Po kilku notkach poświęconych rozpasaniu heteroseksualistów (tudzież ustalaniu ojcostwa produktów tegoż rozpasania) przyszedł czas, by zająć się parami homo. Oraz tym, co wyczyniają ze sobą i z dziećmi.
Od kilku dni właśnie tym żyje Ameryka. Wiceprezydent USA Dick Cheney (ten od przekrętów przy odbudowie Iraku i strzelania do kolegi po pijanemu) ogłosił w poprzednią środę, że jego młodsza córka Mary spodziewa się dziecka. Nikt by się takim newsem specjalnie nie podniecał (stary Dick ma już piątkę innych wnucząt), gdyby nie fakt, że Mary Cheney (na zdjęciu po prawej) od 15 lat żyje w związku lesbijskim. W dodatku cały czas z tą samą kobietą, co dla rozwodzących się średnio raz na pięć lat Amerykanów stanowi sensację nie mniejszą niż homoseksualizm.
Cheney ojciec, mimo że na co dzień jest zastępcą gardłującego przeciw małżeństwom homoseksualnym Busha, związek córeczki akceptuje i popiera, podobnie jak jej pęd do rodzenia. Ubóstwiający wiceprezydenta, a jednocześnie niechętni przmianom obyczajowym amerykańscy konserwatyści mają zatem twardy orzech do zgryzienia.
Mary Cheney mieszka ze swą partnerką Heather Poe na przedmieściach Waszyngtonu. Geograficznie to Wirginia – stan, który nie uznaje związków homoseksualnych ani nie pozwala na adopcję dziecka partnera tej samej płci. Obie te rzeczy są już jednak legalne w samym Waszyngtonie (stolica USA stanowi niezależną jednostkę terytorialną: Dystrykt Kolumbii), a w sądzie najwyższym drugiego otaczającego miasto stanu, Marylandu, waży się w tym momencie kwestia dopuszczalności i równouprawnienia małżeństw jednopłciowych. Nic więc dziwnego, że dziewczyny rozważają przeprowadzkę, uważając – nie bez racji – że dziecko powinno mieć w majestacie prawa 2 rodziców. Także wtedy, gdy będą to rodzice tej samej płci.
Prawdziwe oblicze dorastania w rodzinie homoseksualnej możemy zobaczyć w filmie, który znalazłem kilka dni temu na blogu Conservative Punk. Bohaterem jest holenderski nastolatek wychowywany przez parę gejów.
Konserwatywne punki pod nagraniem dzieliły się swoimi pomysłami na temat m.in. tego, jaką śmiercią powinny umierać dwie osoby tej samej płci, które zechcą stworzyć dom jakiemuś dziecku. Dyskusję gorąco polecam, bo ciekawa i kształcąca. Zwłaszcza w kwestii tego, jak tolerancyjnym narodem są Polacy.
Co zaś się tyczy już poczętego dziecka Mary i Heather, jedno jest pewne: nie będzie miało szansy zetknąć się ze wspomnianym w filmie problemem z zastąpieniem nieobecnej matki. Mamusie od początku będą dwie.
koszmar na jawie, lesbijki moga sie rozmnazac (partenogeneza chyba ?) i to w jaki sposob ? w sposob 69 o_O
Mary Cheney sfiksowala, bo dawno chlopa nie miala !
15 lat w jednym związku to ma być rozpasanie? Eee.
A tak biogicznie, jak to wygląda? Jedna daje komórkę jajową do zapłodnienia, a druga rodzi, żeby się obie mogły poczuć matką?
i jak one w ogóle „to” robią? coś sobie doczepiają?
Tomek: „Mamusie od początku będą dwie.”
i będą śpiewać, że kto lepiej zastąpi ojca jak nie one dwie 🙂
a tak na marginesie. O mało nie spadłem z krzesła jak zobaczyłem stronki konserwatywnych punków. Toż to postmodernizm w czystej postaci. Pomieszanie z poplątaniem
ale masz problem… coz to za „prawdziwe oblicze dorastania w rodzinie homoseksualnej” mozemy zobaczyc?? dzieciak ma dwoch ojcow, no i? (pomijajac, ze to tylko piosenka). pewnie jestes przekonany, ze zrobia z niego geja, albo beda sobie na nim uzywac. rozumujac w ten sposob w rodzinach hetero dzieci powinny tez stawac sie hetero.
Amatil, ironia 🙂
A biologicznie to nie wiadomo, jak to rozwiązały, bo trzymają buzie na kłódkę.
Mattek, i własnie to prawdziwe oblicze miało polegać na tym, że dzieciak ma dwóch ojców i nic więcej z tego nie wynika.
Geja z niego nie zrobią, bo orientację seksualną dziedziczy się po matce.
Nawiasem mówiąc, filmik wydaje się dość sympatyczny. Nawet naszła mnie po jego obejrzeniu refleksja, że chłopak prawdopodobnie znacznie lepiej odnajduje się z dwoma ojcami, niżby odnalazł się z matką. Mężczyźni i kobiety to mimo wszystko trochę różne zwierzątka i nie zawsze są w stanie zrozumieć punkt widzenia osobnika innej płci, także dzieciaka. Tu takiego problemu nie ma, bo rodzice też są facetami.
Ale nie chciałem na temat wchodzić, bo w końcu Mary może urodzić chłopca 😉
„Geja z niego nie zrobią, bo orientację seksualną dziedziczy się po matce.”
Czyli homoseksualistów rodzą biedne lesbijskie matki gwałcone przez machoistycznych ojców (oraz Mary Cheney)?
Amatil,
Czyli homoseksualistów rodzą biedne lesbijskie matki gwałcone przez machoistycznych ojców (oraz Mary Cheney)?
Skąd taki wniosek?
Męską orientację seksualną dziedziczy się po matce, ale nie koreluje ona z żeńskim homoseksualizmem. Tzn. statystyczny wyoutowany gej na Zachodzie ma przeważnie innych krewnych gejów wśród braci własnych i braci matki – a nie wśród braci ojca. Nie oznacza to jednak, że jego matka miałaby mieć jakiekolwiek tendencje do bycia lesbijką, za to prawdopodobnie odpowiadają bowiem zupełnie inne geny (których odziedziczalności jeszcze dokładnie nie zbadano).
Oczywiście nie oznacza to, że każdy brat geja i każdy brat jego matki etc. będzie gejem – badania wskazują tylko na podwyższone prawdopodobieństwo takiego obrotu sprawy. Od ok. 50 procent, jeśli to bliźniak jednojajowy (co pokazuje, że oprócz genów w grę wchodzić mogą także inne czynniki) do proporcjonalnie mniejszego wyniku, jeśli pokrewieństwo było dalsze. Najbardziej miarodajne badania opublikowali tu J. Michael Bailey i Richard Pillard w pracy A Genetic Study of Male Sexual Orientation („Archives of General Psychiatry”, Dec. 1991). Wynikało z nich, że znalezieni przez badacza geje mieli również krewnych gejów. Dokładne ułamki wynosiły:
* 52% bliźniaków jednojajowych,
* 22% bliźniaków dwujajowych,
* 9.2% braci nie-bliźniaków,
* 11% braci adopcyjnych
Analogiczne badania dla lesbijek przyniosły następujące wyniki odziedziczalności:
* 48% dla bliźniaczek jednojajowych,
* 16% dla bliźniaczek dwujajowych,
* 14% dla sióstr nie-bliźniaczek
* 6% dla sióstr adoptowanych.
Nie było korelacji między gejami i lesbijkami w tych samych rodzinach.
Czy ktoś mógłby mi wyjaśnić na czym polega straszność tego filmiku? Bo nie rozumiem? (zwracam uwagę na ułomność tłumaczenia)
Ciekawe. Nie znałem takich badań. Rozumiem, że pytanie dlaczego te geny nie są eliminowane, pozostaje na razie bez odpowiedzi. Bo, o ile wiem, nie potwierdzono, że siostry gejów (bracia lesbijek) są bardziej atrakcyjne/i.
Podane procenty są interesujące też z innych względów. Widać wpływ środowiska płodowego – dużo większa korelacja w przypadku bliźniaków dwujajowych niż w przypadku rodzeństwa w różnym wieku. Pytanie jeszcze, ile wg tego badania jest gejów w społeczeństwie, bo jeśli mniej niż 11% to byłby kolejny ciekawy wniosek.
Przy okazji, jesteś zorientowany w temacie, czy odsetek homoseksualistów obojętnie której płci jest porównywalny w różnych krajach, powiedzmy w Szwecji i Holandii?
Jestem przerażona tym, co sie dzieje w tym naszym świecie. Zaczynam tęskinć za prawdziwymi neurotykami. Jak podawano w jednym z otatnich artykułów w CHARAKTERACH, w XXI wieku coraz trudniej będzie znaleźć osobnika z czystą postacią nerwicy. Ostatnie badania, prowadzone w Polsce wskazują,że niepokojąco wzrasta liczba młodych ludzi z zaburzeniami osobowości i będzie jeszcze większa, jeśli dzieci będą wychowywane przez homoseksualistów! Nie jest prawdą również ,że większość naszych zachowań, preferencji jest zdeterminowana przez geny. Niedawno oglądałam wywiad w TV Polonia z pracownikiem PAN-u,panią prof.(nie pamiętam nazwiska), w którym jednoznacznie potwierdziła to, co od wielu, wielu lat podają podręczniki akademickie: człowiek zdeterminowany jest genami tylkow 50% (a może mniej), za resztę odpowiadają czynniki zewnętrzne.Nie udowodniono również,że za zachwoania homoseksualne odpowiadają geny, bo jakieś tam badania z krajów zachodnich często się wzajemnie wykluczają, a badania prowadzone w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie, prowadzone od ponad 30 lat potwierdzają,że w 90% przypadków istnieją korelacje pomiedzy skłonnościami, czy zachowaniani homoseksualnymi a niekorzystnymi oddziaływaniami wychowawczymi.Podobnie jest w przypadku z biseksualistami. Również i ja znam kilku homoseskualistów i potwierdza się ta teza – obaj mieli bardzo trudne dzieciństwo i wychowaywali się bez ojca, albo bez ojca i matki.Przebywali albow domu dziecka, albo wychwoaywani byli przez babcię.Dla mnie wiarygodna jest teza, głoszona w IPiN,że najpierw brak poczucia tożsamości płciowej klaryfikuje się na poziomie psychologicznym, a dopiero później – przy długo utrzymującym się takim stanie – dochodzi do zaburzeń w tożsamosci na płaszczyźnie biologicznej. Ludzie stanowią jedność psychosomatyczną.Większość pacjentów Kliniki Nerwic i Psychiatrii wykazuje zaburzenia poczucia tożsamości płciowej (tak wykazują testy),stąd ich trudności w funkcjoowaniu społecznym, zaburzenia zachowania, samopoczucia, skłonności samoboójcze. Większość z nich miała podobne życiorysy do życiorysów homoseksualistów, podobnie jak bulimiczki, anorektyczki, czy różnego typu nałogowcy
Uenifeu,
w oczach homofoba, filmik jest nieziemsko straszny. Dziecko zostało zmuszone do życia pod jednym dachem z dwoma homisiami, zamiast spokojnie mieszkać w domu dziecka. Od najmłodszych lat ogląda dewiantów i zboczeńców
Amatil,
a są w ogóle miarodajne dane o ilości homoseksualistów w jakimkolwiek społeczeństwie? Z tego co wiem to zazwyczaj przyjmuje się, że jest ich ok. 5%. Z tym, że mówi się też, iż jest to np. między 5 a 10 % a więc w sensie statystycznym to dane bardzo mało precyzyjne
Venissa, a ty jakie miałaś dzieciństwo? Szczęśliwe czy może niezbyt?
@ lysakowski
Czy orientacja seksualna jest determinowana wyłącznie genetycznie (bo piszesz „geja z niego nie zrobią etc.”)? Z tego, co pisze np. Dawkins wynika, że na zachowania hetero- lub homoseksualne wpływa także kontekst socjokulturowy. No, chyba, że uznamy, iż istnieje coś takiego jak „prawdziwa” tożsamość seksualna, która zakrywna jest warstwą zachowań. Ale wtedy trudno rozmawiać o jakichś rzetelnych danych. Pomijając już kwestię, czy orientację seksualną można w ogóle traktować w kategoriach czarno-białych (vide skala Kinseya, okdreślająca orientację seksualną na zasadzie continuum).
Uenifeu,powiem więcej!Na szkoleanich, w których biorę udział (przyp.IPiN)miałam badaną płeć psychologiczną i jest pełna ZGODA pomiędzy płcią psychologiczną i biologiczną :))
A jeszcze proponowałabym w takich rozmowach uwzględniać najnowsze doniesienia z zakresu nauk neurofizjologicznych i tego, jak różnego rodzaju traumy wpływają na zmianę struktury neuronów i skład neuroprzekaźników, a w następstwie na tego rozregulowanie przysadki mózgowej, a jeszcze w dalszej konsekwencji na podlegające jej pozostałe gruczoły wydzielania wewnętznego. No i oczywiście wpływ tegoż rozregulowania hormonalnego na rozregulowanie sfery psychicznej, itd.itd..Jednym słowem „błędne koło”…
ERRATA: a w następstwie tego NA rozregulowanie przysadki
Venissa bardzo się wszyscy cieszymy że bierzesz udział w szkoleniach, i że masz płeć oraz zalecasz korzystanie z najnowszych badań ale niestety nie wiemy o czym mówisz.
Może jakieś linki np. do PubMed i jakieś konkretne wnioski, sugestie, hipotezy z Twojej strony pomogą w tym niedoborze. Miłoby było gdybyś też przedstawiła jakieś wyniki badań na temat wpływu społecznej homofobii na rozwój osobowości osób które nie akceptują swojej orientacji. Tak dla równowagi. Aby nikt nie mógł powiedzieć że jesteś stronnicza albo coś.
Tomaszu, choć w poprzednich postach kategorycznie broniłeś gejów przed jakimkolwiek wnioskowaniem o ich zachowaniach na podstawie jednostkowych przypadków, o tyle teraz robisz dokładnie to samo co krytykowałeś. To znaczy na podstawie jednostkowego przypadku córki Cheney’a, dając ironiczny tytuł „Homorozpasanie”, starasz się pokazać ruch gejowski jako miły, familijny – no, generalnie ładniejszy niż jest w rzeczywistości. Drugi element układanki to szczera i spontaniczna piosenka chłopca, który żyje w rodzinie dysfunkcyjnej z ojcem oraz jego partnerem i w świetle reflektorów nazywa ich obu „ojcami” w piosence, którą jak można się domyślić sam sobie napisał w odruchu szczerej i spontanicznej radości. Chciałbym w związku z tym zaproponować, byśmy – realizują Twoje postulaty – w rozmowach o środowisku LGBT posługiwali się danymi statystycznymi opisującymi tę grupę jako statystyczną zbiorowość, a nie jednostkowymi przypadkami dowodzącymi tej lub innej tezy. Na Twojego chłopca od dwóch tatów ja mogę bowiem przytoczyć dwie lesbijki z RPA, które zamordowały dziecko bo nie chciały jednej z nich nazywać „tatusiem”. Tylko do czego to prowadzi?
bosz… niektorzy tu maja slaba wyobraznie. a wy heteroseksualisci jak wy to robicie? 😛
To prowadzi natychmiast i nieodwołalnie do argumentów z dziećmi heteryków, które wogole nic nie spiewają bo siedzą w beczkach.
myslicie troche stereotypowo. gdyby kazdy maltretowany dzieciak stawal sie homo to bylo by wiecej homoseksualistow niz heteroseksualistow 😉
Venissa napisała: „Większość pacjentów Kliniki Nerwic i Psychiatrii wykazuje zaburzenia poczucia tożsamości płciowej (tak wykazują testy),STĄD ICH trudności w funkcjoowaniu społecznym, zaburzenia zachowania, samopoczucia, skłonności samoboójcze.”
hmm genialne wnioskowanie…
ylko czy nie bardziej zgodne z prawdą byłoby napisanie w miejsce „stąd ich” słów „mają też”?
Venissa, ale -jak na pewno wiesz – do wplywu srodowiska zalicza sie nie tylko wychowanie.
W przypadku biologicznych podstaw homoseksualizmu uwaza sie np., ze przynajmniej w przypadku mezczyzn duze znaczenie odgrywa srodowisko, w jakim rozwijal sie plod – a konkretnie, czy przebywali tam juz wczesniej chlopcy.
Uenifeu – masz racje – oto link do jednej z prac na temat bracia a homoseksualizm: http://www.pnas.org/cgi/content/full/103/28/10771
Uenifeu,
straszność tego filmiku polega na tym, że w ogóle nie jest straszny, a na polskich stronach, na których go dotad widziałem, jest traktowany, jakby był.
Amatil,
Ciekawe. Nie znałem takich badań. Rozumiem, że pytanie dlaczego te geny nie są eliminowane, pozostaje na razie bez odpowiedzi. Bo, o ile wiem, nie potwierdzono, że siostry gejów (bracia lesbijek) są bardziej atrakcyjne
Nie, raczej wyjasniano to w ten sposób, że gen warunkujący lub ułatwijacy wystąpienie homoseksualizmu mógłby korelować z większą rozrodczoscią u kobiet lub – jak wyszło w jednym z badań – z wczesniejszym podejmowaniem przez nie aktywności płciowej (co dla naszych pramatek wychodziło na to samo). Polecam lekturę na temat tych badań:
New Scientist: http://www.newscientist.com/article.ns?id=dn6519
Nature Online: http://www.nature.com/news/2004/041011/pf/041011-5_pf.html
Przy okazji, jesteś zorientowany w temacie, czy odsetek homoseksualistów obojętnie której płci jest porównywalny w różnych krajach, powiedzmy w Szwecji i Holandii?
W tym niestety nie jestem zorientowany. Statystyki różnią się – z tego, co wiem, nawet wewnątrz tego samego kraju, w zalezności od tego, kto i ja bada, jak jest skonstruowane pytanie, co uznaje się za wyznacznik homoseksualizmu etc. – no i zewnętrzne warunki kulturowe. W Iranie, gdzie za homoseksualizm się wiesza, prawdopodobnie nikt się nie przyzna, w przeciwieństwie do takiej Kanady. Ogółem wychodzi coś między a 10 procent dla mężczyzn i połowa tego dla kobiet.
Venissa:
Jak podawano w jednym z otatnich artykułów w CHARAKTERACH, w XXI wieku coraz trudniej będzie znaleźć osobnika z czystą postacią nerwicy.
To chyba dobrze, nieprawdaż?
liczba młodych ludzi z zaburzeniami osobowości (…) będzie jeszcze większa, jeśli dzieci będą wychowywane przez homoseksualistów!
Masz jakieś naukowe badania na poparcie tej tezy?
Bo badania naukowe podbudowy dla niej raczej nie dostarczą. Polecam największe dostępne aktualnie zestawienie takich badań, wykonane przez Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne:
http://www.apa.org/pi/parent.html
http://www.apa.org/pi/lgbc/publications/lgpconclusion.html
Według statystyk kanadyjskich 1,3 % mężczyzn i 0,7 % kobiet uznało siebie za osobę homoseksualną (za http://www.statcan.ca/Daily/English/040615/d040615b.htm). Ale nie wiem czy te wyniki są akceptowalne dla szanownego państwa, skoro tak mało uznało się?
Cytowane badania APA to stek życzeniowych bzdur, dowodzących głównie tego że „homoseksualni rodzice dobrze się czują w swojej roli” i stąd wyciąga się wniosek, że „homoseksualni rodzice są dobrzy, a pod niektórymi względami nawet lepsi od zwykłych”. Pomijam już fakt, że podpierają się m.in. skompromitowanym pod względem naukowym Raportem Kinsey’a.
Castaneda, by zadośćuczynić Twojej prośbie o dane statystyczne, radzę również zajrzeć do wskazanych powyżej raportów APA. Południowoafrykańskie lesbijki-morderczynie można łatwo skontrować dziećmi w beczkach, tymczasem twarde dane statystyczne nie wskazują, by w rodzinach z dwoma ojcami lub dwoma matkami dochodziło do aktów przemocy, molestowania etc. częściej niż w tych „zwykłych”.
Medialnie, poza tym wypadkiem w RPA (kraju, w którym – przypomnijmy – zdarza się w niektórych co bardziej prymitywnych plemionach, że dorosli, chorzy na AIDS mężczyźni hetero gwałcą małe dziewczynki, gdyż wierzą, że krew dziewic leczy z choroby) nie słyszałem o żadnych podobnych historiach w rodzinach homo. Tymczasem co drugi dzień w tabloidach – i nie tylko – mozemy poczytać sobie mrożące krew w żyłach historie o tym, co zdrowi Polscy ojcowie robią swoim żonom i córkom. Tylko po co w ten sposób się licytować? Nie lepiej pozwolić ludziom, by wiązali się z kim chcą i – jeśli partner lub partnerka – zrobi sobie dziecko, mogli je adoptować i wspólnie z nim/nią wychowywać? Zwłaszcza że wiemy, ze statystycznie dziecko nie ucierpi na tym bardziej, niżby ucierpiało w stystycznej rodzinie prowadzonej przez parę róznej płci.
Tomek: „W Iranie, gdzie za homoseksualizm się wiesza, prawdopodobnie nikt się nie przyzna, w przeciwieństwie do takiej Kanady.”
co nie znaczy, że homoseksualistów w Iranie nie ma. Nawet nie znaczy, że jest ich mniej niż w Kanadzie. Ogólnie tego typu dane zawsze mają charakter szacunkowy i zależą zarówno od przyjętej metody, jak i konstrukcji badania. Moim zdaniem łatwiej zbadać np. poziom akceptacji dla homoseksualistów (choć i tutaj problemem będzie pewien rodzaj politycznej poprawności – inny w USA, a inny np. w Arabii Saudyjskiej), niż postawy homoseksualne, bo i co za nie należy uznać?
Castaneda, skoro Kinsey i inni cytowani przez APA są wg Ciebie skompromitowani, podaj, proszę, namiar na „nieskompromitowane” badania, z których by wynikało, że dorastanie w domu z dwoma matkami lub ojcami dzieciom szkodzi.
Z róznych badań wynika, że nawet dorastanie z jednym – a kochającym – rodzicem jest lepsze, niż dzieciństwo w domu z mamusią i tatusiem, którzy piją, biją lub gwałcą. Dziecko zresztą to nie maszyna na żetony, do której wrzucamy „odpowwiednich” rodziców „odpowiedniej” płci i wychodzi nam „zdrowy” obywatel. Większość naszych cech charakteru, poziom neurotyzmu, współczynnik inteligencji – wszystko to zależy głównie od genów. I choć rodzice, którzy w kółko by dziecko tłukli albo do niego sie nie odzywali, byliby w stanie zablokować np. rozwój mowy tego dziecka, nie znaczy to, ze wpływ rodziców jest absolutny. Jeśli dziecko nie jest głodzone, maltretowane i izolowane od stymulacji, zwykle rozwija sie normalnie, bez wzgledu na to, czy wychowuje je matka, ojciec czy dwie babcie. Odkryła to swego czasu psycholog Judith Rich Harris, wywołując skandal, którego do dzis nie przetrawiła psychologia rozwojowa:
http://home.att.net/~xchar/tna/edge2006.htm
Za: http://www.piotrskarga.pl/k,11,06.php3
Główną przeszkodą w wychowaniu dzieci przez pary homoseksualne pozostaje nieodłączna niestabilność związków osób tej samej płci. Według wyżej wspomnianych badań holenderskich średnia długość trwania relacji homoseksualnej „zaangażowanych” partnerów wynosiła jedynie półtora roku. W tych samych badaniach, którym poddano prawie 8000 homoseksualistów, 71% związków trwała mniej niż 8 lat.
Za „Internetowy Spis Konsumentów będących Gejami i Lesbijkami na lata 2003-2004” (www.glcensus,org).
Co więcej, przemoc w związkach homoseksualnych jest dwa do trzech razy bardziej powszechna aniżeli w związkach heteroseksualnych. Takie środowisko nie zapewnia stabilności koniecznej przy wychowywaniu dzieci. Były homoseksualista Stepen Bennet, który ma żonę i dwoje dzieci, powiedział: „Przyznanie homoseksualistom prawa do zawierania związków małżeńskich i adoptowania dzieci to umyślne tworzenie rodzin dysfunkcyjnych”.
Riggs S.C. „Coparent or second-parent adoption by same-sex parents”, list w pismie Pediatrics 2002; 109:1193-4:
Istnieje większe prawdopodobieństwo, że dzieci wychowywane przez rodziców tej samej płci będą skłonne do promiskuityzmu i że same będą wykazywać orientację homoseksualną. (
To są konkrety. Tylko proszę nie pisać „aaa Piotr Skarga, ci faszyści”, tylko konkretnie, co jest nieprawdą w zacytowanych komentarzach krytycznych.
Na poparcie swojej tezy masz tylko nazistowskie stereotypy o afrykańskich mężczyznach gwałcących dziewczynki, obliczone na wywołanie przerażenia u rasistowsko usposobionych czytelnikó LGBT 🙂
Oraz badania APA, których jakość można określić zwięźle jako „o kant d… rozbić” a eufemistycznie tak:
Analizując wszystkie badania rzekomo wskazujące na brak różnic pomiędzy dziećmi wychowanymi przez rodziców tej samej płci i rodziców o różnej płci, stwierdzono poważne uchybienia metodologiczne. Posłużono się na przykład bardzo małymi próbkami badawczymi, a ich dobór był stronniczy, zaniechano też grup kontrolnych. (P. Morgan, Children as Trophies? [Dziecko jako trofeum?] Christian Institute. Newcastle upon Tyne, 2002.)
Co zresztą jest typowe dla wszystkich badań wykazujących „że geje są lepsi”, bo dokładnie tak samo robiono badania nad gay-gene (brak grup kontrolnych, niereprezentatywna próba badawcza).
Jako socjolog uważający się za osobę myślącą racjonalnie nie powinieneś udawać, że tych błędów nie ma. Mam wrażenie, że wielu apologetów środowiska LGBT wybacza tego typu bzdurne badania z litości albo na zasadzie „no niech trochę pościemniają bo idea jest słuszna”.
Daavid, zgadzam się, jednak mimo wszystko badanie postaw to nie to samo, co badanie występowania zjawiska. Tego zaś prawdopodobnie nigdy w pełni nie oszacujemy, dopóki ludzie nie będą w stanie szczerze gadac o ty, co ich podnieca. Jedynym innym pewnym testem byłby bowiem tzw. test erekcji przy prezentacji odpowiednich materiałów – ten jednakże musiałby byc przeprowadzony na zrandomizowanej próbie… przymusowo. W każdym innym wypadku bowiem część osób bojących się ujawnienia swej orientacji (no właśnie, zgadnijcie jakiej) po prostu by odmawiała, co już dość drastycznie wpływałoby na wyniki.
Niestety, w nauce niezwykle ważne są również zachowania etyczne. Badany zawsze musi sie zgodzić na badanie, powinien równiez zostać jak najlepiej poinformowany przed badaniem, czego bedzie ono dotyczyć. To sprawia, że dokładnych liczb na temat orientacji seksualnej długo jeszcze mieć nie będziemy, choc wiedząc, że ludzie raczej ukrywaja fakt bycia homo niz hetero mozna sie kłócić o jakieś szacunki…
Castaneda, skoro Kinsey i inni cytowani przez APA są wg Ciebie skompromitowani, podaj, proszę, namiar na “nieskompromitowane” badania, z których by wynikało, że dorastanie w domu z dwoma matkami lub ojcami dzieciom szkodzi.
Nie sądzę, żeby istniały rzetelne badania na ten temat. Powód jest prosty – dla rzetelności badań potrzebna jest reprezentatywna, odpowiednio duża próba badawcza. Takiej nie ma i nie będzie, bo „rodzicielstwo” gejów to fanaberia stanowiąca margines.
O czym tu mówić, jeśli zaledwie 20% gejów w ogóle pozostaje w stałym w związku, definicja „stałego związku” oznacza „mniej więcej stały, ale z dopuszczalnymi skokami w bok”, a większość z nich nie trwa dłużej niż półtora roku?
Tomek: Jedynym innym pewnym testem byłby bowiem tzw. test erekcji przy prezentacji odpowiednich materiałów
A co z impotentami 🙂
castaneda, dane z piotrskarga.pl są oczywiście bardzo pieknie zmanipulowane:
Według wyżej wspomnianych badań holenderskich średnia długość trwania relacji homoseksualnej “zaangażowanych” partnerów wynosiła jedynie półtora roku. W tych samych badaniach, którym poddano prawie 8000 homoseksualistów, 71% związków trwała mniej niż 8 lat.
Teraz pytanie, ile trwa średni czas trwania związku heteroseksualnego w Holandii. I nie chodzi tylko o małżeństwa, ale o wszelkie związki (gejom liczono nie tylko małzeństwa). Może sie bowiem okazać, że współczynnik par hetero, które w Holandii wytrzymują ze sobą (nie rozwodząc się i nie popadając w separację) dłuzej niż 8 lat jest niewiele wyższy niż 29 procent, którym cieszą się geje. Danych dla Holandii nie znam, ale w takiej Szwecji tylko 60 procent kobiet wychodzi dziś za mąż, z czego 40 procent potem się rozwodzi (z czego mozemy mniemać, że ok. 36 proc. par hetero na pewno żyje ze sobą dłuzej – to niewiele więcej niż 29 proc. par gejów) – reszta mieszka z partnerami (lub partnerkami) na kocią łapę, wypadając poza statystyki.
Pytanie zatem: skoro nawet z danych na portalu Piotra Skargi wynika, że nawet w takiej rozpustnej Holandii prawie 30 proc. par gejów to pary długodystansowe, czemu partner w takim związku nie może w Polsce adoptować jako II rodzic dziecka partnera. Nie mówiąc juz o dramacie lesbijek, które znacznie częściej niż geje stają w obliczu problemu pt. biologiczna matka ma do dziecka wszelkie prawa, jej partnerka nie ma żadnych – bo polskie prawo nie przewiduje, by dziecko mogło miec dwie matki. Tymczasem facet heteroseksualny, nawet z dużym rejestrem wczesniejszych partnerek i orzeczoną bezpłodnoscią automatycznie staje się ojcem dziecka, które rodzi jego żona. Nie widzisz tu nierówności?
zoe -> jeśli ze „słabym wyobrażeniem” pijesz do mnie, to wyjaśniam – ironizowałem pod wpływem dwóch wpisów poprzedzających mój 🙂
stają w obliczu problemu pt. biologiczna matka ma do dziecka wszelkie prawa, jej partnerka nie ma żadnych – bo polskie prawo nie przewiduje, by dziecko mogło miec dwie matki
Biologia podpowiada, że rozmnażanie homo sapiens jest rozdzielnopłciowe, a optymalne warunki dla wychowania zapewniają rodzice biologiczni.
Nawiasem mówiąc, masz dzieci?
Hehe, wiedziałem że pPotr Skarga się tu pojawi żeby straszyć swoimi homofobicznymi wariactwami 🙂 Podpowiem ci Castenada jeszcze jeden link z bardzo „porządnymi” badaniami koscielnymi: narth.org.
Powiem krótko: nic co jest publikowane przez Piotra Skargę nie zasługuje na większe intelektualne zaangażowanie, bo jest od początku do końca manipulacją obliczoną na dostarczanie wydumanych argumentów dla mentalnej masturbacji zgraj religijnych homofobów.
Oto przykład:
Ten “Coparent or second-parent adoption by same-sex parents” to nie jest żadna praca naukowa w Pediatrics (jakby to mogło wyglądać z ilości numerków), tylko list jakiegoś homofoba do czasopisma na który zresztą ten homofob dostał zcinająco-dobijającą odpowiedź w tym samym piśmie. Oczywiście Piotr Skarga odpowiedzi nie zamieścił bo po co. Ich interesuje tylko jedna strona medalu.
To nie jest żaden konkret, to jest manipulacja.
Koscielni, jak Piotr Skarga, maja od wieków talent do manipulowania badaniami i cyferkami, a jeszcze jak przy okazji mozna komuś wmówić że jest od urodzenia grzeszny i zboczony i cierpią na tym dzieci to już wogóle co bardziej aktywni na polu gnojenia bliźniego biegają jak kot z pęcherzem.
I cała strona Piotra Skargi i tresci na niej umieszczone są tego wspaniałym przykladem.
Tu jest ten list i ta odpowiedź.
http://pediatrics.aappublications.org/cgi/content/full/109/6/1193?ck=nck
To jest konkret?????????
Tomek, nie opowiadaj mi o jakichś cyferkach, tylko najlepiej idź do Instytutu na SObieskiego, to ci powiedzą i podadzą Ci liczby! To nie jest normalne,dziecko musimieć wzorce zachowań od obu płci, a nie od jednej.A jeśli chodzi o zaburzenia osobowości, uważam że jest to jeszcze gorsze, niż zwykła nerwica. Ludzie z zaburzeniami osobowości bywają wręcz nieobliczalni, zarówno w stosunku do siebie, jak i do innych. Na razie tyle, bo mam pracę
P.S.
Wolę Polskie Towarzystwo Psychologiczne i Polskie Towarzystwo Psychiaytryczne, niż Amerykańskie i jakieś tam źle przeprowadzone badania metodoloczne, tylko dlatego,że badacz sam miał skłonności homoseksualne 🙂
No tak, nasze badania są lepsze i są robione dobrze bo … są nasze. Teraz Polska!
A jeśli cyferki przeczą naszym badaniom, tym gorzej dla cyferek.
Na studiach jak mniemam też uczyłaś się z książek i dorobku tylko polskich psychologów i psychiatrów, w żadnej mierze amerykańskich, tfu.
Z tego, co pisze np. Dawkins wynika, że na zachowania hetero- lub homoseksualne wpływa także kontekst socjokulturowy
Czy autor powyższego fragmentu odróżnia zachowanie od orientacji?Chyba nie.Rozumiem, że dla wielu stosunek k/k czy m/m jest obrzydliwy, jednak nikt nikogo nie zmusza do jego ogladania.
Jesli chodzi o wychowanie dzieci w parach homoseksualnych. Czlowiek podstawowe zachowania nabywa w rodzinie, jednak środowisko tez ma na niego wplyw. Sugerowanie, ze wystarczy miec dwoch ojcow czy dwie matki by nie odnalezc sie w roli kobiety czy mezczyzny jest idiotyczne.Poza tym wiele par m/m i k/k jest tego swiadomych i utrzymuje kontakt z osobami przeciwnej plci.
A tak swoja droga na czym polega „rola mezczyzny”?Przynosi upolowanego mamuta do domu a kobieta przygotowuje z niego obiad(oczywiście pyszny, bo obiad matki nie może być inny)? A może prowadzi samochod a kobieta potulnie jedzie jako pasazer?
Sam przyklad Mary Chenney jest dosc ciekawy. Ona (i jej partnerka) wspomagaly Busha podczas obu kampanii wyborczych. Same sa republikankami (tak, istnieja konserwatywni homoseksualisci i jest ich niemalo!).Jesli wyobrazacie sobie geja jako umalowana ciote ubrana w latez to jestescie w bledzie.
–> musimieć wzorce zachowań od obu płci
jeśli cała kultura się opiera na rozdziale płci (których liczbę jasno i precyzyjnie wyznaczymy na dwie), no to tak…
Jest tego juz tak duzo, a najlepsze jest to, ze wszyscy maja racje!
A jesli chodzi o piosenke, to mnie poruszyla… Ja jestem przeciwko wychowywaniu dzieci przez homos. pary. Ale co zrobic, jak juz para k/k 'zrobi’ sobie dziecko? Do sierocinca? Tam by mu bylo lepiej jak z 2 matkami?
Dlatego dyskusja na temat dzieci w homoparach jest durna od samego poczatku. Homopary (kobiety) zawsze mialy, maja i beda mialy dzieci, kiedy zechca, czy im sie na to pozwala czy nie.
@ jarekw
Z tego, co pisze np. Dawkins wynika, że na zachowania hetero- lub homoseksualne wpływa także kontekst socjokulturowy
Czy autor powyższego fragmentu odróżnia zachowanie od orientacji?Chyba nie.
—
Chyba jednak rozumiem różnicę, czego zresztą dowodzi dalsza część mojego posta. Ale pewnie nie doczytałeś, bo zagrały emocje – świadczy o tym Twoje stwierdzenie:
„Rozumiem, że dla wielu stosunek k/k czy m/m jest obrzydliwy, jednak nikt nikogo nie zmusza do jego ogladania.”
Ma się ono nijak do treści mojego komentarza. Pytanie – na które zresztą nie otrzymałem odpowiedzi – brzmiało: czy orientacja seksualna jest determinowana genetycznie? I nie chodzi tu o jakiekolwiek ocenianie tej czy innej orientacji, ale o:
1) możliwość ustalenia orientacji na podstawie innej niż behawioralna
2) jeśli 1) jest możliwe, to czy czynnikiem determinującym jest ten a nie inny „gen homoseksualizmu”, czy raczej – o czym pisze przytaczany Dawkins – kontekst środowiskowy (Dawkins pisze: „Mówienie o efekcie fenotypowym jakiegoś genu w sensie abstrakcyjnym, bez uwzględniania kontekstu środowiskowego, po prostu nie ma sensu. Nawet jeśli istnieją geny, które w dzisiejszym środowisku dają fenotypowy efekt homoseksualizmu, to te same geny w innym środowisku – powiedzmy naszych plejstoceńskich przodków – mogły mieć odmienny efekt fenotypowy”, za: „Fenotyp rozszerzony”).
Paradoksalnie do Twojej reakcji, jeśli prawdziwe są stwierdzenia Dawkinsa (pisane dość dawno temu, nie badałem, jaka obecnie opinia dominuje wśród biologów), a więc jeśli i hetero- i homoseksualiści posiadają generalnie ten sam „gen seksualności”, nie określający orientacji seksualnej, to cała dyskusja na temat rzekomej „nienaturalności” homoseksualizmu jest nonsensowna.
A ja życzę Mary szczęśliwego rozwiązania.I radosci z macierzyństwa. Jej partnerce też.
Castenada, fajnie wiedzieć,ze nie ustajesz w bojach. Przynajmniej jedno na tym świecie pozostaje niezmienne;-)
castaneda: Biologia podpowiada, że rozmnażanie homo sapiens jest rozdzielnopłciowe, a optymalne warunki dla wychowania zapewniają rodzice biologiczni.
Venissa: Tomek, nie opowiadaj mi o jakichś cyferkach, tylko najlepiej idź do Instytutu na SObieskiego, to ci powiedzą i podadzą Ci liczby! To nie jest normalne,dziecko musimieć wzorce zachowań od obu płci, a nie od jednej
A ja Wam radzę, pojedźcie do Łodzi na tzw. Stare Bałuty, idźcie do jakiejś szkoły podstawowej i zapytajcie jakiemu % jak najbardziej heteroseksualnych, biologicznych rodziców powinno odebrac się dzieci, bo wychowują je na lumpy. Mam znajomą, która jest dyrektorką takiej „trudnej” szkoły. Ręczę, że będziecie zszokowane.
Uważam, że normalna, trwała para homoseksualistów może równie dobrze wychować dziecko, jak normalna trwała para heteroseksualistów. Mam jednak wątpliwości czy u nas powinny adoptować dzieci pary jednopłciowe, a to z uwagi na homofobię, jaka jest niestety powszechna. Dziecko przebywa nie tylko w rodzinie, ale i w grupie rówieśniczej, a tam sytuacja takiego dziecka byłaby bardzo trudna. Boję się, że 13-to, 14-to latek mógłby tego nie udźwignąc. Rozmawiałam kiedyś na ten temat i przedstawiono mi taki argument, że kiedyś trzeba zacząć, że trzeba walczyć o swoje prawa, że homoseksualiści też mają potrzebą posiadania dzieci itp. Mnie to nie przekonuje. Dojrzały człowiek potrafi pogodzić się z tym, że nie dostał od losu wszystkiego o czym marzył, jeżeli walczy o coś to dobrowolnie i na własny koszt, a nie kosztem nie decydującego o sobie dziecka.
Jako ciekawostkę tylko powiem, że Hans Ladanyi w książce SQL Unleashed (http://www.amazon.com/SQL-Unleashed-Hans-Ladanyi/dp/067231133X) opowiada, że CIA rozpoznaje 7 płci: męska, żeńska, nijaka, męska transformująca się w żeńską, żeńska transformująca się w męską, żeńska po transformacji z męskiej, męska po transformacji z żeńskiej. Oczywiście to nie praca socjologiczna, a jedynie próba trafnego sposobu opisu rzeczywistości na potrzeby zapisu informacji w bazie danych.
może to nienormalne, ale jakoś mnie nie porusza. Szczególnie w wykonaniu dwóch pań. No ale.. 😉
Zatarły się różnice płci, choćiaż cechy płciowe pozostają
homo erectus (czyli pobudzony homoseksualista), serek homogenizowany, homo sapiens itp maja ze soba wiele wspolnego http://wiadomosci.onet.pl/1449385,18,1,1,,item.html
Congratulations, Mary!
Kaska
A ja proponuję zrobić taki ekperymencik – bez obrazy oczywiście – zanim zaczniecie wypowiadać się nt. czy powinny miec miejsce rodziny homoseksualne, wychowujące dzieci, zbadajcie sobie najpierw płeć psychologiczną. Jeśli wyjdzie brak zgodności płci psychologicznej z biologiczną, to wszystko jasne, NO COMENTS…Oczywiście zaznaczam,że nie jestem żadnym homofobem.Mówię tak na wszelki wypadek, gdyby ktoś tu chciał namnie napadać…A wiem,że wiele homoseksualistów ma b. dużo tłumionej i nierozładowanej agresji, co już swego czasu odczułam na własnej skórze 🙁
Wiktoriaka, co to jest homofobia? Lęk przed człowiekiem w ogóle? W warynkach polkich, uważam,że sprawa ma się tak:ten woła,że jest homofobia, kto sam ma w sobie FOBIĘ PRZED CZłOWIEKIEM W OGÓLE, to klasyczny lęk społeczny, który jest wynikiem tego,że człowiek wychowywał się w niekorzystnych warunkach rodzinnych.A najbardziej przeraża mnie fakt,że niedługi pojawi się nowe hasło – wytrych: PEDOFILIOFOBIA…
A ja proponuję zrobić taki ekperymencik – bez obrazy oczywiście – zanim zaczniecie wypowiadać się nt. czy powinny miec miejsce rodziny homoseksualne, wychowujące dzieci, zbadajcie sobie najpierw płeć psychologiczną.
A wiem,że wiele homoseksualistów ma b. dużo tłumionej i nierozładowanej agresji, co już swego czasu odczułam na własnej skórze
Wiktoriaka, co to jest homofobia?…. .A najbardziej przeraża mnie fakt,że niedługi pojawi się nowe hasło – wytrych: PEDOFILIOFOBIA…
Venisso.
Ja nie muszę robić sobie żadnych badań płci psychologicznej, wiem co czuję. Żyłam przez ileś tam lat w szczęśliwym heteroseksualnym związku, wychowałam dwoje dzieci (żeby nie było nieporozumień, mój mąż po prostu młodo umarł).
Słowo „homofobia” używam w jego potocznym znaczeniu, jako niechęć do homoseksualistów. Niechęć ta przejawia się często (bez urazy) w mówieniu na jednym oddechu o homoseksualiźmie i pedofilii.
Trochę Cię rozumiem, ale tylko trochę. Doświadczyłaś na własnej skórze jakiś agresywnych zachowań homoseksualisty. A gdyby tak perfidnie oszukał Cię jakiś rudzielec, to powiedziałabyś, że rudzi są fałszywi (w dalszym ciągu bez urazy)? Ja znam kilku homoseksualistów i wszyscy to ludzie łagodni i sympatyczni, nie twierdzę jednak, że nie ma wśród homoseksualistów jakiś agresywnych typów. Są oni tacy sami jak my wszyscy, jedni dobrzy, drudzy źli.
Podsumujmy:
1) Dziecko z domu dziecka zostaja gejem
2) Dziecko w rodzinie k/k zostaje gejem
3) No to już chyba tylko eutanazja zaraz po porodzie zostaje…
Ja sam nie mam wyrobionego, kategorycznego zdania na ten temat. Ale wyobrażając sobie taką systuację, że umieram, moje dziecko trafia do domu dziecka, i ktoś się pojawia gotowy przyjąć je do własnego domu, to preferencje seksualne tej osoby nie byłyby moim głównym obszarem zainteresowania.
Wszystko można tłumaczyć na milion sposobów, a to oznacza że różne argumenty możemy interpretowac w sposób odpowiadający naszemu punktowi widzenia, np. twierdzenie, że jak chłopiec wychowuje sie tylko z matką to będzie gejem (czy o tym wie czy nie ;p), jest po prostu głupie. Jeśli już doszukiwać się w tym jakiegoś znaczenia, to raczej tego, że taki dzieciak nie ma (może nie mieć) zapewnionego poczucia bezpieczeństwa, co może (ale wcale nie musi) determinowac późniejsze potrzeby (być może bardziej psychologiczne niż seksualne – whatever).
Moim zdaniem nie ma znaczenia, czy człowiek jest wychowywany przez jednego czy dwoje rodziców, ani jaka jest ich płeć – raczej chodzi o to, czy dziecko jest kochane, szanowane i ma zapewniane prawidłowe warunki do właściwego rozwoju. Seksualność rodziców (lub jej brak ;p) jest tu imho bez znaczenia.
Natomiast ma znaczenie w przypadku badań i 'badań’ w zakresie homoseksualizmu. Całkiem niedawno byem na konferencji poświęconej wpływowi Internetu na struktury społeczne. Głos zabrał ok. 60-letni profesor, który w środowisku cieszy się uznaniem. I… opowiadał straszne dyrdymały – powiedziałby mu to każdy użytkownik sieci, ale panowie i panie profesorowie na sali kiwali głowami i przytakiwali – ot prawda objawiona.
W naukach społecznych nie ma miejsca na kategoryczne stwierdzenia i ostateczne rozwiązania, to nie matematyka, gdzie 2+2=4…
„Dlatego dyskusja na temat dzieci w homoparach jest durna od samego poczatku. Homopary (kobiety) zawsze mialy, maja i beda mialy dzieci, kiedy zechca, czy im sie na to pozwala czy nie.”
Oczywiście że tak, ale dyskusja nie jest o tym czy „lesbijki będą miały dzieci” czy nie, tylko czy zestaw dwie lesbijki plus dziecko:
1) stanowi „rodzinę” czy „rodzinę dysfunkcyjną”
2) przysługują im przywileje przyznawane małżeństwom heteroseksualnym w celu wsparcia przyrostu demograficznego i konstytucyjnej ochrony rodziny jak np. możliwość wspólnego rozliczania
Co ciekawe, w jakimś polskim badaniu widziałem ostatnio taki wynik – większość była przeciwna dawaniu parom homoseksualnym prawa do adopcji dzieci, ale równocześnie większość była za daniem im prawa do wspólnego rozliczania. Co świadczy niestety tylko o tym, że większości społeczeństwa nadal wydaje się że pieniadze budżetowe pochodzą z nieba a nie z ich kieszeni 🙂
„A najbardziej przeraża mnie fakt,że niedługi pojawi się nowe hasło – wytrych: PEDOFILIOFOBIA…”
Ależ istnieją już nowe terminy z tej branży, takie jak „heterofobia”. Oczywiście jest to głównie propagandowa próba dania odporu wymyślonej przez gejowskich aktywistów „homofobii”, która każdą krytykę ruchu gejowskiego (sic – niekoniecznie homoseksualistów jako takich) sprowadza do choroby psychicznej („fobia”).
Więcej o heterofobii:
http://www.prawy.pl/?dz=felietony&id=18705&subdz=
I jeszcze ciekawy komentarz z tejże strony:
” Grecki homoseksualizm wynikał z przekonania, że mężczyzna nie może kochać kobiety, gdyż ta jest istotą pozbawioną duszy. Śmiem twierdzić, że tego typu opinia o płci pięknej nie da się pogodzić z ideologią feminizmu 🙂 Grecki homoseksualizm w dużej mierze polegał na stosunkach mężczyzna – chłopiec, dzisiaj nazywamy to po imieniu – pedofilią. Stosunki jakie nawiązywali greccy homoseksualiści miały zresztą niewiele wspólnego z tym co dzieje się dzisiaj, Grecy np. nie uprawiali seksu analnego, gdyż gardzili tą częścią ciała. Ale nawet w społeczeństwie greckim, gdzie ówczesny homoseksualizm nie był zjawiskiem niecodziennym OBOWIĄZKIEM każdego mężczyzny było założenie rodziny. Za nieposiadanie żony groziły nawet sankcje karne. Np. w Sparcie obywatel, który w określonym wieku nie posiadał małżonki musiał w zimie nago obiec agorę 🙂 Grecki homoseksualizm miał również (co chyba nikogo z nas nie dziwi) poważne konsekwencje społeczne. Z biegiem lat skutkował (łącznie z innymi negatywnymi zjawiskami społecznymi) postępującym krachem demograficznym i jak np. w Sparcie chronicznym niedoborem obywateli, przy ciągłym strachu przed buntem nie obywateli. Słowem przykład homoseksualizmu w starożytności nie może być w żadnym razie argumentem przemawiającym za potrzebą akceptacji zjawiska czy legalizacji homo związków, czy adopcji dzieci. Posługiwanie się tym przykładem wynika z ignorancji homo aktywistów, a niestety z naszej strony mało kto publikuje fakty historyczne i homo aktywistom łatwo wmawiać społeczeństwu swoje „racje”.”
No i wreszcie mój komentarz o „homofobii sanitarno-epidemiologicznej”:
http://castaneda.salon24.pl/1778,index.html
Wiktoria:
„Rozmawiałam kiedyś na ten temat i przedstawiono mi taki argument, że kiedyś trzeba zacząć, że trzeba walczyć o swoje prawa, że homoseksualiści też mają potrzebą posiadania dzieci itp.”
To jest trafne spostrzeżenie, bo większość badań „dowodzących” że geje są lepsi wychodzi z milczącego aksjomatu, że jeśli gej odczuwa potrzebę posiadania dziecka to społeczeństwo ma obowiązek jej zaspokojenia przez przyznanie mu prawa do adopcji.
Czy ktoś myśli o dobru dziecka? Nie, bo gej ma potrzebę a ponieważ geje są obecnie grupą dopieszczaną, więc ich potrzeba jest wartością nadrzędną.
„Mam jednak wątpliwości czy u nas powinny adoptować dzieci pary jednopłciowe, a to z uwagi na homofobię, jaka jest niestety powszechna. Dziecko przebywa nie tylko w rodzinie, ale i w grupie rówieśniczej, a tam sytuacja takiego dziecka byłaby bardzo trudna.”
To nie jest problem homofobii, nawet jeśli uznamy że takowa istnieje. To jest problem tego, że ewentualne małżeństwa gejowskie zawsze będą anomalią – gejów czy lesbijek jest kilka procent, a z tych kilku procentów znowu tylko kilka procent jest w ogóle zainteresowanych np. adopcją. To daje ułamki procenta. Takie „rodziny” będą się zawsze wyróżniać i zawsze będą pokazywane palcami.
O ile dorosłych można wytresować tak, żeby udawali że ich to nie dziwi o tyle dzieci, nieskażone polityką, zawsze będą okazywać swoje naturalne reakcje takie jak zdziwienie czy wrogość wobec anomalii. To prowadzi do tak absurdalnych pomysłów, jak propozycje brytyjskich LGBT żeby dzieciom opowiadać o homoseksualizmie już w wieku 3 lat – ale najpierw trzeba im opowiedzieć o seksualizmie w ogóle i czym się różni stosunek homo- od heteroseksualnego, skąd się biorą dzieci i dlaczego rodziców heteroseksualnych jest 99,9%.
Dlatego właśnie jestem przeciwny spełnianiu zachcianek LGBT kosztem dzieci.
pilnie wszystko przeczytałem, by sobie rozjaśnić temat i ciemno mi się zrobiło przed oczami.
Na szczęście dla mnie samego jestem heterykiem neutralnym i nieoceniającym. Jedyne kryterium, które szanuję to „nie szkodzić innym”.
„Na szczęście dla mnie samego jestem heterykiem neutralnym i nieoceniającym. Jedyne kryterium, które szanuję to “nie szkodzić innym”.”
Czy w Twoim kodeksie etycznym mieści się w tym również: „i wyrażam przyzwolenie gdy ktoś inny szkodzi innym”?
o, czekałem aż „hiv w niemczech” się pojawi 🙂
Castaneda Czy w Twoim kodeksie etycznym mieści się w tym również: “i wyrażam przyzwolenie gdy ktoś inny szkodzi innym”?
a o jakiej szkodzie tu mówisz?
Pisezę o szkodzie wyrządzanej dzieciom przez świadome umieszczanie ich w rodzinach dysfunkcyjnych w imię zaspokajania czyjejś „potrzeby posiadania dziecka”.
Polecam także odpowiedź dla „homofoba” w linku do Parenting podanym przez Uenifeua. Gość, który odpowiada „homofobowi” sprowadza argumentację do tego, że jeśli jeden rodzic ma adoptowane dziecko i homoseksualnego partnera, to bezpieczeństwo dziecka wymaga by ten partner miał również do dziecka prawo. Oczywiście, związek między dobrem dziecka a prawem do niego nie jest wyjaśniony, o rodzinie dysfunkcjonalnej też się nie zająknięto.
wydaje mi się, że rodzina homofobiczna z założenia jest dysfunkcyjna
szczególnie jak dzieciak jest homo
„się ta teza – obaj mieli bardzo trudne dzieciństwo i wychowaywali się bez ojca”
nie potrzeba akademickich badań. pedzie niemal zawsze mają jakiś problem z ojcem. albo bił albo pił albo go nie było albo też był ciotą. anyłej był dysfunkcyjny. proponuje taka zabawę: lektura 10 blogów pedałów. stawam co tylko chcecie ze w tych zyciorysach i to w 10 bedzie taki ojciec. ta prawidłowosc musi zastanawiac kazdego samodzielnie myslacego czlowieka
czescjacek–> uderz w stol a nozyce sie odezwa 😛 nie nie pilam do ciebie 😉
Siedem, jako rasowy badacz proszę o namiary na blogi. Tylko upewnij się, czy próbka aby zrandomizowana.
A czy Wy zdajecie sobie sprawe z tego, jak wiele jest w Polsce dzieci z malzenstw, w ktorych matka, lub ojciec jest homoseksualny ? Jak wielka krzywde wyrzadza sie dzieciom, ktore przeciez o tym wiedza i musza to przed otoczeniem ukrywac, gdyz polskie spoleczenstwo czegos takiego jak homoseksualizm nie toleruje i zaznacza, ze nigdy tolerowac nie bedzie ? Kiedy jeszcze mieszkalem w Polsce, spotykalem zonatych i dzieciatych tatusiow, ktorzy miewali regularne stosunki z mezczyznami. I slyszalem, ze z kobietami wygladalo to podobnie.
Stalem sie mezczyzna jeszcze w okresie, w ktorym uwazano, ze homoseksualizm jest rzecza nabyta. Czterech psychologow naklanialo mnie do zmiany orientacji poprzez malzenstwo. Urodzil mi sie syn – na szczescie od 30 lat nie mieszkam w Polsce – ktory wychowal sie w rodzinie dysfunkcyjnej, gdyz pozycie malzenskie okazalo sie dla mnie niemozliwe. Mimo to moj syn jest heteroseksualny. Ale musial ogladac rozwod swych ukochanych rodzicow (mial wowczas zaledwie 3 lata), co bylo dla niego strasznym przezyciem. Widzialem, ze jego pogoda ducha powracala stopniowo, od momentu, w ktorym wszedlem w zwiazek z mym partnerem, a od szesciu lat mezem. I nie przeszkadzalo mu z pewnoscia to, ze nie jestem z kobieta: bo szczescie rodzicow, to szczescie dzieci. Nie sadze jednak, aby cos takiego bylo w Polsce mozliwe. Wygladaloby to tak, jak w przypadku chlopczyka-mulata, ktorego babcie z ulicy nagabywaly: „…a ty masz tatusia, malutki ?..gdzie jest twoj tatus ?…”, lub – z pewnoscia – jeszcze gorzej.
Wsrod mych przyjaciol mam kilkanascioro, ktorzy maja dzieci, choc sa homoseksualni. Niegdys chyba wszyscy mezczyzni, tak jak ja, zenili sie, zas kobiety wychodzily za maz, nie zdajac sobie sprawy z ich prawdziwej orientacji. To byly inne czasy, a my, jak ogromna wiekszosc ludzi, bylismy wowczas jeszcze w dostatecznie mlodym wieku, abysmy mogli wspolzyc z kobietami i z mezczyznami. Nawet gdy mialem 30 lat nie bylem jeszcze pewien, czy jestem naprawde homoseksualista.
Wieloletnie pozycie z kobietami, a nastepnie z mezczyzna, utwierdzilo mnie w przekonaniu, ze zyjac z kobieta, zawsze po paru latach popadam w depresje i seks z mezczyzna jest dla mnie, po roku, lub dwoch, koniecznoscia. Tego samego uczucia nie doznalem nigdy pozostajac w zwiazku z mym mezem.
Piszecie – wybaczcie – o sprawach, o ktorych nie macie pojecia, rzucajac sie na publikacje ludzi, ktorzy przeprowadzaja jakies tam statystyki, jakies badania. Powinniscie zdawac sobie sprawe z tego, ze te statystyki moga byc zafalszowane chocby z tego powodu, ze przeprowadzanie tego rodzaju badan jest niezwykle trudne, ze powinno byc dlugofalowe, ze wplyw religii i tradycji odgrywa tu nieslychanie negatywna role i ze my wszyscy jestesmy – niestety – pod ich wplywem. Obskurantyzm polskich (i obcych) kregow katolickich – chyba sami to widzicie – jest przerazajacy, a na nich opiera sie obecnie polskie spoleczenstwo. Zas ci „badacze” spod ciemnej gwiazdy, ktorzy „wprowadzaja homoseksualistow na dobra droge”, to ludzie robiacy homoseksualistom niedzwiedzia przysluge. Zreszta nabor klerykow do seminariow duchownych bazuje na homofobii, gdyz ci mlodzi ludzie zazwyczaj nie widzac sposobu na ucieczke przed malzenstwem, decyduja sie na jedyne (wedlug nich) rozsadne rozwiazanie: zostac ksiedzem. Zas KK wie o tym i nie ma zamiaru zrezygnowac ze swej postawy wobec gejow, bo byloby to podcinaniem galezi, na ktorej siedzi. Im bardziej spoleczenstwo potepia homoseksualizm, im bardziej srodowisko homoseksualne jest zaszczute, tym lepiej dla Kosciola.
Ani moj syn, ani dzieci moich znajomych nie sa inne, nie sa nieszczesliwe, nie wyrozniaja sie niczym szczegolnym i – o dziwo ! – nie znam ani jednego, ktore byloby homoseksualne, choc byly one wychowywane przez dwoch mezczyzn, lub dwie kobiety.
Ale czy polskie spoleczenstwo jest w stanie w to uwierzyc ? Widze, ze wszelka rzeczowa dyskusja jest chyba pozbawiona sensu, gdy ktos a priori odrzuca argumenty interlokutora dobrze znajacego fakty. A tak to obecnie wyglada, gdyz sa sily, ktore maja w tym interes, aby nic w tej materii sie nie zmienilo. Walka z polska homofobia, to walka z wiatrakami.
No i właśnie. Respect i szacun.
Jeden głos od obiektu dyskusji, i zaraz sie zrobila cisza. I slusznie.
Szampansie, respekt i szacunek także ode mnie.
Swoją drogą, gdyby więcej gejów i lesbijek swego czasu „zmuszonych” do małżeństwa lub po prostu do życia w ukryciu miało dziś odwagę wyjść i opowiedzieć o tym, co im robiono, może mielibyśmy tu mniej wpisów takich jak te Venissy, Castanedy czy Siedema. Niestety, mam wrażenie, że niektórzy po prostu żyć by nie mogli, gdyby co dzień nie utwierdzali się w mniemaniu, że istnieje jakaś grupa od nich gorsza – czy to będą Żydzi, homoseksualiści, czy jakkolwiek inaczej rozumiani obcy – mniejsza o to. Ważne, by przez chwilę poczuć się lepszym.
Chciałoby się rzec, że póki tacy ludzie poprzestają na swoich odczuciach, albo nawet na wklepywaniu jadowitych kawałków do Sieci, mniejszy problem. Gorzej jeśli uzyskując przewagę w społeczeństwie uchwalają akty prawne, które – tak jak w Polsce – aktywnie uderzają w grupę uznaną za gorszą, każąc jej członkom np. płacić wyższe podatki (do tego sprowadza się zakazywanie parom gejów i lesbijek zawierania związków, które cieszą się przywilejami fiskalnymi) lub uniemożliwiając im adopcję dziecka partnera. Niestety, rady na to nie ma innej, niż czekać, aż kolejne pokolenia zatrutych nienawiścią lub pogardą dla innych wymrą lub – obaczywszy np. na Zachodzie, że można inaczej – zmienią zdanie. I prawo.
Według moich prywatnych kalkulacji (na papierze z ołówkiem i kalkulatorem) wychodzi mi jako żywo, że z chęcia zamieniłbym WSZYSTKIE przywileje analogiczne do tych, które mają pary hetero na niższe podatki – tak z pięć razy niższe – oczywiście wliczając w startowy pułap: p…y ZUS, Urząd Skarbowy, Vat, podatek drogowy, ceny benzyny, akcyzę itp., bo to są de facto podatki.
Jak bym już bezpiecznie i zdrowo, i bogato sobie żył, toby mnie i na radcę prawnego, i na prywatny szpital, i na mieszkanie w lepszej dzielnicy było stać tak po prostu. Całą homofobię i homofobów miałbym po prostu w dupie.
Byłbym przecież od nich bogatszy.
Mylisz dyskurs Tuje. Nie żyjemy w kraju, w którym jesteś wolny, i ewentualnie coś raczysz oddać państwu w podatkach. Żyjemy w państwie, które z definicji ma prawo do twojego życia, zdrowia i wszystkiego, co wypracujesz, i które czasami raczy zostawić ci jakąś część wypracowanych przez Ciebie pieniędzy.
Walka o prawa dla gejów to m.in. walka o to, jak duża to będzie część.
to i ja wyrażę respekt&szacun dla szampansa, z jedną uwagą – piszesz: „Zas KK wie o tym i nie ma zamiaru zrezygnowac ze swej postawy wobec gejow, bo byloby to podcinaniem galezi, na ktorej siedzi” – a przecież nie tak dawno B16 zakazał naboru gejów do seminariów czy jakoś tak (zaznaczając rzecz jasna przy tym, że nie jest to broń Boże przejaw homofobii)
Czescjacek -> tak sie sklada, ze mam przyjaciela, geja, ktory jest wykladowca w jednym z najwiekszych polskich seminariow duchownych. W tym roku, jak zwykle, bral udzial w egzaminach wstepnych.
Do tegoz seminarium nie przyjeto w tym roku dwoch kandydatow, ktorych zniewiescialosc byla porazajaca, niemozliwa do ukrycia. A pozostali? Nie bylo zadnego problemu.
Rozumowanie egzaminatorow bylo nastepujace: skoro i tak ksieza nie powinni miec zycia plciowego, to nie ma to znaczenia, czy sa hetero, czy homo. Zreszta lepiej jest, jesli ksiadz jest gejem (byle byl dyskretny), gdyz nie wystapuje wowczas u niego zagrozenie zostania ojcem, co zawsze, w razie wpadki, zwiazane jest z duzymi wydatkami i skandalem. I nie wolno dopuszczac do sytuacji, w ktorych ksieza-geje mogliby kompromitowac KK swoim ciotowskim zachowaniem i – nie daj Boze ! – nie wolno dopuscic do molestowania nieletnich chlopcow, bo wowczas komplikacje i wydatki KK moga byc horrendalne. A jakiz to skandal ! Wystarczy zobaczyc, co sie dzieje w Stanach, w Irlandii itd. Gdyby doszlo do tego i w Polsce, to KK stanalby przed ogromnym problemem, nieslychanie trudnym do rozwiazania. Wiekszosc Polakow uwierzylaby, ze to bezpodstawny atak na Kosciol i religie, ale nie zawsze byloby latwo ukryc dowody przed prokuratura i nie wszystkich Polakow udaloby sie o niewinnosci duchownego przekonac.
Egzaminatorzy owego seminarium nie mieli zadnych kwalifikacji, ktore pozwalalyby im odroznic hetero od homo, a tym bardziej wyeliminowac kandydatow o sklonnosciach pedofilskich, wiec, z koniecznosci, nie mogli sie nad tym problemem dlugo zastanawiac. Zreszta pytania o orientacje seksualna bylyby tez bez sensu, bo czyz mlody chlopak, ktory jest jeszcze prawiczkiem, sam moze zdawac sobie sprawe ze swej orientacji ? Moze tylko odczuwac jakas niechec do plci przeciwnej i sadzic, ze jest to swiadectwem jego powolania do stanu duchownego. A kiedy juz bedzie w seminarium, to bedzie juz troche za pozno. Zawsze bedzie mu trudno wycofac sie, sprawiajac tym ogromny zawod swej katolickiej, gleboko wierzacej rodzinie. Pod jakim pretekstem moglby to uczynic ? Niemozliwe ! I tak to sie kreci…
Moge jeszcze dorzucic, ze w ten sposob zostal ksiedzem moj niezyjacy juz, najlepszy przyjaciel z lawy szkolnej (wspanialy czlowiek), ktoremu ksiadz (obecnie biskup) wmowil powolanie do stanu duchownego, gdyz plec przeciwna go nie interesowala.
Proponuje Ci, Jacku, wejscie w te kregi, abys sie mogl sam przekonac, jesli mi nie wierzysz. Nie bedzie to trudne jesli jestes przystojnym, mlodym mezczyzna. Przywitaja Cie tam z otwartymi ramionami.
Pozdrawiam serdecznie
ależ nie mam powodu Ci nie wierzyć, w końcu to nie nowość, że Kościół katolicki sam się nie stosuje do własnych rozporządzeń.
na marginesie – u mnie na wsi większą sensację wzbudził nowy ksiądz, który nie ma „gospodyni”, niż to, że cała seria księży dawniejszych miała takie „gospodynie” (zwane czasem „siostrami”)
Venissa pisze:
„Ostatnie badania, prowadzone w Polsce wskazują,że niepokojąco wzrasta liczba młodych ludzi z zaburzeniami osobowości i będzie jeszcze większa, jeśli dzieci będą wychowywane przez homoseksualistów.”
Łapiesz w jednym zdaniu cały problem tradycyjnej Polski. Moim zdaniem niezaprzeczalnym faktem jest to, że dzieci wychowane przez parę gejów będą ine od otoczenia, chociażby powodu wyższej średniej pensji mężczyzn, do tego dochodzi statystycznie lepsze wykształcenie gejów.
Przeszkadza Ci to, że takie dzieci są „nienormalne”? To zmień normę. Zamiast walczyć z innością świata, przystosuj się do tego, że nie każdy jest taki jak ty i może być szczęśliwy ze swoją odmiennością.
Jeżeli inność dzieci jest problemem, to nie dzieci maja problem, ani nie rodzice, ale społeczeństwo które jest nietolerancyjne.
ad castaneda 62.
To co jesteś łaskaw cytowac o greckim homoseksualiźmie to niestety kolejna manipulacja, tym dziwniejsza że zupełnie nie potrzebna – na jakiej zasadzie rzekomy homoseksualizm starozytny (oni w ogóle nieznali tego pojęcia swoja drogą) może być argumentem w danej dyskusji.
Co do manipulacji – koncepcje miłości jak najbardziej obejmowały miłość do kobiety w tym do żony i to własnie wersji filia – relacja mistrz uczen wystepowała także tutaj – namiar na teksty źródłowe mozna znaleźc u Foucault w Historii seksualności(jak je opracowuje to inna sprawa).
co groziło mężczyźnie nie posiadającemu w okreslonym czasie było znacznie gorsze od nieposiadającego zony – tracił prawa obywatelskie, wszelkie prawa polityczne – dla greka to było jak wyrok śmierci. Przykład Sparty jest zastanawiający między innymi dlatego że z tego co pamiętam wielbiciele chłopców nie byli tam nigdy mile widziani jako degeneraci właśnie. Interesujące sa również informacje co do, hm, morfologi antycznego seksu – bo o niej grecy, przykro mi, po prostu nie wspominali nawet w traktatach medycznych ;] cechowała ich tu godna podziwu powściągliwość.
*komu się podoba
Jeden z forumowiczów napisał iz jest teza, głoszona w IPiN,że najpierw brak poczucia tożsamości płciowej klaryfikuje się na poziomie psychologicznym, a dopiero później – przy długo utrzymującym się takim stanie – dochodzi do zaburzeń w tożsamosci na płaszczyźnie biologicznej.
Tak jest zazwyczaj – jednak nie zawsze , to nie dogmat
Co do krytycznych opinii na temat homo i bi
warto zwrócic uwagę, iz nawet jesli faktem jest to ze rzeczywiście ogromna większosc homo i biseksualistów miała – bardzo różnordonych powodów – trudne dzieciństwo czy młodośc i na podłożu tego ( plus ewentualnie jakies czynniki biologiczne – genetyczne czy w fazie fazie plodowej ) wykształcił sie ich homoseksualizm to przeciez takimi juz SĄ i BĘDĄ i nalezy ich ZAAKCEPTOWAC – bo oni nikogo nie krzywdzą ani tez nikogo nie „zarażą” swoją orientacją -równiez wychowywane przez siebie dzieci – bo nie mozna wychowac kogoś na homoseksualistę ani tez kogoś „wyleczyc” z „tego”
POZDRAWIAMszytskich zycząc niektórym forumowiczom mnej zacietrzewienia i więcej rozsądku w ferowaniu niesprawiedliwych sądów !
mniej homofobii
jak mi sięwpis pana antykaczego podoba 🙂 piękny jest. I miło mi czytać takie słowa jako lesbijce .
a ja dziękuję Amy zamiłoa opinię 🙂