Szykujący się do ostatecznej rozgrywki (i podobni do siebie jak Lech i Jarosław) kandydaci na nowego Chiraca: Ségolène Royal i Nicolas Sarkozy po raz kolejny postanowili wypłynąć na wody międzynarodowe i jednym głosem skrytykowali Polskę za męczenie Bronisława Geremka. No i wyszedł cyrk.
Kandydatka socjalistów na oko poleciała bardziej: wezwała polski rząd, by zastosował się do demokratycznych wartości Unii Europejskiej. Nie jestem co prawda w stanie pojąć, dlaczego „demokratyczne wartości UE” miałyby się sprowadzać do tego, że jedni są równi, a drudzy równiejsi, więc mogą nie przestrzegać prawa, które uchwala ich demokratycznie wybrany parlament, ale nic to. Wielki intelektualista, który zawsze [nawet wtedy, gdy w 1950, w okresie największego nasilenia stalinowskich represji, wstępował do PZPR?] walczył o wolność, przypomina nam, że wartości demokratyczne Unii Europejskiej nie podlegają negocjacjom – oto słowa Royal. Tak tak, tej samej Royal, która chwaliła Chiny za efektywność wymiaru sprawiedliwości (efektywność ta wyraża się rocznie m.in. w 10 tysiącach egzekucji, głównie ludzi, którzy podpadli rządzącym komunistom).
Czy godzi się, by „wielki intelektualista” był przez państwo traktowany jak zwykły obywatel? By – sprawując urząd polityczny – musiał przestrzegać prawa i wypełniać jakieś zeznania na temat własnej przeszłości? Dowcipnie skomentował ten dylemat lewicy w kontekście Rewolucji Francuskiej Filip Memches – nie mogę się powstrzymać przed zacytowaniem obszernego fragmentu:
Polska prawica (…) hołduje (…) demokratycznym mrzonkom w ramach których wszyscy obywatele są równi wobec prawa. W tej sytuacji na czele kontrrewolucyjnego, rojalistycznego zwrotu musiał stanąć wybitny znawca problematyki francuskiej, Bronisław Geremek. Swoim gestem sprzeciwu wobec spełnienia przez niego wymogów ustawy lustracyjnej, europoseł z Polski przypomniał o trwałości wszelkich hierarchii społecznych. „Co wolno wojewodzie, to nie tobie smrodzie” – to znane przysłowie stanowi wyśmienitą odpowiedź na roszczenia wszelkiej maści demokratów, populistów, nacjonalistów i innych wyznawców hasła „Wolność, Równość, Braterstwo”.
Tak więc zamiast dawnego duchowieństwa mamy autorytety moralne (Geremek, Michnik). Z kolei na miejscu szlachty sytuują się rekiny rodzimego biznesu (Kulczyk, Gudzowaty) i związani z nimi politycy (Kwaśniewski, Oleksy). Wreszcie na dole pozostaje zwykłe pospólstwo, lud, stan trzeci, chamy domagające się prawa i sprawiedliwości, a którymi kieruje rewolucyjny resentyment. Znawca francuskiej myśli politycznej, prawdziwy arystokrata ducha – co w pełni uzasadnia jego wyniosłe maniery – Bronisław Geremek z pewnością czytał klasyków tradycjonalizmu – Josepha de Maistre’a, François-René de Chateaubrianda, Louisa de Bonalda – i wie, czym kończy się uległość wobec postulatów zrewoltowanej tłuszczy. Dlatego należy się tylko cieszyć, że w kontrrewolucyjnym zapale europosła z Polski wspierają w Parlamencie Europejskim oprócz chadeków środowiska lewicowe (…). Stwierdzając, że wobec prawa są wśród obywateli równi i równiejsi, definitywnie odcinają się od dziedzictwa Wielkiej Rewolucji Francuskiej.
Tyle francuska lewica. Sarkozy przystąpił do rzeczy w sposób bardziej wyrafinowany. W czwartek co prawda również gardłował za Geremkiem, ale znacznie łagodniej. Przebił jednak Royal reprezentujący partię Sarkozy’ego minister spraw Philippe Douste-Blazy, który dziś oznajmił, iż Francja zgłosi propozycję, żeby Rada Unii Europejskiej oficjalnie poprosiła rząd polski o pozostawienie Bronisławowi Geremkowi mandatu eurodeputowanego. Jak na to nie patrzeć, wychodzi, ile szef francuskiego MSZ rzeczywiście wie o jednym z większych państw UE. Wychodzi na to, że w Polsce, kraju zamordyzmu nieznającym elementarnych procedur demokratycznych, wszystko zależy tylko i wyłącznie od widzimisię Jarosława Kaczyńskiego. Tenże Jarosław – odpowiednio przebłagany – każde prawo jest natychmiast w stanie zawiesić, zmodyfikować lub ogłosić, że nie obejmuje ono Geremka. Gdyby panu Douste-Blazy ktoś powiedział, że europoseł świadomie i umyślnie pozbawił się urzędu nie wypełniając warunków ustawy (bzdurnej, bo bzdurnej, ale uchwalonej przez demokratycznie wyłoniony parlament, więc w myśl zasad państwa prawa obowiązującej, dopóki nie zmieni jej ten sam Sejm, lub nie uchyli Trybunał Konstytucyjny), i że aktualnemu premierowi nic do tego, pewnie srodze by się zdziwił.
Czytając, co wygaduje szef francuskiej dyplomacji, trudno nie zmienić zdania o Annie Fotydze. Wiele można zarzucić naszej minister spraw zagranicznych, ale nie że o jakimkolwiek kraju, a zwłaszcza o Francji, byłaby w stanie pleść podobne bzdury.
„prawa, które uchwala ich demokratycznie wybrany parlament”
a w którym momencie UE miałaby prawo interweniować w sprawie poczynań demokratycznie wybranych władz? czy w momencie naruszania przez te władze wolności zgromadzeń? wolności sumienia? prawa do życia? czy w ogóle jest jakaś granica, za którą interwencja UE staje się uzasadniona? gdyby np. któremuś z państw się zachciało demokratycznie wprowadzać apartheid, to już by ue mogła interweniować?
Czescjacek, a niech sobie interweniuje, nie mam nic przeciwko temu. Tylko niech nie nazywa tego „obroną demokracji”. Może nazywać „obroną praw człowieka” czy „obroną praw Geremka” (też człowiek), ale nie demokracji.
Zwłaszcza że instytucje europejskie z demokracją niewiele mają wspólnego. Nawet wybory do PE trudno nazwać demokratycznymi w sytuacji, w której głos obywatela Luksemburga (465 tys. obywateli, 6 reprezentantów) waży 11 razy więcej niż głos obywatela Niemiec (82,3 mln obywateli, 99 deputowanych).
Myślisz, Tomku, że stosowne byłoby podważenie sensu lustracji dla wszystkich objętych zamiast stawanie w obronie jednego „wojewody” Geremka?
Czy wziąłeś pod uwagę, że Geremek był już kilkukrotnie lustrowany? Nie sądzisz, że to jego protest przeciwko bublowi prawnemu?
Inny, wziąłem to pod uwagę, i ten protest szanuję. Nie zmienia to jednak faktu, że Geremek podjął taką decyzję i teraz musi ponieść konsekwencje prawne tego aktu (co zresztą sam protest zakładał – gdyby nie było żadnej sankcji za niezłożenie dokumentu, protest Geremka nie miałby sensu), nawet gdyby Jarosław i Lech (którym cała ta awantura wydaje się bardzo nie na rękę) chcieli uratować mu mandat.
Wkurzyło mnie co innego: próbujący zbić kapitał polityczny pretendenci do schedy po Chiracu bredzą na temat, na który zupełnie nie mają pojęcia, a szef francuskiego MSZ apeluje do Polski jak do jakiejś swojej byłej kolonii, rządzonej przez plemiennego kacyka. Mogę nie darzyć Kaczyńskich sympatią, ale nie znaczy to, że mam się zgadzać z każdą brednią, którą na ich temat widzę.
A już argument, że Geremek był lustrowany wcześniej, choć obiektywnie niepozbawiony sensu, w realiach działania polskiej biurokracji (którą zresztą zafundowali nam piszący przez lata rozporządzenia, ustawy i konstytucje kumple Geremka) nie ma żadnego znaczenia. Państwo wymaga, bym składał PIT, mimo że ma już informacje o moich dochodach od moich pracodawców. Gdybym ogłosił, że nie udostępnię państwu informacji, które ono już posiada, czy Royal i Sarkozy by mnie żałowali?
Poza tym, jeśli sie nie mylę, w nowej ustawie lustracyjnej zmieniono nieco definicję tajnych współpracowników i nawet jeśli ktoś według wcześniejszych przepisów agentem był to teraz może być nie uznany za takowego (i odwrotnie – ktoś, kto kiedyś podał, że nie współpracował teraz musiałby stwierdzić, że współpracował).
„na temat, na który zupełnie nie mają pojęcia”
to jakaś częsta wizja, że na zachodzie Europy są takie goopki, co wogle nie wiedzą, co się u nas dzieje (w wersji zaawansowanej: mają zafałszowany obraz, bo ino Wyborczą czytajo), za to my, och, my sobie możemy analyzować Zachód, bośmy są mądrzy.
aha, no a demokracja przecież to nie tylko: „większość ma władzę”
Czy to prawda że Pani Blida posiadała dokumenty dotyczące spółki TELEGRAF i FOZZ i że dokumenty te zostały zniszczone ?
Dlaczego zamknięto usta obsłudze karetki która przyjechała na miejsce ?
Dlaczego zatrzymano i zastrasza się męża pani Barbary ???
Skąd miała specjalną amunicję niedostępną na rynku – wyposażane są w nią tylko jednostki specjalne ???
Dlaczego tyle niejasności ???
Argument z PITem jest najglupszy z mozliwych i na poziomie teksty zemikiewicza o porownujacego wizy do lustracji co wiecej niz zalosne
Durna lustracja opiera sie na swistkach archiwalnych i tu jest fundamentalna roznica a Geremek juz nie raz skladal oswiadczenie lustracyjne ktore zostalo na wylot przeswietlone a wiec nie widze powodu dla ktorego mialby podpisywac lojalke kaczorom i jak udowadniac oszolom ze nie byl wielbladem
Juz poza caloscia jest tzw „whole picture” jeszcze troche bym mogl zrozumiec gdbyby aktualna ekipa byla grupa najwybitniejszych opozycjonistow ktorzy nigdy nie zgieli karku przed aparatem represji dawnego systemu a prawda jest taka ze mamy bande miernot i oportunistow z dawnych czasow ktorzy teraz chca wystawiac swiadectwa ludziom ktorzy poswiecili swoje zdrowie i wolnosc dla walki z systemem nawet jesli paredziesiat lat wczesniej sadzili inaczej
Francuzi lubia pouczac wszystkich a sami tez maja „piekne” karty historyczne i jak mnie Chirac wku… tekstem ze Polska powinna siedziec cicho a teraz kandydaci poprostu prowadza kampanie
P.S Latwo rozliczac ludzi z tego co robili 60 lat temu
P.P.S Otworzmy te cholerne archiwa i wreszcie bedzie spokoj a na dodatek miernoty nie beda mogly robic z teczek kampani politycznej a wreszcie beda musialy sie zajac powaznymi sprawami i przyszloscia narodu
A co to za demokracja gdzie wiekszosc uchwala prawo ktore odbiera opozycji (w demokratyczny sposob wybranej) mandaty mimo, ze nikt nie popelnil przestepstwa?
Swoją drogą to fajnie, że mamy takiego Geremka o którym wiedzą że istnieje nawet would-be prezydenci Francji i go bronią. Kto np. coś wie min. Fotydze? Nikt.
Z tym czego geremek nie chce podpisac to ma racje – jak ktos juz raz byl lustrowany albo juz skladal wczesniej to nie musi teraz nic podpisywac. No chyba ze politycy maja inne oswiadczenia niz doradcy podatkowi czy samorzad.
pan Prezydent tez powinien zlozyc stosowne oswiadczenie, poniewaz w swojej pracy powolywal sie na Lenina
Sfinks, ja się w pełni zgadzam z tym, że archiwa powinny zostać otwarte. Nikogo nie trzeba by wtedy ciągać do urzędów i pod groźbą wyrzucenia z pracy zmuszać do spowiedzi. Pamiętajmy jednak, że to nie Kaczyńscy te archiwa zamykali, tylko Geremek ze znajomkami. Błędem kaczyńskich jest tu tylko to, że zamiast upublicznić wszystko, co leży w IPN-ie natychmiast po dojściu do władzy, postanowili poszantażować tym swoich wrogów. I wyszedł im bigos, bo wrogowie okazali się o niebo od Kaczorów sprytniejsi (polecam tu zwłaszcza świetną analizę Igora Janke).
Tomku,
chyba nie byłeś aż tak naiwny i nie myślałeś, że Kaczory mają zamiar cokolwiek upubliczniać? Przecież od początku było wiadomo, jak mają zamiar wykorzystać te archiwa…
A jeśli chodzi o tę lustrację, to chyba już kompletnie się skompromitowała tym, jakie są jej skutki (Geremek i Mazowiecki – chyba nikt zdrowy nie zarzuci im współpracy; Miodek – którego współpraca średnio mnie obchodzi, dopóki nie zdobył tytułów za jej pomocą, a w to chyba nikt nie wątpi)…
A z PITami to jednak nie do końca jest tak samo. One jednak mają kilka powodów do istnienia (i m.in. powielania informacji)… Niestety…
Nie ma co sie dziwic, Geremek bardzo dobrze rozumie, ze demokracja to wladza wiekszosci, a nie prawa, mozna wiec go nie przestrzegac podpierajac sie iloscia wyborcow.
A co jest az takiego upokarzajacego w skladaniu oswiadczen lustracyjnych?
„a niech sobie interweniuje, nie mam nic przeciwko temu. Tylko niech nie nazywa tego “obroną demokracji”. Może nazywać “obroną praw człowieka” czy “obroną praw Geremka” (też człowiek), ale nie demokracji.”
Bo demokracja polega na tym, wiekszosc moze uchwalic cokolwiek, a mniejszosc ma tego przestrzegac, nie ogladajac sie na takie drobiazgi jak zgodnosc tresci tago prawa z aksjologia konstytucyjna. Jasne.
„Czy godzi się, by „wielki intelektualista” był przez państwo traktowany jak zwykły obywatel?”
Stara bajka o stawianiu sie ponad prawem. Geremek nie napial, ze chcialby zatrzymac mandat. Napisal natomiast, ze nie zlozy oswiadczenia – godzac sie tym samym, jak rozumiem, z konsekwencjami dzialania wbrew prawu.
A cytat zaiste zabawny jak jasna cholera. Mniej wiecej tak jak Ziemkiewicz.
„Bo demokracja polega na tym, wiekszosc moze uchwalic cokolwiek, a mniejszosc ma tego przestrzegac, nie ogladajac sie na takie drobiazgi jak zgodnosc tresci tago prawa z aksjologia konstytucyjna. Jasne.”
Tak. Od zarania dziejów właśnie to nazywamy demokracją. Rządy mniejszości zwały się oligarchią, arystokracją lub demokracją z przymiotnikiem (szlachecką, ludową) i nie oszukujmy się, inne niż rządząca mniejszości (a czasem też i większość) przeważnie miały w tych systemach znacznie gorzej, niż dziś mają w demokracji.
Kiedy widzę jak ludzie porównują składanie PITów ze składaniem oświadczeń lustracyjnych to zastanawiam się, czy wynika to z tego, że ktoś kiedyś coś takiego palnął, i wszyscy to powtarzają, czy też może z tego, że wszyscy mamy w sobie coś z kurskiego, a co budzi sie w sytuacjach gdy brakuje rzeczowych argumentów.
PIT składamy co roku ponieważ jest to oświadczenie odnoszące się do ściśle określonego, krótkiego okresu. Oświadczenie lustracyjne odnosi się do okresy +/- 1945-89, i powinno się je składać jednorazowo. Nie ma potrzeby mówienia 'jestem niewinny’ co miesiąc, codziennie, co godzinę.
Panowie z PIS mogą sobie pozwolić na manipulowanie wszystkim i wszystkimi właśnie dlatego, że traktuje wyjątkowo instrumentalnie i literalnie prawo. A jak widzę niektórzy tutaj temu przyklaskują.
Jak dla mnie jednak składanie PIT-u jest bardziej dotkliwe. Oświadczenia lustracyjne składało się raz, PIT trzeba co roku. Nie mówiąc już o konsekwencjach, które przy pomyłce w PICIE (nie mówiąc o umyślnym wprowadzeniu urzednika w błąd) też są o niebo bardziej dotkliwe.