Nie było mnie w pobliżu netu w zeszły czwartek, nie mogłem przeto na gorąco zabrać głosu w kwestii werdyktu Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w sprawie zakazu Parady Równości A.D. 2005. Dziś to już trochę musztarda po obiedzie: sił i czasu nie mam czytać, co się na blogach i forach przez ostatnie parę dni w temacie pojawiło. Więc i notkę strach puszczać: a nuż będzie w niej coś, co ktoś kiedyś napisał przede mną? Ale cóż, raz kozie śmierć.
Zacznijmy od tego, że nie zawsze była Polska europejskim rezerwatem dla talibów pokroju Adamca (tego, co gdzie nie spojrzy, tam widzi seks homo) czy Zawiszy (tego, który wypowiedział wojnę kobiecym dekoltom). Karalność stosunków męsko-męskich zniósł na terenie Księstwa Warszawskiego (czyli równiez późniejszej Kongresówki) już 200 lat temu kodeks napoleoński (żeńsko-żeńskie stosunki w ogóle wcześniej nie były ścigane). Jego liberalne nawet na tle ówczesnej Europy przepisy (pod koniec XIX wieku skazywano jeszcze za homoseksualizm na więzienie np. w Anglii – ofiarą takich prześladowań padł m.in. Oscar Wilde) w 1932 kodeks karny Makarewicza rozciągnął na resztę ziem Rzeczypospolitej. Na dobrą sprawę w XX wieku antyhomoseksualną ideologię zaczęli wcielać w Polsce w życie dopiero dwaj przywódcy reżimów okupacyjnych, którzy rządzili krajem w latach 1939-1953: Adolf Hitler i Józef Stalin. Pierwszy – mordując w obozach koncentracyjnych ok. 15 tysięcy osób z powodu ich orientacji seksualnej. Drugi – wysyłając homoseksualistów jako element wrogi klasowo do gułagów. Stalinowski kodeks karny z 1933 za czyny homoseksualne przewidywał 5 lat ciężkich łagrów; po śmierci generalissimusa kary jednak złagodzono i przeważnie poprzestawano na zamykaniu homoseksualistów na resztę życia w szpitalach psychiatrycznych.
Co znamienne, komunizm był od początku ruchem skrajnie homofobicznym: jeden z jego współtwórców, Fryderyk Engels, w swym fundamentalnym dziele Pochodzenie rodziny, własności prywatnej i państwa grzmiał na ohydę pederastii, która według niego była degeneracją, nieuchronnie dotykającą mężczyzn, którzy poniżają kobiety. Jego kompan Karol Marks wypowiadał się niewiele lepiej. Trudno się zatem dziwić, że nigdy i nigdzie żaden komunistyczny raj nie był rajem dla mniejszości seksualnych (tym bardziej szokują komunistyczne sentymenty znakomitej większości zachodnich myślicieli wiadomej orientacji). W pamięci wielu polskich gejów utkwiła zwłaszcza przeprowadzona przez milicję w latach 1985-1987 akcja „Hiacynt” (łapanki na ulicach, pobicia, zatrzymania, gwałty na komendach, wymuszanie donosów na temat innych gejów i opisów zbliżeń z nimi), zorganizowana i nadzorowana osobiście przez Kiszczaka (niewątpliwie zatem za cichym przyzwoleniem Jaruzelskiego). Nikt nie miał przy tym wątpliwości, że unurzanym we krwi ofiar stanu wojennego generałom bynajmniej nie chodziło o walkę z epidemią AIDS (oficjalny powód akcji) czy ochronę moralności publicznej. Złamani przez ZOMO, szantażowani publicznym ujawnieniem inności geje mieli przeistoczyć się w armię donosicieli, dzięki którym SB miało jeszcze skuteczniej infiltrować demokratyczną opozycję.
Biorąc pod uwagę zaszłości historyczne, zdziwić niektórych musiało, gdy antyhomoseksualne hasła zaczęli w wolnej Polsce wznosić (oprócz jednostek pokroju Wierzejskiego czy Orzechowskiego) także ludzie, których na pierwszy rzut oka trudno byłoby posądzać o inspiracje nazizmem i bolszewią. Ot, choćby taki Lech Kaczyński. Jeszcze w pierwszym roku prezydentowania Warszawie parada jakoś mu nie wadziła, potem jednak zaczęły zbliżać się wybory, a że za dużo sukcesów w zarządzaniu Warszawą nie było, trzeba było coś szybko wymyślić. Tym sposobem, nawiązując do tradycji Hitlera, Stalina i Kiszczaka postanowiono w ratuszu powalczyć z homoseksualizmem. Nie bardzo było jednak jak walczyć, gdyż instrumentów prawnych, dzięki którym dało by się jakoś aktywnie poprześladować „zboczeńców”, miasto po prostu nie miało (a nawet jakby miało, to pewnie nikt by nie ryzykował), trzeba się było zatem zadowolić prześladowaniem symbolicznym: zakazem marszu. Ot, niech pedały zobaczą sobie, że ich miejsce w komórkach i piwnicach, a nie na ulicach, które – jak pokazała późniejsza zgoda władz miejskich na Paradę Normalności – powinny być w miastach zarezerwowane przede wszystkim dla kibiców i Wszechpolaków. Plan okazał się niezłym chwytem marketingowym: już wkrótce o odwadze i uporze Kaczyńskiego w zwalczaniu zepsucia wiedziała każda moherowa babcia i każdy neonazista. Nic dziwnego, że po dwóch zakazach z rzędu brat młodszy został jesienią 2006 wybrany na prezydenta RP. Po czym natychmiast w kwestii gejów zmiękł na tyle, że dziś dziwić się można, czego tam w Strasburgu jeszcze chcą od biedaka. Toż przy koalicjantach z LPR-u zarówno Lech, jak i jego bliźniak, to osoby niemalże gay-friendly…
Mimo to rzeczy, które aktualny prezydent narobił i nawygadywał w 2005, wracają do nas teraz czkawką. Fakt, iż poprzestawał na postulatach odebrania mniejszościom seksualnym tylko prawa do wychodzenia na ulice, a nic nie wspominał o prawie do życia, wolności czy integralności cielesnej, na które tak chętnie nastawali jego trzej historyczni poprzednicy, jak się okazało, wcale nie złagodził wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Tym samym znów potwierdził się na świecie stereotyp Polski jako zacofanego zaścianka z głową państwa próbującą naśladować Putina (znacznie ostrzej rozprawiającego się z próbami zorganizowania Parady w Moskwie). Jak zwykle nieudolnie, bo nie te środki i możliwości.
2007, 9 maja – Program „Polacy” w TVP1 o gejach, żenada. Jak ktoś jest zaintersowany zapewne program ukaże się niebawem na stronach http://www.itvp.pl
Brocha, czemu zenada? No przeciez pokazywal dokladnie to co ma w tytule :->
Lech pisal w swojej pracy o Leninie, wiec nie dziwota, ze parady zabronil.
>antyhomoseksualne hasła zaczęli w wolnej Polsce wznosić (oprócz jednostek pokroju Wierzejskiego czy Orzechowskiego) także ludzie, których na pierwszy rzut oka trudno byłoby posądzać o inspiracje nazizmem i bolszewią. Ot, choćby taki Lech Kaczyński.
Autorowi cos sie chyba na oczy rzuciło. Caly program partii Paranoja i Schizofrenia to mieszaina nazizmu z bolszewia.
Nie zapominaj, że w III Rzeszy, Rosji Radzieckiej i demoludycznych przyległościach prześladowano oprócz gejów także Kościół, w związku z czym można by się dopatrywać nazistowsko-bolszewickich inspiracji u osób, które nie są wielkimi fanami Kościoła i chciałyby np. ograniczenia jego wpływu na życie codzienne. W nazistowskich Niemczech tępiono także palaczy tytoniu, co jak rozumiem oznacza, że zakazy palenia tu i ówdzie mają nazistowskie inspiracje?
Hitler lubił nosić bokserki, wiesz? Mam nadzieję, że chodzisz w slipach.
Cy-pisek:
Może i tak, ale nie zapominaj, że jednym z głównych punktów tego programu jest jednocześnie walka z wszelkimi objawami poprzedniego ustroju…
Tomku:
Moim zdaniem, problem polega głównie na tym, że bracia (jak i ich poplecznicy) nie zdają sobie sprawy z tego, ze te bzdury, wygadywane w celach propagandowych, mają jednak jakieś konsekwencje, że część Polaków w nie wierzy i bardzo poważnie bierze je do siebie (wystarczy spojrzeć na to, co się obecnie dzieje w polskiej transplantologii – o czym niedawno pisałem na swoim blogu 😉 ).
dzieki Brocha chciałem wspomnieć dokładnie o tym samym. Z tym, że żenada to absolutny eufemizm. Ten program to prawdziwa katastrofa, pogwałcenie uczuć człowieka rozumnego, godności osobistej gejów i lesbijek, moralności i rzetelności dziennikarskiej.
Leszek ma rację, homofobia jest zakorzeniona w społeczeństwie znacznie głebiej i żadna ideologia nie ma na nią monopolu. Natomiast fakt, iż była ona tak silna u nazistów i komunistów i do jakich okrucieństw doprowadzia, stawia ją na równi z faszyzmem, rasizmem, antysemityzmem, dyskryminacją kobiet, wszystkim co najgorsze.
Z mojego doświadczenia wynika również, że ludzie wykazujący silną homofobię mają poważne problemy ze sobą i ze strony osób publicznych homofobię prezentujących możemy się spokojnie spodziewać dziwnych zachowań w przyszłości.
A na podstawie paragrafu 175 umieszczono w więzieniach około 50 tys. homoseksualistów i byli to jedyni uwięzieni przez nazistów którzy nie zostali uwolnieni przez aliantow i Armię Czerwoną, kiedy zakończyła się wojna. Nigdy też nie otrzymali za to odszkodowań
Leszek, jesteś pewien, że w III Rzeszy przesladowano Kościół? To co powiesz na ciekawą serię fotek zestawioną kiedyś przez Euromasona. I na fakt, że katolicy w Rzeszy (zwłaszcza Austriacy i Bawarczycy) byli znacznie nadreprezentowani zarówno w NSDAP, jak i w SS i gestapo. Zwalczali samych siebie?
Hitler mógł sobie gadać sobie, że czuje się poganinem, ale powiedzmy sobie szczerze: działanie, które podejmował, nie wpisywały się w tradycje pogańskie, tylko w tradycje chrześcijańskie. Przypomnijmy, że chrześcijanie prześladowania Żydów i gejów rozpoczęli natychmiast, gdy dorwali się do władzy w Imperium Rzymskim, czyli jeszcze w IV stuleciu. Następne pietnaście wieków dominacji chrystianizmu w Europie to czas pogromów, wypędzania Żydów i palenia „sodomitów” na stosie – działań, których uwieńczeniem był hitlerowski Holocaust.
ale chyba nie w Polsce?
na ile ja się orientuje to właśnie Polska przyjmowała Żydów z całej Europy gdzie stosowano wobec nich przemoc, pogromy etc.
To te państwa które dziś tak głośno krzyczą o antysemityzmie Polaków, kiedyś Żydów mordowali okrutnie.
Być może zagłuszają swoją winę.
Panowie jaka swoja winę chcecie zagłuszyć tekstami typu Polska homofobia?
AW, nie pisałem, że chrzescijanie mordowali Żydów w Polsce, czy może raczej, przede wszystkim w Polsce (był wszak pogrom kielecki i wcześniejsze akcje, choć wiadomo, że inspirowane przewaznie wpierw przez carat, potem – komunistów). Zgadzam się, że polski antysemityzm w przeciweństwie do tego, co w historii pokali np. Niemcy (i to niekoniecznie nawet XX-wieczni) ograniczał się głównie do pogaduszek i obrzucania wyzwiskami… Ale tekst nie jest o antysemityzmie, tylko o homofobii – a w tym niestety Polska dzis na tle Europy (tej cywilizowanej: nie liczę tu Rosji czy – ostatnio – Mołdawii) niechlubnie błyszczy, bądź to zakazując parad, bądź odmawiając gejom i lesbijkom praw, którymi cieszą się inni obywatele (np. do zawierania małzeństw).
Jeszcze jedno w kwestii zasadności tekstów o homofobii: wystarczy popatrzeć na listę najgorzej odbieranych nad Wisłą wyzwisk, by dojść do wniosku, że Polacy do przyjaźnie do gejów usposobionych raczej nie należą:
„Pedał” i „ciota” najgorszymi wyzwiskami w Polsce
Tomku,
to nie jest specjalnie istotne, bo chodzi o zasadę, a nie o szczegóły: prześladowanie Kościoła w III Rzeszy wyglądało trochę tak jak w PRL: miałeś „księży-patriotów” – którzy na kazaniach wychwalali rasizm i antysemityzm- a jak ktoś się nie chciał podporządkować, to nie miał łatwego życia. I tyle. Zdjęcia ciekawe.
Natomiast stwierdzenie, że Holokaust był „ukoronowaniem” piętnastu wieków historii chrześcijaństwa w Europie – smakowite.
Świetnie Tomku, że skończyłeś już czytać „Dziennik wojny jaruzelskiej” Grzegorza Musiała. Fascynująca ale smutna lektura. Opis tamtych lat skonstruowany został z dwóch przeplatających się punktów widzenia – szczerego, choć krytycznego patrioty (to niemodne słowo, ale przecież nie straciło na wartości) a z do rugiej strony geja (choć wtedy się jeszcze tak sami się nie nazywali). Wtedy ta mieszanka mogła współistnieć, choć jak niektórzy próbują mi wmówić- obecnie jest to niemożliwe.
Co najgorsze wmówić ową niemożliwość próbują mi obie strony: reprezentanci władzy bezmyślnie łączacy postawę życia geja lub lesbijki świadomych swoich praw i słusznie domagających się respektowania tychże praw z jakimś atakiem w państwo czy ojczyznę (czy jak ten smutny i chory pan A. „w moralne fundamenty narodu”), a także jak panowie Kaczyńscy wykorzystujący parę lat temu sprawę gejów i lesbijek do uzyskiwania poparcia politycznego.
Druga strona – różnej maści popaprańcy i tzw. dziennikarze wpadający w święte oburzenie, gdy jako gej deklaruje przestrzeganie polskiego prawa, akceptację dla tych poczynań rządu, które uważam za słuszne, a nawet to, że mógłbym szanować jednostki (ukłony dla pana senatora Romaszewskiego), które będąc uczciwymi i porządnymi osobami, są jednocześnie w partii PiS. Nie mówiąc już o tych niewykształciuchach, którzy chcą mi wmówić, jakobym żył w „państwie faszystowskim”.
Jeśli chodzi o wspólną historię Polaków i Żydów to zanim się Tomku będziesz wypowiadał, przyzwoicie by było coś jednak wcześniej przeczytać. I nie mam na myśli tzw. artykułów historycznych z Gazety Wyborczej, czy Naszego Dziennika, tylko coś rzeczywiście wartościowego: na początek sugeruję książkę autorstwa Stefana Bratkowskiego: „Pod wspólnym niebem” – „Krótką historię żydów w Polsce i stosunków polsko-żydowskich” (masz ją na półce).
Poszukiwanie prawdy (nie zawsze wygodnej i łatwej) to chyba w rodzinie Stefana Bratkowskiego sprawa genów lub porządnego wychowania (bo bibliotekę i pamiątki rodzinne spalili Niemcy podczas Powstania Warszawskiego). O swoim ojcu pisze pan Stanisław Bratkowski tak:
Mój ojciec, konsul przedwojennej Rzeczypospolitej Polskiej we Wrocławiu, był właśnie tym cytowanym w opracowaniach historycznych konsulem polskim, który w roku 1935, po wprowadzeniu w Niemczech tzw. ustaw norymberskich, zadeklarował:
’Obywatelom naszym wyjaśniam, że dla Konsulatu istnieją jedynie obywatele polscy bez względu na wyznanie i pochodzenie, z czego wynika, że żaden obywatel polski nie podpada pod określenie „Juden” ustawy norymberskiej’.
Wcześniej uratował we Wrocławiu przed hitlerowskim pogromem, który miał zdemolować ich sklepy, 150 rodzin niemieckich Żydów o polskich nazwiskach i pomógł im, powołując się na te polskie nazwiska, wyjechać z Niemiec do Polski, skąd udali się na Zachód”.
Choć ze smutkiem przypomnieć trzeba, że w tym samym czasie w Polsce ojciec Kolbe, Giertychowy praszczur i inni im podobni nie wstydzili się swoich antysemickich poglądów głosić, do antysemityzmu wyrażającego się nie tylko w słowach ale i czynach nawoływać, antysemickie zachowania chwalić. Postawa Bratkowskiego starszego nie równoważy bynajmniej tamtych antysemickich wystąpień: do głosu wtedy doszło wiele kanalii, ale nie był to głos jedyny i najgłośniejszy.
Historia musi pomieścić i takich jak ojciec Kolbe, i takich jak Giertych, i takich jak panowie Bratkowscy. Co nie zmienia faktu, że ludzie, którzy przez niemieckie ustawy zostali uznani za żydów, niearyjczków, podludzi itp. byli trzymani niemieckich obozach koncentracyjnych. Ten fakt, niby oczywisty, po lekturze książki Stefana Bratkowskiego staje się rzeczą, którą trzeba przypominać, bo utrata pamięci i braki w wykształceniu wielu światłych osób z wielu krajów wydają się w tym zakresie coraz bardziej dochodzić do głosu.
„Co znamienne, komunizm był od początku ruchem skrajnie homofobicznym”
A teraz Ci, którzy tak bardzo chcą zyskać nowe dla nich prawa (nieważne czy są to te, które posiadają heteroseksualni, czy większe) głosują na swoich dawnych prześladowców. Co jest bardziej interesujące, próbują działać wspólnie z charakterystycznymi dla prześladowców środowiskami.
Mogliby oczywiście nie wiązac się z żadnymi ruchami politycznymi, ale „prowadząc bój” w ten sposób nie osiągną zbyt wiele i sprzymierzają się z dawnymi wrogami. Co za ironia…
Krzysztof napisał:
'(homofobia) fakt, iż była ona tak silna u nazistów i komunistów i do jakich okrucieństw doprowadzia, stawia ją na równi z (..)dyskryminacją kobiet(..).’
– niedawno w programie E.Drzyzgi wypowiadała się kobieta, której mąż przyznał się, że jest homoseksualistą, i który po postawieniu mu ultimatum przez żonę, albo ona, albo kochanek stwierdził, że 'na chwilę obecną nie może on zrezygnować z faceta’.. Jak myślisz Krzysztofie, czy ta kobieta mogła się poczuć ciut zdyskryminowana?.. ( nie wspomnę o innych, negatywnych uczuciach, które mogły nią targać, po usłyszeniu takiej deklaracji ze strony własnego męża..)
Krzystof napisał jeszcze:
Z mojego doświadczenia wynika również, że ludzie wykazujący silną homofobię mają poważne problemy ze sobą i ze strony osób publicznych homofobię prezentujących możemy się spokojnie spodziewać dziwnych zachowań w przyszłości.
– masz tu na myśli na przykład samopoczucie i zachowanie tej pani, której mąż zdeklarował publicznie, że 'woli facetów’ ?
Cytat:
'Hitler mógł sobie gadać sobie, że czuje się poganinem, ale powiedzmy sobie szczerze: działanie, które podejmował, nie wpisywały się w tradycje pogańskie, tylko w tradycje chrześcijańskie. Przypomnijmy, że chrześcijanie prześladowania Żydów i gejów rozpoczęli natychmiast, gdy dorwali się do władzy w Imperium Rzymskim, czyli jeszcze w IV stuleciu.
Następne pietnaście wieków dominacji chrystianizmu w Europie to czas pogromów, wypędzania Żydów i palenia “sodomitów” na stosie – działań,
których uwieńczeniem był hitlerowski Holocaust’
– Tomku, jak myślisz do kogo mogą odnosić się słowa Pana Jezusa Chrystusa
z ew.Mateusza 7;21: 'Nie każdy, kto do mnie mówi: Panie, Panie, wejdzie do Królestwa Niebios;lecz tylko ten, kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie.’?
Zaiste, nie każdy kto zwie się 'chrześcijaninem’ jest nim w istocie.
-’Po owocach poznacie ich’; ew. Mateusza 7:20
———-
Przy okazji tematu wiodącego polecam pewną ciekawostkę 'naukową’ ;):
http://www.joemonster.org/filmy/14477/Ricky_Gervais_Homoseksualne_zwie
Cóż, niektórzy stwierdziliby, że gdyby nie wysoki poziom homofobii, geje nie musieliby żenić się dla picu, i unieszczęśliwiać tym później kobiety.
A co do Pana Jezusa, ciężko dziś chyba gdybać, co miał na myśli bohater utworu literackiego, napisanego przed dwudziestoma wiekami.