Inauguracja prezydenta – nie pierwsza i zapewne nie ostatnia, nie najciekawsza (w przeciwieństwie do trzymającej w napięciu kampanii i wyniku, który wywrócił do góry nogami polską scenę polityczną), ale i nie najnudniejsza (bo w trakcie przemówienia Andrzeja Dudy w Sejmie sporo się działo) – za to jedyna, jaką dotąd zdarzyło mi się komentować na bierząco na antenie telewizji publicznej: