wojnę” było świadomym wyborem, za którym (tutaj również zgadzam się ze scarlett) stoi Bielan et consortes. Najbardziej zastanawia w tym wszystkim PO – oni się już chyba kompletnie pogubili, biedacy.
A propos rezolucji PE wkleję tu swoje wypowiedzi z mojego ulubionego blogu Galby (rekomenduję zaglądanie: to wielkie couriosum :-D), tu: galba.blox.pl/2006/06/CBOS.html
uchachany
2006/06/17 10:43:37
==> alfredkujot
2006/06/17 09:12:47
” rzeczpospolita.pl/gazeta/wydanie_060617/publicystyka/publicystyka_a_4.html ”
RAZ sobie tutaj tak z lekka spłycił temat :-))…
Na czym rzecz polega? Obecnie w UE obowiązuje dogmat poprawności politycznej, w ramach którego należy (przynajmniej werbalnie) wielbić Postęp, Równouprawnienie i Tolerancję, zwalczać antysemityzm (nawet ten w obecnej wersji, gdzie antysemitą jest nie żydożerca, ale ktoś określony tym mianem przez Żydów, nawet za jak najbardziej ich uzasadnioną krytykę, jak chociażby w przypadku „Przedsiębiorstwa Holocaust”). Trzeba też litować się nad losem „uciskanych” homo i różnych innych mniejszości i wara zakazywać im demonstrowania przeciw owemu „uciskowi”.
Może to się nie podobać, szczególnie wtedy, gdy owa „polit-poprawność” przybiera formy wręcz groteskowe („afroamerykanie” zamiast Murzynów)?
Może, może :-))…
Ale to zgadnienie coniebądź przyrodnicze: mogą nam się nie podobać jesienne szarugi, ale z domu wyjść trzeba, kaptur na łeb nasadziwszy. Może nam się nie podobać zasada niepierdzenia, niebekania i nieczkania na dyplomatycznych przyjęciach, niemniej podporządkować się jej trzeba, jeśli się nie chce być narażonym na ostracyzm. Nielubianej teściowej też nie wręczamy na imieniny miotły z życzeniami „No to żeby się Mamusi dobrze latało!”, nieprawdaż?
Powracając do owego terroru polit-poprawności – poddanie mu się to po prostu obecnie wręcz kindersztuba w polityce międzynarodowej, szczególnie w UE. Pewnej dozy hipokryzji w polityce uniknąć się nie da; ba – przy szumnych deklaracjach o współpracy, ogólnym międzynarodowym „kochajmy się!” poszczególne kraje próbują przeforsować swoje narodowe interesy, ale – na litość boską – NIE KŁAPIĄ O TYM NA LEWO I PRAWO! Szczególnie wtedy, gdy tak naprawdę nie mają pomysłu na to, JAK je przeprowadzić, i owym KŁAPANIEM próbują brak tego pomysłu zamaskować. A także w bezmyślnym stosowaniu tego procederu widzą łatwe żródło sukcesów w wenątrzkrajowej walce politycznej.
Dlaczego Polska, w której liczebność i waga owych piętnowanych przez PE przypadków zgrzeszenia przeciw zasadom polit-poprawności jest wręcz śmieszna w porównaniu z innymi krajami, została wrzucona do wspólnego worka z tymi innymi krajami?
To kara dla naszych durnowatych nowych jelit za brak owej międzynarodowej kindersztuby; kara pełna oczywistej hipokryzji, jako że jest karą za BRAK hipokryzji. Nikła ilość konkretów, za które możnaby Polskę sekować jako rzeczywisty przykład nietolerancji i ksenofobii została Z NADDATKIEM nadrobiona przez fakt, że to z łona rządzącej koalicji wychodzą takie durne wypowiedzi jak Wierzejskiego o „laniu pałami”. A nasza „lewizna” (i tu się z RAZ-em zgadzam) w oczywisty sposób dla swych partykularnych celów atmosferę podgrzewa i szuka w obozie międzynarodówki terrorystów polit-poprawności takiego samego wsparcia, jakiego koalicja szuka w kręgach swojego najmniej refleksyjnegoi dysponującego uproszczoną wersją świata elektoratu.
CD z galbianej rozrywki:
uchachany
2006/06/17 11:32:14
==> alfredkujot
2006/06/17 09:12:47
C.D. Widzę tu nawet pewne analogie między postępowaniem „lewizny” a „prawizny” w inkryminowanej sprawie.
Otóż uważam, że takie pieprzenie w bambus narodowego pobrzękiwania szabelką i patriotycznego bicia w tarabany oraz narodowej rozpaczy nad INWAZJĄ ZBOKÓW, umożliwiające łatwe międzynarodowe dorobienie Polsce gęby kraju nacjonalistycznego, nietolerancyjnego, ksenofobicznego i antysemickiego jest równie mało patriotycznym procederem jak donosy „lewizny” do międzynarodowych gremiów kapłanów polit-poprawności. Poza tym dziwi mnie, jak łatwo „prawizna” daje sobie narzucić „lewiznie” tę optykę walki o Demokrację i Postęp w postaci zamieszania o gejoparady: czy tam do k…y nędzy nikt nie myśli? Przecież najlepszym sposobem na to jest totalne OLANIE
(patrz moje wypowiedzi u Leara: lear.blox.pl/2006/05/Blitzkrieg-Geymachtu.html)
– nam naprawdę nie grozi to, że wskutek gejoparad parlament nagle uchwali prawo o małżeństwach homo + prawo do adopcji, albo że parady zmienią orientację seksualną widzów, choćby i najbardziej Prawdziwych Polaków-Katolików, więc oplątanie kraju siecią parad to sposób na totalne spedalenie naszego Bogobojnego Narodu, czyli jego biologiczną zagładę :-)) – należy więc domniemywać, że to spisek pragnących opanować wyludnione ziemie cnych Lechitów Żydów…
==> banshee-iza
2006/06/23 10:05:32
„:( Jeszcze trochę to nas z Europy grzecznie wyproszą”
–
==> chariot, tempest.enterprise-ireland.com
2006/06/23 13:05:06
„wyprosic pewnie nie wyprosza… ale liczyc sie przestana… zreszta ja sie na polityce nie znam zwlaszcza w wydaniu polskim, tylko jak mam cos powiedziec moim znajomym o sytuacji politycznej w Polsce to nie wiem jak to przetlumaczyc na angielski… bo sie nie da, bez uzywania slow, ktore wlasnie politycy w Polsce tak oprotestowali…”
Unio! Ty nierządnico!
Babilońska dziwko!
Czemuż zacnym Lechitom
taką czynisz przykrość?!
Czemuż wciąż negocjacji,
kompetencji żądasz?!
I biurokracją straszysz,
przepisem pogrążasz
cne urzędowe jaźnie,
w polskim wzrosłe łonie?!
Wszak u nas – bardziej przaśnie,
bardziej półświadomie…
Wszak Polak przodka pomny,
co wrogi swe raził –
do szabli raczej skłonny,
nie do kałamarzy!
Chętny do szarż husarskich –
nie do paragrafów!
Unio, Ty tworze drański –
uwolnij Polaków!
==> lalamidoroz
2006/06/23 21:25:02
„Jest już nasza odpowiedź :
Plama na honorze
W serce Sejm nam pali!
Stało się nam gorze,
UE nas spedali!
Sodomie odpowiedź
Biegnijmy uchwalić.
Powstań Polsko, powiedz:
„Nie dam się spedalić!”
Aż tym niegodziwcom
Wyjdą z orbit gały.
Pożałują tego czerwca
Unijne pedały! ”
Vox populi u Galby twierdzi, że gejoparady polegają na publicznej gejokopulacji,
galba.blox.pl/2006/06/CBOS.html :
[dydelfus
2006/06/18 10:27:19
„….
A homosie chcą to robić na Marszałkowkiej w biały dzień i jeszcze mówią mi, że jestem be, bo tego nie chcę
…
D ]
czego oczywiście nie mogłem przepuścić bez stosownego komentarza:
” uchachany
2006/06/18 11:25:25
Tam na Marszałkowskiej, wśród warszawskich murów –
pedał rżnie pedała ku zgorszeniu tłumu!
Lesba lesbę wali –
lewactwo zachwala!
Idolem im Stalin
oraz Che Guevara!
A Polak-Katolik,
ócz wytrzeszczem tknięty –
zaraz się spedali,
tym przykładem wzięty!
Ślubną swoją praśnie
i zgwałci sąsiada!
Tylko kupić flaszkę
i nad nią pobiadać… ”
Imaginujcie sobie, że mnie o CHAMSTWO oskarżono w wątku późniejszym ( galba.blox.pl/2006/06/Cham.html )…
Uchachany:
„Ślubną swoją praśnie
i zgwałci sąsiada!
Tylko kupić flaszkę
i nad nią pobiadać… ”
Potem do kościółka
Nuże się spowiadać,
Aż ksiądz się podnieci
I nadstawi zada.
W ten sposób na homo
przejdzie naród cały
I tak nas wykończą
Przeklęte pedały 😉
Uchachany, szczerze podziwiam zapał misjonarski. Sam na blogu galby bywam okazjonalnie, głównie w celach kontemplacyjnych i naukowych, jako że wypowiedzi niektórych jego bywalców to materiał na całą habilitację. Cóż, zbadanie, co np. musi się stać w mózgu człowieka, by na Marszałkowskiej zamiast maszerującego pochodu zobaczył kopulację, ciągle pozostaje wyzwaniem dla psychopatologii… Gdyby jeszcze udało się dotrzeć do niektórych bywalców bloga i namówić ich na tomografię…
Piszę to absolutnie serio.
Uchachany, szczerze podziwiam zapał misjonarski. Sam na blogu galby bywam okazjonalnie, głównie w celach kontemplacyjnych i naukowych, jako że wypowiedzi niektórych jego bywalców to materiał na całą habilitację. Cóż, zbadanie, co np. musi się stać w mózgu człowieka, by na Marszałkowskiej zamiast maszerującego pochodu zobaczył kopulację, ciągle pozostaje wyzwaniem dla psychopatologii… Gdyby jeszcze udało się dotrzeć do niektórych bywalców bloga i namówić ich na tomografię…
Piszę to absolutnie serio.
Tomek, wyobraz sobie co by bylo gdyby wyszlo ze homofobia ma podloze wirusowe.
Wierzejski musiałby pałować immunologów ;))
Ue, de facto ma. Jak wszystkie ludzkie idee i wartości jest bowiem memami (replikatorami konkurencyjnymi wobec genów, replikującymi się w naszych mózgach i na innych nośnikach informacji). A memy z definicji mają charakter wirusowy. Choć nie wszystkie są wirusami.
Definicja wirusa zakłada bowiem, że ów pasożytuje i szkodzi bądź osobnikowi, który jest wirusa nosicielem, bądź otoczeniu. Według twórcy pojęcia memu, Richarda Dawkinsa, warunki te spełniają przede wszystkim systemy memów: ideologie i religie. Te ostatnie w swej głośnej książce nazwał Brodie „wirusami umysłu”.
Wiele z tych wirusów w miarę pasożytowania tak zmienia mózg ofiary, że właściwie stają się nieuleczalne. Stąd Wierzejskiemu prawdopodobnie żaden immunolog już nie zagrozi. Niech więc sobie spokojnie dalej pałuje gejów…
Ue, de facto ma. Jak wszystkie ludzkie idee i wartości jest bowiem memami (replikatorami konkurencyjnymi wobec genów, replikującymi się w naszych mózgach i na innych nośnikach informacji). A memy z definicji mają charakter wirusowy. Choć nie wszystkie są wirusami.
Definicja wirusa zakłada bowiem, że ów pasożytuje i szkodzi bądź osobnikowi, który jest wirusa nosicielem, bądź otoczeniu. Według twórcy pojęcia memu, Richarda Dawkinsa, warunki te spełniają przede wszystkim systemy memów: ideologie i religie. Te ostatnie w swej głośnej książce nazwał Brodie „wirusami umysłu”.
Wiele z tych wirusów w miarę pasożytowania tak zmienia mózg ofiary, że właściwie stają się nieuleczalne. Stąd Wierzejskiemu prawdopodobnie żaden immunolog już nie zagrozi. Niech więc sobie spokojnie dalej pałuje gejów…
[TL] Nie pędź za daleko. Jeśli nawet przyjąć, że memy są bytami realniejszymi od ptolemejskich epicykli do opisu Układu Słonecznego, to należy odpowiedzieć na jedno pytanie. Jak to się stało, że w skali globalnej religie mogły wyprzeć brak religii? Jeśli bowiem religie są szkodliwe dla jednostek i społeczności, to jak można było a takim upośledzeniem dokonać globalnej ekspansji?
Wyobrażałabym sobie, że członkowie społeczności religijnej są bardziej skłonni do przedłożenia interesu zbiorowego nad jednostkowy, a tym samym społeczność taka jest lepiej zorganizowana i konkurencyjna wobec innych (przychodzi mi do głowy fraza „protestancki etos pracy”). Czy gdzieś tu siedzi jakaś immanentna szkodliwość?
Pytanie bonusowe: jak odpowiedzieć na pytania wyżej, aby nie być posądzonym o bycie „prątkującym” nosicielem memów „prawa jednostek/człowieka” itp., które po prostu próbują wyprzeć inne, konkurencyjne?
Sejmowa tresc odpowiedzi na rezolucje PE:
„Wy Żydy i pedzie z UE jak śmiecie obrażać nasz tolerancyjny i kochający wszystkich Kraj.
Jesteście jedną bandą pedałów, pedofilów, żydów, czarnuchów i bezbożników podle pomawiających o rasizm i homofobię naszą umiłowaną i bogobojną Ojczyznę.
Nienawidzimy was za to i nie będziemy tego tolerować.
Domagamy się stanowczo przeprosin za pomówienie o to że jesteśmy krajem nietolerancyjnym w którym szerzy się nienawiść na jakimkolwiek tle.
Sejm IV RP”
Polska była kiedyś „pawiem Narodów”, terza jest pośmiewiskiem.
Zamiast wprowadzac do Europy „wartości”, wprowadzamy idiotyzm
A.
Scarlett, na Twoje pytanie odpowiedział już Dawkins w rozdziale „Samolubnego genu”, w którym zaprezentował światu swą ideę drugiego replikatora:
„Rozważmy ideę Boga. Nie wiemy, skąd się wzięła w puli memów. Przypuszczalnie powstała wiele razy na drodze niezależnych mutacji. W każdym razie z pewnością jest bardzo stara. W jaki sposób się replikuje? Słowem mówionym i pisanym, wspomaganym przez wspaniałą muzykę ł wielkie dzieła sztuki. Czemu ma tak wysoką przeżywalność? W tym przypadku „przeżywalność” nie jest oczywiście własnością genu w puli genów, ale memu w puli niemów. Pytanie to znaczy w istocie tyle: CO w idei Boga stanowi o tak wielkiej jej stabilności i zdolności do penetrowania środowiska kulturowego? Zdolność przetrwania memu Boga w puli memów wynika z tego, że przemawia on bardzo silnie do psychiki. Udziela prawdopodobnie brzmiącej odpowiedzi na głębokie i dręczące pytania o sens istnienia. Zdaje się obiecywać, że niesprawiedliwości tego świata zostaną naprawione na tamtym. „Nieśmiertelne zastępy” łagodzą dotkliwość doczesnych niedostatków, i choć istnieją tylko w naszej wyobraźni, nie są przez to ani trochę mniej skuteczne, będąc w tym podobne do placebo podanego przez lekarza. Oto niektóre z powodów łatwości, z jaką idea Boga jest kopiowana przez mózgi kolejnych pokoleń. Bóg istnieje, przynajmniej jako mem o duże) zdolności przetrwania, czy też wybitnej zaraźliwości, w środowisku tworzonym przez kulturę człowieka.”
Ogółem zatem religia wyrasta z trzech źródeł:
1.ze wspólnych wszystkim zwierzętom, niewątpliwie wrodzonych zachowań eksploracyjnych, które u ludzi przybierają formę potrzeby wyjaśniania natury świata, na które to zapotrzebowanie kiedyś doskonale odpowiadała religia;
2.ze wspólnej ptakom i ssakom skłonności do zachowań zabobonnych, magicznych: gołębie w badaniach, w których mają się nauczyć np. podziobania w odpowiednim miejscu, by otrzymać pokarm, są w stanie powtarzać całe sekwencje ruchów poprzedzających otrzymanie ziarna, łącznie np. z podskakiwaniem na jednej nodze;
3.ludzka potrzeba sprawiedliwości, która prawdopodobnie wyewoluowała w nas, byśmy nie dawali się wykorzystywać oszustom (tym mniej naiwnym bez wątpienia lepiej w historii się wiodło, co sprawia, że jesteśmy dziś ich potomkami), a która sprawia, że źle nam żyć ze świadomością, że kogoś np. spotyka krzywda, na którą nie zasłużył; dobrze wtedy pomyśleć, że za wszystkim tym stoi głębszy zamysł Stwórcy, który zresztą po śmierci ukarze cierpiących niewinnie i nagrodzi sprawiedliwych.
Scarlett, na Twoje pytanie odpowiedział już Dawkins w rozdziale „Samolubnego genu”, w którym zaprezentował światu swą ideę drugiego replikatora:
„Rozważmy ideę Boga. Nie wiemy, skąd się wzięła w puli memów. Przypuszczalnie powstała wiele razy na drodze niezależnych mutacji. W każdym razie z pewnością jest bardzo stara. W jaki sposób się replikuje? Słowem mówionym i pisanym, wspomaganym przez wspaniałą muzykę ł wielkie dzieła sztuki. Czemu ma tak wysoką przeżywalność? W tym przypadku „przeżywalność” nie jest oczywiście własnością genu w puli genów, ale memu w puli niemów. Pytanie to znaczy w istocie tyle: CO w idei Boga stanowi o tak wielkiej jej stabilności i zdolności do penetrowania środowiska kulturowego? Zdolność przetrwania memu Boga w puli memów wynika z tego, że przemawia on bardzo silnie do psychiki. Udziela prawdopodobnie brzmiącej odpowiedzi na głębokie i dręczące pytania o sens istnienia. Zdaje się obiecywać, że niesprawiedliwości tego świata zostaną naprawione na tamtym. „Nieśmiertelne zastępy” łagodzą dotkliwość doczesnych niedostatków, i choć istnieją tylko w naszej wyobraźni, nie są przez to ani trochę mniej skuteczne, będąc w tym podobne do placebo podanego przez lekarza. Oto niektóre z powodów łatwości, z jaką idea Boga jest kopiowana przez mózgi kolejnych pokoleń. Bóg istnieje, przynajmniej jako mem o duże) zdolności przetrwania, czy też wybitnej zaraźliwości, w środowisku tworzonym przez kulturę człowieka.”
Ogółem zatem religia wyrasta z trzech źródeł:
1.ze wspólnych wszystkim zwierzętom, niewątpliwie wrodzonych zachowań eksploracyjnych, które u ludzi przybierają formę potrzeby wyjaśniania natury świata, na które to zapotrzebowanie kiedyś doskonale odpowiadała religia;
2.ze wspólnej ptakom i ssakom skłonności do zachowań zabobonnych, magicznych: gołębie w badaniach, w których mają się nauczyć np. podziobania w odpowiednim miejscu, by otrzymać pokarm, są w stanie powtarzać całe sekwencje ruchów poprzedzających otrzymanie ziarna, łącznie np. z podskakiwaniem na jednej nodze;
3.ludzka potrzeba sprawiedliwości, która prawdopodobnie wyewoluowała w nas, byśmy nie dawali się wykorzystywać oszustom (tym mniej naiwnym bez wątpienia lepiej w historii się wiodło, co sprawia, że jesteśmy dziś ich potomkami), a która sprawia, że źle nam żyć ze świadomością, że kogoś np. spotyka krzywda, na którą nie zasłużył; dobrze wtedy pomyśleć, że za wszystkim tym stoi głębszy zamysł Stwórcy, który zresztą po śmierci ukarze cierpiących niewinnie i nagrodzi sprawiedliwych.
cd, Scarlett:
Wiara w Boga lub inne byty nadprzyrodzone, rozumiana tak, jak nakreśliłem powyżej, nie była sama w sobie zła, prawdopodobnie nawet przyczyniała się do lepszego funkcjonowania społeczeństw w epoce przednaukowej. Jednak nie wszystko, co sprawdza się w jednej sytuacji, pozostaje dobrym rozwiązaniem, gdy zmieniają się warunki. Przykładem skłonność do bardziej wydajnego gromadzenia tłuszczów, pomagająca w przetrwaniu w czasie głodu tym z naszych przodków, którzy posiadali warunkujące ją geny, skłonność, która dziś, w czasach dostatku odpowiada za otyłość milionów nieszczęśników. Tak samo stało się z wiarą w Boga, zwłaszcza że kiedy już przybrała postać instytucjonalnej religii, dokleiły do niej inne, znacznie groźniejsze memy. Oddajmy znów głos Dawkinsowi:
„Czy, dajmy na to, mem Boga może być skojarzony z jakimiś innymi, określonymi memami i czy może to się przysłużyć przetrwaniu każdego z tych memów? Kościół z właściwą mu architekturą, rytuałem, prawami, muzyką, sztuką i pisaną tradycją mógłby być zapewne traktowany jako taki właśnie koadaptujący, stabilny zestaw wzajemnie wspierających się memów.
By posłużyć się konkretnym przykładem, częścią doktryny wiary bardzo skutecznie wymuszającą przestrzeganie nakazów religijnych jest groźba mąk piekielnych. Wiele dzieci, a nawet niektórzy dorośli są przeświadczeni, że jeśli nie dochowają zasad wiary, po śmierci cierpieć będą straszliwe męki. Jest to wybitnie odstręczająca technika perswazji, która była w wiekach średnich, a bywa nawet i dzisiaj, powodem dotkliwej Udręki psychicznej. Niemniej jednak jest bardzo skuteczna. Można by sądzić, że makiaweliczny kler, biegły w psychologicznych technikach głębokiej indoktrynacji, wprowadził ją z premedytacją. Osobiście wątpię jednak, by duchowni byli aż tak przebiegli. Już bardziej prawdopodobne, że to nieświadome memy zapewniły sobie własne przetrwanie na mocy tej samej, nazwijmy to, bezwzględności, jaką przejawiają te geny, które Z powodzeniem utrzymują się w puli genowe). Idea ognia piekielnego, dzięki swemu głębokiemu oddziaływaniu na psychikę, zapewnia sama sobie nieśmiertelność. Uległa sprzężeniu z memem Boga, ponieważ wzmacniają się one wzajemnie i wspomagają nawzajem swoje trwanie w puli memów.
Kolejnym elementem religijnego zestawu memów jest wiara. Oznacza ona ślepą ufność przy braku dowodów, a nawet na przekór dowodom. Historię niewiernego Tomasza przytacza się nie po to, by stawiać go nam za wzór, lecz po to, byśmy, na zasadzie kontrastu, podziwiali pozostałych apostołów. Tomasz domagał się dowodów, tymczasem dla pewnych rodzajów memów nie ma nic bardziej zgubnego niż potrzeba znalezienia dowodów. Jako wartych naśladowania wskazuje się nam pozostałych apostołów, których wiara była tak silna, że obywała się bez dowodów. Mem ślepej wiary zapewnia sobie wieczne trwanie drogą prostego, nieświadomego wybiegu – nakłaniania do rezygnacji z racjonalnych dociekań.
Ślepa wiara potrafi usprawiedliwić wszystko. Jeśli człowiek Wierzy w innego boga, a nawet jeśli dla oddawania czci temu Samemu bogu używa innego rytuału, ślepa wiara potrafi go skazać na śmierć – na krzyżu, na stosie, przez przebicie mieczem krzyżowca, zastrzelenie na ulicy w Bejrucie lub rozerwanie bombą w barze w Belfaście. Memy ślepej wiary, zarówno w sferze religii, jak patriotyzmu czy polityki, mają swoje własne bezwzględne sposoby na rozprzestrzenianie się.”
cd, Scarlett:
Wiara w Boga lub inne byty nadprzyrodzone, rozumiana tak, jak nakreśliłem powyżej, nie była sama w sobie zła, prawdopodobnie nawet przyczyniała się do lepszego funkcjonowania społeczeństw w epoce przednaukowej. Jednak nie wszystko, co sprawdza się w jednej sytuacji, pozostaje dobrym rozwiązaniem, gdy zmieniają się warunki. Przykładem skłonność do bardziej wydajnego gromadzenia tłuszczów, pomagająca w przetrwaniu w czasie głodu tym z naszych przodków, którzy posiadali warunkujące ją geny, skłonność, która dziś, w czasach dostatku odpowiada za otyłość milionów nieszczęśników. Tak samo stało się z wiarą w Boga, zwłaszcza że kiedy już przybrała postać instytucjonalnej religii, dokleiły do niej inne, znacznie groźniejsze memy. Oddajmy znów głos Dawkinsowi:
„Czy, dajmy na to, mem Boga może być skojarzony z jakimiś innymi, określonymi memami i czy może to się przysłużyć przetrwaniu każdego z tych memów? Kościół z właściwą mu architekturą, rytuałem, prawami, muzyką, sztuką i pisaną tradycją mógłby być zapewne traktowany jako taki właśnie koadaptujący, stabilny zestaw wzajemnie wspierających się memów.
By posłużyć się konkretnym przykładem, częścią doktryny wiary bardzo skutecznie wymuszającą przestrzeganie nakazów religijnych jest groźba mąk piekielnych. Wiele dzieci, a nawet niektórzy dorośli są przeświadczeni, że jeśli nie dochowają zasad wiary, po śmierci cierpieć będą straszliwe męki. Jest to wybitnie odstręczająca technika perswazji, która była w wiekach średnich, a bywa nawet i dzisiaj, powodem dotkliwej Udręki psychicznej. Niemniej jednak jest bardzo skuteczna. Można by sądzić, że makiaweliczny kler, biegły w psychologicznych technikach głębokiej indoktrynacji, wprowadził ją z premedytacją. Osobiście wątpię jednak, by duchowni byli aż tak przebiegli. Już bardziej prawdopodobne, że to nieświadome memy zapewniły sobie własne przetrwanie na mocy tej samej, nazwijmy to, bezwzględności, jaką przejawiają te geny, które Z powodzeniem utrzymują się w puli genowe). Idea ognia piekielnego, dzięki swemu głębokiemu oddziaływaniu na psychikę, zapewnia sama sobie nieśmiertelność. Uległa sprzężeniu z memem Boga, ponieważ wzmacniają się one wzajemnie i wspomagają nawzajem swoje trwanie w puli memów.
Kolejnym elementem religijnego zestawu memów jest wiara. Oznacza ona ślepą ufność przy braku dowodów, a nawet na przekór dowodom. Historię niewiernego Tomasza przytacza się nie po to, by stawiać go nam za wzór, lecz po to, byśmy, na zasadzie kontrastu, podziwiali pozostałych apostołów. Tomasz domagał się dowodów, tymczasem dla pewnych rodzajów memów nie ma nic bardziej zgubnego niż potrzeba znalezienia dowodów. Jako wartych naśladowania wskazuje się nam pozostałych apostołów, których wiara była tak silna, że obywała się bez dowodów. Mem ślepej wiary zapewnia sobie wieczne trwanie drogą prostego, nieświadomego wybiegu – nakłaniania do rezygnacji z racjonalnych dociekań.
Ślepa wiara potrafi usprawiedliwić wszystko. Jeśli człowiek Wierzy w innego boga, a nawet jeśli dla oddawania czci temu Samemu bogu używa innego rytuału, ślepa wiara potrafi go skazać na śmierć – na krzyżu, na stosie, przez przebicie mieczem krzyżowca, zastrzelenie na ulicy w Bejrucie lub rozerwanie bombą w barze w Belfaście. Memy ślepej wiary, zarówno w sferze religii, jak patriotyzmu czy polityki, mają swoje własne bezwzględne sposoby na rozprzestrzenianie się.”
Co zaś do Twojego bonusowego, Scarlett, pytania, cóż, nie ma ucieczki z memów, jak w inne memy. Co najwyżej można uciekać z genów bardziej szkodliwych w mniej szkodliwe, jak to my teraz czynić próbujemy…
Co zaś do Twojego bonusowego, Scarlett, pytania, cóż, nie ma ucieczki z memów, jak w inne memy. Co najwyżej można uciekać z genów bardziej szkodliwych w mniej szkodliwe, jak to my teraz czynić próbujemy…
Zenobio, brakuje jeszcze w tej rezolucji ostrzeżenia o sankcjach. To znaczy napisania wprost, co my, prawdziwi Polacy, zrobimy zaplutym Europejczykom, jak jeszcze raz tak podskoczą 😉
Zenobio, brakuje jeszcze w tej rezolucji ostrzeżenia o sankcjach. To znaczy napisania wprost, co my, prawdziwi Polacy, zrobimy zaplutym Europejczykom, jak jeszcze raz tak podskoczą 😉
Każdego dnia czuję wokół siebie obecność Pana. Wam, którzy nie czujecie, mogę jedynie współczuć.
Pan jest moim pasterzem, niczego mi nie braknie,
pozwala mi leżeć na zielonych pastwiskach.
Prowadzi mnie nad wody, gdzie odpocząć mogę,
orzeźwia moją duszę.
Wiedzie mnie po ścieżkach właściwych
przez wzgląd na swoją chwałę.
Chociażbym przechodził przez ciemną dolinę,
zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną.
No właśnie, ponieważ mem memów jest memem, to mamy do czynienia z samoopisującą się teorią. Jestem zdania, że Dawkinsowi uderzył do głowy samolubny gen na tyle, że początkowo ładna idea rozlała się poza granice rozsądku. A „szkodliwość” jest zdeifiniowana wewnątrz memu, więc z definicji opisuje oddziaływanie innych memów na niesiony przez Ciebie.
Co do religii samej, to jestem dość krytyczna wobec wyszczególnionych przez Ciebie źródeł:
1. zachowania eksploracyjne – mają chyba jednak na celu poznawanie świata, co jest przystosowawcze zwłaszcza w sytuacji ograniczonych zasobów. Ważna jest informacja typu: jeżeli A, to B, a nie jeżeli A, to wtedy i tylko wtedy C,D,E, które pociągają za sobą B, o ile C,D,E nie mają znaczenia przystosowawczego. Szczególnym przypadkiem jest B=jest coś po śmierci, ale nie wszystkie religie to mają. Z drugiej strony, jak już jesteś kapłanem i uporasz się z codzienną hekatombą i okadzaniem, to możesz się zastanawiać, jak działa świat, a wyciągnięte wnioski spożytkować na zwiększanie swoich wpływów.
2. wspólna ptakom i ssakom skłonność do zachowań zabobonnych – uważam, że jest to nadużycie semantyczne. Dużym problemem w badaniach nad uczeniem się jest to, że na potrzeby eksperymentów trzeba stwarzać dość sztuczne warunki, a zatem bodźce, reakcje i kontekst odbiegają od tego co uczony osobnik spotyka na co dzień we własnym środowisku. W takich warunkach może dojść do wyuczenia złożonych a częściowo nieadekwatnych sytuacji, które w naturalnych warunkach byłyby bezwzględnie wyeliminowane jako nieekonomiczne.
3. ludzka potrzeba sprawiedliwości – nie we wszystkich religiach bóstwa wyrównują niesprawiedliwości (daje znać o sobie wychowanie w katolickawym środowisku). Pomyśl o judaizmie, kalwinizmie.
To może nie jest aż tak istotne, bo można opisywać religię przy pomocy różnych idei. Ciekawym dla mnie pytaniem jest, jak religia sprzęgała się ze środowiskiem tak, że przetrwały właśnie społeczeństwa religijne.
A na koniec wrócę jeszcze do szkodliwości religii. Niepokoi mnie rozszerzające się russowskie ukąszenie mówiące, że człowiek jest z natury dobry w sensie etyki osobistej. Tzn. to co robię jest dobre, bo robię to ja. Alternatywę dla takiej postawy zapewniała (narzucała) niegdyś religia. Co w społeczeństwie poreligijnym zapewni system bezkolizyjnego współżycia różnych wartości?
Miejmy nadzieję, że te prawicowe oszołomy jak najszybciej same się skompromitują. Może to już ostatni sezon polityczny Kaczyńskich, Jurka, Gosiewskiego, Rokity, Tuska… Marzenia, marzenia…
polemika.blox.pl
Do katolika:
Odnosnie tej obecnosci, sprawdz prosze czy przypadkiem nie masz na glowie
boskiego helmu !
Droga Scarlett, pierwszy Twój argument (o samoopisie) jest dość bałamutny. W językoznawstwie każde zdanie o zdaniu jest zdaniem i nikt nie robi z tego powodu krzyku. Książka o obiektach fizycznych samam jest obiektem fizycznym, nie wpływa to jednak nijak na jej obiektywizm. Podobnie idea, że istnieją memy, nic nie traci na tym, ze jest – jak inne idee – memem, choć tez i nic na tym nie zyskuje. Do opisu świata potrzebujemy narzędzi, które są elementami tego świata – i musimy się z tym pogodzić.
Droga Scarlett, pierwszy Twój argument (o samoopisie) jest dość bałamutny. W językoznawstwie każde zdanie o zdaniu jest zdaniem i nikt nie robi z tego powodu krzyku. Książka o obiektach fizycznych samam jest obiektem fizycznym, nie wpływa to jednak nijak na jej obiektywizm. Podobnie idea, że istnieją memy, nic nie traci na tym, ze jest – jak inne idee – memem, choć tez i nic na tym nie zyskuje. Do opisu świata potrzebujemy narzędzi, które są elementami tego świata – i musimy się z tym pogodzić.
A teraz po kolei:
1. zachowania eksploracyjne: nie zaprzeczysz, że mamy tendencję do fantazjowania na temat tego, czego nie możemy poznać. Takimi fantazjami były zarówno wczesne teorie naukowe (np. Leibnitza teoria monad czy Leucypa teoria atomów), jak i pierwotne religie (bez wględu na to, czy zahaczały o życie pozagrobowe, wyjaśniały one zawsze naturę świata, miały też własną kosmologię). Nawet dziś wiele osób przedkłada wyjaśnienia religijne lub parareligijne (w „naukach” humanistycznych) ponad pewne – naukowe. Trudno zaprzeczać zatem, że czynnik ten odegrał rolę w powstaniu religii.
2. Masz do pewnego stopnia rację. Niestety, jak do tej pory porównania badań laboratoryjnych z nielaboratoryjnymi nie potwierdzają tego starego zastrzeżenia. Gdyby nawet potwierdzały, sam fakt, że kręgowce miewają skłonność do zachowań zabobonnych wystarczy, by o podejrzewać ludzkie i ptasie zabobony o podobne korzenie, choć to na razie tylko teoria…
3. A w judaizmie czy kalwinizmie to Bóg jest niesprawiedliwy?
A teraz po kolei:
1. zachowania eksploracyjne: nie zaprzeczysz, że mamy tendencję do fantazjowania na temat tego, czego nie możemy poznać. Takimi fantazjami były zarówno wczesne teorie naukowe (np. Leibnitza teoria monad czy Leucypa teoria atomów), jak i pierwotne religie (bez wględu na to, czy zahaczały o życie pozagrobowe, wyjaśniały one zawsze naturę świata, miały też własną kosmologię). Nawet dziś wiele osób przedkłada wyjaśnienia religijne lub parareligijne (w „naukach” humanistycznych) ponad pewne – naukowe. Trudno zaprzeczać zatem, że czynnik ten odegrał rolę w powstaniu religii.
2. Masz do pewnego stopnia rację. Niestety, jak do tej pory porównania badań laboratoryjnych z nielaboratoryjnymi nie potwierdzają tego starego zastrzeżenia. Gdyby nawet potwierdzały, sam fakt, że kręgowce miewają skłonność do zachowań zabobonnych wystarczy, by o podejrzewać ludzkie i ptasie zabobony o podobne korzenie, choć to na razie tylko teoria…
3. A w judaizmie czy kalwinizmie to Bóg jest niesprawiedliwy?
Nie możemy powiedzieć, że „religia sprzęgała się ze środowiskiem tak, że przetrwały właśnie społeczeństwa religijne”, bo nie mamy żadnej pewności, że kiedykolwiek istniały niereligijne społeczności ludzkie, które zostały wyparte przez te religijne. Wręcz przeciwnie, wszystko wskazuje na to, że ludzie ewoluowali jako istoty niezwykle zabobonne, żyjące w pełnych tabu społecznościach. I dopiero postęp kulturowy ostatnich tysiącleci pomógł niektórym społecznościom wznieść się na poziom meta w stosunku do własnych przesądów…
A co do russowskiego ukąszenia, akurat socjobiologia wydaje się od niego wolna. Sam nigdzie nie napisałem, że człowiek jest dobry. Choć nie uważam też, że jest zły. Przymiotniki „dobry” i „zły” to określenia pewnych ludzkich zachowań – człowiek przejawia całą ich gamę, z natury zatem jest równie dobry, co i zły.
Oczywiście, każdy woli myśleć, że jest dobry, jednak to następne skrzywienie percepcji, które zawdzięczamy ewolucji. Trudno zaprzeczyć, że jednostki wątpiące w swoje racje nie były zbyt skuteczne i mogły mieć problem, jak Hamlet, z przeżyciem i zostawieniem potomstwa. Nic więc dziwnego, że dobór naturalny gratyfikował pewność siebie i przekonanie, że obiektywnie dobre jest to, co dobre dla przekonanego.
Nie możemy powiedzieć, że „religia sprzęgała się ze środowiskiem tak, że przetrwały właśnie społeczeństwa religijne”, bo nie mamy żadnej pewności, że kiedykolwiek istniały niereligijne społeczności ludzkie, które zostały wyparte przez te religijne. Wręcz przeciwnie, wszystko wskazuje na to, że ludzie ewoluowali jako istoty niezwykle zabobonne, żyjące w pełnych tabu społecznościach. I dopiero postęp kulturowy ostatnich tysiącleci pomógł niektórym społecznościom wznieść się na poziom meta w stosunku do własnych przesądów…
A co do russowskiego ukąszenia, akurat socjobiologia wydaje się od niego wolna. Sam nigdzie nie napisałem, że człowiek jest dobry. Choć nie uważam też, że jest zły. Przymiotniki „dobry” i „zły” to określenia pewnych ludzkich zachowań – człowiek przejawia całą ich gamę, z natury zatem jest równie dobry, co i zły.
Oczywiście, każdy woli myśleć, że jest dobry, jednak to następne skrzywienie percepcji, które zawdzięczamy ewolucji. Trudno zaprzeczyć, że jednostki wątpiące w swoje racje nie były zbyt skuteczne i mogły mieć problem, jak Hamlet, z przeżyciem i zostawieniem potomstwa. Nic więc dziwnego, że dobór naturalny gratyfikował pewność siebie i przekonanie, że obiektywnie dobre jest to, co dobre dla przekonanego.
Wszystko pięknie Tomuś! Ale w swoich wywodach już na starcie postawiłeś człowieka w centrum. „Myślę więc jestem” i tak dalej.
W skrócie: religia zależy od człowieka – od jego natury.
A to może być błąd. Co powiesz na trwałe i niezależne od nas istnienie Boga? Ja już znam twoją odpowiedź jednak chciałbym ją usłyszeć.
Inna rzecz, wiara w Boga daje przede wszystkim ludziom cel w życiu inny niż tylko prokreacja. Dlatego wierząc jest nam nieco łatwiej.
[TL] Zdaję sobie sprawę, że moje wywody nie są pozbawione wad (jako i Twoje, hihi). Socjobiologia, nie wypowiadając się na temat dobra i zła, nie jest ukąszona, bo to po prostu próba opisu różnych mechanizmów przyrody. Tyle, że wkraczając na grząski grunt procesów psychicznych, może niekiedy wyjść poza granice swojej stosowalności. Nie umiem wyrokować, czy tak jest w powyższej dyskusji. Notabene, Mistrz Pinker ostrzega przed nadużywaniem wyjaśnień socjobio a posteriori, takich jak w Twoim ostatnim zdaniu.
[Johny] Z pewnych założeń wyprowadza się różne wnioski. Jeśli Bóg istnieje i zechciał wyposażyć świat w prawa przyrody (i logiki) i jeśli socjobiologia jest poprawnym opisem części tych praw, to zarzut bezbożności wydaje się przesadzony. A przy okazji – czy istnieją dowody ontologiczne, nie korzystające z prawa wyłączonego środka?
Kiedy Napoleon zapytał sławnego matematyka i astronoma, Pierre’a-Simona Laplace’a, dlaczego w jego pięciotomowym dziele o systemie słonecznym ani razu nie pada słowo „Bóg”, uczony odpowiedział: „Sire, ta hipoteza nie była mi potrzebna”.
Bóg może sobie sobie istnieć i nie istnieć, dla naszego opisu rzeczywistości nie ma to jednak znaczenia. Oczywiście mówimy tutaj o Bogu jako istocie obiektywnie istniejącej poza mózgami ludzi, a nie o memie Boga, obecnym w mózgach wielu z nas, który sprawia, że wierzącym wydaje się, że mają po co żyć. Piszę „wydaje się”, bo dziś – dzięki Darwinowi i kolejnym pokoleniom biologów, socjobiologów i psychologów ewolucyjnych – wiemy już, po co człowiek istnieje. Jesteśmy maszynami służącymi replikacji genów, które budują nasze ciała, i (wtórnie) memów, które na nich pasożytują. Wszystko ponadto to złudzenia, w które replikatory wyposażają nas, byśmy lepiej spełniali swe funkcje. Złudzenia, które czynią nasze życie wspaniałym.
Jeszcze jedno sprostowanie: nie stawiam człowieka w centrum. Nic nie stawiam w centrum – bo centrum nie ma. Zdanie „Myślę, więc jestem” brało się przede wszystkim z tego, że w czasach Kartezjusza niewiele o mózgu wiedziano. Rzeczywiste obiekty są na świecie niezależnie od tego, czy myślą, a obiektów nierzeczywistych (krasnoludków, smoków czy Boga z wielką siwą brodą) nie ma bez względu na to, co myślą ludzie.
Kiedy Napoleon zapytał sławnego matematyka i astronoma, Pierre’a-Simona Laplace’a, dlaczego w jego pięciotomowym dziele o systemie słonecznym ani razu nie pada słowo „Bóg”, uczony odpowiedział: „Sire, ta hipoteza nie była mi potrzebna”.
Bóg może sobie sobie istnieć i nie istnieć, dla naszego opisu rzeczywistości nie ma to jednak znaczenia. Oczywiście mówimy tutaj o Bogu jako istocie obiektywnie istniejącej poza mózgami ludzi, a nie o memie Boga, obecnym w mózgach wielu z nas, który sprawia, że wierzącym wydaje się, że mają po co żyć. Piszę „wydaje się”, bo dziś – dzięki Darwinowi i kolejnym pokoleniom biologów, socjobiologów i psychologów ewolucyjnych – wiemy już, po co człowiek istnieje. Jesteśmy maszynami służącymi replikacji genów, które budują nasze ciała, i (wtórnie) memów, które na nich pasożytują. Wszystko ponadto to złudzenia, w które replikatory wyposażają nas, byśmy lepiej spełniali swe funkcje. Złudzenia, które czynią nasze życie wspaniałym.
Jeszcze jedno sprostowanie: nie stawiam człowieka w centrum. Nic nie stawiam w centrum – bo centrum nie ma. Zdanie „Myślę, więc jestem” brało się przede wszystkim z tego, że w czasach Kartezjusza niewiele o mózgu wiedziano. Rzeczywiste obiekty są na świecie niezależnie od tego, czy myślą, a obiektów nierzeczywistych (krasnoludków, smoków czy Boga z wielką siwą brodą) nie ma bez względu na to, co myślą ludzie.
Ostatnia uwaga do Johnego.
Scarlett za chwilkę.
Ostatnia uwaga do Johnego.
Scarlett za chwilkę.
Scarlett, Mistrz Pinker oczywiście sam łamał zasady, które zalecał („Tabula rasa” i „Jak działa umysł” odpowiadają na właściwie wszystkie pytania, jakie może sobie postawić psycholog, socjolog, antropolog, czy jakikolwiek inny badacz ludzkiej psyche) i wydaje się, że miał rację. Socjobiologia to współcześnie jedyna teoria, która jest w stanie wyjaśnić wszystko, co stanowi przedmiot nauk humanistycznych i społecznych – stąd zresztą zapewne wrogość lwiej części środowisk humanistycznych do tej teorii. Taki postmodernizm pozwala przecież bełkotać bez końca, socjobiologia tymczasem wszystko prosto i logicznie wyjaśnia, nie zostawiając miejsca na jakikolwiek bełkot. Jeśli badania genetyczne ją potwierdzą, lwia część antropologów, literaturoznawców, czy nawet socjologów pójdzie z torbami – jest się zatem przed czym bronić.
Scarlett, Mistrz Pinker oczywiście sam łamał zasady, które zalecał („Tabula rasa” i „Jak działa umysł” odpowiadają na właściwie wszystkie pytania, jakie może sobie postawić psycholog, socjolog, antropolog, czy jakikolwiek inny badacz ludzkiej psyche) i wydaje się, że miał rację. Socjobiologia to współcześnie jedyna teoria, która jest w stanie wyjaśnić wszystko, co stanowi przedmiot nauk humanistycznych i społecznych – stąd zresztą zapewne wrogość lwiej części środowisk humanistycznych do tej teorii. Taki postmodernizm pozwala przecież bełkotać bez końca, socjobiologia tymczasem wszystko prosto i logicznie wyjaśnia, nie zostawiając miejsca na jakikolwiek bełkot. Jeśli badania genetyczne ją potwierdzą, lwia część antropologów, literaturoznawców, czy nawet socjologów pójdzie z torbami – jest się zatem przed czym bronić.
zdaje się, że teorię genów od teorii memów (przynajmniej w chwili obecnej) dzieli pewna przepaść
pierwsza da się opisać w sposób wysoce sformalizowany, jeśli zaś chodzi o memy, to albo się nie da tego zrobić w ten sam sposób, albo do tej pory nikt tego nie dokonał
Oczywiście, jako że geny są jednostkami DNA, które każdy z nas może sobie zobaczyć pod mikroskopem, a memy – konstruktem teoretycznym używanym do opisywania rzeczy wysoce niekonkretnej: kultury.
I tak jednak teoretyczny żargon memetyki o niebo mocniej umocowany jest w rzeczywistości niż postmodernistyczne żargony innych teorii „wyjaśniających” zjawiska kulturowe, a przede wszystkim nie jest – w przeciwieństwie do większości teorii wyznawanych dziś w akademickim świecie humanistyki – sprzeczny z aktualnym stanem wiedzy o mózgu czy ludzkim umyśle.
Tak więc memetyka wcale nie jest dobrą teorią, tylko nikt do opisu kultury w tym jej aspekcie, który nie podlega wpływowi genów, nie wymyślił do tej pory lepszej.
Oczywiście, jako że geny są jednostkami DNA, które każdy z nas może sobie zobaczyć pod mikroskopem, a memy – konstruktem teoretycznym używanym do opisywania rzeczy wysoce niekonkretnej: kultury.
I tak jednak teoretyczny żargon memetyki o niebo mocniej umocowany jest w rzeczywistości niż postmodernistyczne żargony innych teorii „wyjaśniających” zjawiska kulturowe, a przede wszystkim nie jest – w przeciwieństwie do większości teorii wyznawanych dziś w akademickim świecie humanistyki – sprzeczny z aktualnym stanem wiedzy o mózgu czy ludzkim umyśle.
Tak więc memetyka wcale nie jest dobrą teorią, tylko nikt do opisu kultury w tym jej aspekcie, który nie podlega wpływowi genów, nie wymyślił do tej pory lepszej.
Twierdzisz, że nieprawdą jest, jakoby społeczności niereligijne zostały wyparte przez religijne. Jeśli rozumiesz religię szeroko, tak że do jej zaistnienia wystarcza życie pośmiertne lub animizm, to może masz rację. Tyle że wtedy Twój argument nijak ma się do tematu, którym jest Bóg. Jeśli jednak rozumiesz religię wąsko, tzn. do jej zaistnienia warunkiem koniecznym jest Bóg (bądź bogowie), to nie mogę się zgodzić. W tym drugim wypadku – jakie mamy świadectwa religijności w paleolicie.
Twierdzisz, że nieprawdą jest, jakoby społeczności niereligijne zostały wyparte przez religijne. Jeśli rozumiesz religię szeroko, tak że do jej zaistnienia wystarcza życie pośmiertne lub animizm, to może masz rację. Tyle że wtedy Twój argument nijak ma się do tematu, którym jest Bóg. Jeśli jednak rozumiesz religię wąsko, tzn. do jej zaistnienia warunkiem koniecznym jest Bóg (bądź bogowie), to nie mogę się zgodzić. W tym drugim wypadku – jakie mamy świadectwa religijności w paleolicie.
Zaś co do teoretyków literatury tracących pracę przez niecnych socjobiologów, fusy mi mówią, że tak się nigdy nie stanie. Postmodernizm i inne teorie nie wyjaśniają zjawisk kultury w sensie ich przyczyn, tak jak robi to socjobiologia. One interpretują zjawiska kultury. Mówiąc w żargonie postmodernistycznym – piszą teksty o innych tekstach ku uciesze czytelników. Uciecha jest tu słowem kluczowym. Wyjaśnienia dostarczane przez inkryminowane przez Ciebie teorie nie dają zrozumienia powstania wyjaśnianego zjawiska. Opisują za to zjawisko w terminach innych, równorzędnych zjawisk – np. literaturę w kontekście innej literatury i muzyki.
Być może nie staje mi wyobraźni, ale nie bardzo widzę socjobiologię dostarczającą interpretacje dzieł sztuki.
Zaś co do teoretyków literatury tracących pracę przez niecnych socjobiologów, fusy mi mówią, że tak się nigdy nie stanie. Postmodernizm i inne teorie nie wyjaśniają zjawisk kultury w sensie ich przyczyn, tak jak robi to socjobiologia. One interpretują zjawiska kultury. Mówiąc w żargonie postmodernistycznym – piszą teksty o innych tekstach ku uciesze czytelników. Uciecha jest tu słowem kluczowym. Wyjaśnienia dostarczane przez inkryminowane przez Ciebie teorie nie dają zrozumienia powstania wyjaśnianego zjawiska. Opisują za to zjawisko w terminach innych, równorzędnych zjawisk – np. literaturę w kontekście innej literatury i muzyki.
Być może nie staje mi wyobraźni, ale nie bardzo widzę socjobiologię dostarczającą interpretacje dzieł sztuki.
Skoro parlament europejski wspiera pedałów to jego problem. My będziemy oazą, wyspą na oceanie zgorsszenia, deprawacji, zgnizlizny moralnej. Trzeba całemu światu powiedzieć: My jesteśmy moralni. Szanujemy Boga, jego nakazy moralne. U nas dzieci wychowywać się będą w normalnych rodzinach. Tak ma być! A jeśli Świat uważa inaczej, tym gorzej dla świata. To oni się mylą, nie my. Nie będziemy współpracować ze zgniłym moralnie PE. Brawo Wierzejski! Prowadzisz do zbawienia naszą ojczyznę. Nawet po jej trupie…
Gosciu, odwracając twoje pytanie: a jakie mamy świadectwa braku religii w paleolicie?
Wszystkie współcześnie istniejące i badane społeczeństwa pierwotne są religijne. Wszystkie historyczne cywilizacje, które tworzyły dające się odcyfrować zapisy, okazywały się religijne. Nie wiemy nic o religijności ludzi w paleolicie, ale fakt, że byliby ateistami jest niezmiernie mało prawdopodobny, ot co.
A co do szerokiego i wąskiego rozumienia religii, może jestem ograniczony, ale modlitwy do świętego drzewa czy księżyca niespecjalnie się według mnie różnią od modlitw do świętych obrazków czy opłatka.
Co do socjobiologicznych interpretacji literatury czy sztuki, polecam ostatni rozdział „Tabuli rasy” Pinkera. Bije na głowę wszelkich postmodernistów 😉
128pc, odwracając twoje pytanie: a jakie mamy świadectwa braku religii w paleolicie?
Wszystkie współcześnie istniejące i badane społeczeństwa pierwotne są religijne. Wszystkie historyczne cywilizacje, które tworzyły dające się odcyfrować zapisy, okazywały się religijne. Nie wiemy nic o religijności ludzi w paleolicie, ale fakt, że byliby ateistami jest niezmiernie mało prawdopodobny, ot co.
A co do szerokiego i wąskiego rozumienia religii, może jestem ograniczony, ale modlitwy do świętego drzewa czy księżyca niespecjalnie się według mnie różnią od modlitw do świętych obrazków czy opłatka.
Co do socjobiologicznych interpretacji literatury czy sztuki, polecam ostatni rozdział „Tabuli rasy” Pinkera. Bije na głowę wszelkich postmodernistów 😉
Obserwator, święta racja. W kwestii zaś Wierzejskiego i trupa Ojczyzny, zaśpiewać można za Wybickim:
Jeszcze Polska nie umarła,
Gdy protestujemy!
Choć pedałów Unia wsparła,
I tak ich wytniemy.
🙂
Miło mi sie was czyta. Nie wiedziałem, że na świecie jest tylu zwolenników memetyki :), większość moich znajomych albo o tym nie słyszała, albo uważa tą teorię za dziwaczną (gwoli wyjaśnienia, około 70% z nich ma wyższe). No cóż… Nie jestem sam… ^_^
Jednak odnośnie waszej dyskusji, zgadzam się ze zdaniem (już nie pamiętam kogo), że to wszystko świetnie tłumaczy kwiestię „jak”. Co do „dlaczego”, nadal odpowiedź jest daleka od doskonałości. Owszem, można powiedzieć „żeby przetrwać”, albo wręcz „bez powodu”. Moim zdaniem jednak można szukać jakiś innych odpowiedzi. A zanim zaczniecie protestować, to przypomnę, że teoria memów też jest memem, a więc jest to jakiś wirus umysłu, który replikuje się z waszą pomocą 😛
Jak z resztą każda teoria czy hipoteza.
Z wszystkich hipotez które spotkałem w swym życiu, najbardziej podobała mi się ta, że aby poznać coś, trzeba użyć narzędzia doskonalszego niż badany obiekt. Niestety oznacza to, że odpowiedzi na wszystkie możliwe pytania o życie, wszechświat i całą resztę, nigdy nie poznamy.
No w każdym razie innych niż „42” 🙂
Zapewniam cię, że na świecie jest naprawdę wielu zwolenników memetyki.
Niestety, większość z nich nie ma pojęcia, że są jej zwolennikami 😉