Specjaliści od marketingu politycznego na pytanie, który polityk polski najbardziej zmienił swój wizerunek przez ostatnie 20 lat, na ogół wskazują Waldemara Pawlaka. Można się z tym zgodzić, jeśli ograniczyć się do formy, czyli sposobu, w jaki polityk przekazuje ważne dlań treści. Gdyby jednak wziąć pod uwagę także same treści (które u szefa PSL aż tak bardzo się nie zmieniły), na głowę bije Pawlaka świeżo upieczony obrońca in vitro przed biskupami, Stefan Niesiołowski:

– Wprowadziłbym karę dożywotniego więzienia dla dzieci poczętych in vitro. Zło trzeba wypalić od samego początku gorącym żelazem – Stefan Niesiołowski żartuje z listu biskupów do parlamentarzystów. (…)
– Dostałem List biskupa Górnego do parlamentarzystów. Nie chcę być złośliwy. Każdego biskupa szanuję – nawet związanego z Radiem Maryja – ale ja bym poszedł dalej w zakazie in vitro – podśmiewa się Niesiołowski. Według posła, obywatelski projekt ustawy zakazujący in vitro jest złym rozwiązaniem, przeciwko któremu Niesiołowski „z całym przekonaniem będzie głosował”. – Nie zamierzam dyskutować z biskupami, chociaż to aż się prosi – dodał.

Gdybym dwadzieścia lat temu usłyszał, jak Niesiołowski proponuje kary więzienia dla dzieci z próbówki, uznałbym, że mówi absolutnie serio. Jego partia, ZChN miała wtedy znacznie bardziej niedorzeczne pomysły; część z nich zresztą zrealizowała. Do zalegalizowanych wówczas absurdów, takich jak niemal całkowity zakaz przerywania ciąży, nauka katolickich zabobonów szkołach w wymiarze godzinowym równym fizyce, chemii i biologii, czy przywileje podatkowe, które Kościołowi zapewnił konkordat, Polacy jednak szybko się przyzwyczaili. Dziś wszystko to uważamy za normę.

Podobnie nie postrzegamy już w kategoriach absurdu sytuacji, w której oficjalny funkcjonariusz obcego państwa (biskup – Watykanu) wysyła do polskiego Sejmu równie oficjalne pismo z listą rozwiązań prawnych, które polski Sejm ma na żądanie funkcjonariusza uchwalić. Naszym przodkom skojarzyłoby się to zapewne z rosyjskim ambasadorem Nikołajem Repninem, który w czasach królowania Poniatowskiego pilnował, by z Sejmu wychodziło tylko to, czego sobie zażyczy caryca Katarzyna. Przy okazji: zasadą w stosunkach między suwerennymi państwami jest formalna symetryczność relacji: jej brak wskazuje, że jedno z państw jest satelitą lub protektoratem drugiego. Tymczasem czy ktokolwiek wyobraża sobie, co by się działo, gdyby Polska przysłała do Watykanu wykaz tego, co by chciała, by się znalazło w następnej encyklice?

Prawa, które podporządkowały polską ginekologię katechizmowi, zwolniły Kościół z niemal wszystkich podatków i pozwoliły Watykanowi mieszać się w proces stanowienia prawa w Polsce, przepchnął na początku lat 90-tych właśnie Niesiołowski z resztą ZChN-u. Dziś, w Platformie rządzonej przez antyklerykalnego 20 lat temu Tuska, pan wicemarszałek gardłuje przeciw mieszaniu się biskupów do polityki. Nie byłbym sobą, gdybym nie spytał, co spowodowało tę radykalną (choć skądinąd pozytywną) zmianę postaw: kryzys wiary, schizofrenia czy zwykły cynizm?

4 komentarze

  1. „Nie byłbym sobą, gdybym nie spytał, co spowodowało tę radykalną (choć skądinąd pozytywną) zmianę postaw: kryzys wiary, schizofrenia czy zwykły cynizm?”

    Panie Tomku, od razu cynizm. Może on po prostu ma poczucie humoru? Albo najzwyczajniej nie lubi gdy jest zbyt nudno?

  2. Mr Telemach, coś w tym jest. Ponurak jestem i nie wziąłem tego pod uwagę :/
    A przecież jakby spojrzeć z boku, to cały dorobek polityczny Niesiołowskiego i jego zetchaenowskich przyjaciół: Jurka, Piłki, Łopuszańskiego, może być uznany za jeden wielki dowcip. Ba, konkordat i ustawę antyaborcyjną można by nawet wrzucić do lektur szkolnych, jako arcydzieła czarnego (we wszystkich tego słowa znaczeniach) humoru…

  3. @Łukasz – pewnie jesz nieświeże. Zainwestuj w lodówkę.
    @Tomek – cynizm raczej nie, trudno mi uwierzyć, że pryncypialna osoba (a Niesiołowski za taką jednak uchodzi/ł w moich oczach) nagle poszłaby w cynizm. Może jakieś wydarzenia życiowe to spowodowały? Może ma wnuki? Może pobyt poza Sejmem go utemperował?

    Ludwik

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *