Dziwny naród ci Węgrzy. Od kilku dni demolują Budapeszt domagając się odejścia premiera tylko dlatego, że kłamał w kampanii wyborczej i że nie zamierza wywiązywać się z wyborczych obietnic. W Polsce chyba jeszcze nie zdarzyło się, by ktokolwiek wygrał wybory mówiąc prawdę lub obiecując rzeczy realne. Wałęsa w 1990 obiecywał każdemu 100 milionów i drugą Japonię. Kwaśniewski w 1995 obiecywał mieszkania dla młodych małżeństw. Krzaklewski w 1997 obiecywał powszechne uwłaszczenie. Wszystkich przebił Miller w 2001, obiecując ludziom dosłownie gruszki na wierzbie. Kaczyńscy w 2005 nie mogli być gorsi, skończyło się zatem na obietnicach taniego państwa (po wyborach: bezprecedensowy wzrost wydatków z kasy państwowej), oczyszczenia życia publicznego z przestępców (którego wyrazem stała się koalicja z LPR-em i Samoobroną) oraz odpartyjnienia urzędów, firm skarbu państwa i mediów publicznych (skończyło się wymianą nieswoich na swoich); i na straszeniu wyborców, że jak wygra PO, to młodym małżeństwom poznikają różne rzeczy z pokojów dziecinnych (po zwycięstwie PiS-u VAT na nowe mieszkania od 2007 wzrasta do 22 procent: nic już ludziom z pokoików dziecinnych nie zniknie, zważywszy że większości młodych nabywców przy nowych cenach mieszkań nie będzie stać na dodatkowe pokoje dla dzieci).

Obietnic politycy nad Wisłą standardowo nie spełniają, chyba że przez przypadek; względnie wtedy, gdy spełnienie danej obietnicy (np. pogonienie poprzedniej ekipy) rokuje jakieś korzyści. Niemniej nikomu w Polsce nie przyszło do tej pory do głowy z powodu powyborczych rozczarowań podpalać Pałac Kultury lub zespół budynków na Woronicza. Zwłaszcza, że sami politycy nazajutrz po wyborach otwarcie mówią wyborcom: kochani idioci, super, że na nas głosowaliście, ale nie sądzicie przecież, że w kampanii mówiliśmy poważnie? Najdobitniej wyraził to Lepper w wywiadzie, który ukazał się w „Gazecie Wyborczej” z 19 listopada 2005 pod znamiennym tytułem Balcerowicz nie musi odchodzić:

Paweł Moskalewicz, Jacek Ziarno: Czy po wyborach złagodniał Pan wobec kapitalistów?
Andrzej Lepper: Panowie, sam jestem kapitalistą. (…) Zawsze popierałem kapitał, przede wszystkim polski kapitał, ale też zachodni, jeśli tylko uczciwy był, nie złodziejski!
PM, JZ: No właśnie, Pan zawsze tych złodziei szukał, protestował przeciw prywatyzacji. Jak to jest – prywatyzacja jest teraz w porządku?
AL: Byłem jej przeciwny tylko wtedy, gdy była złodziejska. Normalnie prywatyzacja jest dobra (…).
PM, JZ: A stawka podatkowa 50 proc. dla najbogatszych?
AL: Odchodzimy od tego! Nasi eksperci policzyli, że te 50 proc. nie ma sensu. Tak naprawdę nikt by tego nie płacił, a byłaby tylko awantura i zamieszanie.
PM, JZ: A pieniądze znajdziemy, jak się dobierzemy do kasy NBP?
AL: Absolutnie nie! Całkowicie popieram niezależność banku centralnego, nie będzie żadnego zamachu!
PM, JZ: Ale „Balcerowicz musi odejść”?
AL: To takie hasło. Wcale nie musi odchodzić, on dobrze wykonuje to, co każe mu ustawa. Na jego miejscu każdy ekonomista robiłby to samo. (…) Nie idzie o to, by NBP chodził na pasku rządu czy parlamentu! (…)
PM, JZ: Czyli należałoby wzmocnić NBP?
AL: Z pewnego punktu widzenia – tak!
PM, JZ: Szokujące! Kilka miesięcy temu, nawet tygodni, mówił Pan co innego. Biznesmeni drżeli, a głosowali na Pana głównie niezadowoleni, biedni, przegrani…
AL: Panowie, nie oszukujmy się! W kampanii wyborczej trzeba rzucać proste hasła, by dotrzeć do ludzi. Pewne rzeczy wyostrzyć, podkręcić…
PM, JZ: Znaczy, wycofuje się Pan z programu Samoobrony?
AL: Nie, nie, to dobry program, ale powiedzmy, że pewne rzeczy przemyślałem.
PM, JZ: Pan naprawdę lubi menedżerów?
AL: Nie każdy, kto ma pieniądze, jest złodziejem. Musimy pomagać ludziom, którzy tworzą miejsca pracy, stworzyć dla nich klimat, warunki. (…)
PM, JZ: Ostro szybkie rozwiązania, proste recepty…
AL: Są ludzie stworzeni do rządzenia i cała reszta, którą trzeba rządzić. Ja potrafię rządzić od zawsze – na boisku, ringu, w wojsku. Teraz tak samo – Samoobrona zrealizuje to, co zaplanowała, a ja poprowadzę partię do władzy!

30 komentarzy

  1. Właśnie. Tak mnie zastanowiły te Węgry.Bo nasi słowa prawdy nie mówią, chyba, że się im wymknie, a jedyna naszą reakcja jest to(jak w prypadku AWS) niedopuszczenie danej partii pod Sejm w następnych wyborach.
    A jeśli demonstrujemy, to dlatego,że nie są realizowane jakieś interesy jednej grupy zawodowej (pielegniarki, górnicy). Dlaczego?
    Bo nam się nie chce?
    Bo jesteśmy przyzwyczajeni,że kłamią?
    Bo nas to nic nie obchodzi?
    Nie wiem.

    Może ma tutaj miejsce casus Kurskiego, ze ciemny naród wszystko kupi?
    A Bracia Madziarzy są bardziej oświeceni?
    A może trzeba by tak urządzić im igrzyska?

    Meg
  2. Jak już się taka „międzynarodowa” licytacja zaczęła:

    – bo tu żyje sporo (więcej?) realistów?
    – bo piosenka „Róbmy swoje” Wojciecha Młynarskiego powinna być hymnem-bis, niezależnie od panującego ustroju i koloru rządzacej władzy?

    (sł. W. Młynarski, muz. J. Wasowski)


    Raz Noe wypił wina dzban
    I rzekł do synów – Oto
    Przecieki z samej góry mam,
    Chłopaki, idzie potop!

    Widoki nasze marne są
    I dola przesądzona,
    Rozdzieram oto szatę swą,
    Chłopaki, jest już po nas!

    A jeden z synów, zresztą Cham,
    Rzekł – Taką tacie radę dam:

    Róbmy swoje,
    Pewne jest to jedno, że
    Róbmy swoje,
    Póki jeszcze ciut się chce,
    Skromniutko ot, na swoją miarkę
    Majstrujmy coś, chociażby arkę – tatusiu,
    Róbmy swoje,
    Może to coś da? Kto wie?…

    Raz króla spotkał Kolumb Krzyś,
    A król mu rzekł – Kolumbie,
    Idź do lekarza jeszcze dziś,
    Nim legniesz w katakumbie,

    Nieciekaw jestem, co kto truć
    Na twoim chce pogrzebie,
    Palenie rzuć, pływanie rzuć
    I zacznij dbać o siebie!

    Skłonił się Kolumb niczym paź,
    Po cichu tak pomyślał zaś:

    Róbmy swoje,
    Pewne jest to jedno, że
    Róbmy swoje,
    Póki jeszcze ciut się chce,
    I zamiast minę mieć ponurą
    Skromniutko ot, z Ameryk którą – odkryjmy,
    Róbmy swoje,
    Może to coś da? Kto wie?…

    Napotkał Nobel kumpla raz,
    A ten mu rzekł – Alfredzie,
    Powiedzieć to najwyższy czas,
    Że marnie ci się wiedzie.

    Choć do retorty wciąż cię gna,
    Choć starasz się od świtu,
    Ty prochu nie wymyślisz, a
    Tym bardziej dynamitu!

    Spłonił się Nobel niczym rak,
    Po cichu zaś pomyślał tak:

    Róbmy swoje,
    Pewne jest to jedno, że
    Róbmy swoje,
    Póki jeszcze ciut się chce,
    W myśleniu sens, w działaniu racja,
    Próbujmy więc, a nuż fundacja – wystrzeli,
    Róbmy swoje,
    Może to coś da? Kto wie?…

    Ukształtowała nam się raz
    Opinia mówiąc – Kurczę,
    Rozsądku krztyny nie ma w was,
    Inteligenty twórcze.

    Na łeb wam wali się ten kram,
    Aż sypią się zeń drzazgi,
    O skórze myśleć czas, a wam –
    Wam w głowie wciąż drobiazgi.

    Opinia sroga to, że hej,
    Odpowiadając przeto jej:

    Róbmy swoje,
    Pewne jest to jedno, że
    Róbmy swoje,
    Bo dopóki nam się chce,
    Drobiazgów parę się uchowa:
    Kultura, sztuka, wolność słowa, dlatego
    Róbmy swoje,
    Może to coś da? Kto wie?…

    Róbmy swoje,
    A Ty, Widzu, brawo bij,
    Róbmy swoje,
    A ty nasze zdrowie pij,
    Niejedną jeszcze paranoję
    Przetrzymać przyjdzie robiąc swoje, kochani,
    Róbmy swoje,
    Żeby było na co wyjść!

    Może ktoś by to na węgierski przetłumaczył…

    tuje
  3. Przecież problemem na Węgrzech nie było to że premier kłamał, rozruchy wywołał fakt żę sie do tego przyznał.
    A gdyby u nas premier przyznał się do wszystkich kłamstw?

    michal
  4. Ale na Węgrzech zapewne było podobnie…tylko wszystko ma swoje granice i ja czuje, że jest jakieś napiecie w młodych ludziach i ich cierpliwośc moze się niedlugo skonczyc… pod wieloma wzgledami nasza sytuacja przypomina Węgry…

  5. Kilka możliwości (niejako kontynuując myśl Michała):
    1. Przyzna się, a Polak (statystyczny) ziewnie przed telewizorem i rzeknie: wiedziałem
    2. Przyzna się premier swoją polszczyzną, której i tak nikt nie zrozumie
    3. Przyzna się i co z tego, skoro nie mamy społeczeństwa obywatelskiego
    4. Przyzna się i nastapi wielkie moralne odrodzenie – jasne, papier jest cierpliwy, można pisać takie bzdury.
    Mnie się wydaje, że u Polaków wszystko wygląda, jak wygląda z powodu krótkiej pamięci. Na przykład apoteoza czasów „za Gierka”. Jak wtedy było super. Krótka pamięć. Kto pamięta też ile numerów i świństw wyciął Kurski. W normalnym państwie nikt nigdy by nie zapomniał Macierewicza, a on znów na wierzchu – jak to mozliwe. Poza tym wywiady Leppera — kto to czyta, łysakowski et consortes, którzy i tak na niego nie głosowali. Lepper może sobie mówić co chce, a potem i tak ma głosujących, którzy słyszą jego proste hasła, które na czas kampanii uległy dodatkowemu uproszczeniu. Ja nie chcę uczciwości polityków, ja tylko chcę normalności – każdy z nich ma być niby Leon Zawodowiec. Chrzanię prawdę.

  6. A wicepremier andrju przyznający się w wywiadzie nie wystarczy?

    Nie, ekspiacja u nas przechodzi niezauważona – wszyscy wszystkim prędziutko wybaczają, a potem robią to co robili wcześniej – też fajny styl.

    Może na Węgrzech za mało w szkołach jest romatycznych ramot? Jak się polscy uczniowie i polskie uczennice naczytają o tych Wallenrodach, Gustawach, Kordianach i innych dziadach, to poza garstką normalnych inaczej odchodzi im przewżnie ochota do dziarskich czynów? O ile oczywiście mają wyjście w pstaci własnego biznesu, pracy, zabawy itp. – wtym kotekście gdyby durna „kohana wadza” za PRL była ciut mądrzejsza, to żadnej Solidarności by nie było – więcej swobód gospodarczych, troszkę mniejsza cenzura i żyłoby się jak za zaborów w czasach świetności – źle nie było, prawda?

    Nie, nie, wcale tak nie myślę – to tylko ahistoryczna prowokacja.

    tuje
  7. Rzut oka na to co się dzieje w Budapeszie i w Wawie pokazuje jak daleko nam jest do bycia normalnym społeczeństwem. Jeżdzą po nas jak po łysej kobyle ale lud ani mru mru. I zawsze znajda sie jacyś obrońcy w ordzaju całej tej watachy „niezleżnych” publicystów co każda bzdurę uzasadnią, każde kłamstwo wyjaśnią.

    Mnie najbardziej smieszyło w ostatnich wyborach jak pis obiecywał 3 mln mieszkań. Przecież kiedyś Kwaśniewski obiecał milion i sie z niego smiano a PiS jakby nigdy nic obiecało trzy razy tyle… Tylko w sumie co im sie dziwć (może poza tym że powielają program „komucha” ale z drugiej strony postkomunizm nie jest kwestią legitymacji partyjnej tylko mentalności) jak lud ciemny (tm Kurski) kupił to poraz drugi. Za rok Lepper obieca 6 mln domów z ogródkiem i też pewnie wygra….

    woodya
  8. [Woodya:]
    Kto mianowicie i na kim jeździ (i dlaczego zaraz jakieś „kobyły”??)

    Choćby z wyliczanki Łysakowskiego widać, że wszystkie dotychczasowe rządy obiecywały gruszki na wierzbie – no to:

    1) albo obywatele i obywatelki w Polsce są dotknięci i dotknięte amnezją o horyzoncie znacznie krótszym niż okres między wyborami
    2) albo wręcz przeciwnie – zdają sobie sprawę z tego, że polityka z definicji jest również sztuką kłamstwa, a zatem
    2.1) przestają chodzić na wybory (robiąc sobie jednak tym kuku, bo mimo wszystko jedni kłamią ładniej, a drudzy gorzej, więc wybór jest!)
    2.2) chodzą na wybory, można nawet przyjąć, że na chwilkę wierzą w brednie płynące z telewizorów, a potem prędziutko wracają do domów, telewizor albo radyjo myk! włączają i znów zapominają o tym, co w kampanii pletli ich wybrańcy (oczywiście zarówno ci ładnie-kłamiący, jak i ci brzydko-kłamiący)
    2.3) jest grupa ludzi aktywnych działających w np. różnych NGOsach – może mogłoby być ich więcej, to fakt…
    2.4) został ktoż w tej taksonomii jeszcze nie opisany? Ano tak: sami wybierani najaśniejssi politycy.

    Wydaje mi się jednak, ze niekoniecznie musi istnieć jakaś zależność między np. aktywnością zawodową czy jakąś inną pozapolityczną, a chodzeniem na wybory i przejmowaniem się tyradami polityków.

    Z punktu widzenia szarego Kowalskiego i szarej Kowalskiej istotniejsze się wydaje z kim się kontaktują w lokalnych urzędach, albo kto zarządza miastami i gminami, w których mieszkają – w końcu kontrola społeczna najcześciej stolicy nie sięga, a sąsiada-wójta, czy sasiadkę-radną można „przyuważyć” wracającą niespodziewanie z pracy nowiutkim mercedesem czy jakąś inną bryką, w opozycji do marnej dotychczasowej pensyjki zwiększonej „radną” dietką – a nuż ostatnio był jakiś ważny przetarg?. Pracownicy urzędów skarbowych wiedzą coś o tej „obywatelskiej czujności”.

    tuje
  9. Tuje, serio mówiąc sa dwa, w moim przekonaniu powody, czemu dajemy sie robić w konia. Pierwszy to historia – od 300 lat władza w tym kraju jest w mniejszym lub większym stopniu wyalienowana ze społeczeństwa, albo byli to jacyś magnaci, albo zaborcy albo jakiś nasz „co wiedział lepiej”. I mając takie doświadczenia, z przysłowiowego dziada pradziada, ludzie olewają wszystko to co mówią politcy bo wiedzą że nie można sie po nich niczego pozytywnego spodziewać. Wiec kłamstwo nikogo nie dziwi.

    Drugi powód jest taki że PiS robi wszystko aby zniechęcić ludzi do polityki. Swiadomie bądź nie, grają w to że zniechęcą do polityki 75% elektoratu tą rzeką wulgaryzmów, oszczerstw i kłamstw (od łze-elit, przez wykształciuchy po dowcip roku tj „tanie państwo”) co wlewa się z ust obu braci i ich akolitów bo wiedzą że w pozostałych 25% co pojdzie do wyborów ich elektorat bedzie dominujący.

    Na koniec – nie mam jeszcze 30 lat a juz zyje w trzecim ustroju – w PRL, III RP i ponoć w IVRP. Jak mam serio traktowac „twórców” tych „ustrojów” i ich słowa?

    woodya
  10. A propos Węgier jeszcze – dobrze jest sobie poczytać węgierskie komenty na BBC „have your say”. Ludzie piszą o faktach o których nasze media milczą.

    oum
  11. Wlasnie Oum. Praktycznie nic nie wiemy o tym co sie tam wydarzylo. Nie bardzo chce mi sie wierzyc, ze madziarzy wyskoczyli na ulice z okrzykiem eureka i chwycili za kamienie. Ciekaw jestem co wydarzylo sie przed spowiedzia szczera i zalem za grzechy. Komentarzy na BBC jeszcze nie czytalem, ale wczorajsza Tageszeitung wspominala, ze obrazki jakie pokazywaly media nie do konca oddawaly atmosfere. Wedlug tej gazety okoliczne kibole wykorzystaly okazje i wskoczyly przed kamery. Ale jak to powiedzial jeden z publicystow w Tok FM dzisiaj rano: nic nie wiem na temat wegier.

    Napisal do mnie znajomy niemiec. Mowi: kurcze, sa jeszcze normalne narody w europie, ktore na klamstwa politykow reaguja jak nalezy. W niemczech jak polityk zatai sytuacje finansowa kraju, wszyscy to maja gdzies. Ja na to: a gdzie nie? W jakim kraju politycy przed wyborami mowia prawde? Wystarczy przypomniec sobie co marcinkiewicz mowil po 100 dniach trwania rzadu, aby zauwazyc ze i w polityce panskie oko konia tuczy. Z jego slow mozna by pomyslec, ze to niebawem anglicy beda do polski przyjezdzali po prace.

    Jakby nie bylo nie chce mi sie wierzyc w spontaniczny zryw wegrow. Ide zatem poczytac komentarze na BBC.

    A co do Polskich reakcji na klamstwa. Jedna z reakcji polskiego spoleczenstwa na klamstwa bylo wybranie PRAWA I SPRAWIEDLIWOSCI w wyborach parlamentarnych.

    Pozdrawiam

  12. Mam prywatną hipotezę na ten temat. Węgrzy wszczęli burdę, bo im się nudziło. Byłem na Węgrzech w sierpniu i sprawiły na mnie wrażenie, które opisałbym zdaniem: „Naród wojowników się nudzi”. Jak wiadomo nuda wzmaga agresję, a że kultura węgierska przydaje szeroko pojętej przemocy wysoką wartość, no to postanowili trochę ponarzekać w bardziej aktywny sposób i odstawili szachy (ulubiona rozrywka Budapeszteńców, wszędzie tego pełno), chwycili flagi i poszli pod parlament.

    Chciałem również zauważyć, że polska gospodarka ma się znacznie lepiej od węgierskiej, co łatwo zaobserwować na wykresie kursu forinta w ciągu ostatnich pięciu lat, który pokazuje jak forint od połowy 2004 roku stracił 1/4 wartości.

    Miko
  13. Dziś w GW jest tłumaczenie tej przemowy wegierskiego PM . I powiem wam ze podobała mi sie – szczera, klarowna i wcale nie cyniczna. Ja osobiście wole takich co swiadomi są własnych błedów i tego co potrzebuje kraj a nie takich co gadają tylko to co im sie wydaje że publika kupi. Podoba mi się tez trzeźwe ustawienie priorytetów – reformy i gospodarka na pierwszym miejscu a cała reszta (koscioł itd) daleko w tyle. Facet sprowadził wszystko do własciwych proporcji a nie tak jak u nas gdzie nasza „waadza” to tylko z teczkami do kościoła chce biegać zostawiając gospodarkę takim „tuzom” jak jaśiński czy ten jego zenujący zastępca (vide jego art wczoraj w GW) Szałamacha.

    woodya
  14. Dla mnie, po kilku dniach obserwacji, cała ta wegierska akcja to jak nic robota prawicowego Fideszu, który próbuje nabić sobie punktów w nadchodzacych wyborach samorzadowych łapkami paru chuliganów. Cóż, mam nadzieję, ze się na tym przejedzie.
    I choć generalnie nie sympatyzuję z niczym, co ma socjał w nazwie, to jednak zapowiedzi prorynkowych reform w wykonaniu wegierskich socjalistów brzmią teraz autentycznie. partia jest tak skompromitowana, że żadne chyba prorynkowe reformy (które w pierwszej fazie zawsze wiążą się z zaciskaniem pasa i roszczeniami grup, którym zabieramy przywileje) już jej nie zaszkodzą. Za to mogą pomóc, bo wybory w normalnym trybie za parę latek, więc ludność zdąży odczuć ich skutki.

  15. Minęło trochę czasu – no i Węgry żadnego wpływu na Polskę nie mają. Jak ochroniarze Gudzowatego podsłuchali Oleksego, to wszystko wycichło – może to i lepiej, że bez koktajli Mołotowa się obyło.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *