Maciek G. dał cynk, że Gazeta Wyborcza w Krakowie doniosła, iż najsłynniejsza w kraju organizacja świeckich katolików-homoseksualistów, „Odwaga”, ma konkurencję. Są nią Mężczyźni Świętego Józefa – prężny ruch supermęskich samców, którzy uwielbiają spotykać się w ściśle męskim gronie, by porozmawiać o męskich uczuciach i męskiej miłości. Lub po prostu pobyć razem.

Oddajmy głos Gazecie:

Jeżdżą na wschód słońca na Babią Górę, rzucają wyzwania jaskiniom, rozmawiają otwarcie o seksie i kasie. O kogo chodzi? O Mężczyzn św. Józefa. (…)
Spotykają się przy parafii św. Józefa na Podgórzu. Nie chcą zdradzić, ilu ich jest. – Nie zależy nam na zbieraniu deklaracji członkowskich. Chcemy dać mężczyznom alternatywę (…) – tłumaczy Andrzej Lewek, koordynator ruchu. (…)
Raz w miesiącu organizują spotkania. Tematy? M.in. mężczyzna wobec grzechu, (…) mężczyzna w trosce o największy skarb [??? – TŁ], mężczyzna jako twórca dobra i piękna, mężczyzna w pracy, męska miłość (…), pokusa w pracy. Jak twierdzi Lewek, frekwencja zależy od tematu.
– Na rozmowy o sferze seksualnej i finansach zbierają się tłumy mężczyzn. Inne tematy przyciągają garstkę osób. Widocznie to są najbardziej palące problemy – komentuje. (…)
W męskim gronie wybierają się na weekendowe wyprawy. Byli już m.in. na wschodzie słońca na Babiej Górze i w podkrakowskich jaskiniach. Zazwyczaj jeżdżą sami. (…) – Pań nie zapraszamy. Mogą czuć się skrępowanie naszym towarzystwem.
Co o męskich grupach wsparcia myśli Kościół? (…) „Potrzebne są wspólne spotkania mężczyzn, aby zastanawiać się nad tym, co znaczy być dobrym i zarazem świętym mężczyzną, mężem i ojcem. Potrzebne są wreszcie środowiska świętych mężczyzn, aby się wzajemnie utwierdzali [sic!] i wspierali w tym, co dobre i zgodne z wolą Bożą” – napisał do Mężczyzn św. Józefa bp Józef Guzdek.

Na marginesie zauważmy, że jurne i konkretne chłopy wydają się absolutnym przeciwieństwem zneurotyzowanych, samoegzorcyzmujących się ciotek ze stajni abpa Życińskiego. A nie od dziś wiadomo, że przeciwieństwa się przyciągają.

Już widzę oczami duszy wspólny, męski i katolicki, gorący obóz wakacyjny. Albo jeszcze gorętszą pielgrzymkę…

5 komentarzy

  1. To, co mnie zastanawia, to raczej fakt, że ci Panowie potrzebują jakiejś podejrzanej organizacji. Ja mam partnerkę, która zarabia więcej. I martwi mnie kryzys. Ale do cholery – czy trzeba do uporania się z takimi problemami szukać sekty kryptogejów. Nie cierpię wszelakich krypto – osób!

    Maciek
  2. – tak sobie myślę, że jeśli panowie chcą się od czasu do czasu spotykać na pogaduchy, jak załóżmy robią to i panie, w swoim gronie, to nie musi od razu zalatywać pedalstwem.
    Skoro również miejscem spotkań nie jest Łysa Góra i nie ma podejrzenia o czary, to chyba nie ma się o co czepiać, prawda? 😉

    Bianka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *