Nie od dziś wiadomo, że ulubionym zajęciem polityków w Polsce jest marnotrawienie pieniędzy. Oczywiście nigdy swoich, wciąż żyją jednak gdzieniegdzie ludzie, którzy swe podatki wolą płacić nad Wisłą, a nie np. nad Tamizą. Ludzie to niekoniecznie ociężali umysłowo – czasami w grę wchodzi masochizm, czasami poszukiwanie innych, mniej wyrafinowanych przyjemności (Oto podatnik. I ty też możesz go wydymać. Tylko śpiesz się, bo kolejka stale rośnie – pisał ostatnio Ziemkiewicz). Tak czy owak politycy, którzy uwielbiają wyborców-podatników uszczęśliwiać, z wydawaniem nie swojej kasy nie mają najmniejszych problemów. W tym tygodniu udowodnili to przedstawiciele obu głównych opcji. Profesor prawa Gronkiewicz-Waltz (PO) nie raczyła przeczytać ustawy o wyborach na stanowisko, na które startowała, wskutek czego mieszkańców Warszawy czekają nowe wybory za kilka milionów. Skory do robienia dobrze górnikom (w końcu to też faceci) doktor Kaczyński (PiS) zobowiązał się nie prywatyzować kopalń i zrezygnować z pomysłu, by wysokość górniczych poborów była związana z wydajnością pracy (reforma w duchu kapitalistycznym, która naszymi marksistowskimi kopalniami wstrząsnęłaby daleko bardziej niż wydarzenia w Halembie). Ile to będzie kosztować budżet, lepiej nie myśleć.
Żadne z nich nie przebije jednak Andrzeja Pęczaka, który – nawet nie będąc już reprezentantem narodu i nie siedząc na koszt podatników w więzieniu – nie przestaje mieć parcia na wydawanie publicznych pieniędzy. Eksposeł SLD wystąpił właśnie z wnioskiem o zapomogę do marszałka Sejmu, argumentując, że nie jest w stanie wyżyć z renciny w wysokości 1 900 złotych na rękę. W końcu utrzymanie subaru swoje kosztuje…
Biorąc pod uwagę, że instynkt solidarności zawodowej wśród posłów nie zna granic podziałów partyjnych (chyba, że zbliżają się wybory), Mr Merc z Firankami (ksywka więzienna) ma chyba spore szanse. Niejeden parlamentarzysta zdaje sobie sprawę, że pewnego dnia sam może skończyć jak były poseł łódzki, toteż mało który odmówi mu kasy. Tym bardziej że cudza.
a kto się skarżył, że za ~10 tys. się trudno w Warszawie utrzymac? Łódź trochę tańsza, ale przecież nie pięć razy…
bufetowa zachowała się jak typowy TKM – po co czytać ustawę, ja profesor prawa, prezydent!
nie to nie jest jej wina, to wina ustawy ktora przeszła przy jednym wstrzymujacym sie głosie.
górnicy dostali co swoje, teraz kolej na energetyków, rolników, kolejarzy, stoczniowców, lekarzy, nauczycieli, by znów powrócić do górników…….
ech jakieś marne 1900 zł. O co tyle hałasu. kobieta lat 30 pracuje w fabryce łożysk, na 3 zmiany, obsługuje 4 obrabiarki i zarabia 800 zł na rękę.
W politykę trzeba było iść, w politykę
ok, znalazlam tamtego narzekacza. pamiętasz, jak to było za Marcinkiewicza? Jacek Tarnowski „zarabia więc 14 150 zł miesięcznie brutto. – Nie przyszedłem do kancelarii dla pieniędzy – podkreśla szef doradców premiera. – Tak naprawdę muszę dokładać do życia w Warszawie”.
Migg, sam swego czasu (cytując Metro) pisałem o podobnej sprawie. Chodziło o to, jak „biedni” poslowie dysponują sejmowym funduszem socjalnym:
Pomoc finansową dostaje ponad połowa reprezentacji Leppera (…). Renata Beger musiała się zapożyczać w funduszu nawet na pomalowanie mieszkania. Ile wiader farby dostała za otrzymane 20 tysięcy, przyznać się jednak nie chce. (…) Hojarska za sejmowy socjał (15 tys.) strzeliła sobie ostatnio nowy piec. Teraz planuje ocieplenie domu…
Na brak kasy na bieżące wydatki narzekają nie tylko politycy koalicji: Czesławowi Fiedorowiczowi z Platformy Obywatelskiej kapało na głowę, więc z sejmowej kasy za 15 tys. zł wyremontował dach. – Już dłużej nie mogłem czekać, ale i tak pewnie nie starczy na całą dachówkę – martwi się. Ewie Kopacz (PO) przestały podobać się w łazience kafelki. Położyła nowe. Za pożyczone ponad 10 tys. zł. Natomiast Katarzyna Piekarska z SLD postanowiła pomalować na nowo Ściany, pożyczyła na to 15 tys. zł. Anna Sobecka, jeszcze do niedawna posłanka LPR, za 15 tys. zł powiększyła sobie mieszkanie.
Całość: http://lysakowski.blox.pl/2006/08/Finanse-elit.html
Satysfakcja z zarobków i róznica w poziomie apetytu to, jak widać, rzeczy względne. Niemniej wolalbym, by ta wzgledność ograniczała się do firm prywatnych, w których menedżerowie rzeczywiście wypracowują jakieś dochody. Tymczasem w sferze budżetowej, jak się wydaje, wszystko funkcjonuje na wspak: IM WIEKSZA MIERNOTA, TYM SPRAWNIEJ BUDŻET DOI.
Dla wyjaśnienia: w cytacie z Metro jest mowa o pożyczkach (mam nadzieję,że nie umarzanych…), natomiast p.Pęczak zwrócił się o zapomogę (bezzwrotną) a to chyba nie to samo.
Bolek, nie jestem taki pewien, czy niektóre z tych pożyczek nie zostają umorzone. A swoją drogą takie pożyczki z funduszu socjalnego zwykle dawane są na dość korzystny procent – nawet zatem jeśli przyjdzie sumkę po paru latach oddać, procencik może być niczego sobie.
Tomku, zgadza sie. Najśmieszniejsze jest to, że Sejm został formalnie potraktowany jako firma (państwowa), w ktorej obowiązkowo musi istnieć fundusz socjalny, z którego pożyczki i zasiłki losowe przyznawane są przez komisję (przew. p.Olejniczak).Różnica tylko w tym, że w normalnym przedsiębiorstwie fundusz socjalny jest wypracowywany przez samych pracowników, natomiast w firmie „Sejm” pochodzi z naszych podatków…
Ciekawe,
A nam Polska Akademia Nauk płaci mniej, niż Pęczak ma renty. I też muszę wynajmować mieszkanie w Warszawie. I piwo swoje kosztuje.
Może też wystąpię o zapomogę? Jak masz marną pensję, to wskakuj w „malucha”, albo komunikację miejską.
=>MACIEK, takie są skutki bycia „wykształciuchem”. Może w następnym wcieleniu zostaniesz politykiem?
Ano,
Może nawet pomyślę o wstąpieniu do Samoobrony….
Ja dam sobie radę, zawsze można zrobić np. jakieś tłumaczonko… Pęczak, pewnie nie może.
A potem dostanę dyplom i wyjadę. Bo tutaj bardziej potrzeba pieniążków na becikowe, niż na rozwój nauki….
Chyba Krzysztof Janik narzekał, że on nie ma, z czego żyć i ma mnóstwo długów. Dla przypomnienia on zarabiał wtedy kilkanaście tysięcy miesięcznie. Ja ma swoją teorię na ten temat: Pęczak postanowił sam sobie kupić Merca z firankami na raty, ale mu nie starcza wiec prosi o tą zapomogę! Swoją drogą ciekawe jak on taką wysoką rentę dostał?
=> krzysiu – w bardzo prosty sposób: rentę wyliczono mu jako % od ówczesnych jego zarobków (oczywiście tylko oficjalnych) . A facet zarabiał niezłą kasę.
Fajnie dzieci sfrustrowane jestescie jednak 😉 Też troszkę jak PiS. Żałujecie chlopu troszke grosza, bo jeden nieudacznik z drugim ma 800 pln.
Subarynę i dom mu prokuratura zajęła, wiec juz praktycznie nie są jego. Z drugiej strony sam bym nie ubezpieczał nie swojego samochodu – niech prokuratura ubezpiecza, skoro zajęła 🙂 chyba nie ma obowiazku ubezpieczania zajętego przez prokuraturę samochodu.
A chłopina leczyć się w sumie powinien mieć za co ;D
A, i jeszcze nazywanie kogoś „Mr. Merc z Firankami” heh… świadczy troszkę o przedszkolnym poziomie… i chyba świadczy też o jakims osobistym uczuciowym zaangażowaniu w sprawe Peczaka 🙂 ciekawe… może Tomciu nie mialeś okazji pojezdzić troszkę Mercem z firankami i Cię to tak boli ? Nie warto, Tomuś, samochód jak każdy inny 🙂
A nie mozemy po prostu po chrześcijańsku pożałować gościa ? W końcu czeka go tak czy siak więzienie, a to chyba wystarczająca kara i jakby nie było teraz mamy PiS co oznacza ze naprawdę będzie surowa 🙂
Żałujemy, bo jako podatnicy to my zapłacimy tę kasę.
Nikomu nie odmawiam pieniędzy, o ile tylko nie chce mi ich – jak nasi politycy – chamsko wyciagać z portfela.