W przedwczorajszym „The Timesie” (dotarłem po zajawce z „Rzeczpospolitej”) znaleźć można mocny kawałek poświęcony pewnemu francuskiemu filozofowi o niespotykanej wśród galijskich intelektualistów skłonności do pisania prawdy. Myśliciel ów, Robert Redeker ośmielił się napisać artykuł, w którym nazwał Koran księgą pełną przemocy oraz stwierdził, iż islam pochwala przemoc i nienawiść.

Artykuł rozsławił imię Redekera, dzięki czemu otrzymuje on teraz mnóstwo korespondencji. Dotknięci wyznawcy religii pokoju grożą, że bluźniercę w najlepszym razie poćwiartują. Nie należą do rzadkości listy z narysowaną mapą do domu wolnomysliciela i dopiskiem: Świni, która tu mieszka, obetniemy głowę. Filozof dostaje również niezwykle ciekawe e-maile. W jednym z nich można wyczytać: Na tej ziemi już nigdy nie będziesz bezpieczny. Miliard trzysta milionów muzułmanów czeka tylko, by cię zabić.

Nie mam żadnych dodatkowych komentarzy ponad to, co już pisałem przy okazji gromów, które spadły na Benedykta XVI. Poza jedną zupełnie marginalną uwagą: Prawdomówność musi być cechą niezwykle niekorzystną z punktu widzenia przetrwania jednostki i jej genów, skoro nad ludźmi, którzy mają ku niej inklinacje, Darwin czuwa nawet we Francji.

22 komentarze

  1. Chyba chodziło Ci o brytyjski „The Times”. Mnie zastanawia drobna zbieżność w czasie tego, że p. Redeker „ośmielił się napisać artykuł” ze wszystkimi konsekwencjami, i tym, że wkrótce do księgarń trafić ma jego książka, o czym można było czytać w „Le Figaro” (wg zalinkowanych przez Ciebie materiałów).

    Nie usprawiedliwia to dla mnie w żaden sposób reakcji islamistów. Ale czy jest ona od razu powodem, by piać peany o „niespotykanej skłonności do pisania prawdy”? Zwłaszcza, że nie zalinkowałeś artykułu oryginalnego, który wydaje się mi …taki sobie.

    scarlettohara
  2. Prawdomówność jest w istocie rzeczą niebezpieczną ze socjologicznego punktu widzenia – ludzie czasem naprawdę nie chcieliby znać naszego prawdziwego zdania na ich temat. I dlatego Razer ma od wielu lat tę samą paczkę przyjaciół, którzy są przyzwyczajeni do jego bezkompromisowości i różnych dziwactw.

  3. Scarlett, batożąc sie ze wstydu poprawiłem właśnie nazwę gazety (u mnie już prawie trzecia w nocy i trochę oczka się przy pisaniu kleją, wybacz więc pomyłkę) – dzięki za to, że czuwasz. Artykuł oryginalny zaraz zalinkuję. Szczerze mówiąc jednak, nie on mnie interesował, tylko wspomniana reakcja islamska, która dość mocno przypomina mi to, co się działo z B16. No i zachwyciła mnie retoryczność miliarda trzystu tysięcy morderców…

    A że przy okazji, ktoś chce na całej sprawie zarobić, ani mnie nie dziwi, ani nie oburza. W przeciwieństwie do obcinania głowy przeciwnikowi ideologicznemu, zarabianie (nawet na byciu prześladowanym) jestem w stanie jakoś zrozumieć.

    Co zaś sie tyczy „niespotykanej wśród galijskich intelektualistów skłonności do pisania prawdy”, to nie wiem, może za dużo naczytałem się Sokala… W każdym razie nawet krótki i niespecjalnie lotny tekst jestem w stanie pod tym wzgledem docenić na tle twórczości Derridy, Baudrillarda, czy maoistowskiego dziadka Sartre’a…

  4. Razer, oczywiście, że prawdomówność nie zawsze jest najlepszym i najbezpieczniejszym rozwiązaniem – pytanie jednak, co w takiej sytuacji robic z islamskimi radykałami. nadal im wmawiać, że są cacy i przytakiwać gdy twierdza, że cała reszta świata nie dajac się potulnie zarznąć w istocie ich prześladuje?

  5. [scarlett]
    „Mnie zastanawia drobna zbieżność w czasie tego,…”

    Podobne wątpliwości targały Tobą, gdy Grass z wydaniem nowej książki przypomniał o swoim wojennym epizodzie? Nie przypominam sobie…

    Tuje
  6. co do grassa to jak dobrze pamiętam w tejże właśnie książce wyznał swój epizod w SS więc TA akurat zbieżność w czasie ponad wszelką wątpliwość niewątpliwe przypadkowa nie była

    czescjacek
  7. Do socjopatyczna_malkontentka
    No to juz bezsens… Wtedy to u nich rozwijala sie cywilizacja i my ja zniszczylismy. Czy bylo by lepiej gdyby oni teraz zniszczyli nasza?

    wiking
  8. Na chwile zmienie temat. Wroce do jednego z poprzednich.

    Dziwiles sie, Tomku,ze Mackiewicz dopuscil do swojego bliskiego grona Nine Karsov.

    Zagladam na net to 24TV i z lekkim zdumieniem nie tylko widze tam Piotra Niemczyka, ale slysze jak bagatelizuje problem WSI.

    A wiec oni to chyba maja w genach, to zadawanie sie i okazywanie zaufania ludziom i srodowiskom, ktore sa tego nie warte.

    (Piotr Niemczyk jest stryjecznym wnukiem Jozefa Mackiewicza).

    Kaska

    Pyzol
  9. [tuje:]
    Zachowajmy proporcje. Takie „Pełzając rakiem” narobiło sporo szumu bez autobiograficznej pikanterii. Poza tym w przypadku Grassa zbieżność w czasie była warunkiem koniecznym, bo wszak kontrowersyjne były wynznania _w_książce_.

    scarlettohara
  10. Judyta, w pełni sie zgadzam (i nieraz to pisałem), że Stary Testament propaguje przemoc i nienawiść w stopniu daleko większym chyba nawet niż Koran. Tylko ze chrześcijanie (poza marginalnymi odłamami, z których najgłosniejszym chyba jest tzw. Westboro Baptist Church pastora Freda Phelpsa) nie traktują dzis tych zaleceń dosłownie i nie kamienują kobiet za zdradę i męzczyzn za homoseksualizm. W przeciwieństwie do muzułmanów (szariat jest prawem w niejednym kraju)…

  11. Owszem [Scarlett] w książce pan Grass napisał – tyle, że dopiero po nagłośnieniu tego i rozpromowaniu w wywiadach, i rozmowach, i artykułach nakłady się wyczerpywały.

    Jesteś w stanie powiedzieć ile np. literackiego blasku NASTĘPNYM i POPRZEDNIM książkom Rushdiego przydała umiejętnie wykorzystana (a może jednak wcale nie wykorzystywana – jak sądzisz?) wściekła furia Chomeiniego po „Szatańskich wersetach”?

    A może np. taki Witkowski? Drugorzędna litratura wypromowana na fali „walki z homofobią” i polskim zacofaniem, a także wzruszającymi („kap, kap, płyną łzy..” losami pana autora? Który swe wcześniejsze niedole zamienia przy pomocy takiego marketingu na brzęczące euraski i złotówki?) Rozpoznasz, które z wywiadów miały służyć jeno zbliżeniu Autora z Cztelnikami i Czytelniczkami, a które wzbudzeniu rzewnych uczuć szybko zamienianych na nabycie dzieła drogą kupna?

    Czy wzruszające wywiady z panią Masłowską drukowane w Wysokich Obcasach między jedną a druga NIKE też są elementem takiego marketingu?

    A udział Wisławy w obieraniu publicznym ziemniaków? (tu będzie łatwo – Kochana nasza pani Wisława ma już Nobla, dajjejbożestolat nie jest już najmłodsza, więc nie musi się marketingować dla pieniędzy, no może dla jeszcze większej Sławy mogłaby…) Nie, nie, jednak Szymborskiej trudno to będzie zarzucić – i całe szczęście.

    Napisałbym jeszcze o Nieznalskiej: ta to się dopiero wstrzeliła idealnie w target, prawda? – Wsadźmy w deklaratywnie arcykatolickim kraju krzyż w gówno. ew. przyozdóbmy kawałek „plusa” z greckich ikon w brzydkiego penisa i krzyczmy potem, że fundamentalny katolicyzm nas prześladuje – świetny sposób na ścieżkę do artystycznego parnasu – i jak wzorcowo zrealizowany przez panią Nieznalską!

    Potrafisz za każdym razem, tak precyzyjnie odzielić działania marketingowe od tych niemarketingowych? Masz w ogóle _potrzebę_ takiego oddzielania?

    pzdr.

    tuje
  12. Oriane Fallaci też chcieli zdekapitować…
    Im więcej będzie takich publikacji, tym szybciej politycy (europejscy) się obudzą i podejmą jakieś energiczne i bardziej efektywne działania.
    Najlepsza ze wszystkich to terapia szokowa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *