Guru „Gazety Wyborczej”, ulubieniec antyrydzykowych salonów, bywalec Woodstoków, krynica wszystkiego, co w polskim katolicyzmie otwarte i postępowe, arcybiskup Józef Życiński postanowił właśnie oczyścić Lublin z homoseksualistów. Zaczął łagodnie: żadnych pieców a la Hitler (w końcu przyjaźń Adama Michnika i Jurka Owsiaka zobowiązuje), zamiast tego zwykły ośrodek leczenia sodomitów z ich przebrzydłej orientacji.

Twórcy inicjatywy trudno odmówić zmysłu marketingowego. Jako że trzeba dziś być niezłym tchórzem i hipokrytą, by wydłubywać z siebie własną seksualność tylko dlatego, że nie podoba się mamusi, plebanowi lub Romanowi Giertychowi, ośrodek nosi pachnącą Orwellem nazwę „Odwaga”. Przy takiej determinacji kandydatów na heteryków aż dziwi umiarkowany sukces inicjatywy: jak przyznaje patron medialny, w ośrodku udaje się wyleczyć mniej niż co trzeciego chorego:

– Osoby o odmiennej orientacji seksualnej to niestety nie jest problem teoretyczny. Takich osób przybywa. Niektórzy głoszą, że trzeba je tylko zaakceptować. Tymczasem z praktyki wynika, że terapia prowadzona tą metodą, którą stosuje się w lubelskim ośrodku, w 30 proc. prowadzi do pozytywnych następstw. Nie jest prawdą, że geny albo przyzwyczajenie decydują o wszystkim – powiedział arcybiskup Życiński i przywoływał przykłady małżeństw, w których „jego interesowali bardziej chłopcy niż żona”. – Po terapii stają się typowymi małżeństwami – mówi abp Życiński.

Dwie rzeczy w tym wszystkim zastanawiają. Po pierwsze, kwestia nomenklatury: arcybiskup za homoseksualistę uznaje pana, którego bardziej interesują chłopcy niż żona. Definicja słownikowa mówi, że taki ktoś to nie gej, lecz pedofil. To zaś rodzi pytanie, czy pan Życiński nie powinien, gdy już mu się taki delikwent do centrum zgłosi, zawiadamiać odpowiednich władz. Tudzież odpowiadać przed prokuraturą, jeśli nie zawiadamia. I wreszcie czy ekscelencja, zamiast wycierać sobie gębę homoseksualizmem, nie powinna ośrodka, w którym oducza ludzi takich reakcji i zachowań, nazwać centrum walki z pedofilią.

No ale przyjmijmy, że arcybiskup miał na myśli chłopców więcej niż 15-letnich. I to jednak w powyższym przykładzie nie czyni z pedofila homoseksualisty – toż powiedziano, że w układzie była jeszcze żona, która – jakkolwiek hipotetycznego bohatera arcybiskupiej opowieści interesowała mniej niż chłopcy, to jednak przecież ciągle interesowała. A kiedyś musiała interesować bardziej, skoro do ślubu doszło… Czy zatem był to aby na pewno homoseksualista, czy może biseksualista? Jeśli to drugie, trudno przekonanie mężczyzny, że nie powinien rozglądać się za dupami jakiejkolwiek płci, jeno trwać posłusznie przy zapładnianiu połowicy, nazywać „wyleczeniem z homoseksualizmu”.

OK, powiem szczerze, że takie centra szczerze mi zwisają. Skoro na świecie są idioci gotowi kopać sobie penisy prądem, gdy te staną im na widok nagiego mężczyzny (tak mniej więcej wyglądają realia terapii homoseksualistów w USA – lubelskie centrum nie jest podobno jeszcze aż tak zaawansowane technicznie), tylko dlatego, że jakiś jegomość w czarnej sukience (sam zwykle prywatnie wyzbyty wszelkich zahamowań seksualnych – patrz: Kościół a seks z dziećmi) przekonał ich, iż w ten sposób uszczęśliwią mamusię pewnego brodatego pana, która mieszka na obrazku w Częstochowie i słynie ze spychania swych wyznawców w przepaście, nie-idiota powinien uszanować ich wybór. Może nawet pokazać, jak podłączyć elektrodę.

To, co mi nie zwisa, to fakt, że człowiek, który przekonuje niedorozwiniętych umysłowo inwalidów do takich rzeczy, bryluje potem jako autorytet moralny w najbardziej postępowych mediach, tych samych, w których grzmi się na katolicyzm moherowy i zacofany. Jakby w Polsce istniał jakikolwiek inny.

27 komentarzy

  1. PS. Moze sie czepiam, ale czy przeniesienie rzeczy „ciekawych i atrakcyjnych” tutaj to nie jest aby freudowska pomylka, jak to mawiaja dziennikarze? Czy nauke i profesje ktora chcesz trzymac na tym drugim kojarzy ci sie z nieatrakcyjna nuda:)?

  2. Holbach, z nudą oczywiście żartowałem (mam nadzieję), niemniej tu będzie publicystyka, rzeczy mniej lub bardziej jadowite oraz zwykłe zżymanie się. Tam będzie ładnie i estetycznie. Taki dobry blog i zły blog… Mr Hyde i ten drugi.
    Oczywiście wszystko to przy założeniu, że będę miał kiedyś wystarczająco dużo czasu, by zrobić to tak, jak mi się marzy 😉

  3. Dobry post. Życiński różni się od Rydzyka głównie w kwestii antysemityzmu. Do miałkości intelektualnej tego człowieka przekonała mnie jego polemika z Bogiem urojonym w Tygodniku Powszechnym. A wcześniej zasłynął potepienia T-shirtów „Nie płakałem po papieżu”, „Miałam aborcję”. Ostatnio – śluby dziewictwa.

    Chciałoby się powiedzieć — chcą niech się leczą. Ale rzeczywiście koszmarny jest ten język i stawianie gejów w pozycji niepełnowartościowych mężczyzn.

    Dramat. Jezus królem Polski po prostu.

    Anonim
  4. Skomentowalem Cie juz na genderach, ale tu tez jeszcze raz napisze:

    Nie mozna wobec tych osrodkow pozostawac obojetnym. Nie wszyscy maja moznosc zyc w Warszawie i byc niezalezni.Przymusem zostaje tam skierowany niejeden modzieniec i mlodzienica przez rodzicow owladnietych klechami. Tam umiejetnie wpaja sie im poczucie winy i destabilizuje i tak nadwątloną zagubieniem osobowość… To zupelnie, to jeszcze gorsze niz ze znachorstwem pseudomedycznym. Za takie cos trzeba karac wiezieniem

    KiK
  5. Zgadzam się z tekstem, mam podobne odczucia, może tylko trochę za ostro z brodatym panem i niedorozwiniętymi inwalidami, mimo wszystko. Nie żeby mnie to dotykało (jestem agnostykiem, w kierunku ateizmu), ale takiej stylistyki mam dosyć wszędzie indziej. To nie poprawia poziomu dyskusji…

    A, i jeszcze złośliwostka, tak a propos poprawności językowej. Jest w tekście:

    „… czy ekscelencja, zamiast wycierać sobie gębę homoseksualizmem, nie POWINNA …”

    powinno być:

    „… czy ekscelencja, zamiast wycierać sobie gębę homoseksualizmem, nie POWINIEN …”

    błąd nagminny (a jeśli nie błąd, tylko środek dodatkowej ironii, to niepotrzebny, przy takiej stylistyce)

    retus
  6. I oto mam problem.

    Sąsiad mój postanowił, ze wszystkie jego kury będą miały pomalowany czubek głowy na brązowo – henną.

    W zasadzie jest mi obojętne co robi mój sąsiad ze swoimi kurami.

    I w podobny sposób jest mi obojetnie co zrobi p. Józef Życiński, arcybiskup koscioła katolickiego ze swoimi wiernym homoseksualistami.

    Pan arcybiskup nie ma upoważnienia od NARODU by zajmował sie homoseksualistami nie katolikami i mam nadzieje, że mu taki pomysł do głowy nie wpadł.

    Zatem są co najmniej dwa powody dla których działalność pana arcybiskupa jest mi całkowicie OBOJĘTNA: po pierwsze nie jest on moim pasterzem, a po drugie nie jestem homoseksualistą.

    I dlatego, jako, że nie prowadzę blogu katolickiego, ani „homoseksualnego” pana arcybiskupa pomijam milczeniem, mając nadzieję, że jego świetlistość ma swoich wyznawców /a trzeba sobie uzmysłowić mili państwo, że zgodnie z tym co głosi kościół 90% homoseksualistów w Polsce to katolicy, chyba, że sie mylę, źle interpretując twierdzenie kościoła, że w Polsce 90% populacji to katolicy. Błąd mój mógłby polegać na tym, ze 90% to katolicy a pozostałe 10% to homoseksualiści. Lecz tego chyba nie da się utrzymać./ homoseksualistów, którzy Jego słowa z szacunkiem przyjmą.

    Mnie jest to tak samo obojętne jak to, co zrobi mój sąsiad ze swoimi kurami a zatem, już nie mam problemu.

    Serdecznie Państwa pozdrawiam.

  7. Retus, wiem jak się co po polskiemu odmienia. Niemniej w stosunku do rzeczowników, które w mianowniku kończą się literką -a, a których desygnaty noszą sukienki, w pełni świadomie i rozmyślnie będę tu używał rodzaju żeńskiego.

  8. Tylko z trudem to przeboleję… Bo w ten sposób utrwalasz błąd wśród czytelników (częsty niestety, bo mało kto w RP potrafi się obchodzić z tytułami) i stawiasz się w jednym rzędzie z taką np. „Plebanią”, gdzie ten błąd błędem pogania (w scenkach z biskupem, rzecz jasna).

    Poza tym: 1. oni pod sukienkami mają z reguły spodnie, a 2. ich sukienki mają tradycję antyczną – kiedyś tylko barbarzyńca nie nosił tuniki i togi…

    Wiem, czepiam się strasznie małego drobiazgu. Ale co zrobić, kiedy razi…

    retus
  9. Ha, „Plebanii” nie oglądam i gdybym wiedział, że formą gramatyczną do klerykalnego serialu nawiązuję, pewnie bym się zastanowił dłużej przed użyciem takiej właśnie formy. I na przyszłość obiecuję się już zastanawiać.
    Ale w tym tekście już lepiej niech zostanie, jak jest, bo mi jakoś męski „ekscelencja” zupełnie do całości nie pasuje 🙂

  10. No widzisz [Loghosie], nawet najzacieklejszym i najbardziej oświeconym po(d)stępowcom jak ty, zdarza się upierać przy ewidentnej bzdurze. Ćhyba, że w swojej nienawiści do konserwatyzmu również słowniki uważasz za jego wszeteczne siedliska. Otóż jednak one twierdzą, że ekscelencją jest Ziutek na pewno, a może nawet i eminencją, choć aż tak pilnie nie śledzę watykańkich raptularzy, by bez sprawdzenia wiedzieć, czy dostał już Ziutek krwisty kapelusz, czy jeszcze nie.

  11. A w sprawie owej „Odwagi” dał głos również Rafał Ziemkiewicz. Głos wart zacytowania:

    Niech homo będzie homo

    Żądałem swego czasu na łamach, aby odróżniać pojęcia: „gej” i homoseksualista, byłem nawet za ten postulat ciągany przez zawodowych odmieńców po prokuraturach, co uważam za dowód, iż miałem rację.

    „Gejostwo” to homoseksualizm polityczny, jedna z odmian lewicowości bazująca na niechęci do tradycyjnego modelu życia, konstytuujących go wartości, rodziny i Kościoła; to także rozpustny styl życia (samo określenie „gej”, często źle tłumaczone jako „wesołek”, oznacza człowieka bawiącego się). Homoseksualizm to skłonność seksualna. Kiedyś sądzono, że biorąca się z wyrafinowania w rozpuście, i ten pogląd do dziś warunkuje stosunek do homoseksualizmu dużej grupy konserwatystów. Dziś wielu naukowców twierdzi, że (przynajmniej w większości wypadków) jest wrodzona.

    Nie jestem naukowcem, nie śledzę stanu badań w tej sprawie, ale jestem pisarzem (choć może mało to widać) i jako taki zbieram i śledzę wiele życiowych historii. I ta skromna działalność daje mi prawo, by protestować przeciwko pomysłom „leczenia” homoseksualizmu, takim jak kościelna inicjatywa, o której pisaliśmy wczoraj w „Rzeczpospolitej”. Znam wiele przypadków ludzi, którzy w imię wyznawanych wartości starali się wygrać z własnymi skłonnościami, wmówić sobie, że są tacy jak inni. Starali się mieć żony i dzieci. Unieszczęśliwiali w ten sposób kobiety, niszcząc im życie, unieszczęśliwiali dzieci, które rodziły się w chorych związkach i były w nich wychowywane, a w końcu i siebie samych, kiedy musieli przyznać, że nie potrafią wygrać z samym sobą (a kto to potrafi?). Nic z tego dobrego nie wynikało, samo zło.

    Zdecydowanie nie lubię „gejów”, budzi mój sprzeciw sposób, w jaki lewica, po bankructwie swych tradycyjnych haseł, zaprzęgła ich do swej odwiecznej roboty niszczenia wartości, rozbijania rodziny i zbudowanych na niej wyższych struktur społecznych. Ale to nie powinno się przekładać na nasz stosunek do bliźnich, którym z jakiegoś sobie znanego powodu Stwórca tak, a nie inaczej zaplątał życie.

    Cóż, choć sam się nazywam 'gejem’ to zdecydowanie daleko mi do desygnatów tego słowa podawanych przez Ziemkiewicza – i Chwała Matce Naturze, że trzyma mnie z dala od zaczadzenia umysłowego, miałkości intelktualnej i najzwyklejszej głupoty wszystkich tych działaczy na czele z Biedroniem i jemu podobnymi.

    Trzeba być ślepym i głuchym, żeby nie zauważać, że tzw. oświecona lewica, tudzież warszawscy krewni-i-znajomi-…, tudzież ci wszyscy „jednodniowi” geje chcą zwykłych gejów i zwykłe lesbijki wykorzystać do swoich celów. I nic ponadto. Przy okazji uraczą zaś stwierdzeniami „to nieestetyczne” – (kolega Adam M., rednacz), „a nie mogą maszerować gdzieś na peryferiach?” (europoseł schodząco-wchodzący Bronisław G.) To że potem chwycą za pióro by powylewać trochę krokodylich łez, jakoś mnie nie wzrusza. Wszystko to i tak moim kosztem.

    A odpieprzcie się raz na zawsze od gejów i lesbijek, chce się powiedzieć parafrazując Klasyka i Historyka (KiH-a).

    To już wolę ludzi, którzy do swoich poglądów potrafią się uczciwie przyznać i przy nich (w granicach rozsądku) trwać. I tak jak różni mnie od pana Rafałka niejedno, tak tu muszę przed nim uchylić mojego beretu.

  12. Hm, do błędu się przyznaję w słowniku zweryfikowawszy zgodnie z Twą, Tomaszu sugestią 😉 Inna jeszcze sprawa, że zamast jakiegokolwiek honorowego tytułu tak w pierwszym odruchu zamieściłbym zapewne stek wulgaryzmów, bez poświęcania uwagi rodzajowi gramatycznemu (na temat których już rozmawialiśmy i mój research jest w toku :p). Alem zaobserwował, że uywania wulgaryzmów unikasz (co nie jest dla mnie do końca zrozumiałe) i staram się to uszanować 🙂

  13. Do Tuje – cóż, Ziemkiewicz pokazał jednak klasę. Szkoda, że zamiast fantastyką zajmuje się teraz polityką (chociaż… to w sumie prawie to samo).

    Do Witolda Skaczkiewicza – oczywiście, można ignorować to, co spotyka innych, 'nie moich’. Czyli np. kury sąsiada. Pytanie- kiedy należy reagować? Jak sąsiad stwierdzi, że obetnie im po jednej nóżce? Czy jak stwierdzi, że obetnie po jednej nóżce każdemu w jego wsi? I czy wtedy mieszkańcy innych wsi też powinni powiedzieć- 'to jego sąsiedzi, nie nasza sprawa’?
    Zauważyłem takie podejście – podejście, które wyniosło PiS do władzy – potraktujmy innych inaczej, niż sami chcielibyśmy być traktowani. To głupia strategia. Bo z jakiegoś powodu zawsze jesteśmy inni. I możemy się znaleźć w obozie, z którym właśnie 'robią porządek’. Wyształciuchów, homoseksualistów, liberałów, … Tymczasem wielu ludzi uważa, że nigdy do 'onych’ należeć nie będzie. To brak wyobraźni. A może nawet przejaw głupoty.

    80c51
  14. 80c51,

    zechciej uprzejmie zauważyć, że moja wypowiedź dotyczyła uwiadomieniu sobie i innym tego, co kryje sie w starodawnym powiedzeniu „wsadź swój nos w sos”.

    Oto próbowałem ukazać, że nic mi po wtrącaniu się w sprawy kościoła i /UWAGA!/ kosciołowi w moje /na zasadach równowagi/.

    Nie jest to IGNOROWANIE, tylko zdrowy rozsądek.
    JA panu biskupowi mówię wyraźnie: Kochany! Masz swoich homoseksualistów i dbaj o nich. Jesteś pasterzem tych owiec.

    A mowie mu to po to i dlatego, by mu za chwile powiedzieć prosto w oczy: Kochany! Ja się w twoich homoseksualistów nie wtrącałem. Podoba mi sie, że dbasz o życie poczęte swoich wyznawców. Lecz weź pod uwagę, ja się nie wtrącam w Twoje sprawy a i TY nie wtrącaj sie w moje – nie jesteś moim pasterzem, i nawet gdyby wydawało ci sie że ja poruje szerzę, to nie jest twoja sprawa. Jako obywatel możesz powiedzieć co chcesz. Jako pasterz – gadaj z całym autorytetem swojego kościoła, ale do tych którzy cię akceptują.

    Ja NIE!

    W sprawie urywania kurczaczkom nóżek: przykład łzawy, lecz o tyle nietrafiony, ze ja pisze o dorosłych ludziach i jeżeli „sąsiad” zechce im urwać nóżki a oni się na to godzą, to doprawdy nie mój interes.

    Wkładam swój nos w sos i wara sąsiadowi od mego i nosa i sosa!

  15. 80c51,

    koniecznie muszę jeszcze jedno zdanie, dotyczy: „Pytanie- kiedy należy reagować? Jak sąsiad stwierdzi, że obetnie im po jednej nóżce? Czy jak stwierdzi, że obetnie po jednej nóżce każdemu w jego wsi? I czy wtedy mieszkańcy innych wsi też powinni powiedzieć- ‘to jego sąsiedzi, nie nasza sprawa’?”

    Czytanie NOWEGO TESTAMENTU poucza, że gdy chcesz zbawić świat i ludzi to cię UKRZYŻUJĄ. I dlatego dopóty, dopóki ci którym urywają nóżki tylko wrzeszczą a o pomoc nie proszą, zachowuje stoicki spokój.

Skomentuj lysakowski Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *