Na onecie przedruk artykułu z „The Independent” o ojcu Pio z Pietrelciny. Znany (także w Polsce) stygmatyk okazuje się w nim niezwykle barwną postacią – a wszystko dzięki badaniom włoskiego historyka Sergio Luzzatto, który w watykańskich archiwach znalazł dość kłopotliwe dla Kościoła materiały na temat kultowego zakonnika.
Jak się okazuje, już w latach 20-tych i 30-tych Stolica Apostolska miała poważne wątpliwości co do rzeczywistej natury wizji, objawień i stygmatów charyzmatycznego mnicha. Wzbudzały je na przykład rzeczy, które sam zainteresowany opowiadał o sobie: twierdził m.in. że ma zdolności telepatyczne i widzi przyszłość. Niemniej chyba najciekawsza była bilokacja. Ojciec Pio utrzymywał, że zdarza mu się przebywać w kilku miejscach jednocześnie, co zresztą skrzętnie potwierdzali wierni, donoszący o zauważeniu nieruszającego się z San Giovanni Rotondo zakonnika w Genui, Rzymie, Urugwaju czy Milwaukee. Tymczasem Święte Oficjum w Watykanie już w pierwszej połowie XX wieku podchodziło do tych rewelacji dość sceptycznie.
Oliwy do ognia dolewały rozchodzące się po Włoszech pogłoski o defraudacjach finansowych w coraz bogatszym za sprawą licznych datków klasztorze oraz o spółkowaniu dość młodego jeszcze wówczas zakonnika z fankami w konfesjonałach. To ostatnie zaowocowało nawet wydaniem przez papieża ojcowi Pio zakazu spowiadania i odprawiania mszy publicznie. W 1923 zakazano mu także zbliżania się do chłopców w przyklasztornej szkole (zgadnijmy, dlaczego).
Największe kontrowersje budziły jednak (i do dziś budzą) oskarżenia o sztuczne podtrzymywanie stygmatów. Ojciec Pio nie ukrywał, że wciąż jątrzące się rany (w których jednak, o dziwo, nigdy nie dochodziło do zakażeń) regularnie przemywa kwasem fenolowym. Związek ten, od dawna znany ze swych bakteriobójczych i grzybobójczych właściwości, przy wyższych stężeniach jest wysoce toksyczny w kontakcie ze skórą: powoduje m.in. oparzenia i martwicę. Zakonnik przyznał się do jego stosowania jeszcze w 1919, gdy przyłapano go na tym, że zlecił pielgrzymującej doń kuzynce aptekarza z Foggi zdobycie 100 mg sproszkowanego fenolu (później wielokrotnie zamawiał u niej większe ilości tej żrącej substancji).
Mimo tych wszystkich oskarżeń siła oddziaływania obrotnego mnicha nieprzerwanie rosła, a do klasztoru San Giovanni Rotondo z roku na rok pielgrzymowały coraz większe tłumy. Nic dziwnego, że po kilkudziesięciu latach walki z wiatrakami Kościół doszedł do wniosku, że bardziej opłaci się zaakceptować czarną owcę i włączyć ją do mainstreamu. W 1933 papież Pius XI odwołał wszystkie zakazy nałożone na ojca Pio, zaś jego następca, Pius XII zaczął wręcz zachęcać wiernych do pielgrzymek do bogobojnego biznesmena.
Potem już poszło z górki: kult jeszcze za życia przyszłego świętego z dnia na dzień się rozrastał, czego zresztą wcale nie przerwała śmierć zakonnika w 1969. Prawdziwego rozpędu nabrał jednak, gdy na tron Piotrowy wstąpił Jan Paweł II, znany entuzjasta ludowej religijności. W 1982 rozpoczęto proces beatyfikacyjny, w 1999 papież ogłosił ojca Pio błogosławionym, a w 2002 świętym. Dziś, jak wynika z sondaży, do operatywnego, acz martwego zakonnika modli się we Włoszech więcej ludzi niż do Jezusa i Maryi. I choć sam wątpliwy święty już nic z tego nie ma, dla Kościoła katolickiego długo jeszcze pozostanie prawdziwą żyłą złota.
Urzekła mnie jego historia 😉
Bilokacji Ojca Pio nie widziało zbyt wiele świadków.
Hmm… dziwne, prawda?
Trochę się myślisz, mnóstwo ludzi było ich świadkami a są nawet zdjęcia z dwóch różnych uroczystości odbywających się w miejscach oddalonych o setki kilometrów i ojciec Pio jest na obu uroczystościach równocześnie, i byli świadkowie też na tych zdjęciach uwiecznieni którzy z nim rozmawiali. Że jest to możliwe, nawet niewierzący Einstein by wam powiedział, matołki…
a wiec to triki. Dziwie sie se nasz JP II tez sie w to wlanczal
poczytajcie, ze rany gdy umarl zniknely, a podczas exhumacja nie znaleziono ciala
Co sie dzieje w naszych glowach – zgroza!
Cytuje:
– „…spółkowaniu dość młodego jeszcze wówczas zakonnika z fankami w konfesjonałach.”
– „…zakazano mu także zbliżania się do chłopców w przyklasztornej szkole (zgadnijmy, dlaczego)”
a tymczasem:
„Największe kontrowersje budziły jednak (i do dziś budzą) oskarżenia o sztuczne podtrzymywanie stygmatów.”
To jest prawdziwy obraz mentalnosci katolickiej. Wszyscy podniecaja sie tym, ze jakis oszolom kaleczy sie, zeby upodobnic sie do swojego idola.
Tymczasem to, ze ten sam oszolom molestuje swoich podoppiecznych tu juz drugorzedna sprawa, tak?
Czyli jakby mial prawdziwe stygmaty, to moglby wkladac penisa w odbyty swoich uczniow do woli?
Hmmm a ja nie rozumiem czemu odsunięto go od chłopców, przecież to taki miły człowiek był 😛
A na serio to Tomku znowu jedziesz po bandzie 🙂 aż miło.
z taką biografią mozna skonczyć albo jako swięty albo wyklety
MiG, molestuje co drugi lub co trzeci, za to masakrują się nieliczni, stąd i sensacja większa. Zresztą, ojczulek był znany i otaczany kultem nie z powodu przygód w konfesjonale czy w przyszkolnym ogródku, lecz ze względu na „stygmaty”. Dlatego informacja, że pomagał im rosnąć, taka smaczniutka.
No, coż – to nie odstępstwo w tej instytucji – to norma…
Tylko Sergio Luzzatto tutaj brakowało 🙂 Pan Luzzatto jest co najwyżej kłamliwym historiografem. Prócz rewelacji z ojcem Pio, twierdzi miedzy innymi że głównymi sprawcami zagłady Żydów w czasie II wojny ( i po niej ) są Polacy.
Witajcie
@ Łysakowski
ech, to Ci ten KK zalazł za skórę 🙂
A ja znowóż myślę o apostazji, coraz poważniej.
A z drugiej strony, może nie brukujmy 'piekła’ dobrymi chęciami 😉
Wychowujcie swoje poTomki :), tak jakoś w kierunku myślenia
Pozdrawiam pierwszymi prawie przymrozkami brrr 😉
Nie masz biznesu nad showbiznes…
W „szanownym” KK jak w polityce, im bardziej ktoś ponad przeciętność wyrasta i im większą konkurencją stwarza dla „Wodza” tym więcej się mu „świń podkłada”. Piszę to jako obserwator a nie „obrońca wiary i jej cudów”. W KK, tak jak we wszystkich firmach szefostwo nie znosi konkurencji.
Słowem CUD!
I tyle.
pozdrawiam
Zdaje się, że B16 dorzucił swoje 5 groszy do tematu beatyfikując tych księży z wojny domowej. Ciekawe czy w gronie beatyfikowanych są baskijscy księża zasiepani przez frankistów z „drobną” pomocą Niemców z powietrza.
To jest temat sam w sobie.
Miał trochę szczęścia, ten o. Pio. W innych czasach mógłby z równym prawdopodobieństwem trafić na ołtarze, jak na stos.
amatil ,
jedno drugiego nie wyklucza… 😉
Najpierw STOS, a po tym – na OŁTARZE.
Ukłony
Polewanie się kwasem to niefajnn, ale … bilokacja kusi, oj kusi czasami…
Szatan zrobi wszystko żeby namieszać ludziom w głowach i odciągnąć od Boga nie wierzcie takim opiniom. Pokój z toba redaktorku
Bardzo ostry ten wpis, ale inteligentny. Nie zamierzam nikogo przekonywać do KK, sama nie jestem fanką [wypisałam się], no ale aż tak potworne to chyba wszystko nie jest.
1. Częśc tych onetowych faktów, że nie mógł odprawiać mszy jakis czas itd, jest najzwyczajniej w jego biografiach, więc to żadne sensacje. O molestowaniu to ciężko stwierdzić, no bo trzeba mieć dowody -tak na serio. Ale sama byłam w liceum na oazie w Tatrach, gdzie ksiądz wkładał dziewczątkom rekę pod spódnicę p-widziałam -więc nie dziwię sie klimatowi.
2. Z bilokacją dawali tez czadu w Tybecie. znajmo podarowli mi kiedys książkę ” Mistycy i cudotwórcy Tybetu”. Otóż tam też bilokowali się, a nawet przechodzili przez dziurkę od klucza. Tomku, może nimi też się zajmij?
3. Co do kwasu nie wiem, myślę, że problem za życia świętego budził wątpliwości. On miał nowotwór i był operowany. W czasie operacji, kiedy był nieprzytomny, lekarze zbadali go dokładnie. Jakby się okazało, ze to szarlatan, to juz wtedy by to wyszło.
4. Nie przekonuje Ciebie na siłę, ale ciekawe, ze po śmierci stygmaty znikneły. W KK u wszystkich stygmatyków było tak samo -zawsze znikały zaraz po smierci. Ale to osobista sprawa kazdego czy w to wierzy, czy nie.
5. Interesuję się mistycyzmem, dlatego przeczytałam. Ten artykuł na Onecie tez czytałam. Osobiście uważam, że ten święty jest bardzo medialny. Na poziomie hot newsa dla Onetu to jest cool. Religia jest dla osób mądrych, w każdym razie ja tak uważam i nie przezywajacych superserio onetowych doniesień.
6. Dolinkuję sobie u mnie ten blog 🙂
Marysia.Kiwi ,
czy mógłbym uprzejmie prosić Cie o rozwiniecie jak to dokładnie rozumiesz: „Religia jest dla osób mądrych”
Serdecznosci
http://www.wulffmorgenthaler.com/default.aspx?id=3884b8fb-50be-4bb0-9ba1-2eeb1a18c2c5 nie mogłem sobie odmówić odrobiny reklamy 😀
Witoldzie. Chodziło mi w tym w sumie skrócie myślowym o to, że ja interesuję się religią, czy wyznaję religię i uważam siebie za mądrą 🙂
Serio -rozumiem przez to, że prawdziwa religijność, nie dewocja czy polityczne wykorzystywanie religii jest splecione z intelektualną refleksją.Oczywiście, w Polsce obserwuję makabrycznie dużo dewocji, rydzykowości, i nie uważam, żeby takie osoby były naprawdę religijne. Problem polega na tym, że każdy może powiedzieć „jestem wierzącym katolikiem”. Po prostu chciałam oddzielić „ziarno od plew”. Tomek pisze o ludowej pobożności. Teraz odżywa w Polsce w ogóle jakiś zabobon i ciemnota. Na przykład niedawno dowiedziałam się, że na wsi powraca zwyczaj zasłaniania luster w domu od śmierci domownika do dnia pogrzebu. Żeby duch nie zauroczył. I nie jest żaden dowcip, tylko ludzie w to wierzą. Ja nie trawię takiej religijności, klepania pacierzy itp. Dlatego ten wpis mnie zainteresował, chociaż nie do końca się zgadzam co do samego Pio 😉
Po prostu chciałabym żeby religia była dla osób mądrych. Żeby nie było w niej tego fanatyzmu i nienawiści.
Marysia.Kiwi ,
rozumiem, ze z owa „mądrością” mamy kłopot. Nie męczmy jej bo intuicyjnie czyje, ze pisząc tak, chodzi ci o bardziej intelektualne podejście do religii. W takiej sytuacji czekają nas MALINY, krzew obfitujący w smaczne owoce, lecz diablo kłujący.
Z przykrością muszę sie z tobą nie zgodzić.
Sądzę, ze RELIGIA, jest takim NARZĘDZIEM penetrowania tajemnic świata, która usiłuje dać odpowiedz na to, na co JAŚNIE PANI NAUKA dać odpowiedzi nie może.
Znajdując sie często na otwartych, bezludnych terenach w samotnych wyprawach, wielokrotnie byłem zaskakiwany a to ulewnym deszczem, a to burza z piorunami, a to cudownie rozgwieżdżonym niebem. Wówczas wyobrażałem sobie człowieka sprzed dziesiątków tysięcy lat, spoglądającego na te cuda bez świadomości współczesnej fizyki czy astronomii.
Cóz on mógł, przerażony?, zachwycony?, oszołomiony?; cóż on mógł z ty zrobić?
Znajdował odpowiedzi.
Boga ulokował tam w górze. Później dał mu władztwo nad piorunem, woda, powietrzem etc.
Nie wiem kiedy wpadał na pomysł, ze ten PAN, ten władca przestrzeni to stworzył…
Droga Marysia.Kiwi ,
religijność jest zawsze taka sama. Jest pytaniem i odpowiedzią jednocześnie. Nie ma tu ziarna, nie ma tu plew.
Sa natomiast tacy którzy OWĄ „I N K L I N A C J Ę” od zawsze ZAWŁASZCZAJĄ, twierdząc, ze to ONI wiedzą najlepiej jaki jest Bóg, co lubi na śniadanie, i jak ukarze gdy WIERNY NARÓD okaże sie krnąbrnym /pn. wywali z Raju, pomiesza języki, sprawi potop/.
I to oni prawem KADUKA, wiedza co ziarno co plewy.
Ty jesteś klasycznym przykładem tego uczynionego na tobie GWAŁTU. Twój intelekt woła „chciałabym żeby religia była dla osób mądrych”.
Zauważyłaś?, ze tak jak w przewrotności cąłego KK, odwróciłaś kota ogonem?
Droga, szanowna Marysia.Kiwi,
„Teraz odżywa w Polsce w ogóle jakiś zabobon i ciemnota. Na przykład niedawno dowiedziałam się, że na wsi powraca zwyczaj zasłaniania luster w domu od śmierci domownika do dnia pogrzebu. Żeby duch nie zauroczył.” nie obraz sie, ale dla mnie jest to cudowny przejaw właśnie owej PRAWDZIWEJ religijności, i odrzucenie DZIWACTW, proponowanych przez KK /choćby: niepokalane poczęcie, ucieczka od hebrajskiego jednego Boga w dziwaczna trójce… etc/
Szanowna Marysia.Kiwi,
czy jesteś w stanie dopuścić, że dla mnie to co głosi religia KK, jest bardziej sprzeczne z rozumem, niż zasłanianie lustra?
Lecz jako człowiek niewierzący, LIBERTYN, nie mogę tak powiedzieć „Po prostu chciałabym żeby religia była dla osób mądrych. Żeby nie było w niej tego fanatyzmu i nienawiści.” , albowiem, wiem że religia niema nic wspólnego z MĄDROŚCIĄ, a fanatyzm i nienawiść to właśnie narzędzia tych, którzy ową religie do swoich celów wykorzystują.
Przepraszam, za skrótowość i być może wynikająca z tego częściową niejasność tego wykładu.
Serdecznie pozdrawiam
Drogi Witoldzie!
Mimo iż Twoja ostatnia wypowiedź nie była skierowana do mnie zajmę nieproszony stanowisko. Jak mi się wydaje Marysia pisząc o „religii dla osób mądrych” miała na myśli kawę z katolickim intelektualistą starającym się nawracać orężem w postaci figury retorycznej, nie zaś stosem. W rzeczy samej miałem swego czasu przyjemność wysiłku rozmowy z takowym i o ile pozostałem w swym ateistycznym padole, o tyle rozmowa wiele dla mnie wniosła wydobywając współczesnego chrześcijanina z mroków wieków średnich. Ergo jednakże: Jedzenie kisielu nie wnosi wiele pożytku, acz jest przyjemne.
Łącząc wyrazu szacunku pozdrawiam.
ps. z góry przepraszam, za nadinterpretacje i rozwiązłość stylu, przypisaną sobotnim popołudniom.
p. Karol Adamkiewicz,
dzięki za wsparcie.
Jak sądzę, niezrozumienie – MARYSIA.KIWI wynika z tego, że w popularnych deklaracjach RELIGIA, przybrała formy N A U K O W E ba! ona jest przez niektórych jajogłowych /czy dla świętego spokoju?/za NAUKĘ uważana!!!
Już wielokrotnie, wypisywałem rozmowę syna z ojcem, przypomnę po raz kolejny:
– Tatusiu, czy czarownice potrafią lata?
– Nie ma czarownic synku…
– Ależ tatusiu, ja sie nie pytam czy czarownice są czy ich nie ma, tylko czy potrafią latać.
Otóż, doskonale Pan wie, ze istota wszelkich działań KK zasadza sie na przyjęciu, że czarownice umieją latać a skoro tak, można NAUKOWO wytyczać każda trajektorie lotu. Oczywiście można, również skorzystać z dobrodziejstw najnowszej aerodynamiki.. etc.
I to się robi.
I Marysia ma problem… Bo Marysia, już nie potrzebuje zastanawiać sie czy czarownice istnieją.
Marysia wie, że pięknie latają… A skoro ich loty są takie cudne, to po co sobie głowę zawracać takim banałem, czy czarownice istnieją.
Serdecznosci
ps.
Osobne serdeczności dla wszystkich MARYŚ.
Trafiłem tu, gdyż szukałem w internecie nazwiska „Tomasz Łysakowski – psycholog”, a to za sprawą dzisiejszej (03.11.2007) audycji w TOKFM na temat śmierci i przemijania. sposobało mi się „Co czułeś gdy Ciebie nie było ?” „Co będziesz czuł, gdy Ciebie nie będzie ?” – Ciekawa audycja
dla mnie to wszystko jest wysoce obrzydliwe.
nie pojmuję PO CO ludziom jacyś nadludzie do których się mogą modlić, niewidzialni przyjaciele i tego typu absurdalni szarlatani. tak jakbyśmy nie mogli we własnej głowie wymyślić sobie wszystkiego i wykasować jak już nie są nam potrzebni 😀 ja tak robię 😀
a co do padre Pio, to w musicalu Jesus Christ Superstar jest taki tekst (mniej więcej) „Israel in 4 B.C had no mass comunication” i właśnie taka jest moja opinia na temat tych obrzydliwych zagrań PRowych… wszystko można sprzedać jak się ma odpowiednie kanały dystrybucji i wsparcie marketingowe 😀 nawet jak jest to życie którego nie ma 😀
obrzydlistwo.
m.
Sorry, ale mam wrażenie, że witold trochę odjechał ???
Pozwolę sobie nie odpowiadać, bo zresztą chyba nie o to chodzi. Witoldzie, wydaje mi sie, ze jesteś prorokiem, któreego mało kto rozumie. Ja raczej nie bede wnikała w Twoje prawdy, bo… nie są takie mądre.
Natomiast fajny i miły komentarz Karola Adamkiewicza.
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,4749632.html
Spory w przemyśle turystycznym?
Oni nic o nim nie wiedzą. Czytałam o nim książkę Renza Allegri. Człowiek dokonał mnóstwo cudów i to z pomocą Boga. Bóg nie wspierałby człowieka nieszlachetnego. On od 5-tego roku życia znał swoje powołanie i rozmawiał ze świętymi. Jak dla mnie to ktoś chce się wybić wypisując na niego głupoty i sprzedając książki i inne podobne bzdury. Jego popularność świadczy o tym jak bardzo pomagał ludziom, a takie teksty to se mogą wsadzić.
Tomku, Ty jestes Zydem, masz zrosniete uszy i biznes w krwi.Oczywista sprawa jest , ze wystepujesz przeciwko Ojcu Pio-niech Bog Ci wybaczy.
„bohater” radia maryja 🙂