Jak każdy naród, także Polacy lubią, by do nich (i o nich!) mówić pieszczotliwie, co często wykorzystują politycy. Niejednemu czułe słówka wręcz cisną się na usta, gdy tylko stanie na trybunie lub zobaczy dziennikarza bądź inny przyrząd, który może zarejestrować jego słowa. Żaden polityk nie przebije jednak na tym polu prezydenta Lecha Kaczyńskiego, wielkiego gentlemana zaprawionego w najbardziej subtelnych komplementach. Ów mąż stanu, który jeszcze przed wyborem na najwyższy w Polsce urząd potrafił czule zwrócić się do potencjalnego wyborcy słowami, które do dziś służą za nazwę portalu grupującego wielbicieli jego elokwencji, troszkę wszak ostatnio wypadł z obiegu, przygnieciony obowiązkami głowy państwa. Nic dziwnego, że sztabowcy dramatycznie kombinowali nad wydarzeniem, dzięki któremu naród przypomniałby sobie o oratorskich talentach najjaśniej panującego, i to – w miarę możliwości – w sposób jak najbardziej spektakularny. Kombinowali, kombinowali – i wykombinowali.
Pomysł był równie prosty, co genialny: prezydent miał pójść w neosemantykę. Nie od dziś i nie tylko ze słowników Bartka Chacińskiego wiadomo, że młodzi Polacy płci męskiej pieszczotliwie nazywają młode Polki (płci żeńskiej, a jakże) foczkami i świniami (tudzież – rzadziej – suczkami, lochami i kałamarnicami). Lech Kaczyński miał oficjalnie wprowadzić do języka polskiego kolejne odzwierzęce określenie kobiety, co miało mu zapewnić jeszcze większą popularność wśród dzieci i młodzieży IV RP.
Pozostało tylko wybrać słowo. Po wielu burzliwych debatach odrzucono propozycje makolągwy, liszki i gżegżółki, i zdecydowano się na znacznie mniej neutralną małpę (według nieoficjalnych przecieków zaważyła tu świeża pamięć gorąco przyjętych na świecie wystąpień europosła Giertycha przeciw herezjom Darwina). By sprawę maksymalnie nagłośnić, postanowiono, że premiera nowego neosemantyzmu nastąpi w Brukseli, na konferencji prasowej po szczycie szefów państw Unii Europejskiej.
I udało się! Prezydent – jak zwykle – nie zawiódł. Nazwał dziennikarkę „Małpą w czerwonym”.
Bohaterskie, podziwiane przez większość Polaków wystąpienie Prezydenta odniosło skutek, jakiego mało kto się spodziewał. Doprowadziło bowiem do 1) rewolucji w języku: małpa z dnia na dzień stała się symbolem sympatii, przebojowości i kobiecości; 2) rewolucji w preferencjach politycznych: tego samego dnia PiS – po raz pierwszy od 9 miesięcy – wysunął się w sondażach przed Platformę.
Aż strach myśleć, co by się stało, gdyby Lech Kaczyński nazwał dziennikarkę jeszcze bardziej pieszczotliwie. Na przykład kaczuszką.
Od pewnego czasu można zaobserwować tutaj przerost formy nad treścią.
Ale jak zwykle kpiarsko…
Dlaczego małpka całuje kaczuszkę w zadek?
Bo małpka jest templariuszowska, ot tak z przyzwyczajenia… Zrzuciła czerwone dla niepoznaki i kombinuje, jak tu pytaniem zajść prezydenta od tylca…
Barokowo, ale świetnie! Szacunek!
Pan profesor Prezydent poszedł był raczej w paleosemantykę( jeśli coś takiego istnieje).Jako znawca prawa pracy spotkał sie zapewne z problemami najstarszej grupy zawodowej świata( to nie celnicy!)zapoznając się też zapewne jak na przestrzeni wieków zmieniały się określenia kobiet parających się tą profesją:
Począwszy od XVI, a skończywszy na XVIII wieku, w żadnym z tekstów źródłowych nie pada słowo „prostytutka”. Po prostu takiego pojęcia nie znano, a nierządnicę określano następująco: dziewka wszeteczna, nierządna białogłowa, kobieta nierządna, kortezanka (stąd zapewne później kurtyzana),>> małpa
Errata
Ucielo kawalek tekstu
Tak gruntownie wykształcony człowiek jak pan Prezydent zapewne musiał wiedzieć co mówi,nawet prywatnie…
Jestem trochę zdziwiony zachowaniem pana K. bo to w jego interesie owa dziennikarka popełniła w 1993 r- wraz z Pawłem Rabiejem -wielkopomne dzieło „Kim pan jest,panie Wachowski?”.Dziełko przedstawiające ówczesnego największego wroga Braci Mniejszych (naturalnie oprócz Wałęsy)jako ciemną kreaturę,agenta PRL-owskich służb itp.
I tu nagle po 13-tu latach taka czarna niewdzięczność…
Nie dość,że … to jeszcze CZERWONA!
A fuj!
Fuj, faktycznie: CZERWONA!
Na pewno komunistka.
Bo w TVNie to tylko komuniści: Walter, Subotic, Kwasniewskie.
Co by nie mówić Panowie K. odcisnęli swoje piętno na polskiej scenie politycznej – zdemolowali ją na tyle, że będziemy musieli ją odbudowywac przez lata – nie mam tu nawet na myśli języka czy systematycznego 'zawłaszczania państwa’, co ma posłużyć 'rozbicu układu’. Raczej stworzenia klimatu ciągłego konfliktu, który raz wprowadzony trudno będzie wyplenić. Co gorsza, wszystkie strony zdają się w lubością brać udział w tej wojnie – PO wcale nie zachowuje sie inaczej – np. mocno mnie zaskoczył awanturnicki ton Pitery ostatnimi czasy.
A tymczasem frekfencja.. wzrosła. Widać Polacy lubią polityczne reality show pt. 'Publiczne mordobicie’ – stara recepta 'igrzysk i wódki’ widać się nadal sprawdza. Nawet już tej wódki nie potrzeba.
Pan Prezydent, otoczony w domu i w pracy pięknymi kobietami, przyzwyczaił się do odzwierzęcych zdrobnień/zgrubień, więc małpa w prezydenckich ustach może być rzeczywiście komplementem. Może o tyle niebezpiecznym, że powodującym poszukiwania wzorców w tym najbliższym otoczeniu!
Adwokat najsławniejszego bezdomnego – Huberta H.nie skorzystał z najprostszej linii obrony: wystarczyło powiedzieć, że oskarżony sweją opinię o braciach K. wygłosił w prywatnej rozmowie z policjantami. Jak widać, w takim przypadku nie trzeba nawet przeprosić za swoje słowa…
Co prawda TVN (której korespondentką jest Rosińska) rozdmuchała sprawę ponad miarę, ale tłumaczenia i bagatelizowanie całej sprawy przez kaczystowskich popleczników są po prostu śmieszne.