Obszerny wywiad na temat cenzury w Polsce, który można dziś przeczytać w „Życiu Warszawy”, zainspirowany tym, co ostatnio pisałem o protestach przeciw reklamie Red Bulla i o absurdalności wymogu odnoszenia się z szacunkiem do tego, w co wierzą inni ludzie, jak idiotyczne by to nie było…
Z Tomaszem Łysakowskim, medioznawcą, kulturoznawcą i blogerem, rozmawia Marcin Szymaniak
W filmiku reklamowym RedBulla do Maryi i małego Jezusa przychodzi nie trzech, lecz czterech króli, a ten czwarty przynosi pudełko z puszkami napoju. Reklamą zajęła się Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, która otrzymała protesty „oburzonych wiernych”. Czy gdyby był Pan szefem telewizji, to puszczałby Pan ten filmik?
Wiele reklam powstaje tylko po to, by je zdjęto z możliwie jak największym hukiem. Gdybym jako widz zobaczył tę reklamę w TV, to w ogóle bym jej nie zarejestrował i nie pomyślał, że ona może obrażać jakieś uczucia religijne. Natomiast gdybym był szefem prywatnej telewizji, wziąłbym pod uwagę, że KRRiTV może mnie ukarać wysoką grzywną i mógłbym zrezygnować z jej emisji. Wiedziałbym zresztą, że firma, która tę reklamę wypuściła, i tak nieźle na niej zarobi. Zakazana, czyli kontrowersyjna reklama nabiera atrakcyjności, dzięki czemu w internecie obejrzy ją potem znacznie więcej osób. Firmy często wtedy same umieszczają reklamy np. na YouTube, aby pojawiły się one w jak największej ilości blogów i serwisów internetowych.
Może firma inspirowała też protest „oburzonych wiernych”?
Nie mówię, że zrobili to sami pracownicy RedBulla. Bo właściwie po co mieliby to robić? Gdy rozpowszechnia się w miarę kontrowersyjną reklamę, to można liczyć, że i tak znajdą się jacyś oburzeni, którzy napiszą skargę. Gdyby nie to, nikt by nie zwrócił na nią uwagi. A tak mamy efekt. W psychologii nazywa się to teorią reaktancji: jeżeli ktokolwiek
zakazuje nam czegokolwiek, to od razu chcemy tego spróbować.W przypadku książki Roberta Biedronia o homoseksualizmie, której EMPiK odmówił w tym tygodniu promocji, też zadziała reaktancja?
Firma prywatna może sobie promować takie książki, jakie chce, a na miejscu Biedronia zacierałbym już ręce. To, co zrobił EMPiK, może być najlepszą promocją jego książki. Gdyby EMPiK zgodził się na jego spotkanie z czytelnikami, to informacja o książce ukazałaby się najwyżej na 20. stronie w lokalnym dodatku jakiegoś dziennika… Tymczasem dzięki EMPiK-owi Biedroń ma promocję na skalę krajową. Nie wiem nawet, czy nie było to celowo zaplanowane. Chociaż oczywiście mogę się mylić, bo ja wszędzie węszę spiski (śmiech). Sprowokowanie protestów i zakazów to w każdym razie świetna metoda marketingowa.
Wychodzi tu na jaw spora obłuda, bo przecież EMPiK jednocześnie mocno promuje antyreligijną książkę Richarda Dawkinsa „Bóg urojony” – manifest współczesnego walczącego ateizmu.
Dawkins jest mniej znany, ale i tak lepiej się sprzeda niż Biedroń. Mamy już w Polsce sporą grupę ludzi, którzy go czytają i kupią każdą jego książkę, bo mają gwarancję, że zawsze dowiedzą się czegoś nowego. Biedronia zna oczywiście więcej osób, lecz jego książka nie będzie miała aż takiego wzięcia, ponieważ łatwo się domyślić, co w niej znajdziemy. Gdy ktoś jest tak przewidywalny, to zainteresowanie musi być mniejsze.
W każdym razie, czy to będzie Dawkins, Biedroń, czy RedBull zakazy mogą im tylko dodać atrakcyjności. Jedynie państwo w pełni totalitarne jest bowiem w stanie zupełnie zdusić pewne opinie, ale za cenę np. odcięcia obywateli od internetu. Tymczasem w państwie demokratycznym każda informacja, że chce się ludziom ograniczyć do czegoś dostęp, sprawia, iż staje się to bardziej ponętne.
Czasami jednak sprzeciw skutkuje w sposób pożądany przez protestujących. Rossmann wycofał właśnie ze swoich sklepów, po protestach polskich wiernych, papier toaletowy z napisami „Merry Christmas”.
To już naprawdę absurd! Niedługo niektórym nawet gwiazdka na papierze będzie się kojarzyć z Gwiazdą Betlejemską i sprzedawcy wycofają ze sklepów wszystkie papiery z gwiazdkami.
Inni z kolei w obawie przed sprzeciwem wycofują się ze śmielszych pomysłów. Na przykład partner znanego krytyka Tomasza Raczka początkowo planował wydać swą książkę z okładką przedstawiającą Chrystusa wystylizowanego na geja. Ostatecznie jednak rozmyślił się i powieść z tą okładką można kupić tylko przez internet.
O okładce w tej wersji w ogóle nie słyszałem. A to świadczy, że fundamentaliści katoliccy też o niej nie słyszeli – gdyby zaprotestowali, pewnie bym usłyszał. Stąd wniosek, że niedostatecznie to chyba nagłośniono. Gdyby ją nagłośnić, mogłoby być tak jak z filmem o Larrym Flincie. Mało kto obejrzałby ten film, gdyby nie awantura wokół plakatu promocyjnego z rozebranym Woodym Harrelsonem „ukrzyżowanym” na kobiecym łonie. Co prawda aktor mógł mieć po prostu w ten sposób ułożone ręce, ale wystarczył fakt, że niektórym skojarzyło się to z ukrzyżowaniem. Babcie przyszły pod kina z protestami, a tłumy ludzi kupowały bilety, mówiąc sobie: „Oho, ten film musi być naprawdę niezły, skoro nie chcą, byśmy go oglądali”.
Czy uważa Pan, że uczucia religijne powinny być w ogóle chronione przez prawo?
Nie. Ludzie wierzą w różne rzeczy, a one mają różny stopień prawdopodobieństwa. Jeżeli ktoś powie, że Ziemia jest płaska, to obrazi mój zdrowy rozsądek, ale nie uczucia religijne. Niektórzy wierzą jednak w zupełnie absurdalne rzeczy, np. że Ziemia jest płaska, jak powszechnie uważano w średniowieczu, albo że Bóg stworzył Ziemię sześć tysięcy lat temu razem ze wszystkimi kośćmi dinozaurów. I kiedy ktoś nazwie to absurdem, taki „wierzący” może przecież zarzucić mu obrazę uczuć religijnych! Te uczucia dotyczą takich rzeczy, które są albo niesprawdzalne, albo zostały sprawdzone i okazały się fałszywe. Niektórzy wierzący mówią, że obrażanie uczuć religijnych to tak, jakby ktoś komuś napluł na matkę. Jest jednak zasadnicza różnica: matka czy ojciec to osoby, które żyją bądź żyły, podczas gdy przedmiotem uczuć religijnych są pewne figurki czy symbole. I nie ma żadnych dowodów, że rzeczy, które mają symbolizować, naprawdę istnieją.
Czyli – jak mówi humorysta Patrick Condell – „absurdem jest oczekiwanie wierzących, iż niewierzący będą ich wierzenia traktować z większym szacunkiem, niż normalnie traktuje się gusta bliźnich w kwestii kroju spodni czy koloru czapki”?
Dokładnie tak. Niech pan zauważy, że nasze prawo nie traktuje równo wierzących i niewierzących. Ci ostatni nie mogą zażartować publicznie z religii, bo muszą się liczyć z oskarżeniem o obrazę uczuć. Wierzący mogą natomiast swobodnie powtarzać, że np. niewierzący pójdą do piekła. A to jest przecież sytuacja analogiczna do tej, kiedy ateista mówi, że katolik wierzy w głupoty.
Nasze państwo chroni jednak bardziej wierzących, bo utarło się, że mamy 90 proc. katolików. Nie bierze się pod uwagę, że do kościoła chodzi 40-50 procent ludzi, kilka procent to niewierzący i obojętni, a reszta to światopoglądowa szara strefa. Parę miesięcy temu media doniosły, że pewien mężczyzna został skazany w Polsce na pół roku więzienia w zawieszeniu za zamieszczenie w internecie obrazka Jezusa z wklejoną twarzą Stalina. W końcu nie trafił za kratki, ale sam wyrok dobrze ilustruje polskie absurdy w tej kwestii. Złodzieje i bandyci chodzą wolno, bo odracza się im procesy, a normalnego obywatela ściga się za to, że wrzucił do sieci jakiś fotomontaż.
He, he, he ! Jako elektryk z dziada pradziada widzę, że humaniści gwizdnęli z elektrotechniki prądów przemiennych pojęcie reaktancji. A czemuż to nie zachcieli rezystancji albo nawet impedancji jako pojęcia uogólnionego?
Odpowiedzieć nie dam rady, bom nie ja je gwizdnął, jeno niejaki Jack Brehm, i to jeszcze w 1966 😉
Kometarze co niektórych pod wpisem Aniołki Red Bulla nie daja się nawet skomentować… Jak można dać się ogłupić sekcie mającej na koncie więcej morderstw niż Kaligula. Nawet nie wiedzą, że ten cały 25 grudnia to dzień kiedy w Imperium Romanum obchodzono narodziny Mitry. Ostatnio zastanawiam się czy katolik nie jest synonimem słowa ignorant. B16 odmawiający audiencji Dalajlamie wykracza poza granice mojego pojcia, ale wyznawcy tej rligi pytający „a kim jest ten Dalajlama?” to już szczyt…
Andrzejos, jeśli nie czytałeś, to polecam na Salonie dyskusję pod wpisem „Paruzja na całego”. Włosy stają dęba, gdy się czyta, jakich mamy współobywateli…
Do końca nie dotrwałem, ale z tego co przeczytałem to katolicy uważają Jezusa za alchemika ala FullMetal z japońskiej anime. Bajka ma doskonałe recenzje podobnie jak Biblia, co wiecej kończy się wyrzuceniem jakiegoś chłopca umiejącego przekształacać otaczającego go substancje dowolnie z równoległego wymiaru do naszego. Niczym od Jezusa się nie różnił, wiec może powinni dołączyć to do swojej mitologi. Pasowałoby.
Nic, tylko się pod tym podpisać. Niedługo jak człowiek publicznie puści bąka i chwilę później z powodu jakiegoś innego wydarzenia powie „O Jezu!”, tłum zdewociałych idiotów najpierw go zlinczuje, a potem wyśle do sądu za obrazę uczuć religijnych.
Dotąd pamiętam, jaką burzę na pewnym forum religijnym wywołał mój wpis blogowy, w którym opisałem, jak to w szpitalu, gdzie trafiła moja córka, ośmieliłem się zdjąć krzyż ze ściany! Nikogo nie obchodziło, że nikt z mojej rodzinki nie jest chrześcijaninem – skoro polscy katolicy powiesili, to ma wisieć, bo jak nie, to jest się przestępcą!
na krzyz patrze codziennie w szkole i nie rusza mnie. po prostu symbol jakiego Chrzescijanie potrzebuja by wierzyc. Wielu ludzi potrzebuje jakiegos symbolu. Wygodnij miec symbol na scianie/półce niz to w co się wierzy w sercu. Gdyby postepowali w codziennym zyciu adekwatnie do tego co glosza, nie mialbym zadnych pretensji. Dzisiajeszy dziennik pisze o jezuicie wyrzuconym z zakonu za gloszenie prawdy. Jakbym to przeczytal bedac katolikiem to bym zwatpil… Jesli chociaz jeden katolik na stu zwatpi po tekscie z gazety bedzie szansa na rweforme w tej instytucji.
o fuck, a ja wlasnie doczytalem do konca tych jelopow i kurde.. pewnie w cudowne obrazki powstajace z zaciekow na szybie tez uwierza… w sumie czemu nie wierza w klasycznego latajacego potwora spaghetti?
I ogolnie po jaka cholere komus sa potrzebne te wymysly do usadnienia tego ze w zyciu powinno stac sie nie byc malym gnojkiem?
Jak im znajdziesz odpowiedni ustęp w Biblii, to i w potwora uwierzą. Zresztą, przypominam, jak wyglądał Pan Bóg w South Parku 😀
wiele reklam powstaje tylko po to, by je zdjęto z możliwie jak największym hukiem?
zbyt wiele.
nienawide reklam.
Brawo za przenikliwość! Gdybym dostał takie pytanie o aniołki, to osobiści bym się pewnie zadumał nad samą cenzurą i jak dogodzić tym oburzonym. A prawda jest taka właśnie jak mówisz, że Red Bullowi chodzi o zwiększoną sprzedaż, a nie o idealistycznie pojmowaną wolność wyemitowania swojego komunikatu.
A może jednak „umiejętność wierzenia w fikcję” jest istotą człowieczeństwa ? Prawdopodobnie u najbliższych naszych krewnych małp, poczucie wiary jest nieznane. Skoro więc „warę” stworzyły wszystkie ludy pierwotne, była ona im do czegoś potrzebna. Możliwe, że ułatwiała przetrwanie, że była potrzebna do wyzwalania motywacji i energii do planowego działania, do skupiania ludzi w większe gromady którym łatwiej było osiągać zamierzone cele. Czy aby wytłumaczyć przed własnym sumieniem niebywałe okrucieństwo, nie łatwiej jest być przekonanym, że „Mój Bóg tego wymagał” i nie potępi mnie lecz nagrodzi ?
Dopóki więc nie będziemy wiedzieli w jakim celu istnieje życie na Ziemi (prawdopodobnie i we Wszechświecie), a człowiek na jego szczycie – Nie będziemy wiedzieli jakie zachowania są głupie, a jakie mądre w osiąganiu trego celu. Krótkotrwałym celem każdego organizmu jest zachowanie swojego życia i jego pomnażanie przy pomocy wabika jakim jest doznawana rozkosz przy jego tworzeniu. I na tym pozostaje nam poprzestać. Czy oszukiwanie natury i czerpanie samej rozkoszy nie wydaje się być błędem ? Natura której jesteśmy elementem i której istoty nie znamy na ogół nie daje się oszukać…
„Natura której jesteśmy elementem i której istoty nie znamy na ogół nie daje się oszukać…” – jak mozna oszukac cos czego sie nie zna?
Andrzejos: ciekawe jakie swieto rzymskie bylo obchodzone w dniu Twoich urodzin 🙂
kim jest ajatollah Ali Sistani? (hint:arabsko brzmi co nie?), tez lubie anime.
nauma: publiczne puszczanie bakow per se jest niegrzeczne, pamietaj 🙂
„Złodzieje i bandyci chodzą wolno(…)” , a lysakowski pisze ksiazki 🙂
Jezeli ktos powie ze lysakowski jest przenikliwy, to obrazi to moj zdrowy rozsadek, ale nie uczucia religijne. Niektórzy wierzą jednak w zupełnie absurdalne rzeczy np ze lysakowski powinien prowadzic bloga 🙂
Do mj – „Natura której jesteśmy elementem i której istoty nie znamy na ogół nie daje się oszukać” – Czy jest to rozpaczliwa obrona (bo niedorzeczna) prawa do orgazmu bez konsekwencji ? Jest oczywistą oczywistością, że jest wiele spraw których istoty nie znamy, a które na nas oddziałują – przy czym na oszukiwnaie jest już za późno, bo skutki oddziaływania są np. nieodwracalne
Blad logiczny w zdaniu. A konsekwencje orgazmu dotycza tylko i wylacznie organizmu, ktory go doswiadcza 🙂
Tropiący, wierzenie w fikcję na pewno nie jest istotą człowieczeństwa – zwierzęta znacznie łatwiej oszukać, niż ludzi.
A co do życia na Ziemi, doskonale już wiemy, „w jakim celu” istnieje. Wyjaśnił to jeszcze w XIX wieku Karol Darwin i do dziś większość biologów (czyli naukowców zajmujących się życiem) przyjmuje jego wykładnię. Jesteśmy, jako istoty żywe, nośnikami powielającej się informacji genetycznej. Informacja tym lepiej się powielała, im lepsze były nośniki – dlatego do naszych czasów przetrwały tylko nośniki najdoskonalsze. Choć w różnorakich formach: bakterii, robaka, małpy i człowieka.
Mozna wmawiac zwierzetom ze nie sa zwierzetami, albo ze powinny zostac wegetarianami, to i tak nic nie da.
A nie lepiej by bylo zachowac najlepsze wersje informacji i sprawic by mogly sie same modyfikowac na wieki wiekow? (Zakladam ze wiadome jest, ktore wersje informacji powinny byc zachowane :>
Hm… od dawna też mówię o tej dysproporcji w kwestii poszanowania praw Ateistów. Chyba zacznę Pana regularnie czytać…
Pozdrawiam,
Radosław Herka
PS
Biedronia znam(czy też raczej – poznałem). Poznałem też kilku gejów – ale nie związanych z nim(nie darzą go sympatią). Ma Pan rację – nihil novi nam nie powie, dlatego na miejscu dystrybutora też nie bawiłbym się w promowanie jego książki. Per saldo dopłaciliby do tego, bo nikt nie kupi – ani geje, ani heterycy – a za jej przewożenie i ustawianie na półkach w kolejnych sklepach trzeba by było zapłacić. W ogóle nie wiem to mu ją wydał?! Pewnie UE dała na to środki:(
nie wiem jak zareagowalby narod polski na reklame jaka raczymy sie ostatnio w islandzkiej tv. firma telekomunikacyjna reklamuje telefony do systemu 3g scenka z ostatniej wieczerzy:
dzwonia apostolowie do Judasza i mowia: „ojciec sie pyta kiedy bedziesz na kolacji” a w tle wideorozmowy widac jak straznicy brzecza srebranikami dla judasza.
Oburzenie bylo tylko chwilowe: biskup potepil oficjalnie reklame ( wydaje mi sie pro forma), ale reklama nie zostala sciagnieta poniewaz wielu sie ona bardzo podobala.
wydaje mi sie ze poziom cenzury i to na co sie godzimy w telewizji czy innych srodkach przekazu, zalezy indywidulanie od spoleczenstwa.
Ogladał ktoś wczorajszy cykl „Syn Boga” na BBC Knowledge? Nigdy nie widziałem równie pieknego rozprawienia się z mitem. Dodatakow z programów wynikało, że Jezus walczył z tym, co obecnie uosabia Kościół.
Andrzeju, nie widziałem, ale narobiłeś mi apetytu. Zaraz pomyszkuję na serwisach wideo 😉
Kasiu, znalazłem i nawet na Hardkorze zamieściłem.
Dzięki za cynk, film przedni.
nie ma za co 🙂