Jak chyba każdy w Polsce (poza grupką handlarzy z pewnego dużego stadionu), cieszę się z Euro2012. Patrzenie na kopiących piłkę gostków co prawda nigdy jakoś przesadnie mnie nie podniecało, niemniej jestem w stanie zrozumieć tych, których widoki takie przyprawiają o doznania z pogranicza orgazmu: de gustibus non est disputandum. Poza tym sam szczytuję na myśl o tym, że komunikacyjnie Warszawa ma dzięki imprezie szansę na Wielki Skok na miarę Chin Deng Xiaopinga. Jak wszystko dobrze pójdzie, w 4 lata powstanie druga linia metra (pierwsza powstaje od 80 lat i jak na razie końca nie widać), przynajmniej na odcinku Rondo ONZ – Stadion, co by sobie zagraniczni kibice mogli przez parę tygodni wygodnie z Centralnego na mecze dojeżdżać. Mieszkańcy Warszawy normalnie tłuką się na tym odcinku calutki rok w korkach i tramwajach, jasne jest jednak, że żaden polski rząd nie będzie się przejmował własnymi obywatelami tak dalece, jak zagranicznymi gośćmi – toż nie darmo naszą bohaterką narodową jest Aniela Dulska.

Cieszę się zatem (przy istniejącym metrze mieszkając i przy planowanym pracując) wściekle, choć nie ukrywam, że moja radość byłaby większa, gdybyśmy w tym samym roku mieli w Polsce i inne euro. To, którym wówczas będzie się płaciło nie tylko u naszych zachodnich, ale także u wschodnich i południowych sąsiadów (Litwa planuje akces do Eurolandu na 2010, Słowacja – na 2009). To, które bardziej namacalnie wiązałoby nas z resztą kontynentu niż impreza sportowa, na którą ludzie przyjadą, popatrzą – i zapomną. Toż przecież już w 2016 kolejne Euro, potem następne, i tak w kółko. A fajerwerki i błyskotki? Kto pamięta dziś o tym, czym się popisała przed światem Francja w 1960 czy Jugosławia w 1976?

11 komentarzy

  1. Hm, jak masz, Tomaszu, ochotę, to płać sobie w euro, gdzie tylko Ci się spodoba 🙂 Nasze kochane prawo Ci to gwarantuje (jak ze sprawiedliwością, przyznam się, nie wiem). Jako rzekłeś, de gustibus est non disputandum, ale mnie bardziej gnymbi, żeby to mnie płacili w euro. Z płaceniem innym to ja już se poradzę 😀

  2. A mnie natomiast gnymbi fakt, ze tzw. ściana wschodnia znowu nie dostanie swojej działki, a bogatsze regiony kraju będom jeszcze bogatsze. Ale co tam, przynajmniej wszystko jest zgodnie z panującym zwyczajem.
    Pozostaje cieszyć się, że nasi sąsiedzi są zaradniejsi.
    Pozdrawiam.

    ziom
  3. Tia… A mi się od razu przypomina reklama pewnej pasty do zębów: „A kto za to płaci? … Ci Państwo.” Jeśli ktoś ma wątpliwości, że to się skończy:
    a) wzrostem cen mieszkań do tego stopnia, że Polaków nie będzie na nie stać,
    b) kolejną komisją śledczą (ds Euro2012),
    c) kolejnym ośmieszeniem naszego „sarmackiego państewka”,
    przyjrzyjcie się osobom, które się zabierają za kierowanie przygotowaniami => http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,53600,4078414.html.

    A jeśli ktoś sądzi, że zarobią na tym polskie firmy budowlane, a pracownicy nie będą już musieli wyjeżdżać do Królestwa (niestety nie Polskiego) => http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,53600,4074699.html

    Dostrzegam też pozytywne strony. Może w całym tym zgiełku lustracja przestanie być głównym (jedynym?) polem działania władz.

    doodge
  4. no i sek w tym ze cala sprawa w polsce postrzegana jest w stylu euforia versus malkontenctwo. a ja jestem zdania, ze powinna sie liczyc chlodna kalkulacja.

    tak zorganizowana impreza (duzy, niezbyt mocny kraj kraj wspolnie z drugim, kompletnie niestabilnym) propagandowo jest ryzykowna. bo klapa jest bardzo mozliwa i bedzie miala wieksza prase niz ewentualny sukces.

    interes tez to jest ryzykowny, bo wiele takich imprez sie nie zwrocilo. to jest biznes i liczy sie rachunek nie emocje. jesli nie stac mnie na utrzymanie maybacha, to co z tego ze mi go ktos podaruje. wole golfa, bo przynajmniej bede mog go do czegos uzyc.

    a rozmowa o pieknych obiektach ktore to tromtadracja (fajne slowo, zawlaszczane ostatnio w sejmie)bo jesli nawet powstana wielkie stadiony to co sie na nich bedzie dzialo po zakonczeniu mistrzostw? polska liga zawodowa? jest cos takiego? raczej powroca chinskie biustonosze.

    budowa metra z powodu przyjazdu gosci to jest komuna ciag dalszy. wowczas byly cukierki w wersji eksport. nigdy na eksport nie trafialy, ale ludzie wiedzieli ze to „te lepsze”.

    1. Pociagnę rzecz dalej: takie imprezy czesto robią kraje, które mają się czym pochwalić, właśnie po to, by przyciągnąć potencjalnych turystów. U nas pośród bidy i nędzy powstają pojedyncze inwestycje, które nawet nie próbują przykrywać otaczającego je dziadostwa. Autopromocyjnie impreza nie ma więc sensu – nikt, kto to zobaczy, bez kolejnego powodu w postaci mistrzostw i tak tu raczej nie wróci.

  5. Powiem tak: pomysł Euro2012 w Polsce jest świetny. Rzeczywiście mogłoby z tego wyniknąć wiele dobrego. Szkoda, że nikt już nie pamięta, iż to wcale nie jest polski pomysł (to Ukraina zaproponowała takie rozwiązanie, więc to Euro Ukrainy i Polski, a nie odwrotnie, jak przyjęło się u nas mówić).
    Boję się jedynie, że wynikną z tego jedynie kolejne afery, bo to przecież nadal ta sama Polska…. 🙁

  6. Szefem komitetu organizacyjnego ME2012 powinien zostać Listkiewicz. Wtedy oczywiście będzie to kosztowało 2x drożej, będą szły łapówki i przekręty, ale przynajmniej organizacyjnie i medialnie będzie to mega sukces. A jak wstawią tam kolejnego „uczciwego” z PiSu, to wszystko będzie 3x drożej, nie zdążą na czas i wszystkiemu będzie winna PO. Za takie łże-mistrzostwa przyjdzie nam potem płacić i tak już kiepskim wizerunkiem w świecie.
    Lipiec postanowił uleczyć PZPN i biedak się dopiero teraz zorientował, że PZPN to jest tylko filia międzynarodowej sitwy mega-przekręciarzy, którzy kręcą tym biznesem i dbają o swoich protegowanych. Ech.. chyba wolę już złych-cwanych od dobrych-naiwnych..

    Duce

Skomentuj Miko Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *