Dziwna sprawa z tymi donosami, które miał jakoby produkować profesor Jan Miodek, oj dziwna. Primo: nie wiadomo, czy były pisane dla MO czy SB; secundo: nie jest pewne, czy wciąż istnieją (w głównym zbiorze IPN-u nie ma po nich śladu); tertio: jeśli wciąż istnieją, to dlaczego leżą w zbiorze zastrzeżonym, do którego nie mają dostępu zwykli śmiertelnicy ani nawet historycy, jeno wierchuszka instytutu i elita służb specjalnych?

Kataryna spekuluje, że skierować do zbioru zastrzeżonego materiały dotyczące Miodka mógł za czasów szefowania IPN-owi na własną rękę Leon Kieres – bądź co bądź wykładowca Uniwersytetu Wrocławskiego, czyli kolega kultowego polonisty. Gdyby była to prawda, postawić sobie trzeba pytanie, co i na kogo mógł jeszcze profesor Kieres utajnić w trakcie swej pięcioletniej kadencji (w 2002 otrzymał Medal Św. Jerzego od redakcji Tygodnika Powszechnego – pisma, które trudno uznać za matecznik zwolenników lustracji; korci mnie, by spytać: za co?) oraz co dokładnie było w papierach Miodka, że zasłużyły one na miejsce w dziale top secret. Sam fakt donoszenia funkcjonariuszom komunistycznej dyktatury to dziś dla prawdziwego wykształciucha (m.in. dzięki mrówczej pracy braci Kaczyńskich) niemalże powód do dumy. W oczach wielu przeciwników kaczyzmu, zwłaszcza tych niemogących (ze względu na młody wiek) lub niechcących (ze względu na wyznawaną ideologię) pamiętać, jak wyglądało życie przed 1989, mało co nobilituje bardziej niż udowodniony fakt współpracy z organizacją, która 20 lat temu próbowała pokazać, gdzie raki zimują, ludziom w rodzaju Kaczyńskich czy Macierewicza.

Coś mi się zatem zdaje, że – jeżeli dokumenty rzeczywiście istniały i jeżeli faktycznie je zachomikowano – to zrobiono to nie ze względu na dowody aktywności, z której każdy nieukrywający antylustracyjnych poglądów profesor powinien być dumny. Tu musiało chodzić o rzecz znacznie poważniejszą. Czyżby twórca „Ojczyzny polszczyzny” popełnił w którymś ze wspomnianych przez Brauna raportów jakiś błąd ortograficzny?

52 komentarze

  1. Nad istnieniem dokumentów nie ma co się zastanawiać. Miodek sam przyznał w telewizji, że pisał sprawozdania z wyjazdów zagranicznych – jak wszyscy zresztą, bo były one wymagane żeby w ogóle gdziekolwiek wyjechać. Co w nich było to inna kwestia. Powiedział jedynie, że nie pobierał za to żadnych pieniędzy, a szkodliwość „donosów” dla innych ludzi ocenił jako zerową.

    Duce
  2. Duce, chodziło mi raczej o istnienie aktualne, w sensie materialnym – czyli nie o to, czy kiedykolwiek zostały napisane (to, jak zauważyłeś i jak wiadomo od samego prof. Miodka, miało miejsce), tylko o to, czy wciąż gdzieś sobie leżą, a co za tym idzie, czy będzie można je zobaczyć i np. zwryfikować tezę o niekrzywdzeniu. Niescisłość w tekście poprawiam.

  3. „w 2002 otrzymał Medal Św. Jerzego od redakcji Tygodnika Powszechnego – pisma, które trudno uznać za matecznik zwolenników lustracji; korci mnie, by spytać: za co?”

    Za to: „zmagania ze złem i uparte budowanie dobra w życiu społecznym”.

    Tomku, spekulacje bez dowodów nie przystają takiemu racjonaliście jak ty.

  4. Grzesie2k, ja nie spekuluję, ja tylko pytam. „Walka ze złem” mimo wszystko nie brzmi mi w tym kontekście zbyt przekonująco, przynajmniej dopóki TP nie obdaruje swym medalem „Samego Dobra”.

  5. Ktoś komentując dotychczasowe osiągnięcia lustracji opisał ładnie cztery stadia:

    1) nie donosiłem, nie miałem żadnych kontaktów, jak Pan w ogóle może?! – gdy są tylko podejrzenia,
    2) podpisałem tylko ogólne kwitki, na nikogo nie donosiłem, nie brałem pieniędzy – gdy jest tylko zobowiązanie do współpracy,
    3) może i donosiłem na kolegów, ale im nie szkodziłem – gdy są już jakieś donosy,
    4) to wszystko fałszywki, a Kaczory to faszyści! – gdy jest już komplet

    W przypadku Miodka jesteśmy na etapie 2). Zobaczymy co będzie dalej.

    W odróżnieniu od wielu komentatorów przeczytałem w całości ujawnione dokumenty abp Wielgusa i po ich lekturze byłem zdania, że reakcja B16 była przesadzona, bo Wielgus donosił słabo i faktycznie nie szkodził za bardzo kolegom.

    Dopiero gdy ujrzała światło dzienne współpraca z SB abp Paetza, tego od pedofilii, zmieniłem zdanie. Ani Paetz ani Wielgus nikomu bezpośrednio nie szkodzili jako TW – ale trudno inaczej wytłumaczyć długoletnie krycie pedofilii Paetza przez Wielgusa jak naciskami ze strony służb, które nie chciały żeby im rozwalano struktury współpracowników.

    Zarówno Wielgus jak i Paetz byli przydatni SB a potem tym, którzy przejęli akta SB. Równocześnie zebrane przez SB kompromitujące materiały pozwalały ich kontrolować przez groźby ich ujawnienia.

    Takich przypadków będzie więcej, bo SB przede wszystkim szukało na TW ludzi, którzy mieli coś na sumieniu, alkolholików, pedofili, złodziei itd. Dopóki się tej struktury nie ujawni, to jeden będzie krył drugiego a emocje wokół lustracji będą takie jak są teraz.

  6. „Tomku, spekulacje bez dowodów nie przystają takiemu racjonaliście jak ty.”

    To jakieś nieporozumienie – racjonalizm nie wyklucza przyjmowania do wiadomości poszlak i podejrzeń. W przeciwnym razie nie mógłby się odbyć żaden sąd poszlakowy – a trudno uznać sądy i prokuratury za instytucje nieracjonalne.

  7. natomiast za nieracjonalne można oczywiście uznać lex, które zresztą jak każdy zinstytucjonalizowany konstrukt społeczny, dostępny każdej ze stron, będzie zawsze służyło jako instrument walki politycznej. zresztą z samego faktu masowego podchwycenia dyskursu lustracji wynika już pewien fakt >>> udało się kurduplom narzucenie warunków debaty społecznej w oparciu o permanentny konflikt… divide et impera, jaka to stara recepta.

  8. „Miodek sam przyznał w telewizji, że pisał sprawozdania z wyjazdów zagranicznych – jak wszyscy zresztą, bo były one wymagane żeby w ogóle gdziekolwiek wyjechać”’
    I – spoko. Normalka. Nic sie nie stalo.

    Ze naukowiec pomagal sobie w karierze naukowej calkowicie pozamerytorycznymi drogami – well, „takie byly czasy”.

    W zadnym wypadku nie powinno mu to przeszkadzac w „byciu autorytetem”. Ma przeciez d o r o b e k.

    Gen. Maria Wittekowna tez miala, ale w PRL mogla byc co najwyzej kioskarka. A przeciez bylo to takie proste: jeden podpis – i wszystkie drzwi otwarte. A posikaliby sie ze szczescia, gdyby podpisala!

    Co jeszcze, szanowni rozmowcy, uznacie za dopuszczalne w robieniu kariery?

    „Nie bral pieniedzy”. Nie musial. Mozliwosci, jakie dawalo podporzadkowanie sie wymaganim systemu pozwalaly tyle zarobic, ze kieszonkowe od SB mozna bylo hojna reka odsunac. Wystarczylo podpisac papierek, aby dostac paszport i przez kilka miesiecy na tulipanach w Holandii zarobic tyle, ile ile „niepodpisani” koledzy zarabali przez dwa – trzy lata. Ze juz nie wspomne o stypendiach czy placowkach zagranicznych, wyjazdach firmowych. Znam takiego jednego, co podczas kilkudniowej konferencji w Pekinie pohandlowal krwatami pod hotelem i potem z zarobku kupil sobie ekstra sprzet HiFi ( wtedy sie na to mowilo „”wieza”), ktorego cena stanowila roczna pensje lekarska. Szczerze przyznam, ze trudno mi bylo zdecydowac, co zbulwersowalo mnie bardziej: sam ten handel ( Bosz! stac przed hotelem z nareczem krawatow!!!) czy duma z jaka o nim opowiadal ow „przedstawiciel handlowy ” PRL. Brak jakiejkolwiek zenady, wstydu!

    Nie „kurduple” wytworzyly konflikt, ale ci, ktorzy podpisywali. Z tymi, ktorzy woleli zycie bez tego podpisu, choc bylo to zycie naprawde ciezkie i nieciekawe – zwlaszcza dla tych z dyplomami. Byli tacy. Jakslowohonoru. I ciagle jeszcze sa, zyja. Nie znacie ich?
    Ano nie znacie, bo niby skadze mielibyscie znac? Wiedziec, ze ta kioskarka, to pierwsza kobieta-general WP?

    Sedno tego podpisu to nie byly tylko informacje, przede wszystkim wladza wiedziala, ze podpisany juz jej nie podskoczy. Kazdy podpis byl kolejna cegielka w budowie Folwarku Zwierzecego.

    Czy naprawde trzeba to az tak lopatologicznie tlumaczyc?

    Kaska

    Pyzol
  9. Spekulowanie po donosie Brauna jest jak wymazywanie się brunatną (!) mazią. Ja pozwalam sobie na luksus niedowierzania kurduplowi mentalnemu i domniemanie niewinności Profesora Miodka, dopóki nie okaże się dowodów, kwitów, donosów, zapłat, wypłat i dopłat.

    Jak na razie to Braun jest dla mnie wnukiem mentalnym Ewy Braun. Napluć każdy może, trochę lepiej albo trochę gorzej. Wstyd mi tylko, że takie coś pochodzi z Wrocławia. Ale skoro Wrocław wydalił z siebie Pardę, Stryjeckiego czy Dobrosza i Czarneckiego, to może widocznie Brauna.

    Może to powód do pamiętania? Kiedyś będzie się pamiętać Ziemkiewicza, że to ten, co obrzucał gównem Michnika. Braun? A to ten co obświnił Miodka!
    Rośnie nowe pokolenie Herostratesów…
    Ohyda!

  10. Jotesz, tylko co zrobić z faktem, iż Miodek się przyznał?
    Co zresztą dość ciekawie zmodyfikowało problem: pytanie nie brzmi, czy coś podpisał, tylko kto, gdzie i dlaczego skierował te podpisane dokumenty. Swoją drogą, przeciwnicy lustracji, gdyby chcieli tę sprawę wykorzystać, mieliby w tym momencie ciekawy argument: skoro władze IPN-u tudzież inne szyszki mogą przenosić do zbiorów zastrzeżonych dokumentację swoich kolegów, może się okazać, że lustracja w pierwszym rzędzie obejmie tylko tych, którzy podpadli aktualnej władzy i IPN-owi. Oczywiście, rozwiązaniem byłoby tu po prostu otwarcie i upublicznienie całych zbiorów IPN-u, łącznie z wszystkim co zastrzezone. Byłoby troche niespodzianek i płaczu, ale po dwóch miesiącach wszystkie awantury byłyby już przeszłością.
    Cieszy mnie, że ostatnio dojrzał do tego pomysłu SLD. Pytanie tylko, czy PiS i Platforma zechcą do niego wrócić.

  11. Kaśka, są tacy, których chyba zadne tłumaczenie, nawet najbardziej łopatologiczne, nie przekona. Poglądy polityczne w Polsce kupuje się w pakietach, same zaś pakiety przypisane są polityków, do których większość ma ustalony stosunek emocjonalny bez wzgledu na to, co w tej chwili głoszą. Gdyby Kaczyńscy byli przeciw lustracji, wielu z tych, dla których lustracja czy zakaz aborcji to zło ostateczne, ale dla których Jurek nazajutrz po wyjściu z PiS staje się człowiekiem godnym szacunku, na własną rękę wynosiłoby dziś, jak kiedyś Wildstein, różne rzeczy z IPN-u…

  12. Grzesie2k, a na kogo przystoi się powoływać człowiekowi myślącemu?

    A co do Kataryny, doświadczenie pokazuje, że znaczna część jej „spekulacji” wybucha po tygodniach lub miesiącach w mediach mainstreamowych, już jako „fakty”. Nie widzę więc powodów, by nie poswiecic im od czasu do czasu trochę uwagi.

  13. Klaunie! Twierdzisz, że jedynym, co każe Ci unikać błędów ortograficznych, jest nadzieja, że Profesor nie współpracował z aparatem bezpieczeństwa PRL. Wnoszę, że Twa miłość do Profesora i do lustracji większa jest od miłosci do Twego języka ojczystego. Mylę się?

    zieutek
  14. „Muszę nawet pilnować, żeby robili badania lekarskie.”- mowi Miodek w jakims wywiadzie.

    Jezusmaryjo!
    I te badania lekarskie nie przeszkadzaja naszym naukowcowom, naszej elicie? Nie rania ich poczucia godnosci? Nie zastanawiaja ile szmalu z publicznej kasy idzie na taki idiotyzm? Jakoz zywo, nie slyszalam, aby kiedykolwiek sie postawili takiej ingerencji ich zycie prywatne, smiem twierdzic nieco bardziej istotne niz dogrzebywanie sie, ktory kiedy co podpisal.

    Kaska

    Pyzol
  15. Castaneda:
    Jeśli chodzi o abp. Wielgusa, to myślę, że problemem nie jest to, czy współpracował, lecz to, że pewni ludzie kłamać nie powinni. A z tego, co pamiętam, to Wielgus początkowo bardzo wyraźnie zaprzeczał jakoby miał jakiekolwiek kontakty ze służbami.
    Powyższy punkt chyba zresztą generalnie jest najważniejszy w lustracji. Może to dość radykalne, ale nic mnie nie interesuje, czy ktoś współpracował, czy nie. Ważniejsze (przynajmniej dla mnie) jest to, czy jeśli współpracował, to się przyzna.

    Tomku:
    Mam wrażenie, że trochę przeceniasz braci K. Nie wydaje mi się, żeby akurat oni byli głównym celem pewnej „organizacji”. Rozumiem, że obecnie próbuje się doprowadzić do tego, żeby dzieci na lekcjach historii uczyły się, iż to bracia K. byli jedynymi wojownikami o wolną Polskę (patrz encyklopedia solidarności dotowana przez rząd, w której nazwisko Wałęsa nie występuje), ale jednak nie przesadzajmy.

  16. „obecnie próbuje się doprowadzić do tego, żeby dzieci na lekcjach historii uczyły się, iż to bracia K. byli jedynymi wojownikami o wolną Polske”

    I dlatego prezydent K. odznacza dzialaczy KORu, ROBCio, S.Walczacej itd, itd.
    Po odznaczeniu, wszyscy – poza bracmi K. oraz ich zausznkami, zostaja objeci zakazem publikowania informacji o nich.

    Kaska

    Pyzol
  17. Kaśka, nie pamiętam, jakich dokładnie badań chcieli, ale pamiętam, że przy zatrudnianiu obstukali mnie dość dokładnie (choć, co ciekawe, nie było badań psychiatrycznych, jedynych – w moim mniemaniu – uzasadnionych przy zatrudnianiu na stanowisku wykładowcy). Absurd w sumie dość drobny, porównując z PIT-ami czy innymi rzeczami związanymi z tym, co państwo zabiera sobie z moich zarobków). Pisałem tu już zresztą kiedyś, że porównując np. z dotkliwością fiskusa, dotkliwość lustracji jest dość mizerna – ba, dotkliwością jest tylko w wypadku posiadania jakiejś plamki na sumieniu. Ja sam bym się, jak Latkowski, zlustrował z przyjemnością, niestety, ustawodawca mi nie pozwala (urodziłem się prawie dekadę za późno). Toż to też dyskryminacja.

  18. Pyzol:
    A nie masz jednak wrażenia, że Ci „wielce zasłużeni” to jeszcze dodatkowo są przesiewani przez filtr „odpowiedniości politycznej”? Zauważ, że Wałęsy jakoś władze nie uwielbiają. Pośmiertnie umniejsza się zasługi Kuronia (lub wręcz mu ubliża) – z takim to łatwo, przynajmniej nie odpowie… Wyrazów szacunku w kierunku Mazowieckiego czy Frasyniuka też jakoś nie dostrzegłem…

  19. Co do badań, to nie jest to żaden idiotyzm. Co ileś lat – chyba 4, każdy pracownik uczelni od rektora po asystenta idzie na badanie do lekarza pracy. Badają wzrok, słuch, głos itd. Płaci za to pracodawca i ma to znaczenie głównie dla pracownika – jeśli stwierdzą u niego pogorszenie wzroku czy coś w tym stylu, to ma on prawo do czegoś tam 🙂 czyli specjalnego trybu pracy, dodatku do pensji lub np. nowych okularów.

    Duce
  20. Był kiedyś na UWr doktor B., który obowiązkowe dla studentów kierunków przyrodniczych „odchamiające” wykłady z filozofii zamienił w indoktrynację w stylu WUMLów. Pewnego razu kilkudziesięciu studentów olało doktora i nie stawiło się na jednym z wykładów, na którym – jak się okazało – wpisywał zaliczenia semestralne. Ponieważ zaraz potem wyjechał na jakiś kongres marksistów do Nowosybirska, a biurwy z dziekanatu nie chciały studentom zaliczyć semestru, wzięli oni sprawy we własne ręce i za radą starszych kolegów sami wpisali sobie zaliczenia.
    Sprawa wyszła na jaw i została potraktowana przez dziekana bardzo poważnie – fałszerstwo urzędowych dokumentów i demonstracja polityczna. Skierował sprawę do komisji dyscyplinarnej a rzecznik dyscyplinarny uniwersytetu (odpowiednik prokuratora) zarządał zawieszenia winnych w prawach studenta na rok. Dla chłopaków oznaczało to wzięcie do wojska.
    Przewodniczącym komisji był profesor Miodek. Okazał się tak wielkim człowiekiem jakim jest polonistą – młodzi głupcy dostali naganę oraz wstrzymano im pomoc socjalną na jeden semestr.
    Nie wierzę by Miodek był zdolny do jakielkolwiek podłości…

    Tatamaxa
  21. Doodge,

    nie widze zwiazku. Czy Walese t r z e b a uwielbiac? A malo to on juz sie splendorow nalykal?
    Gdzie i jak PiS podwaza zaslugi Kuronia?

    Jedynym tekstem, ktory mnie szczerze zniesmaczyl byla odpowiedz KaczPrezydenta na temat urodzin Bartoszewskiego.

    Nie tylko Walesa i Kuron byli zasluzeni w walce z PRLowska wladza, ale o wielu innych przez 17 lat jakos sie milczalo i to „dziwnym zbiegiem oklicznosci” tych, ktorzy w jakis tam sposob byli skonfliktowani z Walesa czy srodowiskiem Kuronia. „Polityke historyczna ” tych transformacyjnych najlepiej ilustruje ostatnie badanie opinii publicznej na temat Katynia.

    PiS p r z y w r a c a pamiec tym, o ktorych narod mial nie pamietac. Ciekawe jaki bylby wynik badan opinii, gdyby tak spytano o Morawieckiego, a dla ilu z pytanych Walentynowicz okazalaby sie glownie warta jedynie posmiewiska „Wielka Suwnicowa”. Wcale nie bylabym tez szczegolnie zdziwiona, gdyby dla mlodszej czesci respondentow takze nazwisko „Popieluszko” mowilo niewiele.

    A ty uwazasz, ze glownym obiektem holdow maja byc Walesa i Kuron, w dodatku jako swiete krowy, ktorych nie dotyczy zadna krytyka?

    Kaska

    Pyzol
  22. Duce, placi „pracodawca” powiadasz. A z czego? Derechor Miodek z wlasnej kieszeni?

    Do tego, chcesz mi powiedziec, ze to normalne iz czlowiek elit, taki najbardziej rozgarniety z rozgarnietych, potrzebuje bata, aby s o b i e zrobic badania lekarskie ? A juz bezdyskusyjne ma byc to, ze powiadamia o tym ich wynikach swoich zwierzchnikow?

    Przepraszam, ty z Marsa piszesz?

    Kaska

    Pyzol
  23. Tamataxa, dziekuje za opowiastke. Znakomicie ilustruje ona szacunek, jaki profesor Miodek przyklada do podpisu. No i – prawa, ktore, po prostu, wzial w swoje rece. Nie Miodek, ale, normalnie m i o d z i o!

    Jak myslisz, jak by sie taka afera skonczyla na Harvardzie?

    Kaska

    Pyzol
  24. Tomku napisałeś:
    „…może się okazać, że lustracja w pierwszym rzędzie obejmie tylko tych, którzy podpadli aktualnej władzy i IPN-owi”

    Okazać?! Przecież tak jest. Materiały mają dziennikarze, tygodniki reklamują kolejne „przecieki” ale gdy trzeba teczki dostarczyć sądowi to występują „przejściowe trudności”

    RobertP
  25. Pyzol powiedział
    „Jak myslisz, jak by sie taka afera skonczyla na Harvardzie?”

    Zapewne negatywnym ocenieniem kiepskiego wykładowcy przez studentów.

    RobertP
  26. @Kaska Tamataxa, dziekuje za opowiastke. Znakomicie ilustruje ona szacunek, jaki profesor Miodek przyklada do podpisu.
    Właśnie pokazujesz swój całkowity brak zrozumienia realiów komuny.
    Jak myslisz, jak by sie taka afera skonczyla na Harvardzie?
    Po pierwsze na Harvardzie nikt nie zmuszałby studentów do chodzenia na bezsensowne zajęcia. Po drugie jeżeli wykłady trwają rok, nie są wymagane zaliczenia semestralne (trymestralne) o które chodziło.

    Tatamaxa
  27. Pyzol, placi pracodawca – owszem z własnej kiesy. Wynika to z prawa pracy, czy z czegoś równie mądrego i dotyczy tak sektora publicznego, jak i prywatnego. Nie serwuj mi tu tylko pieśni na nutę „to z naszych podatków” itd. 😉

    Uczelnie państwowe to być może kuźnie „elit”, ale nie elit zdrowotnych. Bez obowiązku cyklicznego badania większość by takich badań nie robiła. W końcu „najbardziej rozgarnięty z rozgarniętych” nie chodzi do lekarza jeśli nie musi, a do tego czuje się dobrze. A już na pewno nie robiłby tego gdyby miał za to płacić sam ze swojej wiecznie małej pensyjki. Zapłaciłby zapewne dopiero po wyewoluowaniu do pełnej postaci kreta lub głuchego pieńka.

    > A juz bezdyskusyjne ma byc to, ze powiadamia o tym ich wynikach swoich zwierzchnikow?

    Powiadamia administrację i jest to AFAIR powiadomienie w stylu: „Xiński jest zdolny do pracy na stanowisku Y”. Ewentualnie są tam sformułowane jakieś zalecenia, do których pracodawca musi (chyba) się dostosować. Ja jestem zdrowy i jak dotąd adnotacji nie miałem..

    > Przepraszam, ty z Marsa piszesz?

    To raczej Ty z Marsa czytasz. Nie każdemu pasuje wszechobecny socjal, ale okazywanie zdziwienia w związku z samym faktem jego istnienia jest „trochę” nie z tej Ziemi. Wake up, little Sussie! 😉

    Duce
  28. Pyzol:
    1. Podważanie zasług Kuronia.
    A słyszałaś może, o tym, że w toku jest proces przeciwko minist(e)rowi Giertychowi właśnie za znieważenie Kuronia? Nigdy nie pisałem, że to PiS za to odpowiada. Choć w pewnym sensie się do tego przyczynia, gdyż nie słyszałem nigdy, aby któryś z braci K. odciął się od opinii głoszonych przez Giertycha. (choć, aby być bardziej obiektywnym, przyznam, że nikt ich chyba o to nie pytał)

    2. OK, PiS przypomina tych, o których niewiele mówiono. Ale jednocześnie wprost znieważa tych, o których mówiono (patrz opinie o prof. A. Zollu). Cały czas mam wrażenie, że wpadamy ze skrajności w skrajność…

    Teraz muszę jeszcze (w ramach uczciwości) przyznać, że właśnie natrafiłem na zdjęcia z wręczenia orderu W. Frasyniukowi. Choć nie ukrywam, że dostrzegam jednak różnice w podejściu do tej części dawnej opozycji, która obecnie jest w konflikcie z koalicją.

    3. To, że młodsi ludzie niewiele o tamtych czasach wiedzą, to prawda. Smutne to, bo teraz taki Giertych może mówić o Kuroniu, co chce, zapominając o roli, jaką odegrał w tamtych czasach jego ojciec (co mam na myśli? kto jest ciekaw, sam poszuka). Ale nie sądzę, żeby na tym polu PiS miał jakiekolwiek zasługi. Dość dobrze wiem, co się dzieje w szkole (moi rodzice są nauczycielami). Widzę od czasu do czasu siatki godzin i nie widzę, aby MEN próbował zwiększyć liczbę godzin WOSu czy historii. Za to z roku na rok jest coraz więcej religii (kosztem innych przedmiotów). Być może to katecheci/księża/siostry będą uczyć dzieci o ludziach opozycji…

  29. Panie Tomaszu!
    Gratuluję nowej blogowiczki, kochającej politykę (jej własne słowa ) Kaśki vel Pyzola vel Katarzyny Mąkowskiej! Krótko mówiąc w kolokolokwialnej polszczyźnie – ma pan blog z głowy! Proszę spojrzeć na posty : autorem 8 z nich, czyli 20% jest Pyzol, kolejne 8, czyli kolejne 20%, to polemiczne wypowiedzi dotyczące postów Pyzola, a nie Pańskiego wpisu. Razem stanowi to 40% materiału dyskusji. Pyzol wie wszystko, w dodatku wie lepiej niż inni blogowicze i sam Gospodarz. Pyzol zna, lub znała wszystkich i jest z nimi po imieniu. Pyzol niestety nie wynosi się nazbyt chętnie z zanieczyszczanych przez siebie blogów, ma Pan więc na jakiś czas zagwarantowany stek pomówień i nonsensów, a także kaleką gramatykę i język „kibola” spod budki z piwem. Zdawało mi sie, że chciałby Pan prowadzić blog ambitny. Niestety, to nie Pan będzie od teraz decydował o jego poziomie. Zadecyduje Pyzol i sprawi, że myślący i mądrzy blogowicze opuszczą Pana zniechęceni i zniesmaczeni. Współczuję.
    Ps. A propos obowiązkowych badań okresowych – proszę porozmawiać z lekarzami. Zniesienie np. obligatoryjnych tzw. roentgenowskich małoobrazkowych zdjęć płuc, już zaowocowało lawiną zachorowań na grużlicę i Polska znalazła się w sytuacji przedepiemicznej. Tzw. kultura zdrowotna jest w naszym kraju bardzo niska, a „polskie ząbki” to wręcz atrybut, po którym rozpoznaje się rodaków poza granicami naszego pięknego kraju.
    Wyrazy szacunku.

  30. Nie trzeba było pracowac na truskawkach, Kaska.
    Pewien znany komentator sportowy zgarniał garściami zapalniczki-reklamówki w hotelu, aż się ochrona zaniepokoiła. Potem te zapalniczki były sprzedawane w Polsce jakby to były jakieś Zippo 🙂
    Przeliczniki (1$ = flaszka wódki, a wódka była droga i na kartki) , kochani i możliwośc handlowania duperelkami w wygłodzonym kraju.

  31. Panie Baerliq, Pyzol nie jest tu bynajmniej nową blogowiczką; towarzyszy mi, o ile pamietam, w blogowaniu niemal od początku (co mnie zresztą bardzo cieszy, mimo że nie zawsze się z jej opiniami zgadzam). Fakt, że ostatnio jakoś się nieczęsto u mnie gościła, nawet mnie trochę smucił, zwłaszcza że niewiele rzeczy nudzi mnie bardziej niż blogi, na których wszyscy się ze wszystkimi zgadzają.

  32. Do tych, którzy się dziwią, że PiS i spółka podważają pamięc Kuronia i Wałęsy, promując swoje autorytety:
    Każda sroczka swój ogon chwali, dziwi mnie zatem, że ktoś się dziwi Kaczyńskim i Giertychowi, zwłaszcza jeśli wcześniej nie dziwił się Michnikowi z przyległościami. Te przyległości zresztą przez większość lat 90-tych wcale nie wyrażały się o Wałęsie lepiej niż dziś Kaczyńscy (pamiętajmy, że dla redaktora GW Człowiekiem Honoru był mordujący robotników Kiszczak, a nie robotnik, który doprowadził do upadku jego reżim). Ale kto o tym dziś pamięta?

  33. Tatamaxa, nikt tu chyba nie neguje ani wielkości, ani wielkoduszności Miodka. Ja sam nie zmieniłem zdania o jego programie czy osobowości, dowiedziawszy się o podpisanych dokumentach – zmieniłem tylko zdanie na temat intencji, jakimi kierował się wystepując przeciw lustracji. I tyle.

  34. tylko o to, czy wciąż gdzieś sobie leżą, a co za tym idzie, czy będzie można je zobaczyć i np. zwryfikować tezę o niekrzywdzeniu

    Tomaszu, doszedłeś do nader osobliwego wniosku – oto teza o czyjejś niewinności wymaga weryfikacji. Tradycyjnie weryfikuje się raczej tezę o winie. Czy w wypadku lustracji powinno być inaczej?

    PlumPlum
  35. Szanowny Panie!
    Zazwyczaj ograniczam swoje wizyty na Pańskim blogu do zapoznania się z treścią postu i Pańskim zdaniem na poruszane tematy. Wymiana poglądów na forum mniej mnie interesuje, przede wszystkim ze względu na brak czasu. Niemniej, należę do pokolenia, któremu nieobojętny jest poziom dyskusji i jej merytoryczność. Istotny jest dla mnie także jej styl – to kwestia potrzeb estetycznych i dobrego smaku. Nie zapominam również o języku – dla mnie tak ważnym, jak dla bohatera Pańskiego postu. Sądzę, że przynajmniej w tej sprawie powinien się Pan ze mną, jako czlowiek pióra, zgodzić. Pozwoli Pan, że pozostanę z mniemaniem, że różnić się można, a nawet trzeba, pięknie, zwłaszcza że obecnie poziom dysputy publicznej w Polsce sięgnął dna. Mnie ogromnie zależy na kulturze w naszym kraju. No ale to nie mój, a Pański blog. Łączę wyrazy szacunku.

  36. Plum Plum, sęk w tym, że profesor już przyznał, że coś pisał i podpisał. (ucinając tym samym dywagacje na temat swej zupełnej niewinności). Dobrze byłoby zatem wiedzieć co dokładnie pisał – w tym momencie może mu to tylko pomóc. Jeśli materiał pozostanie utajniony, pojawią się jakieś niestworzone hipotezy. W przypadku osoby publicznej nie jest to chyba najlepsze rozwiązanie.

  37. Bearliq, ależ ja się z Panem w pełni zgadzam. Niemniej nigdy nie widziałem postu, w którym Pyzol by kogokolwiek obrażała, używała wulgaryzmów etc. Fakt, że robi literówki czy zdarzają jej się niestylistyczne sformułowania – ale przecież 99 proc. internautów (szacuję na oko), łącznie ze mną, pisze w podobny sposób. Ja prawie nigdy nie czytam przed naciśnięciem entera tego, co właśnie napisałem w komentarzu.

  38. Tatamaxa – nie zwyklam dostosowywac elementarnej przyzwoitosci do jakichkolwiek miejscowych realiow. Podpis to jest podpis, praktycznie, jedyna rzecz jaka, oprocz twarzy, naprawde posiadasz. Fakt, ze komuna zrobila z niego niewiele znaczacy gzygzak i fakt, ze ludzie argumentujacy w twoim stylu z u p e l n i e nie rozumieja jak wielka to byla demoralizacja, jak silnie uderzyla w indywidualnosc i jej godnosc – swiadczy tylko o kompletnym wypraniu mozgu.

    Robert na twoja niezwykle precyzyjna odpowiedz, wrzuce jeszcze inna, precyzyjna mniej wiecej na poziomie twojej: na Harvardzie zaden student nie pozwollby sobie na olewanie jakiegokolwiek wykladu – zbyt wiele za niego zaplacil i zbyt wiele zalezy od tego, aby przez nawet najnudniejszy jakos przebrnac.

    Kaska

    Pyzol
  39. Doodge,
    Giertych ma taka sama wolnosc wypowiedzi, jak ty i ja. I, jak kazdy, powinien ponosic odpowiedzialnosc za swoje slowa. Oprocz ew. wyroku sadowego bedzie to ( a praktycznie juz jest) poziom popularnosci jego ugrupowania. Jaki to poziom – sam wiesz.
    Tak wiec nie przesadzalabym z tym demonizowaniem „atakow na Kuronia”, zas osobiscie mam do owego zbyt wiele zastrzezen, aby traktowac faceta – czy kogokolwiek! -jako nietykalnego. Boy Zelenski podniosl reke nawet na Mickiewicza ( „Brazownicy”) i Wieszcz jakos na tym nie stracil, a rzeklabym, iz nawet zyskal.

    Tomek, wiem, ze zasadniczo powinnam pisac uwazniej, ale… ale z drugiej strony, wydaje mi sie ze jezyk blogowy jest zjawiskiem posrednim pomiedzy jezykiem pisanym a mowionym, w zwiazku z czym, purysci jezykowi mogliby u co nieco poluzowac.
    Na autora, ktoremu odpowiadasz, uwagi nie bede zwracac. Jest to ktos z moich licznych „wielbicieli”, ktory znowu wyszedl zamaz i zmienil nazwisko, niczym ta kielbasa zwyczajna w PRL. Bog z nim. Moje zapisy na roznych blogach sa ogolnie dostepne, kogo moja skromna osoba interesuje – co pisze i jak pisze kazdy moze sobie sprawdzic sam.

    Kaska

    Pyzol
  40. ” Bez obowiązku cyklicznego badania większość by takich badań nie robiła. W końcu “najbardziej rozgarnięty z rozgarniętych” nie chodzi do lekarza jeśli nie musi, a do tego czuje się dobrze. A już na pewno nie robiłby tego gdyby miał za to płacić sam ze swojej wiecznie małej pensyjki. Zapłaciłby zapewne dopiero po wyewoluowaniu do pełnej postaci kreta lub głuchego pieńka.”

    Dziekuje. Nie trzeba tu juz nic dodawac.

    Kaska

    Pyzol
  41. lysakowski

    Plum Plum, sęk w tym, że profesor już przyznał, że coś pisał i podpisał. (ucinając tym samym dywagacje na temat swej zupełnej niewinności)

    http://miasta.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,4080801.html

    Pozwoli Pan, że zadam Mu pytanie, które ktoś juz zadał w innym miejscu:
    Czy istnieje taka możliwość (choćby teoretycznie), że
    uzna Pan za niewinnego kogoś oskarżonego przez jakiegoś dziennikarza o współpracę z SB.
    Innymi słowy, co musiałby zrobić człowiek pomówiony, żeby
    Pan mu uwierzył. Profesor Miodek wyjaśnił, jak wygladały jego kontakty z SB, pracownicy IPN nie znaleźli ani we Wrocławiu,
    ani w Warszawie żadnych „kwitów” na niego, dziennikarz nie przedstawił żadnych dowodów, więc zastanawiam się co jeszcze mozna byłoby zrobić

    klara
  42. Klara:
    I właśnie to jest chyba najgorsze w tej formie lustracji. Nawet, jak kwitów nie ma, to ktoś może powiedzieć, że zostały schowane, zgubione lub zniszczone. Chyba w przypadku tylko jednej osoby w tym kraju zgubienie części i fałszowanie reszty zawartości teczki było dowodem idealnej czystości sumienia, a wręcz nadludzkiego bohaterstwa 😉

    Pyzol:
    Jak najbardziej się zgadzam, że Pan G. może mówić, co chce (pod warunkiem ponoszenia konsekwencji). Niestety z tym drugim punktem marnie idzie, bo na razie nie stawia się na rozprawy…
    Jeśli natomiast chodzi o pozycję jego ugrupowania… To chyba nie wszystko. Fakt faktem, że ten człowiek odpowiada obecnie za wykształcenie dzieci. Co gorsze, chce te dzieci nauczać patriotyzmu (czy przypadkiem nie myli mu się to słowo z nieco innym -yzmem; jak patrzę na byłą MW, to mam poważne wątpliwości).

    Tomku:
    Gratuluję. Chyba jeszcze nie było postu, który tak bardzo zaangażowałby komentatorów 🙂

  43. Doodge, stawi sie …na wybory. A juz przez te ostatnie ledwo sie przeczolgal. I – pamietaj – w tych nastepnych bedzie juz glosowalo wielu z tych, ktorych dzis uszczesliwia swoja podobizna w klasach;)

    Mysle, z juzesmy sie w tym watku nagadali, lecimy dalej, ok?

    Kaska

    Pyzol

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *