Kolejna, o miesiąc mądrzejsza (od poprzedniej) analiza, jaką na temat Janusza Palikota i wyborczych szans jego inicjatywy przeprowadziłem dla Wirtualnej Polski:
To miała być trzecia siła w sejmie po PO i PiS. Z 20-procentowym poparciem partia Janusza Palikota miała zrewolucjonizować polską scenę polityczną. Najnowsze sondaże są jednak bezlitosne. Według badań Palikot może liczyć jedynie na 1-2% głosów. (…) Zdaniem Tomasza Łysakowskiego, eksperta ds. marketingu politycznego, nowa partia została wymyślona przez PR-owców Platformy, po to, by zbadać, czy posłowi z Lublina uda się odebrać głosy SLD. A ponieważ sondaże wskazują, że ten zabieg się nie udał, „operacja Palikot” wkrótce może zostać zakończona – przewiduje ekspert. (…)
Poseł wierzył, że jego partii uda się zyskać 12-procentowy wynik w przyszłorocznych wyborach parlamentarnych. Do tych szacunków nijak mają się jednak najnowsze sondaże. Według badania Gfk Polonia nowa partia może liczyć zaledwie na 2-procentowe poparcie, jeszcze gorzej wypada w sondażu SMG/KRC dla TVN – tylko 1 procent. Czy Ruch Poparcia okaże się kolejną partią-niewypałem?
Doświadczenia poprzedników Palikota nie nastrajają optymistycznie. W Polsce mamy wysoko zawieszoną poprzeczkę, jeśli chodzi o inicjację nowych partii politycznych. Partię wprawdzie można założyć łatwo, ale znacznie trudniej odnieść z nią sukces i sforsować 5-procentowy próg wyborczy.
Wyjątkiem był rok 2001, w którym po dezintegracji (wywołanej – nie oszukujmy się – nie żadnymi konfliktami światopoglądowymi, ale przede wszystkim niepopularnością reform rządu Jerzego Buzka i późniejszymi spadkami w sondażach) rządzących ugrupowań, Akcji Wyborczej Solidarność i Unii Wolności, ich politykom i pi-arowcom udało się wykreować kilka nowych sił, które już cztery lata później zaczęły powracać do władzy – i rządzą do dziś. Przypomnijmy: w marcu 2001 r. na styku obu partii powstała powołana przez Macieja Płażyńskiego (ówczesny marszałek Sejmu z AWS), Donalda Tuska (wicemarszałek Senatu z UW) i Andrzeja Olechowskiego (popularny polityk centrowy, który pół roku wcześniej w wyborach prezydenckich dostał więcej głosów niż szef AWS Marian Krzaklewski) Platforma Obywatelska. Podobnie jak Ruch Poparcia Janusza Palikota, początkowo działała w formie stowarzyszenia. W czerwcu 2001 najpopularniejszy członek rządu Buzka, minister sprawiedliwości Lech Kaczyński zakłada z bratem Prawo i Sprawiedliwość. Bardziej tradycyjni i katoliccy politycy AWS ratują się w tym czasie ucieczką do założonej w maju 2001 Ligi Polskich Rodzin…
Czy jednak rozpad a la AWS grozi w najbliższym czasie Platformie? W rozmowie z Joanną Stanisławską wyraziłem daleko posuniętą wątpliwość:
Tomasz Łysakowski zwraca uwagę, że dezintegracja w łonie rządzącej partii to najlepszy moment na start z nową inicjatywą. Taki przypadek miał miejsce w 2001 r. Obecnie zadanie jest znacznie trudniejsze. Platforma cieszy się niesłabnącą popularnością i nic nie wskazuje, by pozycji PO mogło coś zagrozić. (…)
Pytanie, czy celem Palikota jest wejście do parlamentu. Zdaniem Łysakowskiego nowa partia została wymyślona przez PR-owców po to, by zbadać, czy posłowi z Lublina uda się odebrać głosy SLD. – Sondaże wskazują, że to się nie udało, bo nowa partia jeśli już komukolwiek szkodzi, to raczej Platformie, więc „operacja Palikot” może wkrótce zostać zakończona – przewiduje ekspert.
W sierpniu, kiedy Palikot ogłosił swoją decyzję o stworzeniu partii, sondaż Homo Homini dla „Super Expressu” dawał jego inicjatywie 20% poparcia. Miała to być trzecia siła w sejmie po Platformie i PiS. Dlaczego obecnie notowania Ruchu Poparcia są tak słabe? Łysakowski zwraca uwagę, że pierwszy sondaż nie pytał o to, czy wyborca zagłosuje na Palikota, ale był raczej testem jego popularności. A ona nie zawsze przekłada się na poparcie. Przywołuje przykład Jacka Kuronia, który zawsze cieszył się ogromną sympatią wśród Polaków, co jednak nie znajdowało odbicia w jego wyborczych sukcesach.
Zdaniem eksperta ds. marketingu politycznego dużym błędem Palikota, który być może zaważył na poparciu dla jego ugrupowania, jest fakt, że nie prowadzi ona kampanii samorządowej. Zawinić mogła również niefortunna nazwa – Ruch Poparcia. – Bo czy Palikota kiedykolwiek ktoś atakował? – pyta retorycznie Łysakowski. – Z PO odszedł sam, a rozstanie nastąpiło na zasadzie wzajemnego porozumienia. Wyborcy muszą się zastanawiać: przed czym właściwie mamy bronić Palikota? Ta nazwa jest chybiona, nieprzemyślana – uważa. Jednocześnie zwraca uwagę, że partia Palikota to „Samoobrona dla inteligentów” i poparcie dla niej może być niedoszacowane.
Przed Januszem Palikotem poważna decyzja. 6 grudnia ma złożyć mandat poselski. Czy się na to zdecyduje? – Zawsze może ze skruchą wrócić do Platformy, a po jakimś czasie grzechy syna marnotrawnego zostaną mu wybaczone – przewiduje Łysakowski.
Co zresztą na notowania PO także źle nie wpłynie – ludzie lubią budujące historie o tym, jak to grzesznikowi, który żałuje, zostaje wybaczone. Oczywiście, będzie też jakaś pokuta, ale zapewne niezbyt dotkliwa. Donald Tusk bez wątpienia sprawdzi się w roli surowego, acz miłosiernego ojca, więc spektakl zapowiada się ciekawy i już dziś można by nań rezerwować bilety, gdyby nie fakt, że wszystko i tak pokażą nam w czasie rzeczywistym najważniejsze serwisy niusowe.
Póki co Palikot ma jednak jeszcze miesiąc na testowanie szans swej inicjatywy. Aktualnie robi to przed pałacami hierarchów kościelnych:
W czwartek o godz. 15.30 Palikot organizuje szereg pikiet pod pałacami biskupów w całej Polsce. „Spotykamy się my – członkowie i sympatycy Ruchu Poparcia, ale przede wszystkim wszyscy, którzy rozumieją dramat polskich bezdzietnych rodzin. Tych rodzin, którym napasieni hierarchowie kościelni odmawiają prawa do macierzyństwa” – głosi apel posła zamieszczony na jego blogu. (…)
Łysakowski wątpi, czy protesty poprawią notowania partii Palikota. Zwraca uwagę, że jego partia od początku występowała z bardzo mocnym antyklerykalizmem, ale Polacy tego „nie kupili”. – Wielu z nich jego hasła potraktowała jako kolejną zgrywę faceta, który był w partii Gowina, a wcześniej wydawał skrajnie prawicowy tygodnik „Ozon”. Zachowanie Palikota nie jest dla nich autentyczne. Ich zdaniem to polityk niepoważny, który jutro również dobrze może założyć kolejną partię, tym razem klerykalną – tłumaczy ekspert.