Od dziecka wmawia nam się, że to nie wygląd, lecz wnętrze definiuje człowieka. Niektórzy z nas nawet w to wierzą. Przynajmniej dopóki nie zgłosi się do nich belgijska sieć salonów optycznych OogMerk z reklamą pokazującą, jak dalece nawet tak nierzucający się w oczy gadżet, jak okulary, jest w stanie wpływać na to, jak nas widzą bliźni:
jakie „postępowe” pokazanie płci. mężczyzn widzimy w kontekstach zawodowych a kobietę w ujęciu seksualnym. aż trudno uwierzyć że to reklama belgijska nie np irańska.
Mrw, świetna ta przeróbka 🙂
Femini, ja tam się cieszę, jak mnie ludzie odbierają raczej w kategoriach seksualnych niż zawodowych. Więc nie bardzo rozumiem, w czym problem.
w tym, że wiekszość kobiet sobie tego nie życzy. tak jak nie życzy sobie protekcjonalnego traktowania w miejscu pracy. chcemy być oceniane nie za wygląd ale za kompetencję.
To po co się malujecie wychodząc do pracy?
@aż trudno uwierzyć że to reklama belgijska nie np irańska.
Nie tak wcale trudno, skoro szczytowe osiągnięcie belgijskie popkultury – „Smerfy” – wyglądały dokładnie tak samo – sto smerfów zdefiniowanych przez ich zawód i smerfetka slużąca jako baba.
@Femini, ja tam się cieszę, jak mnie ludzie odbierają raczej w kategoriach seksualnych niż zawodowych.
Syty nie zrozumie głodnego.
@femini
Ta reklama to podsumowanie współczesnego podejścia do kobiet w społeczeństwach postindustrialnych. Niby wszystko jest pieknie i libearalnie, cycki całe gołe, a przecież chodzi o uprzedmiotowienie, pozbawienie człowieczeństwa poprzez uczynienie obiektem seksualnym. Taka ofiara jest potem bardziej bezbronna. Bedzie ją łatwiej zdominowac i wykorzystać.
@zieutek
W społeczeństwie patriarchalnym kobieta albo się podporządkuje oczekiwaniom mężczyzn albo zostanie zgnieciona przez system. Kazda z nas musi się podporządkować jesli chce przezyć.
@To po co się malujecie wychodząc do pracy?
Bo możemy.
Tomek: wiesz…. to wyobraz sobie taka sytuacje. Idziesz na wywiad do radia na temat reklamy w mediach a prowadzaca pyta o twoj zwiazek z pania Dorota S. bo przeciez widziano was ostatnio…. na twoje proby skierowania dyskusji na merytoryczne tory smieje sie mowiac, ze przeciez twoj wyglad jest najlepsza twoja reklama i o czym macie dyskutowac. Przez reszte wywiadu patrzy na sie na twoj rozporek.
Potem przychodzisz do pracy… a tam szef katedry ci mowi, ze referat na zblizajaca sie konferencje wyglosi kolezanka Z, a Ty pojdziesz zaparzyc kawe. I w ogole jak pan dzis ladnie wyglada 🙂
Wiesz, zaloze sie, ze tydzien taki i bys wymiekl. A kobiety maja to na codzien ciagle.
Jak mnie ktos w kontekscie seksualnym postrzega wieczorem w knajpie to sie ciesze. ALe jezeli to ma miejsce na codzien w pracy to szlag mnie trafia.
Lucy: ja sie maluje po to, zeby mna nie trzachalo jak spojrze w lustro w kiblu w robocie :)))
@Wiesz, zaloze sie, ze tydzien taki i bys wymiekl. A kobiety maja to na codzien ciagle.
Ha! I prawie każda próba zwrócenia uwagi kończy się tekstem w stylu: ale o co chodzi, no przecież jestem miły, no komplementy ci prawię, no jejku, no…!
@Lucy: ja sie maluje po to, zeby mna nie trzachalo jak spojrze w lustro w kiblu w robocie :)))
Hell yeah ;))
Futrzak, pewnie bym się na tej rozmowie jakoś wybronił, ale zgodzę się, że na dłuższą metę mogłoby to być męczące.
Przyznaję ci jednak rację tylko połowicznie. Otóż zgodzę się, że mężczyźni traktują w ten sposób kobiety – ale tylko niektóre. Mianowicie te atrakcyjniejsze. Z moich obserwacji wynika, że naprawdę mało atrakcyjna przedstawicielka płci przeciwnej może być bez problemu traktowana przez mężczyzn… jak facet czy kumpel. Ale przeważnie niezbyt się do tego pali.
I tu pojawia sie pytanie: po co kobiety tyle inwestują w wygląd wychodząc do pracy (wyjść wieczornych tu nie mieszam), jeśli skutkiem nadmiaru atrakcyjności może być fakt, że koledzy (a często i koleżanki, choć z innych powodów) na niczym innym nie będą mogli skupić uwagi? Jeśli naprawdę nie lubią, jak wędruje za nimi wzrok mężczyzn, to powinny postępować zupełnie odwrotnie, niż to się na co dzień widzi…
To taki paradoks, który zauważyłem i którego w gruncie rzeczy nie rozumiem.
Tomek, kiedy to nie jest żaden paradoks! Inwestują BO MOGĄ. Bo robią to dla siebie. Bo zależy im na tym, lubią czuć się zadbane. Bo jest milion innych powodów.
Natomiast Twoje rozumowanie przypomina idiotyczne uwagi w stylu: zgwałcili ją, bo sama się o to prosiła, ubierała seksownie, no to ma. A przecież żaden zdrowy mężczyzna nie rzuci się na kobietę tylko dlatego, że pokazała ona trochę więcej ciała niż zazwyczaj (inaczej na plaży dochodziłoby do masowych gwałtów).
Przecież nie tylko atrakcyjne kobiety narażone są na różne uwagi ze strony współpracowników czy przełożonych, dotyczy to także mężczyzn. A chodzi tylko o to, że jeśli podczas kontaktów służbowych z drugą osobą skupiamy się głównie na jej wyglądzie, okazujemy brak szacunku i lekceważenie dla jej profesjonalizmu i kwalifikacji.
Tomek: zanim przystapie do argumentacji zaznacze, ze ja sama w pracy ubieram sie jak typowy facet geek czyli jeansy (bojowki), sportowe buty, bluza, thsirt etc. Bo sobie zdaje sprawe, ze wyglad rzutuje i to bardzo.
natomiast, odnosnie dyskusji: stroj kobiety nie powinen byc pretekstem do takiego jej traktowania, bo rzeczywiscie, jak zauwazyla Lucy, przypomina to argumentacje usprawiedliwiajaca gwalty (podkreslam przypomina a nie jest jej rownoznaczne). No i ja oczywiscie mowie tutaj o kobietach, ktore sa ubrane normalnie po kobiecemu :kiecka, buty na obcasie (zwlaszcza w wypadku malych kobiet) jakis tam makijaz, bluzka etc. w odroznieniu od strojow eksponujacych nachalnie majtki czy brak biustonosza.
Po co one to robia? Dokladnie po to samo co faceci wkladajac do pracy biala koszule, krawat i garnitur. Bo wyglada sie lepiej. Bo taki ubior robi lepsze wrazenie na klientach. Bo – i tu roznica miedzy kobietami a mezczyznami – czuja sie od tego lepiej.
Niestety, wiekszosc kobiet ma dosc niskie poczucie wartosci, w kulturze patrarchalnej zreszta od malego osadza sie je ciagle i nieustajaco na podstawie wygladu. Taki nawyk wbity w podswiadomosc od najmlodszych lat bardszo ciezko jest potem odwrocic. No a przeciez kazdy sie lubi dobrze czuc, nie? W wypadku kobiety zadbany elegancki wyglad, kobiecy stroj to wlasnie sprawia.
Kiedys moja psorka od estetyki postawila taka teze: kobiety nie stroja sie dla mezczyzn, ale dla siebie. Jak ktoras lepiej wyglada, to jej pozycja w „stadzie” babskim rosnie. Podobnie, jak faceta w stadzie meskim, faceta ktory ma wiecej kasy, moze zaimponowac kolegom fajoskim autem albo nowym MacBookiem Air 🙂
Jeszcze jedno: te brzydkie czy malo zadbane sa traktowane jak „kumpel” przez znajomych ale juz zupelnie pomijane przy awansach w pracy. One po prostu nie istnieja dla meskich przelozonych 🙁
Zwala sie na nich najbardziej zmudna i upierdliwa robote.
Strasznie to niefajne. Jakbym miala do wyboru byc ta zaniedbana i pomijana to juz wole zalozyc kiecke do pracy i szpilki, znosic jakos durne seksistowskie uwagi ale przynajmniej miec jakas-tam szanse na zmiany czy awanas, niz zadna.
@Bo taki ubior robi lepsze wrazenie na klientach. Bo – i tu roznica miedzy kobietami a mezczyznami – czuja sie od tego lepiej.
Ależ…! Przyjemny, estetyczny wygląda każdemu poprawia samopoczucie, bez względu na płeć, i traktowany jest zazwyczaj jako atut. Paradoks polega na tym, że ten atut czasami bywa przyczyną dyskryminacji wynikającej z seksistowskich zachowań.
@po co kobiety tyle inwestują w wygląd wychodząc do pracy
A po co się golisz i smarujesz kremami na gładką gębę?
Nie rozumiem dlaczego pseudo feministki wciąż upatrują we wszystkim jakiegoś spisku, zmowy. Nawet bym nie zwrócił uwagę na płeć osobników przedstawionych na obrazkach, gdyby nie reklamacje przewrażliwionych. Nawet w takich dyskusjach się puszą i usiłują zwrócić na siebie uwagę, potworne!
Jeszcze tu brakuje tej pyskatej, rozlazłej i lekko nadpsutej Kiwi.
Nigdy nie zrozumiem kobiet, to wiem. Ale dlaczego wszystkie feministki to takie betoniary. Kojarzą mi się z dworcowymi bufetowymi z czasów PRL, w przepoconych fartuszkach. I ten „lipstick on the glas”, rodem z „Misia”.Ślad kobiety.
Mam masę fajnych kumpeli, żon kumpli i nawet nie umiem powiedzieć czy są ładne czy brzydkie. W ogóle na to nie zwracam uwagi. Rozmawiam z nimi jak z facetami.
Proces,
– sobie wbij do głowy, że nawet, jeśli problem nie dotyczy Ciebie ani Twojego otoczenia, nie oznacza, że nie istnieje;
– się zdecyduj, czy piszesz o pseudo feministkach, czy feministkach. Bo betoniary, to tylko te pierwsze;
– masz jakiś fetysz na dyskusje pod blognotkami?
– chyba jesteś ostatnią osobą, która tu wspomina zbanowaną psycho Kiwi. Tęsknisz?
Lucy Saxon
Każda pseudo feministka nazywa siebie feministką. Tak jak kłamca, który skłamał.
Co do dyskusji to mówiłem już Tomkowi, że urządzimy tu taką „WP Cafe”.
Nie sądzę, że właściciel tego bloga- człowiek uczciwy i liberalny- zabanowałby tu kogokolwiek za coś innego niż flood.
Lucy,
Tomek, kiedy to nie jest żaden paradoks! Inwestują BO MOGĄ. Bo robią to dla siebie. Bo zależy im na tym, lubią czuć się zadbane. Bo jest milion innych powodów.
No zgadzam się. Tylko że tak czy owak nasze zachowania mają różne konsekwencje – nie wszystkie o takim charakterze, jaki chcielibyśmy. Jeżeli wyjdę na mróz bez czapki (a wolę chodzić bez czapki), zaziębię się. Powinienem się z tym liczyć, nawet jeśli chodzenie bez czapki sprawia mi dużą przyjemność.
Kobiety lubią być zadbane i świetnie wyglądać – super. Tyle że faceci to w dziedzinie seksu przeważnie automaty – jak pokazują badania, większość z nich, gdy widzi atrakcyjną kobietę, nie potrafi się np. skupić. Z automatu zaczyna jej też nadskakiwać, lub – jeśli kultura (a właściwie jej brak) im pozwala – sadzić przyciężkie dowcipy.
Oczywiście, można faceta nauczyć, że pewnych rzeczy się nie mówi lub nie robi w towarzystwie (proces ogólnie nazywany socjalizacją), co jednak i tak nie wpłynie na to, co on będzie myślał, bo to nie jest warunkowane przez kulturę, lecz biologię. Z drugiej strony mężczyzna może w takiej sytuacji zapytać, dlaczego ma się męczyć patrząc na atrakcyjną koleżankę nie mogąc nawet jej skomplemetować…
Inna sprawa, że akurat z moich obserwacji wynika, że większość kobiet komplementy dotyczące wyglądu bardzo lubi. Niektóre nawet obrażają się, gdy człowiek np. nie zauważy nowej fryzury itp…
Lucy,
Paradoks polega na tym, że ten atut czasami bywa przyczyną dyskryminacji wynikającej z seksistowskich zachowań.
Ja tu dyskryminację widzę nieco inaczej. Jeśli dwoje pracowników różnej płci przyjdzie do pracy w nowych kreacjach, szef mężczyzna (kobiety przecież nie dyskryminują, nieprawdaż?) raczej skomplementuje podwładną niż podwładnego. Kto w takim razie może mówić o dyskryminacji? Moim zdaniem podwładny-mężczyzna.
@Tylko że tak czy owak nasze zachowania mają różne konsekwencje – nie wszystkie o takim charakterze, jaki chcielibyśmy. Jeżeli wyjdę na mróz bez czapki (a wolę chodzić bez czapki), zaziębię się.
Whoa, więc gwałt czy biurowa molesta jest równie „naturalną” konsekwencją malowania, co przeziębienie od czapki nienoszenia?
@ Jeśli dwoje pracowników różnej płci przyjdzie do pracy w nowych kreacjach
to szef ma mieć zamknięty ryj.
ProcesVII, pani, o której wspomniałeś, dostała bana za wielokrotne łamanie netykiety (trudno inaczej określić obrażanie wszystkich dookoła na zmianę z oskarżaniem ich o to, że ją obrażają), które pod koniec przybrało rozmiary psychozy. Ja wiem, że polskie sądy w wypadku niepoczytalności odstępują od wymierzania kary i kierują na leczenie, ale mi się jakoś nie chciało bawić dalej w psychoterapię. W każdym razie na jej blogu dalej można sobie czytać, co o mnie sądzi…
Mrw,
@ Jeśli dwoje pracowników różnej płci przyjdzie do pracy w nowych kreacjach
to szef ma mieć zamknięty ryj.
Ale co ja poradzę na to, że lubię dostawać pozytywne uwagi (także na temat wyglądu) od przełożonych (bez względu na ich płeć). Poza tym z licznych badań wiadomo, że ludzie generalnie obdarzają większą sympatią tych, którzy mówią im komplementy, nawet jeśli wiedzą, że nie muszą one być szczere. Na pewnym poziomie wszyscy to wiemy, i dlatego komplementujemy tych, których lubimy, chcąc im sprawić przyjemność, a jednocześnie zyskać ich względy. I na ogół okazuje się to doskonałą strategią. Także w stosunku do kobiet: chociaż bowiem w internecie pełno pań, które twierdzą, ze męskie komplementy obierają jako zniewagi, jeszcze nie spotkałem takiej, która by w podobny sposób reagowała w świecie realnym. A studiowałem i wykładam na kierunkach zdominowanych przez kobiety, na ogół bardzo wyzwolone.
@Kobiety lubią być zadbane i świetnie wyglądać – super. Tyle że faceci to w dziedzinie seksu przeważnie automaty – jak pokazują badania, większość z nich, gdy widzi atrakcyjną kobietę, nie potrafi się np. skupić. Z automatu zaczyna jej też nadskakiwać, lub – jeśli kultura (a właściwie jej brak) im pozwala – sadzić przyciężkie dowcipy.
Łojzicku, ludziska narzekają, że obecnie zdominowani jesteśmy przez super ego i PC, ale jednak nie, bo tutaj się dowiaduję, że facet ledwo nad sobą panuje w towarzystwie niezłej laski, bo taka z niego biologicznie zaprogramowana seksmaszyna.
@Oczywiście, można faceta nauczyć, że pewnych rzeczy się nie mówi lub nie robi w towarzystwie (proces ogólnie nazywany socjalizacją), co jednak i tak nie wpłynie na to, co on będzie myślał, bo to nie jest warunkowane przez kulturę, lecz biologię.
Niemożliwe! Pieska też mogę nauczyć podawać łapkę (proces ogólnie nazywany tresurą), ale nie mam pewności, czy mi się kiedyś nie rzuci do gardła.
Tomek, serio: przecież tłumaczyłyśmy z Futrzakiem. Komplementy są miłe i każdy je lubi, tak? Lubimy też być ładni i zadbani, tak? Ale w sytuacji, gdy ktoś zwraca uwagę tylko na nasz wygląd i spycha na dalszy plan nasze kwalifikacje/pracę/osiągnięcia, to nie jest fajne. I nie mówię tu o komicznych sytuacjach, gdy kobieta/mężczyzna przesadzają z eksponowaniem swoich atutów i wysyłaniem sygnałów seksualnych, tylko o zwykłych, codziennych interakcjach.
@feministki i proces
Jak na razie to Ty nadużywasz tego słowa. Wywiązała się luźna dyskusja o wyglądzie i relacjach zawodowych, a ty podnosisz raban, że znów te betoniary, wąsate lesbijki, feminazistki konsumujące płody. Mellow out.
Mrw, cd.
Whoa, więc gwałt czy biurowa molesta jest równie “naturalną” konsekwencją malowania, co przeziębienie od czapki nienoszenia?
Whoa, jak rozumiem, stawiasz znak równości między zdaniem „Ślicznie pani dziś wygląda” a gwałtem lub molestowaniem. No cóż, ja bym nie szedł mimo wszystko tak daleko. Widziałem różne badania, z których wynikało, że heteroseksualni mężczyźni wystawieni na ekspozycję pięknych kobiet reagują poceniem się, wzrostem akcji serca i poziomu adrenaliny, częściej popełniają błędy w bardziej skomplikowanych zadaniach, podejmują więcej zachowań ryzykownych, gorzej negocjują i wreszcie częściej mówią komplementy. Nie widziałem jednak żadnych badań, które by pokazywały, że zaraz potem te kobiety gwałcą. Porównywanie jednego z drugim wydaje się więc co najmniej sporym nadużyciem.
@Whoa, jak rozumiem, stawiasz znak równości między zdaniem “Ślicznie pani dziś wygląda” a gwałtem lub molestowaniem.
Mam wrażenie, że mrw chodzi raczej o to, że Twoje porównanie jest błędne.
Lucy,
Łojzicku, ludziska narzekają, że obecnie zdominowani jesteśmy przez super ego i PC, ale jednak nie, bo tutaj się dowiaduję, że facet ledwo nad sobą panuje w towarzystwie niezłej laski, bo taka z niego biologicznie zaprogramowana seksmaszyna.
Od razu uściślijmy, że nie każdy facet (ja tam generalnie w towarzystwie kobiet nie mam problemów z samokontrolą) – ale w istocie coś w tym zdaniu jest. Wszystkie organizmy żywe (czyli także ludzie) ewoluowały nie po to, by kontemplować Bacha czy zachwycać się zachodami słońca, tylko po to, by jak najsprawniej dystrybuować dalej swoje DNA. Problem w tym, że dla mężczyzn optymalna dystrybucja DNA oznacza zupełnie co innego, niż dla kobiet. Genom faceta w czasach przedpigułkowych opłacało się, by miał jak najwięcej partnerek i jak najwięcej z nimi dzieci; kobieta z kolei na promiskuityzmie (który owocować mógł większą liczbą dzieci, niż mogła sama wykarmić i wychować) nic nie zyskiwała, nacisk ewolucyjny szedł więc tutaj na zdobycie i zatrzymanie przy sobie jednego, najlepiej wiernego partnera,który partycypowałby w opiece nad potomstwem. Nic dziwnego, że obie płcie do dziś mają (generalnie) rożny stosunek do seksu, co zresztą najlepiej widać, jak sie spojrzy na rynek pornografii (98 procent korzystających to mężczyźni) albo porówna liczbę partnerek seksualnych przeciętnej lesbijki (kilka-kilkanaście w życiu) i przeciętnego geja (kilka tysięcy, na ogół w formie przelotnych kontaktów).
Tak czy owak, polecam na ten temat świetną „Ewolucję pożądania” Bussa. A co do dyskusji na temat malowania się i gwałtu, polecam rozdział „Płeć” z książki Stevena Pinkera „Tabula rasa”. Wszystko, co mógłbym tu jeszcze na ten temat napisać, byłoby właściwie powieleniem myśli tego genialnego psycholingwisty – bo chyba wyczerpał temat 😉
Oj, przegapiłam:
@kobiety przecież nie dyskryminują, nieprawdaż?
Och, czymże zasłużyłam na tę ironię gryzącą? Przecież niejednokrotnie tu wspominam, że problem dyskryminacji dotyczyć może obu płci.
Lucy Saxon, jestem spokojny jak szczeniak po 20 mg relanium.
Jeśli tu robimy „WordPress Cafe”, to wnioskowałbym za odbanowaniem Kiwi. Niech sobie pogada. Zachowasz Olimpijski Spokój, Tomek.
Wiem, że to Twój blog, ale ona jest niegroźna. Zakochała się babina.
ProcesVII, całe zabanowanie sprowadza się do tego, że posty z jej loginu i IP są (jako jedyne) moderowane. Tyle że – odkąd usunąłem jej dwa dość wulgarne opisy tego, co robię w łóżku z roślinami, zwierzętami i ludźmi, którzy obrażają ją na moim blogu – nie próbuje już niczego puszczać. Niemniej gdyby napisała coś do rzeczy (wiem, to science fiction), pewnie by się ukazało.
@z książki Stevena Pinkera “Tabula rasa”
Ha. Human nature, innit? 🙂
oberwę od feministek, ale zgadzam się z autorem i procesem, kobiety robią się na bóstwa właśnie dlatego że chcą wzbudzać zainteresowanie natury seksualnej
bawia sie w ten sposob z facetem bo ten wie, że nie może przekroczyć pewnej granicy
facet się męczy a one mają przy tym dużo radości
@bawia sie w ten sposob z facetem bo ten wie, że nie może przekroczyć pewnej granicy
Och tak? A ten ciastkowy typek, co go widać w prawym górnym na tym blogu to co robi, epatując swym seksownym, gładko ogolonym chupa-chupsem?
Slow Bear, zapewniam Cię, że z tym ciastkowym typkiem można przekraczać te granice, o czym zresztą paru groupies już się przekonało 😉
Tomek, napisales:
„Kobiety lubią być zadbane i świetnie wyglądać – super. Tyle że faceci to w dziedzinie seksu przeważnie automaty – jak pokazują badania, większość z nich, gdy widzi atrakcyjną kobietę, nie potrafi się np. skupić. Z automatu zaczyna jej też nadskakiwać, lub – jeśli kultura (a właściwie jej brak) im pozwala – sadzić przyciężkie dowcipy.
Oczywiście, można faceta nauczyć, że pewnych rzeczy się nie mówi lub nie robi w towarzystwie (proces ogólnie nazywany socjalizacją), co jednak i tak nie wpłynie na to, co on będzie myślał, bo to nie jest warunkowane przez kulturę, lecz biologię.”
Otoz mnie jako pracownika nie interesuje za bardzo co w tej kwestii mysli szef czy inny wspolpracownik. Wazne, zeby glupich uwag nie robil, dowcipow nie rzucal i zachowywal sie normalnie.
To jest wykonalne – mam porownanie, bo pracowalam w Polsce a teraz od 9 lat w Kalifornii. Jesli o to chodzi to wole ZNACZNIE BARDZIEJ Kalifornie, bo nie musze sie martwic ani przejmowac durnymi zachowaniami w pracy.
Nie zdarzaja sie takie kwiatki jak w Polszy gdzie wykladowca zaczynal wyklad od zdania „a kobiety w ogole powinny siedziec w domu i rodzic dzieci”, albo gdzie nie mozna bylo dostac zaliczenia z pewnego przedmiotu jesli sie nie umowilo z panem dohtorem na kawe. Albo, gdzie szef przechodzac obok mojego biurka MUSIAL mnie poklepac po ramieniu a czasami po tylku. I prosze nie mowic, ze moglam sie ubierac inaczej, bo akurat wymagany byl ode mnie stroj sluzbowy i spotykalam sie z klientami.
W USA za takie zachowania sie wylatuje z pracy – niezaleznie od tego, jak kobieta do pracy sie ubiera. KONIEC KROPKA.
Ubior kobiety w miejscu pracy nie jest pretekstem DO NICZEGO. I byc nie powinien.
Futrzak, ja nie jestem pewien, czy nie żyłaś aby w innym kraju, niż ja żyję, ale ja naprawdę nigdy nie widziałem, by ktokolwiek kogokolwiek poklepywał po tyłku w trakcie pracy, wykładu, dyżuru. I to bez względu na płeć tak poklepującego, jak poklepywanego. To samo z propozycjami wypicia kawy dla studentek – jak dla mnie czysta egzotyka. Jedyne, co obserwuję, to że czasami pada jakieś miłe słowo. I ze jeśli adresatką komplementu jest kobieta, reaguje ona na to raczej pozytywnie (chyba że faktycznie jest w tym jakiś podtekst, co jednak bardzo rzadko się zdarza).
Tomek: alez zylam w tym samym kraju, co Ty. Moge podac uczelnie, nazwiska, rok. Same konkrety (na emaila, jak Cie interesuje)
Problem polegal na tym, ze nie bylo jak wyegzekwowac prawa, bo wszyscy wspolpracownicy, dziekan, i rektor uniwersytetu wzruszali ramionami tylko i mowili – jak obecni tu dyskutanci – „alez nie ma nic zlego w komplementach, wiadomo czasem ladna kobiete trzeba docenic, a profesor K. przeciez ma slabosc do kobiet”.
Przyklady molestowania moge tez podac, z nazwiskami, firma i rokiem – z Warszawy. Firm, w ktorych pracowalam.
Aha, jeszcze jedno: byc moze nigdy nie widziales, bo nie byles celem takich poklepywan, a ci, ktorzy to robia i maja chociaz kawalek mozgu, staraja sie proceder ow uprawiac bez swiadkow.
Dzis zmienilo sie o tyle, ze przynajmniej zdaja sobie sprawe, ze nie jest to zachowanie porzadane i staraja sie z tym kryc.
Futrzak, wierzę, ale wciąż nie uważam, że to norma. Przede wszystkim jeśli takie zachowania rzeczywiście przybierają rozmiary molestowania, a rektor lub inne władze nie reagują, nie widziałbym powodu, by nie nagrać takiego materiału i nie upublicznić. Albo pójść z tym do sądu, na policję itp. Oczywiście, w przypadku pracy w firmie prywatnej można się liczyć z późniejszymi szykanami (wykładowcy raczej nie bedą aż tak swego bronić), z drugiej jednak strony można wtedy wyciągnąć całkiem solidne odszkodowanie. Furtek jest sporo i myślę, że jeżeli w grę rzeczywiście wchodziłyby duże liczby, kobiety masowo by z nich korzystały. W kazdym razie nie bardzo wiem, dlaczego miałyby tego nie robić. Nie zyjemy w kulturze, która walkę o swoje uznaje za coś złego.
Tomek: dlaczego mialyby nie robic? Otoz, wtedy kiedy studiowalam, znalazly sie dwie odwazne i zlozyly skarge na policje. Policja sie ociagala, jakies tam dokumenty poszly do prokuratury, dlugo to trwalo, prokuratura w koncu sprawe umozyla.
A dziewczyny wylecialy ze studiow bo oczywiscie zostaly oblane na egzaminie przez owego pana. Wiecej chetnych do pojscia do sadu nie bylo.
Niestety.
W firmie prywatnej jest podobnie. Podnosisz leb, wylatujesz natychmiastowo. Potem oczywiscie mozesz dochodzic swoich praw w sadzie, ale to jest postepowanie ktore sie ciagnie ponad rok .. nie kazdego na to stac, zwlaszcza samotna matke. Nawet jak wygrasz to zyskujesz niewiele bo czyms ze jest przywrocenie przez sad do pracy? Odszkodowania nie sa takie duze, jesli to mala prywatna firma a nie wielki koncern.
Futrzak, historie wstrząsające, aż trudno w nie uwierzyć. Np. to:
A dziewczyny wylecialy ze studiow bo oczywiscie zostaly oblane na egzaminie przez owego pana.
A egzamin komisyjny? Każdy student ma takie coś zagwarantowane. OK, możemy twierdzić, że reszta kadry danego wydziału była z tamtym panem w zmowie, ale wtedy zostają jeszcze inne instancje, choćby prorektor ds. studenckich.
Co do pracy, faktycznie sytuacja mogła być trudniejsza, zwłaszcza w czasach szalejacego bezrobocia, ale akurat te studentki były na wygranej pozycji.
Nie uważacie, że na tę dyskusje szkoda prądu?
Tomek: historie wstrzasajace? Pf…… ja sama mialam zdrowe rpzejscia ze swoim promotorem. Zawsze na mnie lecial, az razu ktoregos gdy poszlam na kosultacje z rozdzialami z magisterki (pozny wieczor byl i zywej duszy w rektoracie) zamknal na klucz drzwi i dalej z lapami do mnie startowac. Zeby jeszcze jakis mlody byl czy przystojny ale stary dziad, corka w moim wieku, a ten sie do mnie slini.
Co kurde mialam robic??? Jak juz mnie zapedzil w kat to wybakalam ze panie profesorze dzis to ja mam miesiaczke… dal se siana, bo starej daty.
Czy cos zrobilam? Nie.
Bo on jedyny byl na moim wydziale od tego przedmiotu a ja chcialam prace magisterska obronic, a nie sobie zmieniac uczelnie i promotora na 3 miesiace przed obrona – co rownaloby sie zawaleniu calego roku.
akurat, studentki sa na wygranej pozycji. Moze dzis a moze w innych krajach, gdzie w podobnej sytuacji idzie sie do rektora i biora cie serio a nie na zasadzie „to poco pani nosi krotka spodnice”.
Oj, Tomeczku, taka fajna dupa z Ciebie, a takie głupoty wypisujesz.
Ej tam od razu fajna. Jakieś 4 pkt. w skali Barrowmana.
Gdzie dokładnie [maga] Tomek wypisuje głupoty? BTW – jak by to brzmiało gdybyś jednak była atrakcyjną kobietą (załóżmy na chwilę) -„Oj, Maga, taka fajna dupa z Ciebie, a takie głupoty wypisujesz”. I to jest argument, którego używają pisarki z bloga feminizm.blox.pl? Gratuluję!
@Gdzie dokładnie [maga] Tomek wypisuje głupoty
Poszukaj tu: hardor.wordpress.com
@Gratuluję!
lol
Tuje, wytłumaczę specjalnie dla Ciebie – to jest ironia, danie Tomkowi szansy na doświadczenie tego, co tak w tej dyskusji bagatelizuje, czyli tego, jak „komplementowane” są kobiety…
Masz rację, taki argument na serio byłby kompromitujący. A tak właśnie streścić można rozumowanie autora tego bloga, stąd naprawdę nie wiem, co właściwie robi na gender.bloxie? Hm.
Maga, na gender.blox zaglądam, bo samo zjawisko mnie interesuje, a poza tym jest tam trochę niezłych autorek i zdarzają się ciekawe teksty.
A za komplement dotyczący wyglądu dziękuję. Mam tylko nadzieję, że był szczery 😉
It truly is truly a very helpful part of details. Now i am contented you distributed this helpful information here. You should continue being us all up-to-date like this. Thank you for revealing.