Tak to jest ciekawie od zarania dziejów, że im bardziej ktoś jest na świeczniku, tym chętniej go obgadujemy i hejtujemy. Kiedyś taki hejt sprowadzał się do pokrzykiwań w Hyde Parku (lub jego lokalnym odpowiedniku), dziś mamy social media – i można szaleć. O tym, do czego to prowadzi, rozmawialiśmy w „Pytaniu na śniadanie”: