Zgadzam się z rzecznikiem archidiecezji krakowskiej, księdzem doktorem Robertem Nęckiem (Gazeta Wyborcza, 29/04-01/05/2006, str. 6), że parady równości i marsze tolerancji są promocją homoseksualizmu. Zgadzam się, kiedy przewielebny dodaje, że – poprzez medialne nagłaśnianie – imprezy takie zyskują rozgłos międzynarodowy, a przez to homoseksualny styl życia jest postrzegany jako równorzędny ze stylem życia małżeńskiego. Zgadzam się i dlatego je popieram.
Homoseksualiści to – według różnych szacunków – od 2 do 7 procent populacji. Do niedawna ludzie ci siedzieli pochowani po mysich norach, dziś – m.in. dzięki wspomnianym paradom i marszom – zaczynają wychodzić na światło dzienne i domagać się praw zarezerwowanych dotąd dla heteroseksualistów: prawa do istnienia w przestrzeni publicznej czy możliwości legalizowania swoich związków. Parady i marsze pokazują gejom i lesbijkom, że, po pierwsze, wcale nie stanowią aż takiego marginesu, jak dotąd kazano im myśleć, i, po drugie, że istnieją na świecie nie-homoseksualiści, którzy mają odwagę stanąć w ich obronie. Heteroseksualnej większości telewizyjne relacje pozwalają z kolei odkryć, że lesbijka nie gryzie, gej nie gwałci wszystkich napotkanych dzieci, całe zaś niebezpieczne homo-lobby w rzeczywistości wygląda normalnie i przyjaźnie, zwłaszcza na tle dresów, skinów i im podobnych frustratów, którzy zwykle urządzają kontrmanifestacje.
Nic dziwnego, że napatrzywszy się na takie rzeczy, ludzie odkrywający u siebie skłonność do własnej płci zamiast wstępować do zakonów lub seminariów, bądź – krzywdząc przyszłych małżonków i potencjalne dzieci – zmuszać się za wszelką cenę do utrzymywania heteropozorów, wybierają życie w zgodzie z własną seksualnością i szukają szczęścia w objęciach przedstawiciela tej samej płci. W ten sposób rozprzestrzenia się homoseksualny styl życia, w oczywisty sposób zatem mamy do czynienia z jego promocją. Zważywszy na skutki (wzrost liczby ludzi mniej znerwicowanych, przez co zdrowszych i szczęśliwszych) państwo powinno taką promocję dofinansowywać, tak jak dofinansowuje kampanie przekonujące obywateli do rzucenia palenia, niesięgania po narkotyki czy innych prozdrowotnych zachowań.
Wymarciem narodu nie ma się co martwić. Ponad 90 procent Polaków to heteroseksualiści, którzy nie zmienią orientacji tylko dlatego, że zobaczą dwóch całujących się gejów lub Wszechpolaka bijącego lesbijkę.
Przeciwstawienie promotorów postaw pederastycznych podgolonym pałom powiewa paranoją- w tym duecie prawie każdy zyskuje na wizerunku. Niemniej jednak wolałbym, żeby sekrety swoich alków zatrzymali dla siebie, a nie starali się rzucić mi je w twarz. Podróże kształcą- w Londynie po utolerancyjnieniu społeczeństwa i uczuleniu ich na fakt, że „gej też człowiek” pederaści okupują wieczorem najładniejszy fragment hydeparku gdzie gzią się gremialnie po krzakach czy też szklą na przejrzysto swoje kluby striptizerskie. Nie jestem homofobem, mam kilku znajomych gejów, ale wolę jak ja wiem i oni wiedzą, i nie musimy się nadmiernie rozwodzić nad tym tematem. A promocja postaw z marginesu (5-7%) jako „innych ale normalnych”, prowadzi moim zdaniem w prostej linii do parad quasimilosnikow zwierzad, malych chlopcow i glebockich dziupli. W koncu to nie ich wina ze los ich tak pokrzywdzil i tez powinni byc uznani przez spolecznosc.
Nie bede zmianial orientacji jak zobacze calujacych sie facetow, najwyzej z niesmakiem odwroce wzrok.Nic na to nie poradze, cos mnie wzdryga.
Świetny artykuł! Komentarz Bartka nieco słabszy. Napisałeś Bartku, że promocja homoseksualizmu doprowadzi do „parad quasimilosnikow zwierzad, malych chlopcow i glebockich dziupli”. Serio? A widziałeś kiedyś taką paradę? Nawet w tym zepsutym przez gejów do granic Londynie? Swoją drogą w stolicy Anglii też byłem jakiś czas temu i nawet hydepark odwiedziłem, ale takich obrazków jak Ty nie widziałem. Druga sprawa – życie homoseksualistów to nie „sekrety alków” jak napisałeś. Gej, czy lesbijka wyobraź sobie nie tylko uprawia seks, ale również ciężko zarabia na życie, spędza czas wolny z przyjaciółmi, ma problemy podobne do naszych. Chce żyć i ceiszyć się prawami podobnymi do praw większości. Tyle. A swoją drogą bardzo trudno mi uwierzyć, że masz „kilku znajomych gejów”. Pozdrawiam
Do przymusowego leczenia to zboczone towarzystwo. Może niektórym BI uda się pomóc wyjść z tego szaleństwa. Nie podoba się Polska? Nietolerancyjna? To won do raju jakiegoś gejowskiego, droga wolna do całej UE, gejów przyjmą pewnie i w USA, napisać obszernie w podaniu o wizę, jak to prześladują „rydzykowcy”. Polska zawsze będzie katolicko-konserwatywna w stopniu na tyle dużym, że nie będzie tu parad i panoszenia się zboczeńców, tudzież dostosowywania prawa do nich. Nałogi można leczyć. Można wyłączyć aktywność seksualną, żyć w czystości. Zatem niech są duchowo homo, ale niech nie plugawią czynnie, koniec z Somomą i Gomorą. Wiadomo co ich spotkało. Przede wszystkim ręce precz od dzieci! Moim zdaniem należy podwyższyć też wiek dozwolonej inicjacji seksualnej na 18 lat. Poniżej pedofilia i dożywocie, chłosta i kara śmierci jest do dzisiaj w niektórych krajach za akty homoseksualne. Niegłupie. Ten świat upadnie z lewactwem i całym tym badziewiem, dlatego skoro są marsze gejów, to popieram szczerze walenie do nich jajami, pomidorami, skandowanie haseł odpowiednich, nie popieram jednak przemocy, kamieni – to już bojówkarze, pewnie Ci sami co dymią na stadionach, zabijają się nożami. Ktoś musi pozostać normalny, zakładać rodziny, rodzić dzieci, wychować je na normalnych, pożytecznych obywateli. Jestem przeciwny aborcji, ale gdybym miał pewność że dziecko będzie homoseksualne (może kiedyś będą takie badania DNA) to nie byłbym przeciwny aborcji. To jest forma kalectwa, po co ma cierpieć całe życie. To rozważania czysto teoretyczne, bo nigdy nie będzie pewności 100% czy ciągoty będą duże, czy poradzi sobie odpowiednio pilnowane, wychowane w kulturze katolickiej. Bóg pomoże wyjść z tej strasznej choroby, nawet ONZ do niedawna, Światowa Organizacja Zdrowia miała homoseksualizm za chorobę. Normalni ludzie nazywają to po imieniu. Potworne zboczenie, aberacja na podłożu genetycznym lub (i) kulturowym. Nierzadko BI jest po prostu nie gejem, albo obrzydliwym zboczeńcem. Normalny człowiek jak widzi dwóch spółkujących facetów, czy nie daj Boże faceta z chłopcem 16 letnim to rzyga, a po sprawdzeniu wieku chłopka wyrywa chwasta, jeśli to PEDOFIL. Dla mnie każdy homo, to potencjalny pedofil. Kto nie przespałby się, nie wykorzystał apetycznie wyglądającego i dorośle 14 latka? Macie szczęście że rzucają do Was tak rzadko kamieniami. Jeśli będzie walka o adopcję dzieci, będą do Was bojówki jakieś fanatyków może nawet strzelać i rzucać granaty. Nie jestem za przemocą, ale każdy jest tak łagodnym homofobem. To jest to samo co z Żydami. Siedźcie cicho i nic Wam nie będzie. Polska jest i była i będzie tolerancyjna, ale bez przesady. Na głowe nam Żydzi, geje, sekty, masoni nie wlezą. Tudzież lewacy i libertyni, sataniści różnej maści, różne świrusy nurtów wschodu. Jest tego od 10 lat co nie miara.
Polacy nie lubią krzykaczy, zboczeńców, antypolonizmów. Na to nie ma przyzwolenia, nie zależy nam na poprawności w stylu UE, jesteśmy sobą, POLAKAMI. Niestety kultura gejowska za patriotyczna nie jest. Jaki Z Was pożytek? Tylko HIV roznosicie, różne choróbska zwłaszcza biseksualiści i zoofile dodatkowo pryszczycę z innymi zwierzęcymi, może też ptasią grypę. Na nekrofilię też dajecie przyzwolenie? Jaki jest pełny katalog tolerancji „nowoczesnego człowieka”? Czy jest dla Was jakaś tama przed szaleństwem czy już nie?
Wow… jestem pod wrażeniem. Tak pi…..ić bez sensu przez tyle linii i akapitów. Masz człowieku zdrowie. Tak pić/jarać/wstrzykiwać-sobie/whatever i tak potem trzymać wątek… Ale, poczekaj, poczekaj. Jak się nie będziesz szanował, żył tak niehigienicznie i niezdrowo, to kostucha po Ciebie przyjdzie wcześniej. Czego Ci w zasadzie powinienem życzyć, ale dla ludzkości byłoby lepiej, żeby Cię pojmać, zbadać, opisać i uczyć na Twoim przykładzie lekarzy kilku co najmniej specjalizacji.
Amen.
Komentarzy nie kasuję (poza wyjątkowo obraźliwymi, nie tyle zresztą dla mnie, ile dla osób trzecich – i to głównie ze wzgledu na fakt, ze jako administrator odpowiadam za zawartość bloga), zatem i Twój, abmi, pozostawiam, aczkolwiek również, podobnie jak tuje, jestem pod wrażeniem nagromadzonych w jednym długim akapicie absurdów i idiotyzmów.
Co do argumentów z 16 i 14-latkami, spieszę donieść, że z badań psychologii ewolucyjnej wynika, że każdy hetero jest potencjalnym pedofilem w tym samym stopniu, co homo. Geny zaszczepiły w mężczyznach preferencje młodości, gdyz im młodsza partnerka, tym więcej była w stanie urodzić naszemu praojcowi dzieci, nim nie zległa w połogu. Tym sposobem mężczyźni wolący młodsze kobiety zostawiali więcej dzieci, a co za tym idzie materiału genetycznego. Kilkadziesiąt tysięcy lat wystarczyło, by strategia ta zdominowała męski genotyp (ze świecą dziś należy szukać faceta wolącego staruszki) i stała się podstawą męskich preferencji, bez względu na orientację seksualną.
Oczywiście nie szło to w nieskończoność, dlatego mężczyźni rzadko odczuwają skłonności do osmio- czy dziewięciolatek. Kobieta zaczynała byc atrakcyjna w fazie pokwitania, kiedy zaczynała byc zdolna do rodzenia dzieci. Jeszcze w średniowieczu był to zresztą częsty wiek wydawania panien za mąż – Jadwiga na przykład poslubiając Jagiełłę miała 12 lat i uważana była za kobietę w sile wieku.
Oczywiście wszystkie te ewolucyjne dywagacje nie moga usprawiedliwiać pedofilów – od genów otrzymujemy pewne predyspozycje (np. do agresji) – od nas jednak zależy, co z nimi robimy. Wykorzystywanie jakichś średnio skorelowanych statystycznie zjawisk po to, by stereotypizować grupę, której członków z jakichś powodów się nienawidzi, zawsze jednak zasługuje na potępienie. Osobie opętanej obsesją wypada tymczasem poradzić, by udała się do odpowiedniego specjalisty, który pomoże jej dotrzeć do źródeł lęków i frustracji. A może nawet jakieś wyleczy…
Komentarzy zwykle nie kasuję (poza wyjątkowo obciachowymi, nie tyle zresztą dla mnie, ile dla autorów), zatem i Twój, abmi, pozostawiam, aczkolwiek również, podobnie jak tuje, jestem pod wrażeniem nagromadzonych w jednym długim akapicie absurdów i idiotyzmów.
Co do argumentów z 16 i 14-latkami, spieszę donieść, że z badań psychologii ewolucyjnej wynika, że każdy hetero jest potencjalnym pedofilem w tym samym stopniu, co homo. Geny zaszczepiły w mężczyznach preferencje młodości, gdyz im młodsza partnerka, tym więcej była w stanie urodzić naszemu praojcowi dzieci, nim nie zległa w połogu. Tym sposobem mężczyźni wolący młodsze kobiety zostawiali więcej dzieci, a co za tym idzie materiału genetycznego. Kilkadziesiąt tysięcy lat wystarczyło, by strategia ta zdominowała męski genotyp (ze świecą dziś należy szukać faceta wolącego staruszki) i stała się podstawą męskich preferencji, bez względu na orientację seksualną.
Oczywiście nie szło to w nieskończoność, dlatego mężczyźni rzadko odczuwają skłonności do osmio- czy dziewięciolatek. Kobieta zaczynała byc atrakcyjna w fazie pokwitania, kiedy zaczynała byc zdolna do rodzenia dzieci. Jeszcze w średniowieczu był to zresztą częsty wiek wydawania panien za mąż – Jadwiga na przykład poslubiając Jagiełłę miała 12 lat i uważana była za kobietę w sile wieku.
Oczywiście wszystkie te ewolucyjne dywagacje nie moga usprawiedliwiać pedofilów – od genów otrzymujemy pewne predyspozycje (np. do agresji) – od nas jednak zależy, co z nimi robimy. Wykorzystywanie jakichś średnio skorelowanych statystycznie zjawisk po to, by stereotypizować grupę, której członków z jakichś powodów się nienawidzi, zawsze jednak zasługuje na potępienie. Osobie opętanej obsesją wypada tymczasem poradzić, by udała się do odpowiedniego specjalisty, który pomoże jej dotrzeć do źródeł lęków i frustracji. A może nawet jakieś wyleczy…
Jak wiadomo Niemcy są bardzo krajem bardzo postępowym, europejskim i tolerancyjnym dla gejów.
Dane za Instytutem Roberta Kocha.
W Niemczech zyje 49.000 (39.500 mezczyzni + 9.500 kobiety) zarazonych HIV i chorych na Aids, z tego:
-31.000 zinfekowanych i chorych to mezczyznie majacy seks z mezczyznami.
-5.500 zarazila sie na drodze heteroseksualnych kontaktow
-6.000 na drodze brania dozylnego narkotykow
– 600 transfuzje krwi
Daje to 600 nosicieli na milion mieszkańców. Ponad 370 z nich to geje.
Nowe infekcje w 2005:
ogolnie 2.600 , z tego (2.250 mezczyzn i 350 kobiet) z tego:
70% to mezczyzni, majacy seks z mezczyznami
20% zarazila sie HIV na drodze heteroseksualnych kontaktow.
9% w wyniku brania dozylnego narkotykow.
W 2003 roku liczba zakażeń HIV w środowisku męskich homoseksualistów wynosiła 50%. W ciągu dwóch lat wzrosła aż o 20%.
Dla porównania, w „faszystowskiej Polsce” (słowa Roberta Biedronia) liczba zarejestrowanych nosicieli (w Niemczech też mówimy tylko o zarejestrowanych) wynosi ok. 10 tys., co daje 200 nosicielni na milion mieszkańców. Trzy razy mniej niż w Niemczech.
Koszt leczenia jednego nosiciela HIV terapią HAART wynosi grubo ponad 1000 euro miesięcznie.
Dane z Polski
TNS OBOP „Raport z badania w grupie mężczyzn mających seks z mężczyznami”
W ciągu ostatniego roku:
1) 20% badanych miało jednego partnera, 35% miało 3-5 partnerów, 74% do 10
partnerów, 13% 10-20 partnerów, 5% ponad 20% partnerów. Największa podana liczba
to 350 partnerów.
2) 47% badanych miało kontakt z przypadkowym, dopiero co poznanym partnerem
3) Podczas ostatniego kontaktu analnego z partnerem niekomercyjnym 43% nie użyło prezerwatywy
4) główne przyczyny nieużywania prezerwatyw: 31% nie lubi ich, 28% w ogóle nie myślało o ich stosowaniu, 14% nie myślało że będzie potrzebna
Źródło: http://www.aids.gov.pl/files/badania/raport_z_MSM.pdf
Dzięki za długi wywód, choć mam doń parę zastrzeżeń. Jako źródło podajesz badanie, w którym badano tylko homoseksualistów. Żeby cokolwiek o tym powiedzieć, trzebaby przebadać jeszcze heteroseksualistów.
W raporcie jest napisane:
„miejscami rekrutacji respondentów do badania były bary, dyskoteki, kluby karaoke, sauny, parki oraz ulice. Rekrutacja do badania dopuszczała również użycie metody kuli śniegowej, czyli wskazywanie kolejnych respondentów przez osoby, które juz wzięły udział w badaniu.”
Próba nie była w zaden sposób zrandomizowana. Badano w niej ludzi, którzy przebywali w miejscach, gdzie ludzie uprawiają seks (i znajomych takich ludzi), i wyszło , że ludzie ci uprawiają seks. Czy jeśli przebadamy tylko klientów agencji towarzyskich czy bywalców dyskotek, mamy prawo rozciągać nasze wnioski na wszystkich heteroseksualnych mężczyzn? Wyszłyby zapewne liczby dość podobne…
Zgodzę się, że prawdopodobnie statystyczny homoseksualista miał w życiu więcej partnerów, niż statystyczny heteroseksualista, dane te jednak wydają się brać przede wszystkim z różnic miedzy mężczyznami i kobietami w podejściu do seksu jako takiego. Badania psychologów ewolucyjnych (polecam dzieła Bussa) dawno pokazały, że mężczyźni bez względu na orientację seksualną, preferują większą zmienność i różnorodność niż kobiety. Niestety zwykle kobiety nie są aż tak skore np. do przypadkowego seksu, stąd też tylko geje mogą mieć po 350 partnerów…
Liczba partnerów to zresztą właściwie temat zastępczy: homoseksualiści w Polsce nie są dyskryminowani w ten sposób, że im się ogranicza dostęp do seksu (np. zakazując spółkowania w trzechsetnym partnerem), tylko w ten sposób, że im się nie pozwala zawrzeć uznanego prawnie związku z jednym partnerem.
Z jedną rzeczą w Twoim poście ochoczo się jednak zgadzam: jeśli ktoś zachoruje dlatego, że wiedząc o zagrożeniu zlekceważył je, nie powinien być leczony za moje podatki. Zasada ta powinna obowiązywać nie tylko nadaktywnych seksualnie gejów, ale i chorujących na raka palaczy czy cierpiących na marskość wątroby alkoholików.
Dzięki za długi wywód, choć mam doń parę zastrzeżeń. Jako źródło podajesz badanie, w którym badano tylko homoseksualistów. Żeby cokolwiek o tym powiedzieć, trzebaby przebadać jeszcze heteroseksualistów.
W raporcie jest napisane:
„miejscami rekrutacji respondentów do badania były bary, dyskoteki, kluby karaoke, sauny, parki oraz ulice. Rekrutacja do badania dopuszczała również użycie metody kuli śniegowej, czyli wskazywanie kolejnych respondentów przez osoby, które juz wzięły udział w badaniu.”
Próba nie była w zaden sposób zrandomizowana. Badano w niej ludzi, którzy przebywali w miejscach, gdzie ludzie uprawiają seks (i znajomych takich ludzi), i wyszło , że ludzie ci uprawiają seks. Czy jeśli przebadamy tylko klientów agencji towarzyskich czy bywalców dyskotek, mamy prawo rozciągać nasze wnioski na wszystkich heteroseksualnych mężczyzn? Wyszłyby zapewne liczby dość podobne…
Zgodzę się, że prawdopodobnie statystyczny homoseksualista miał w życiu więcej partnerów, niż statystyczny heteroseksualista, dane te jednak wydają się brać przede wszystkim z różnic miedzy mężczyznami i kobietami w podejściu do seksu jako takiego. Badania psychologów ewolucyjnych (polecam dzieła Bussa) dawno pokazały, że mężczyźni bez względu na orientację seksualną, preferują większą zmienność i różnorodność niż kobiety. Niestety zwykle kobiety nie są aż tak skore np. do przypadkowego seksu, stąd też tylko geje mogą mieć po 350 partnerów…
Liczba partnerów to zresztą właściwie temat zastępczy: homoseksualiści w Polsce nie są dyskryminowani w ten sposób, że im się ogranicza dostęp do seksu (np. zakazując spółkowania w trzechsetnym partnerem), tylko w ten sposób, że im się nie pozwala zawrzeć uznanego prawnie związku z jednym partnerem.
Z jedną rzeczą w Twoim poście ochoczo się jednak zgadzam: jeśli ktoś zachoruje dlatego, że wiedząc o zagrożeniu zlekceważył je, nie powinien być leczony za moje podatki. Zasada ta powinna obowiązywać nie tylko nadaktywnych seksualnie gejów, ale i chorujących na raka palaczy czy cierpiących na marskość wątroby alkoholików.
LOL koles kim ty w ogole jestes?
Jakies wynurzenia na necie – zupenie nie wiedziec po co i komu to potrzebne, ale coz… i tacy moga byc internautami
A ty to niby jestes kto? Gall Anonim? Konfucjusz? :))
Ale oszołom!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!1
„Komentarzy zwykle nie kasuję (poza wyjątkowo obciachowymi, nie tyle zresztą dla mnie, ile dla autorów), zatem i Twój, abmi, pozostawiam, aczkolwiek również, podobnie jak tuje, jestem pod wrażeniem nagromadzonych w jednym długim akapicie absurdów i idiotyzmów.”
Ciekaw jestem czy jestes pod wrazeniem czy po prostu nie wiesz co powiedziec, bo tylko i wylacznie w tym najgorszym wypadku sa rowne Twoim.
„Co do argumentów z 16 i 14-latkami, spieszę donieść, że z badań psychologii ewolucyjnej wynika że każdy hetero jest potencjalnym pedofilem w tym samym stopniu, co homo.”
wiesz, ciezko sie rozmawia z ludzmi ktorzy na wszystko maja odpowiedz zaczerpnieta z jakis tam badan…. tymbardziej jezeli jeszcze slepo w nie wierza… w stanach byli naukowcy ktorzy na polecenie firm papierosowych wykazali ze palenie nie szkodzi… pozatym rodzaj Twojego rozumowania jakos do mnie nie trafia… od razu zrownanie wszytkich bo geny nas tak przygotowaly… nie wiem kto ma sie przez to lepiej poczuc, takie prawdziwe homo czy pedofil hetero… a w tych sprawach wiekszosci spoleczenstwa wystarcza taki „gut feeling” albo „czuje to w moczu” i wiedza ze choc patrzac sie na niejedna smarkule to niejedno mu do glowy przyjdze, lecz tego sie nie rusza bo sa granice normalnosci, przyzwoitosci etc.
„Kilkadziesiąt tysięcy lat wystarczyło, by strategia ta zdominowała męski genotyp (ze świecą dziś należy szukać faceta wolącego staruszki) i stała się podstawą męskich preferencji, bez względu na orientację seksualną.”
Koronny argument… niezle… nierozumiem dlaczego geny maja tutaj z czymkolwiek do czynienia… znam sie na nich troche wiec jakos ten twoj wywod, choc poparty przez jakies tam badania, jest dla mnie malo wiarygodny… nielubie jak ludzie (a czesto i samych ludzi, jak z czasem nie dorosna) traktuja swoj gatunej jak kazdych innych ssakow ktorzy nie maja wyboru i geny od nich tego „wymagaly”… bo to nie jest problem genow… jak widze 20-letnia zdrowa laske, to nie mysle od razu o zakladaniu rodziny tylko o tym ze chce ja zobaczy jeszcze raz… zamiast udawadniac uzywajac niewiadomo jakich eksperymentow, dlaczego lecimy na mlode dziewczyny, uwazam ze powinnes byc sam w stanie sobie na to odpowiedziec… podpowiem ci: bo sa takie fajne 😉
[krzysio28:]
„Koronny argument… niezle… nierozumiem dlaczego geny maja tutaj z czymkolwiek do czynienia… znam sie na nich troche”
Mogłbyś to jakoś rozwinąć? Co to znaczy, że znasz się na genach „troche”? A na czym znasz się bardziej? (Oczywiście darujmy sobie odpowiedzi w stylu „mam je w sobie, więc się znam”).
— jakby chciał ktoś pokonwersować 😛
kutwa! tyle się napisałem i gdzie to jest wszystko? takei gówno za przeproszeniem zostało… a czasu nie mam pisać jeszcze raz… proszę o skasowanie tego mojego postu wyżej i tego też… a jak wróce to coś napisze… z góry thx… pozdrawiam…
P.S.Nie dajmy się homofobom :D:D
Jeśli cytować dane statystyczne, to wypadałoby to zrobić w pełni przedstawiając cały obraz sytuacji. Jeśli przedstawia się tylko
dane w Niemczech nie mówiąc nic o reszcie Europy, to dokonuje się manipulacji. W całej Europie, droga kontaktów heteroseksualnych
dominuje i cały czas wzrasta od 7,6% w 1986 roku do ponad 42% w 2003 roku. W tym samym czasie zmnienił się odsetek zakażeń na
drodze homo- i biseksualnej (z 60% do 20%). Czy to oznacza według „70.230.73.20”, że musimy się bliżej przyjrzeć kontaktom
heteroseksualnym? A może ich zakazać, jako główne źródło zakażeń HIV? W Afryce nigdy droga kontaktów homoseksualnych nie odgrywała
żadnej roli, zdecydowana większość zakażeń następuje wśród osób heteroseksualnych. Co w związku z tym mamy robić? Potępiać tylko
heteroseksualnych Afrykańczyków, a może drogą analogii, którą stosujesz (geje w Niemczech = wszyscy geje na świecie) potępić
wszystkich heteroseksualistów?
Co do Afryki: w roku 2005 zaraziło się tam HIV ponad trzy miliony osób w przeważającej mierze na drodze heteroseksualnej, w roku 2004 w Europie Zachodniej zaraziło się tylko niecałe 6 tys. gejów. Droga homo/bi jest już dominująca tylko w 3 krajach (tylko w Niemczech z tendencją zwyżkową) na 20 krajów Europy Zachodniej objętych monitoringiem. Kiedyś była na pierwszym miejscu w prawie wszystkich z tych krajów.
Więcej na stronie: http://www.eurohiv.org
Co do stosowania prezerwatyw, tym razem przez osoby heteroseksualne. Też badanie TNS OBOP (bardzo ciekawe – polecam), też dla Krajowego Ośrodka ds. AIDS.
Wychodzi na to że wśród osób, które w ciągu ostatniego roku miały stosunek analny (niebagatelny
odsetek jak na Polaków, kto by się spodziewał):
72% nigdy nie używało prezerwatywy;
9,3% – bardzo rzadko;
9,3% – czasami;
3,1% – prawie za każdym razem;
2% – za każdym razem
Do obliczeń wziąłem tylko odpowiedzi twierdzące na pytanie, czy miały w ciągu ostatnich 12 miesięcy stosunek analny.
Przypomnę, że na podobne pytanie homo/bi (głównie osoby do 29 rż., z dużych miast, respondentów rekrutowano w klubach gejowskich) odpowiedzieli: nigdy: 14%, bardzo rzadko: 7%,
czasami:15%, prawie za każdym razem: 23%, za każdym razem: 32%.
Źródło: http://www.aids.gov.pl/?page=badania&act=res&id=14
strona 73
Słyszałaś może o raporcie Kinseya?? 25% ludzi
ma za sobą kontakty homoseksualne, większość przeżywa marzenia erotyczne z
udziałem osobników tej samej płci (ponad 90%)- Freud. Statystyka mówi, że to
wojujący heteroseksualizm jest mniejszością. Generalnie większość stanowią
biseksuliści, wiecej liczba stricte homoseksualnych osób jest większa niż
stricte heteroseksualnych. Grzechem stosunki analne (sodomia) i inne
homoseksualne (Ty zdaje się nie rozumiesz, że mogą istnieć inne) stało się to za
czasów rygorystycznego chrześcijaństwa (Średniowiecze, inkwizycja i
kontrreformacja), które ma problem z jakąkolwiek formą seksualności a nie tylko
z homoseksualizmem. Za czasów starożytnej Grecji i Rzymu stosunki takowe nikogo
nie dziwiły i nie wzbudzały niezdrowej sensacji a dzieci się jednak rodziły:)
Takie stosunki nie były tam wcale uważane za zboczenie!!! Takowe stosunki nie są
bowiem żadną dewiacją, jedynie inną formą zaspokajania popędu seksualnego.
Formą, która realizowana przez osoby dorosłe nikogo nie krzywdzi i nie powinna
nikomu przeszkadzać. No chyba, że kryptogejom i kryptolesbijkom. Ważne jest
także, że taka forma zapokajania seksualności jest równie naturalna, co
biseksualizm i heteroseksualizm. Nie chodzi mi tutaj o konsekwencje społeczne,
tylko o naturalność z punktu widzenia nauk przyrodniczych. Konsekwencje
społeczne mogą, w przypadku dużego nasilenia być niepokojące, choć przykład
tolerancyjnej Tajlandii, gdzie homoseksualiści, biseksualiści i transwestycie są
powszechnie akceptowani, tego nie potwierdza. Naturalna oznacza, że zgodne z
zachowaniami seksualnymi znanymi u zwierząt (celowo spłycam zagadnienie, gdzyż
to nie miejsce na długi elaborat) i mniej lub bardziej powszechnie
realizowanymi. stosunki homoseksualne są m.in. często spotykane u szympansów
(99,8% ludzkich genów) i szeregu innych zwierząt. Nie przeszkadza to trwać
populacji, nie przeszkadza w jej ustabilizowaniu i przetrwaniu. Jak już
wspomniałem najczęstszą formą seksualnośći jest mniej lub bardziej nasilony
biseksualizm. Zaspokajanie popędu z osobnikami tej samej płci stanowi swoisty
„wentyl bezpieczeństwa” zabezpieczając przed wszeliki wynaturzeniami płynacymi z
niezaspokojenia (np. gwałtami,które są powszechne u niektórych ssaków,
jakkolwiek będące naturalną czynnością są moralnie naganne i niepożadane).
Kwestię niezaspokojenia (celibat) wśród kleru i jego związek ze zboczeniami (np.
pedofilia) poruszył już wspaniały scholastyk średniowieczny bernard z clairvaux.
Czym innym jest uczyć dzieci, że społecznie najlepsze są związki
heteroseksualne (zagadnienie liczebości populacji) a co innego nazywać
homoseksualistów zboczeńcami. Jedynie niewielką część populacji ludzkiej stanowi
subpopulacja homoseksulistów (pozostających do śmierci w związku
homoseksulanym). Większość stanowią biseksualiści a najmniejsżą część
heteroseksualiści. Geny homoseksualistów są eliminowane z puli genowej populacji
ludzkiej, stąd teza, że istnienie homoseksualistów zagraża Państwu jest błędna,
nie tylko ze względów socjologicznych (ekperymentalnie dowiedzono tego w
Tajlandii), ale i genetycznych. Ponadto osoby homoseksualne w typowych
społecznościach współczesnych krajów Europy ukrywają swoje potrzeby i pozostają
do końca życia w stanie wolnym. Oznacza to, że ich wpływ na liczebość populacji
polaków jest znikomy, gdyż i tak nie spełniają funkcji prokreacyjnej, a jedynie
zaprzeczają swoim popędom. Pozdrawiam
[do tuje]
znam sie na nich troche, czyli troche na ich temat przeczytalem…
pozwole sobie jeszcze raz przytoczyc ten kawalek z ktorym sie nie zgadzam:
„Co do argumentów z 16 i 14-latkami, spieszę donieść, że z badań psychologii ewolucyjnej wynika, że każdy hetero jest potencjalnym pedofilem w tym samym stopniu, co homo. Geny zaszczepiły w mężczyznach preferencje młodości, gdyz im młodsza partnerka, tym więcej była w stanie urodzić naszemu praojcowi dzieci, nim nie zległa w połogu. Tym sposobem mężczyźni wolący młodsze kobiety zostawiali więcej dzieci, a co za tym idzie materiału genetycznego. Kilkadziesiąt tysięcy lat wystarczyło, by strategia ta zdominowała męski genotyp (ze świecą dziś należy szukać faceta wolącego staruszki) i stała się podstawą męskich preferencji, bez względu na orientację seksualną. ”
zgodze sie z Lysakowskim ze jest taki efekt, ale nie uwazam ze to wszystko jest wynikiem genow… tak, one sa odpowiedzialne za fenotyp, ale powiedzmy ze tylko ten fizyczny, a my przeciez takze mamy wybor i przyslowia typu „kazda zmora znajdzie swojego potwora”… dlatego kierujemy sie nie tylko wdziekami i wiekiem partnerki/-a ale takze cechami ich charakteru etc.
dlatego nie uwazam ze wolno tu mowic o potencjalnej pedofilii uzywajac do jej udowodnienia faktu ze wiekszosci mezczyzn ma genetycznie uwarunkowana predyspozycje do ciagot ku mlodszej lub duzo mlodszej partnerki… jedno rzadko prowadzi do drugiego, wiec brakuje typowej przyczyny i skutku… dlatego uzywanie takiej argumentacji moze jedynie prowadzic do relatywizowania problemu homoseksualizmu, i proby udowodnienia ze jest on tak samo normalny jak inne orjentacje… uwazam ze ludzie uzywajacy takich argumentow robia to tylko po to by uznac wszystkie orjetacje za normalne ( w kanadzie, jenym z przodownikow rownego traktowania wszyskiego, np. niedawno wyszlo prawo ktore mowi konkretnie ze nie wolno dyskryminowac ludzi ze wzgledu na ich orjentacje seksualna, i nie ma juz mowy ze chodzi o hetero czy homo, wiec zoo czy nekro takze??)
osobiscie watpie zeby kiedykolwiek ktos wykryl gen lub geny odpowiedzialne za orjentacje seksualna… bardziej podoba mi sie twierdzenie ze jest za nia odpowiedzialane wychowanie, szczegolnie relacje pomiedzy tato-syn czy mama-corka. akurat mam okazje znac paru gejow i jezeli sie przyjzysz im dokladniej, czyli ich poznasz i posluchasz co maja do powiedzenia na temat relacji w domach to jakos tak zawsze wypada ze nie rozumieli sie z ojcem (nie chodzi o przecietne klotnie) a przy okazji relacje z mama byly wyjatkowo czule… uwazam ze takie znieksztalcone relacje moga doprowadzic do sklonnosci homoseksualnych…
[do krzysio28]
Mnie się już nie chce prostować bzdur na temat zrównywania homoseksualzmu, pedofili, nekrofili i innych takich. Poczytaj o tym choćby na wikipedii (chyba, że masz pod ręką współczesne i aktualne podręczniki do psychologii, psychiatrii czy medycyny).
Nie chce mi się, bo nie płacą mi za prostowanie ścieżek ludzi, którzy pozostają odporni na współczesną naukę i medycynę, a Siłaczką nie jestem.
Na początek i zachętę dla Ciebie:
Podstawowe prawa genetyki behawioralnej to:
(Steven Pinker, „Tabularasa”)
1) Wszystkie ludzkie cechy behawioralne są dziedziczne
2) Wpływ dorastania w jednej rodzinie jest słabszy od wpływu genów
3) Znacznej części wariancji złożonych ludzkich cech behawioralnych nie tłumaczy anidziałanie genów, ani wpływ rodziny.
Teraz uwaga: wszystkie wyrazy w tych definicjach są ważne, to wbrew pozorom dość precyzyjne zdania.
Rozumiesz te prawa? Co przez nie rozumiesz?
Krzysio28, odpowiadam na razie na pierwszy post. Sorry, że tak późno, zapracowanie…
„wiesz, ciezko sie rozmawia z ludzmi ktorzy na wszystko maja odpowiedz zaczerpnieta z jakis tam badan…. tymbardziej jezeli jeszcze slepo w nie wierza…”
A z czego mam te odpowiedzi czerpać? Z tego, co im się wydaje? Czy z tego, w co wierzą, mimo że nie ma na to naukowych podstaw?
„w stanach byli naukowcy ktorzy na polecenie firm papierosowych wykazali ze palenie nie szkodzi…”
Jaki to ma związek z gejami? Genetycy nie pracują na zlecenie organizacji homoseksualnych.
„Koronny argument… niezle… nierozumiem dlaczego geny maja tutaj z czymkolwiek do czynienia… znam sie na nich troche wiec jakos ten twoj wywod, choc poparty przez jakies tam badania, jest dla mnie malo wiarygodny… nielubie jak ludzie (a czesto i samych ludzi, jak z czasem nie dorosna) traktuja swoj gatunej jak kazdych innych ssakow ktorzy nie maja wyboru i geny od nich tego „wymagaly”…”
Ludzie zawsze mają wybór, inaczej sądy byśmy musieli pozamykać. Nie można też mówić, że nasze geny czegoś od nas wymagają, do czegoś nas zmuszają. To właśnie one bowiem tworzą nasz temperament i charakter, one odpowiadają za naszą inteligencję. Jesteśmy właśnie tym, co zapisano w naszym DNA.
cdn.
Krzysio28, odpowiadam na razie na pierwszy post. Sorry, że tak późno, zapracowanie…
„wiesz, ciezko sie rozmawia z ludzmi ktorzy na wszystko maja odpowiedz zaczerpnieta z jakis tam badan…. tymbardziej jezeli jeszcze slepo w nie wierza…”
A z czego mam te odpowiedzi czerpać? Z tego, co im się wydaje? Czy z tego, w co wierzą, mimo że nie ma na to naukowych podstaw?
„w stanach byli naukowcy ktorzy na polecenie firm papierosowych wykazali ze palenie nie szkodzi…”
Jaki to ma związek z gejami? Genetycy nie pracują na zlecenie organizacji homoseksualnych.
„Koronny argument… niezle… nierozumiem dlaczego geny maja tutaj z czymkolwiek do czynienia… znam sie na nich troche wiec jakos ten twoj wywod, choc poparty przez jakies tam badania, jest dla mnie malo wiarygodny… nielubie jak ludzie (a czesto i samych ludzi, jak z czasem nie dorosna) traktuja swoj gatunej jak kazdych innych ssakow ktorzy nie maja wyboru i geny od nich tego „wymagaly”…”
Ludzie zawsze mają wybór, inaczej sądy byśmy musieli pozamykać. Nie można też mówić, że nasze geny czegoś od nas wymagają, do czegoś nas zmuszają. To właśnie one bowiem tworzą nasz temperament i charakter, one odpowiadają za naszą inteligencję. Jesteśmy właśnie tym, co zapisano w naszym DNA.
cdn.
„bo to nie jest problem genow… jak widze 20-letnia zdrowa laske, to nie mysle od razu o zakladaniu rodziny tylko o tym ze chce ja zobaczy jeszcze raz…”
Nie było w historii naszego gatunku nacisku ewolucyjnego na to, byśmy znali źródła swoich motywacji, wręcz przeciwnie, natura właśnie o to zadbała, byśmy z tego, dlaczego robimy pewne rzeczy, nie zdawali sobie sprawy. Kiedy coś Cię nagle oparzy, odsuniesz rękę automatycznie, widząc kształt przypominający węża też zastygamy szybko i dopiero po chwili włącza nam się refleksja. Zatem pewne rzeczy robimy szybciej i skuteczniej, kiedy nie zastanawiamy się, dlaczego je robimy. Jedną z tych rzeczy jest właśnie chęć kopulowania z atrakcyjnym osobnikiem przeciwnej (lub w przypadku homoseksualistów – tej samej płci), często zresztą przybierająca bardziej wysublimowane formy: ot, wzdychamy sobie, jaka ta nowa sekretarka szefa kompetentna, sublimując po prostu fakt, że nie możemy w tej chwili poznać jej bliżej. W sensie biblijnym.
To, że widząc atrakcyjną kobietę, nie myślisz o zakładaniu rodziny, jest dość normalne. Główną strategią ewolucyjną naszych męskich praprzodków było pójście w ilość partnerek, nie w siłę relacji, stąd faceci są mniej skłonni się angażować, częściej zdradzają, stanowią niemal 100 procent klientów prostytutek obu płci, mniej chętnie zakładają rodziny i mniej się angażują w wychowanie dzieci. Stąd normalne, że patrząc na atrakcyjną kobietę nie myśli facet o zakładaniu z nią rodziny, tylko o lizaniu jej nóg lub dotykaniu piersi (albo na odwrót, de gustibus…).
Poza tym geny nie musiały w historii naszego gatunku kodować w nas chęci posiadania dzieci, czy zakładania rodziny, by być przekazywanymi dalej. Wystarczy, że sprawiły, że lubimy seks. Reszta, przed epoką pigułek i prezerwatyw, załatwiała się sama.
„bo to nie jest problem genow… jak widze 20-letnia zdrowa laske, to nie mysle od razu o zakladaniu rodziny tylko o tym ze chce ja zobaczy jeszcze raz…”
Nie było w historii naszego gatunku nacisku ewolucyjnego na to, byśmy znali źródła swoich motywacji, wręcz przeciwnie, natura właśnie o to zadbała, byśmy z tego, dlaczego robimy pewne rzeczy, nie zdawali sobie sprawy. Kiedy coś Cię nagle oparzy, odsuniesz rękę automatycznie, widząc kształt przypominający węża też zastygamy szybko i dopiero po chwili włącza nam się refleksja. Zatem pewne rzeczy robimy szybciej i skuteczniej, kiedy nie zastanawiamy się, dlaczego je robimy. Jedną z tych rzeczy jest właśnie chęć kopulowania z atrakcyjnym osobnikiem przeciwnej (lub w przypadku homoseksualistów – tej samej płci), często zresztą przybierająca bardziej wysublimowane formy: ot, wzdychamy sobie, jaka ta nowa sekretarka szefa kompetentna, sublimując po prostu fakt, że nie możemy w tej chwili poznać jej bliżej. W sensie biblijnym.
To, że widząc atrakcyjną kobietę, nie myślisz o zakładaniu rodziny, jest dość normalne. Główną strategią ewolucyjną naszych męskich praprzodków było pójście w ilość partnerek, nie w siłę relacji, stąd faceci są mniej skłonni się angażować, częściej zdradzają, stanowią niemal 100 procent klientów prostytutek obu płci, mniej chętnie zakładają rodziny i mniej się angażują w wychowanie dzieci. Stąd normalne, że patrząc na atrakcyjną kobietę nie myśli facet o zakładaniu z nią rodziny, tylko o lizaniu jej nóg lub dotykaniu piersi (albo na odwrót, de gustibus…).
Poza tym geny nie musiały w historii naszego gatunku kodować w nas chęci posiadania dzieci, czy zakładania rodziny, by być przekazywanymi dalej. Wystarczy, że sprawiły, że lubimy seks. Reszta, przed epoką pigułek i prezerwatyw, załatwiała się sama.
i końcówka:
„zamiast udawadniac uzywajac niewiadomo jakich eksperymentow, dlaczego lecimy na mlode dziewczyny, uwazam ze powinnes byc sam w stanie sobie na to odpowiedziec… podpowiem ci: bo sa takie fajne ;)”
Tylko że badacz rasowy nie może poprzestać na tym zdaniu. Musi sobie odpowiedzieć: co w moim mózgu sprawia, że ta laska taka fajna? Dlaczego to właśnie ona podoba się mężczyznom?
Tu odpowiedź jest dosyć prosta i brzmi: bo np. jej wygląd komunikuje młodość (gładka skóra, brak zmarszczek, regularne rysy), zdrowie (symetria ciała i twarzy, pełne uzębienie, brak wrzodów i wyprysków) i płodność (figura, odpowiednia proporcja talia-biodra). Pod każdą szerokością geograficzną to właśnie – jak wynika z badań Bussa – podoba się mężczyznom. Tzn. widok kobiety o takich właśnie cechach uwalnia w wiekszości męskich mózgów takie dawki dopaminy, że nierzadko tracą oni kontrolę nad własnym zachowaniem.
Innego sensownego wyjaśnienia, niż to – biologiczno-chemiczne – nie ma. Każde konkurencyjne odwołuje się do bytów takich jak Bóg czy kultura, bytów, których, w przeciwieństwie do bodźców wizualnych, zachowań czy neuroprzekaźników, nie jesteśmy w stanie ani obserwować, ani badać.
Czytam dalej. Jak mnie nie zmuli, odpowiem na resztę…
i końcówka:
„zamiast udawadniac uzywajac niewiadomo jakich eksperymentow, dlaczego lecimy na mlode dziewczyny, uwazam ze powinnes byc sam w stanie sobie na to odpowiedziec… podpowiem ci: bo sa takie fajne ;)”
Tylko że badacz rasowy nie może poprzestać na tym zdaniu. Musi sobie odpowiedzieć: co w moim mózgu sprawia, że ta laska taka fajna? Dlaczego to właśnie ona podoba się mężczyznom?
Tu odpowiedź jest dosyć prosta i brzmi: bo np. jej wygląd komunikuje młodość (gładka skóra, brak zmarszczek, regularne rysy), zdrowie (symetria ciała i twarzy, pełne uzębienie, brak wrzodów i wyprysków) i płodność (figura, odpowiednia proporcja talia-biodra). Pod każdą szerokością geograficzną to właśnie – jak wynika z badań Bussa – podoba się mężczyznom. Tzn. widok kobiety o takich właśnie cechach uwalnia w wiekszości męskich mózgów takie dawki dopaminy, że nierzadko tracą oni kontrolę nad własnym zachowaniem.
Innego sensownego wyjaśnienia, niż to – biologiczno-chemiczne – nie ma. Każde konkurencyjne odwołuje się do bytów takich jak Bóg czy kultura, bytów, których, w przeciwieństwie do bodźców wizualnych, zachowań czy neuroprzekaźników, nie jesteśmy w stanie ani obserwować, ani badać.
Czytam dalej. Jak mnie nie zmuli, odpowiem na resztę…
Teraz uwaga do twego drugiego, krzysio28, postu:
„bardziej podoba mi sie twierdzenie ze jest za nia odpowiedzialane wychowanie, szczegolnie relacje pomiedzy tato-syn czy mama-corka. akurat mam okazje znac paru gejow i jezeli sie przyjzysz im dokladniej, czyli ich poznasz i posluchasz co maja do powiedzenia na temat relacji w domach to jakos tak zawsze wypada ze nie rozumieli sie z ojcem (nie chodzi o przecietne klotnie) a przy okazji relacje z mama byly wyjatkowo czule… uwazam ze takie znieksztalcone relacje moga doprowadzic do sklonnosci homoseksualnych…”
Oczywiście, łatwo przytoczyć takie przykłady, równie łatwo przytoczyć jednak i kontrprzykłady: większość młodych mężczyzn ma konflikty z ojcami, mimo to nie wyrastają na gejów. Zrób ankietę wśród heteroseksualnych znajomych, ilu z nich miało bliskie relacje z matką, otrzymasz zapewne również imponującą liczbę. Gdyby zresztą tak było, jak piszesz (tzn. gdyby homoseksualizm był skutkiem posiadania czułej matki), najlepszą metodą sprawienia, żeby dziecko miało heteroseksualną orientację, byłoby oddanie go do adopcji dwom gejom…
Badacz z prawdziwego zdarzenia mógłby też spytać, czy np. geje przez sam fakt, że rodzą się z inaczej reagującymi mózgami, nie lgną w dzieciństwie do matek, albo czy np. już dorośli nie mają aby mniejszych oporów przed opowiadaniem o swoich z nimi relacjach…
Podsumowując: z różnorakich badań (chętnym polecam przystępnie napisane „Geny a charakter” Hamera i Copelanda, oraz „Mózg i płeć” Debory Blum) wynika, że wpływ „kultury” tudzież „środowiska rodzinnego” (w przeciwieństwie do „środowiska rówieśniczego”, które nas rzeczywiście w pewnym stopniu kształtuje) na cechy naszego charakteru, czy nasze potrzeby seksualne, jest szczątkowy, jeśli nie żaden. Nie ma znaczenia, że chcielibyśmy, by było inaczej – tak po prostu jest.
Teraz uwaga do twego drugiego, krzysio28, postu:
„bardziej podoba mi sie twierdzenie ze jest za nia odpowiedzialane wychowanie, szczegolnie relacje pomiedzy tato-syn czy mama-corka. akurat mam okazje znac paru gejow i jezeli sie przyjzysz im dokladniej, czyli ich poznasz i posluchasz co maja do powiedzenia na temat relacji w domach to jakos tak zawsze wypada ze nie rozumieli sie z ojcem (nie chodzi o przecietne klotnie) a przy okazji relacje z mama byly wyjatkowo czule… uwazam ze takie znieksztalcone relacje moga doprowadzic do sklonnosci homoseksualnych…”
Oczywiście, łatwo przytoczyć takie przykłady, równie łatwo przytoczyć jednak i kontrprzykłady: większość młodych mężczyzn ma konflikty z ojcami, mimo to nie wyrastają na gejów. Zrób ankietę wśród heteroseksualnych znajomych, ilu z nich miało bliskie relacje z matką, otrzymasz zapewne również imponującą liczbę. Gdyby zresztą tak było, jak piszesz (tzn. gdyby homoseksualizm był skutkiem posiadania czułej matki), najlepszą metodą sprawienia, żeby dziecko miało heteroseksualną orientację, byłoby oddanie go do adopcji dwom gejom…
Badacz z prawdziwego zdarzenia mógłby też spytać, czy np. geje przez sam fakt, że rodzą się z inaczej reagującymi mózgami, nie lgną w dzieciństwie do matek, albo czy np. już dorośli nie mają aby mniejszych oporów przed opowiadaniem o swoich z nimi relacjach…
Podsumowując: z różnorakich badań (chętnym polecam przystępnie napisane „Geny a charakter” Hamera i Copelanda, oraz „Mózg i płeć” Debory Blum) wynika, że wpływ „kultury” tudzież „środowiska rodzinnego” (w przeciwieństwie do „środowiska rówieśniczego”, które nas rzeczywiście w pewnym stopniu kształtuje) na cechy naszego charakteru, czy nasze potrzeby seksualne, jest szczątkowy, jeśli nie żaden. Nie ma znaczenia, że chcielibyśmy, by było inaczej – tak po prostu jest.
Fajny opis idealnej kobiety. Wrażenie robią zwłaszcza wrzody i wypryski.
do tomka:
„Podsumowując: z różnorakich badań (chętnym polecam przystępnie napisane „Geny a charakter” Hamera i Copelanda, oraz „Mózg i płeć” Debory Blum) wynika, że wpływ „kultury” tudzież „środowiska rodzinnego” (w przeciwieństwie do „środowiska rówieśniczego”, które nas rzeczywiście w pewnym stopniu kształtuje) na cechy naszego charakteru, czy nasze potrzeby seksualne, jest szczątkowy, jeśli nie żaden. Nie ma znaczenia, że chcielibyśmy, by było inaczej – tak po prostu jest.”
czyli uwazasz ze nic sie od swoich rodzicow nie nauczyles… ciekawe dlaczego dzieci nasladuja swoich rodzicow gdy dorastaja? Przeciez napewno sam w swoim otoczeniu nieraz miales okazje zauwazyc ze dziecko zachowuje sie podobnie do rodzica… moze nie…
do tomka:
„Badacz z prawdziwego zdarzenia mógłby też spytać, czy np. geje przez sam fakt, że rodzą się z inaczej reagującymi mózgami, nie lgną w dzieciństwie do matek, albo czy np. już dorośli nie mają aby mniejszych oporów przed opowiadaniem o swoich z nimi relacjach…”
jeszcze inny badacz moglby zrobic bardziej rzetelna ankiete na temat relacji homoseksualisty i jego rodzicow… niestety w dzisiejszym politycznie poprawnym swiecie pewnych pytan juz nie wolno zadawac. do momentu az homoseksualizm zostal zniesiony z listy chorob psychiczny bylo przeprowadzonych pare takich badan. (z gory mowie ze nie jestem w stanie podac zrodla, ale byly to badania przeprowadzone w stanach w 70tych latach. zainteresowani napewno dotra, ja tez jak bede mial wiecej czasu :)) zauwazyli ze zachowanie homoseksualne jest powodowane przez: ojca ktory traktuje syna jako konkurenta do matki, lub ojca ktory odpycha swojego syna (przewaznie jest alkoholikiem lub innym nalogowcem, kieruje sie wstydem, czesto reaguje agresywnie na milosc dziecka). dlatego czesto jest lepiej gdyby ojca wogole nie bylo… byla tam tez mowa o matce ktora przez chec rekompensaty dla syna stara sie nadrobic czuloscia… podane sa rowiez dwa okresy w zyciu mlodego chlopca kiedy sie kreuje jego seksulana orjentacja (wczesne dziecinstwo 3-5 roku zycia i jezeli dobrze pamietam 10-13 roku). wedlug ich spostrzezen jest to okres gdy mlody chlopak bardzo potrzebuje silnego modelu ojca… a jezeli tego nie ma, a w dodatku dziecko jest odpychane przez ojca (dla dziecka oczywiscie z niezrozumialych powodow) jest duza szansa na wykreowanie sie pociagu do mezczyzn…
Nieprawda, uważam, że się wiele od rodziców nauczyłem. Nauczyli mnie mówić, czytać, pisać, jeździć na rowerze i wykonywać wiele innych sensownych rzeczy.
Chodzi mi o to, że jeśli zawdzięczam im np. poziom inteligencji lub cechy charakteru, to dlatego, że je po nich odziedziczyłem. Powtórzę raz jeszcze – wiele razy replikowane badania wskazują, że dzieci są zawsze tak samo podobne do rodziców biologicznych, bez względu na to, czy są wychowywani przez tych rodziców, czy przez ludzi obcych. Nie znaczy to, że rodzice nie są w stanie kształtować swych dzieci – gdyby np. trzymali dziecko w ciemnej komórce albo katowali, byliby je w stanie porzadnie upośledzić – tylko że w optymalnych warunkach (które ci rodzice zwykle pociechom swym zapewniają) dziecko rozwija się zgodnie z programem swego DNA, a nie z tym, co próbują mu wpoić.
Tyle o temperamencie. Wyznawane wartości, modę, styl bycia i język bierzemy tymczasem od rówieśników: nabywamy je w grupach, w których przebywamy w młodości. Pokazują to badania choćby nad językiem: ludzie przez całe życie mówią nie tak, jak mówili do nich rodzice (chyba że rozmawiają z rodzicami w domu), tylko tak, jak rozmawiali z kolegami z podwórka, ławki szkolnej, internatu, uniwersytetu czy z pracy (analogicznie jest zresztą z modami – te też przejmujemy od rówieśników), dlatego zresztą młodzi Polacy w USA tak szybko wyzbywają się polszczyzny w drugim pokoleniu.
Nieprawda, uważam, że się wiele od rodziców nauczyłem. Nauczyli mnie mówić, czytać, pisać, jeździć na rowerze i wykonywać wiele innych sensownych rzeczy.
Chodzi mi o to, że jeśli zawdzięczam im np. poziom inteligencji lub cechy charakteru, to dlatego, że je po nich odziedziczyłem. Powtórzę raz jeszcze – wiele razy replikowane badania wskazują, że dzieci są zawsze tak samo podobne do rodziców biologicznych, bez względu na to, czy są wychowywani przez tych rodziców, czy przez ludzi obcych. Nie znaczy to, że rodzice nie są w stanie kształtować swych dzieci – gdyby np. trzymali dziecko w ciemnej komórce albo katowali, byliby je w stanie porzadnie upośledzić – tylko że w optymalnych warunkach (które ci rodzice zwykle pociechom swym zapewniają) dziecko rozwija się zgodnie z programem swego DNA, a nie z tym, co próbują mu wpoić.
Tyle o temperamencie. Wyznawane wartości, modę, styl bycia i język bierzemy tymczasem od rówieśników: nabywamy je w grupach, w których przebywamy w młodości. Pokazują to badania choćby nad językiem: ludzie przez całe życie mówią nie tak, jak mówili do nich rodzice (chyba że rozmawiają z rodzicami w domu), tylko tak, jak rozmawiali z kolegami z podwórka, ławki szkolnej, internatu, uniwersytetu czy z pracy (analogicznie jest zresztą z modami – te też przejmujemy od rówieśników), dlatego zresztą młodzi Polacy w USA tak szybko wyzbywają się polszczyzny w drugim pokoleniu.
do tuje:
1) Wszystkie ludzkie cechy behawioralne są dziedziczne
2) Wpływ dorastania w jednej rodzinie jest słabszy od wpływu genów
3) Znacznej części wariancji złożonych ludzkich cech behawioralnych nie tłumaczy anidziałanie genów, ani wpływ rodziny.
czyli wedlug #1 geje powinni plodzic wiecej gejow a lesbijki (ktorym napewno bedzie latwiej) cale mnostwo lesbijek… ponoc jeden z panow cytowanych wyzej przez Tomka znalazl taki homoseksualny gen… pozyjemy zobaczymy
#2. smiem watpic.. no chyba ze chodzi o prawdopodobienstwo odziedziczenia koloru oczu lub jakiejs rzadkiej choroby
#3. wiec jeszcze dlugo droga przed nami… oczywiscie mozemy sobie pogawedzic
akurat przeczytalem pare recenzji na temat tej ksiazki i napewno do niej zagladne…oboje zdajemy sobie sprawe ze po drugiej stronie barykady w wojnie nature vs. nurture sa takze naukowcy ktorzy dowodza cos kompletnie przeciwnego…
do tuje i tomka:
to moze ja tez polece pewna lekture:
„Wyjść na prostą – jak uzdrowić homoseksualizm?”
Richard Cohen – byly homoseksualista… wiec mam wrazenie ze wie o czym mowi… oczywiscie niejeden juz mu zarzucil ze sie oklamuje… ciekawe ze tak duzo ludzi wie lepiej od niego jak on sam sie czuje…
Nie do mnie, ale odpowiem, skoro już tu jestem.
1. „geje powinni plodzic wiecej gejow a lesbijki (ktorym napewno bedzie latwiej) cale mnostwo lesbijek… ponoc jeden z panow cytowanych wyzej przez Tomka znalazl taki homoseksualny gen… pozyjemy zobaczymy”
Skoro tak wiele wiesz o genach, pewnie słyszałeś również o genach dominujących, recesywnych etc. i całym dziedziczeniu mendlowskim. Przyjmuje się, że homoseksualizm bierze się raczej z interakcji genów, niż z jednego genu.
Gej nie spłodzi geja, a przynajmniej nie przekaże mu swoich genów na gejostwo w pierwszym pokoleniu, przede wszystkim dlatego wszystkie geny podejrzewane o wywoływanie homoseksualizmu zlokalizowano w chromosomie X, co oznacza, że można je dostać tylko od matki. Jeśli zachodzi tu jakaś intarakcja, to między genami ze strony matki matki i ojca matki.
2. To wątp sobie. W równie nieintuicyjną teorię Kopernika też ludzie wątpili.
3. Nie, wcale niedługa, bo wiemy, co oprócz wpływu rodziny te cechy tłumaczy: chodzi właśnie o wspomniane przeze mnie już dziś srodowisko rówieśnicze oraz… o czynniki losowe.
Nie do mnie, ale odpowiem, skoro już tu jestem.
1. „geje powinni plodzic wiecej gejow a lesbijki (ktorym napewno bedzie latwiej) cale mnostwo lesbijek… ponoc jeden z panow cytowanych wyzej przez Tomka znalazl taki homoseksualny gen… pozyjemy zobaczymy”
Skoro tak wiele wiesz o genach, pewnie słyszałeś również o genach dominujących, recesywnych etc. i całym dziedziczeniu mendlowskim. Przyjmuje się, że homoseksualizm bierze się raczej z interakcji genów, niż z jednego genu.
Gej nie spłodzi geja, a przynajmniej nie przekaże mu swoich genów na gejostwo w pierwszym pokoleniu, przede wszystkim dlatego wszystkie geny podejrzewane o wywoływanie homoseksualizmu zlokalizowano w chromosomie X, co oznacza, że można je dostać tylko od matki. Jeśli zachodzi tu jakaś intarakcja, to między genami ze strony matki matki i ojca matki.
2. To wątp sobie. W równie nieintuicyjną teorię Kopernika też ludzie wątpili.
3. Nie, wcale niedługa, bo wiemy, co oprócz wpływu rodziny te cechy tłumaczy: chodzi właśnie o wspomniane przeze mnie już dziś srodowisko rówieśnicze oraz… o czynniki losowe.
[do krzysio28]
I co z tego, że Rysia „uzdrowiło”? Jakoś tak się dziwnie składa, że w Polsce lekarze o ile nie są fundamentalistami katolickimi NIE CHCĄ – ODMAWIAJĄ „leczyć” z homoseksualizmu. Uważasz, że może są zastraszeni? Albo się wstydzą „leczyć”, albo może lobby homoseksualne postarało się o usunięcie z ich podręczników akademickich jakichś rozdziałów o leczeniu homoseksualizmu i teraz nie wiedzą jak to mieliby „uleczyć”?
No bo tak: prądem nie można, psychoterapia nie działa, religia jest bezsilna (skoro słyszałeś o Cohenie, to pewnie też słyszałeś o tej polskiej grupie katolickiej, której góóóóóru tak się „wyleczył” pod wpływem katolickiej terapii, że molestował seksualnie swoich podopiecznych? Też pewnie naczytał się Cohena…)
Łysakowski odpowiadając na Twoje posty próbował Ci również wyjaśnić te trzy podstawy genetyki behawioralnej. Z Twojego poprzedniego postu wynika, że chyba jednak nieskutecznie, co niekoniecznie jest jego winą.
Ależ nie wątpię, ze istnieją byli homoseksualiści, tak jak czasami istnieja nawet byli byli homoseksualiści i byli heteroseksualiści. Tylko normalni badacze wrzucają wszystkie podobne zjawiska do worka z etykietką „biseksualizm” i nie zawracają sobie więcej tym głowy.
Ależ nie wątpię, ze istnieją byli homoseksualiści, tak jak czasami istnieja nawet byli byli homoseksualiści i byli heteroseksualiści. Tylko normalni badacze wrzucają wszystkie podobne zjawiska do worka z etykietką „biseksualizm” i nie zawracają sobie więcej tym głowy.
dobrze… mozemy uzgodnic ze sie nie zgodzimy…
do tuje: czy mozna (albo czy wolno) sie nie zgadzac z podstawami genetyki behawioralnej? tymbardziej jezeli prowadza do wnioskow przez was prezentowanych z ktorymi ja sie nie zgadzam??
do tomka i tuje: Kopernikowski argument dziala tak samo dobrze w druga strone… czyli moze sie okazac ze teorje przez was prezentowane moga z czasem sie okazac nieprawdziwe
do tomka : a dlaczego wrzucaja do worka zamiast sie nimi konkretnie zajac??? taki sam problem jak te inne
Masz jeszcze bardzo szeroki wachlarz modeli i teorii naukowych (oczywiście badanych doświadczalnie, bo tylko o takich rozmawiamy), z którymi się możesz nie zgadzać. Proponuję na początku nie zgadzać się z mechaniką kwantową (trudna i niezrozumiała dla 99% ludzi sprawa) – nie zgadzać się będzie łatwo, potem preskocz sobie ze swoim niezgadzaniem na np. teorię ewolucji, albo np. medycynę (niektóre metody terapeutyczne są tak sprzeczne z 'chłopskim rozumem’, że znów będzie Ci łatwo, itd., itd.
Wolno Ci nie zgadzać się, że hej. Tylko mam prośbę: nie pisz już więcej, że na genach znasz się 'troche’. Bardziej zresztą też nie.
I jeszcze jedno: zanim zaczniesz czytać Pinkera (co sugerowałeś wcześniej), zacznij od Poppera. Przyda Ci się bardziej.
„dlaczego wrzucaja do worka zamiast sie nimi konkretnie zajac??? taki sam problem jak te inne”
Ano dlatego, że wbrew temu, co piszesz, ani biseksualizm, ani homoseksualizm nie jest dziś dla szanujących się naukowców problemem.
„dlaczego wrzucaja do worka zamiast sie nimi konkretnie zajac??? taki sam problem jak te inne”
Ano dlatego, że wbrew temu, co piszesz, ani biseksualizm, ani homoseksualizm nie jest dziś dla szanujących się naukowców problemem.
do tuje:
wiedzialem ze sie tak skonczy… i po co te nerwy… ci wielce oswieceni miedzy nami chlopami zawsze uwazaja ze bez nich to ten swiat by po prostu nie mogl istniec… no i oczywiscie uwazaja ze ich obowiazkiem jest tych wszystkich matolow 'nauczyc’ wlasciwego porzadku… ale… przeciez nie ja Ciebie bede pouczal…
pozatym dziwi mnie ze sugerujesz ze sie nie zgadzam z prawami natury… jak Ci brakuje argumentow to mozna nic nie powiedziec, a nie cos tam sobie insynuowac…
do tomka:
co dla ciebie znaczy szanujacy sie naukowiec???
Chciałeś ze mną rozmawiać: proszę bardzo, zasugerowałem Ci, żebyś zastanowił się więc nad kilkoma podstawowymi (co nie znaczy bardzo trudnymi) rzeczami dotyczącymi genetyki naszych zachowań. Nie zrobiłeś tego, chociaż Łysakowski próbował Ci to tłumaczć w swoich dużych postach). Miast tego przywołałeś znanego szarlatana niejakigo Cohena – proszę bardzo. Łysakowski znów w przystepnych slowach wytłumaczył Ci gdzie się mylisz. Lekarza leczącego homoseksualizm nie zdewociałego do końca też nie potrafisz wskazać.
Ja nikogo nie chcę niczego nauczyć, ale na pewno nie mogę poświęcać swojego czasu w przypadku, gdy ktoś NIE CHCE zapoznać się ze stanem aktualnej wiedzy i jako jej „przeciwwagę” podsuwa mi katolickich szarlatanów.
Wybacz, ale ja nie jestem tak cierpliwy jak Łysakowski. Męcz jego.
Ciao.
„Lekarza leczącego homoseksualizm nie zdewociałego do końca też nie potrafisz wskazać.”
niedawno gdzies czytalem ze w holenderskich centrach zajmujacych sie leczeniem homoseksualistow maja bardzo dobre wyniki… a wiec zajmuja sie tym nie tylko katoliccy szarlatani…
pozatym mowiac ze: „co nie znaczy bardzo trudnymi” znowu sugerujesz mi ze nie wiem czegos co powinienem… zabawny jestes…
ciao
Pytanie tylko, po co w ogóle leczyć homoseksualizm? Żeby zrobić przyjemność Wierzejskiemu, potwierdzając mu, że geje to tchórze?
Zwłaszcza, że przecież nie leczymy z innych cech wrodzonych, takich jak leworęczność.
do –> literaturoznawczyni.
O wypraszam sobie, ja z mojej leworęcznosci jestem bardziej niż zadowolony 😉
Do –> Tuje
Penetracja betonu umysłowego za pomocą słów jest z definicji skazana na niepowodzenie (komentarz do dyskusji z niejakim krzysio28 [trochę zna geny] ROTFL 😉 )
Do –> Autora
„Nie znaczy to, że rodzice nie są w stanie kształtować swych dzieci – gdyby np. trzymali dziecko w ciemnej komórce albo katowali, byliby je w stanie porzadnie upośledzić – tylko że w optymalnych warunkach (które ci rodzice zwykle pociechom swym zapewniają) dziecko rozwija się zgodnie z programem swego DNA, a nie z tym, co próbują mu wpoić.”
Generalnie zgoda nie mniej … siostry Polgar ? (to tak aby troche pojątrzyć ;-)….)
Panie Łysakowski, lubię Pana. 😉
„…lubię Pana. ;-)” Panie Sulku…hihihi. Mialam nadzieje, ze cos dodam ale wszystko powiedziane. Tomku, swietna dyskusja jak zawsze. Dziekuje!
Ja też dziękuję, choć sądzę, że wiele jeszcze w tej całej materii zostało do powiedzenia. Zwłaszcza wziąwszy pod uwagę dzisiejsze wypadki: z jednej strony zgoda na Paradę Równości, z drugiej – zapowiedź inwigilacji organizacji homoseksualistów.
Ja też dziękuję, choć sądzę, że wiele jeszcze w tej całej materii zostało do powiedzenia. Zwłaszcza wziąwszy pod uwagę dzisiejsze wypadki: z jednej strony zgoda na Paradę Równości, z drugiej – zapowiedź inwigilacji organizacji homoseksualistów.