PAP doniósł właśnie:
Sąd Okręgowy w Białymstoku wydał Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad nakaz zapłaty blisko 43,9 mln zł (plus odsetki) spółce Budimex Dromex. To kara umowna z tytułu odstąpienia przez drogowców od kontraktu na budowę obwodnicy Augustowa (podlaskie).
Dla niezorientowanych: oznacza to, że prywatnej firmie za niewybudowanie obwodnicy zapłacą polscy podatnicy. GDDKiA jako taka jest organem państwowym, więc każdy niepotrzebnie wydany milion oznacza, że gdzieś nie powstanie jakaś droga. Lub powstanie, ale dopiero po tym, jak rząd podniesie kolejny podatek (PO, jak wiadomo, planuje ostatnio opodatkować specjalnie nawet napoje gazowane, co jednak wywołuje pewne kontrowersje, więc każdy pretekst typu Rospuda jest tu dla rządu na wagę złota).
Nie, wcale nie jestem za tym, żeby zleceniobiorca, który przecież też poniósł koszty, został bez odszkodowania. Dlaczego jednak ma je płacić państwo? Generalna Dyrekcja drogę wybudować chciała, podobnie jak mieszkańcy Augustowa i większość mieszkańców Podlasia. Za jej budową była też prawdopodobnie większość tych, którzy w naszym kraju płacą podatki. Kto był przeciw? O ile mnie pamięć nie myli, najgłośniej protestowali ekolodzy (tudzież inni lewicowi amatorzy uszczęśliwiania ptaszków i unieszczęśliwiania ludzi za zabierane im pieniądze) oraz “Gazeta Wyborcza”. Przeciwnicy, jak wiemy, po dużej akcji propagandowej osiągnęli swój cel i zablokowali budowę. Niech mi teraz ktoś wyjaśni, dlaczego nie powinni w takim układzie ponosić wyłącznych kosztów realizacji swego wspaniałego marzenia?
Tym razem wyjątkowo się NIE zgodzę. Jeśli szukamy winnych to winni są kretyńscy decydenci, którzy ustalili przebieg drogi przez tereny Natura 2000. W tej sytuacji stanowisko sprzeciwu nie tylko ekologów, ale i unijnych urzędników nie było niespodzianką.