U Lisa tekst o przeszczepach. Punktem wyjścia osobliwa teza, którą wygłosił ostatnio niejaki Bogusław Wolniewicz. Pan ów, na co dzień zajmujący się promowaniem myśli pewnego nieszczęśliwego dwudziestowiecznego homoseksualisty nazwiskiem Wittgenstein (w I połowie poprzedniego stulecia nie znano słowa gay, więc homoseksualiści byli nieszczęśliwi z definicji – niemniej Ludwig Wittgenstein nawet na tym tle uchodził za wyjątkowego kwękacza) oraz brylowaniem w Telewizji TRWAM i Radiu Maryja (co zresztą dość gładko godzi z deklarowanym ateizmem), ogłosił właśnie światu, że przeszczepianie narządów to zwyczajne ludożerstwo.

Poglądy kolejnego politycznego freaka byłyby tylko taką sobie ciekawostką, gdyby nie dość smutny trend, którego skutki zaczynamy już odczuwać: gwałtownie rośnie w Polsce liczba osób, które nie zgadzają się na pobranie po śmierci ich narządów do transplantacji. W efekcie już teraz wydłużają się kolejki oczekujących na serce, nerkę czy nawet krew (Polska od lat cierpi na deficyt krwiodawców).

Choćbym nie wiem jak próbował, nie potrafię zrozumieć ludzi gadających, jak Wolniewicz, o bezczeszczeniu zwłok, a jednocześnie godzących się na to, by ich bliźni niepotrzebnie umierali. Nie potrafię zrozumieć takiego przywiązania do własnych kiszek, że człowiek woli, by zaraz po jego zgonie zgniły, byle tylko razem z jego mózgiem. Nie potrafię zrozumieć bezmyślnego egoizmu, nachalnego mówienia sobie: „Może i ja umrę, ale i ktoś jeszcze umrze dlatego, że mu nie dam swojego serca”. Mimo tego niezrozumienia, chyba wiem, jak dość łatwo można by się z problemem rozprawić.

Ludzie w większości są – w rozmaitym sensie – skąpi. Niechętnie oddają innym to, co uznają za swoje, chyba że potencjalny koszt nieoddania okaże się znacznie większy od kosztu podzielenia się z innym. Wystarczyłoby, by każdy, kto wpisuje się do Centralnego Rejestru Sprzeciwów, musiał deklarować z urzędu i automatycznie, że absolutnie i w żadnej sytuacji nie godzi się, by mu w razie wypadku lub choroby przeszczepiano jakiekolwiek narządy lub przetaczano krew od innych dawców. Sprzeciwu takiego nie można by wycofać po zapadnięciu na chorobę, nie mogłaby go również wycofać rodzina ofiary wypadku. Podpisujesz i wiesz, że w razie kłopotów zdrowotnych pozostają ci w najlepszym razie rozwiązania syntetyczne. Cała reszta korzysta z uroków altruizmu odwzajemnionego, ty – w razie wypadku lub choroby – giniesz, za to w jednym kawałku.

Prawda, że kusząca perspektywa? Co ciekawe, taki przepis, poprzez wprowadzenie symetrii, wyeliminowałby poczucie dysonansu, które czasami może dręczyć tych, co godzą się być dawcami. Sam oddałem w życiu trochę krwi i powiem szczerze, że na myśl o tym, iż choć kroplę jej mógł dostać Bogusław Wolniewicz, nóż mi się w kieszeni otwiera. Wymóg wzajemności eliminowałby takie i podobne nieprzyjemne emocje, przyczyniając się do zwiększenia liczby dawców.

Same pożytki – pomysł więc bez szans.

42 komentarze

  1. Ten pan to mnie co i róż zaskakuje. Jego pomysły i nieprzejednany intelekt już nie raz zachwyciły moją skromną osobę. I jak sobie tak myślę obiektywnie to to bardzo pożyteczny człowiek jest. Ludziom którzy cokolwiek zbaczają w jego kierunku chyba w dosadny sposób pokazuje że taką drogą to tylko można dojść do geniuszu absurdu i idiotyzmu.
    A rosołku to on raczej nie rusza. Myślę że jego dieta od ładnych paru lat musi się składać jedynie z czosnku.

  2. Pociągnijmy myśl tytana intelektu (czyli pana [Quatryka]):

    „Ludziom którzy cokolwiek zbaczają w jego kierunku chyba w dosadny sposób pokazuje że taką drogą to tylko można dojść do geniuszu absurdu i idiotyzmu.”

    Tzn. że tak (jak pan Wolniewicz) kończą wszyscy ateiści lub agnostycy? (bo pan Wolniewicz jest takim)? Może powieninem w takim razie odnowić kontakt z Matką Kościołem?

    A ja myślałem, że tylko opadanie w skrajność jest szkodliwe. A tu się okazuje, że nawet „cokolwiek zboczone” poglądy mogą się według pana [Quatryka] skończyć się zespołem Wolniewicza.

    Siadłem i rozmyślam nad nową gwiazdą na firmamencie polskiego intelektu.

  3. Marzy mi się, żeby zamiast rejestrowania wyraźnych sprzeciwów co do oddania organów rejestrowano wolę ich oddania. Bo co z tego, że wyraźnie wiele razy mówiłam rodzinie,że chciałabym być w takim przypadku dawcą skoro oni się z tym nie zgadzają.Nie, konieci i kropka.A ja niestety raczej nie będę tą osobą, która będzie miała ostatnie słowo.

    Ayami
  4. Wczoraj czy przedwczoraj widziałem tego miłego, starszego Pana w jakimś talk-show. Jednak po usłyszeniu kilku jego tekstów stwierdziłem, że jest raczej stary, niż miły.
    Ten cały dziadek sam powinien sobie załatwić kilka nowych organów. Głównie mózg i serce chyba. Mózg wiadomo, a serce przez całkowity brak współczucia i zrozumienia…

  5. Pomysł Tomka wydaje się sensowny, tylko wątpię, by ktoś go zrealizował. Poza tym człowiek jednak ma prawo do zmiany decyzji. Czasem zdarza nam się podejmować decyzje, których nie przemyśleliśmy.

    Myślę też, że żaden lekarz nie miałby odwagi powiedzieć takiemu pacjentowi, że nie, bo kiedyś coś tam podpisał.

    Jest natomiast inny sposób. Należy absolutnie zabronić lekarzom pytania rodziny o zdanie i pozostawiania im decyzji (wyjątek dla rodziców dzieci i niepełnoletnich!). Trzeba twardo egzekwować założenie, że jeśli ktoś nie zgłosił się do rejestru (a tych osób mimo wszystko nie jest wiele w skali kraju), to oznacza to jego zgodę.

    To najsensowniejsze rozwiazanie: człowiek zachowuje słuszne prawo co do decydowania o swoim ciele. Jeśli się nie sprzeciwił, znaczy, że się zgadza.

    Bo problem – zauważmy – wynika nie z dużej liczby sprzeciwów, tylko licznych odmów ze strony rodziny.

  6. A ja inaczej trochę widzę wyjście z tej sytuacji, jak zrealizować problem oddawania swych narządów po śmierci. Po ukończeniu przez człowieka 18 lat, podpisuje się specjalną karteczkę, która gwarantuje ci określoną kwotę (np. 2%) zwrotu podatku w przypadku podpisania danej karteczki.
    Sprawa prosta i przyjemna. Też nie przejdzie. Dlaczego? Bo ludzie by się bali, ludzie się boją wszystkiego co jest w pewnym sensie dziwne.

    P.S. Za co lubię profesora Bogusława Wolniewicza? Za jego sposób mówienia. 😀

  7. Do Gb.Ottis (MiszczQ)

    To by się natychmiast podniosło larum, że rodzice będą zmuszać swoje dzieci do podpisania, żeby tylko mieć ulgę podatkową.
    Tak jak niby wprowadzenie eutanazji oznacza, że wszyscy będą błagać swoich rodziców, by podpisali papier i się zechcieli uśmiercić.

  8. No ale to podpisane mogłoby być jedynie w przypadku gdy człowiek ukończył osiemnaście lat, to nie religia, do tego w pierwszej chwili nikt raczej by nie przymuszał. A później, chyba im więcej dawców tym lepiej.

    Patologia zaczyna się wtedy, gdy „ty zabijesz mnie”, bo ja mam zdrowe nerki, „gdy on zabije cię”, bo masz w sobie „to coś”.

  9. Tuje, ja nie jestem blondynką, ale może jakby Quatryk wstawiał znaki przestankowe, (chyba,ze celowo zacytowałeś bez) to może jego tekst bym zrozumiała. A tak, to ani, ani.
    Ja też narządu od P. Wolniewicza nie chcę, bo sam wyglada, jakby gwałtownej transfuzji potrzebował…
    BTW, przecież krwiodawstwo to to też przekazywanie tkanki. Panie Wolniewicz,czy to też ludowyżerstwo?
    Swoją drogą, o ile sobie przypomniam, to Matka Kościół raczej namawia do przekazywania narządów. Ale, przecież pan Wolniewicz to ateista. I w TV TRWAM? Matko różowa, ja już nic nie kumam, jakem żabka…

    Meg
  10. „Nie potrafię zrozumieć takiego przywiązania do własnych kiszek,”

    Abstrahujac od Wolniewicza, ktory jest wrecz niekomentowalny: a ja rozumiem. Bo jesli istnieje chocby niewielka szansa, ze mnie lekarze utluka ” dla nerki” po wypadku, z ktorego ew. moglabym sie wykaraskac i pozostana calkowicie bezkarni – to NIE i juz.

    W Rzepie pisza, ze spadla takze ilosc pacjentow z g l a s z a j ac y c h sie na przeszczepy. Ciekawe, nie?
    (nb. co za glupota – wlasnei teraz przeszczepy robia bez zarzutu – oczywiscie, jesli maja c o przeszczepiac).

    U nas przysylaja deklaracje do podpisu zgody na pobranie narzadow razem z prawem jazdy, badz przy odnawianiu ubezpieczenia samochodowego. W przypadku braku takiej deklaracji w rejestrze, decyduje rodzina. Ja sobie w ogole nie moge wyobrazic sytuacji, ze pobiera sie organy bez wyrazenia na to zgody. Ja akurat dawca byc nie moge, ale mi bliscy podpisali takie dokumenty, a zreszta – mamy te sprawe w rodzinie dokladnie przedyskutowana: wszyscy byli ZA.

    Kaska
    PS. Najciekawiej „poradzono sobie” z przeszczepami w Chinach. Upatrzonych mlodych zdrowych ludzi oskarza sie o cokolwiek – byle z paragrafu, za ktory grozi kara smierci. A potem handel kwitnie: nereczki,watrobka, kto da wiecej ,kto da wiecej? Tak wiec tak zupelnie bez sensu to ten Wolniewicz nie gada, ale nie jestem pewna czy sam o tym wie:).

    Pyzol
  11. Zabawne te Wasze przemyślania 😉
    Każdy człowiek ma prawo do swojego ciała i o ile jasno nie wyrazi swojej intencji (zgody np.) co do rozporządzania nim po śmierci, to decyzja ta należy do rodziny lub do nikogo. Niedługo Wasze socjalistyczne mózgi wykoncypują zasadę, że jak nie zgłoszę sprzeciwu, żeby ktoś bez mojej zgody sobie pożyczył mój samochód, to będzie to wskazane. Bo przecież wielu pożycza innym, to czemu ja mam być taki niedobry! A jak zadeklaruję, że ja nie pożyczam, to już od nikogo innego pożyczyć również nie mogę.
    Hmm nie, to nie jest w sumie śmieszne. To jest żałosne myślenie i dziwi tylko fakt, że ludziom nie jest wstyd takich złotych pomysłów głosić publicznie. Heh i jaki chór zwolenników się zaraz zbiera o zgrozo 😉

    Druga kwestia. Panie TŁ, skoro Pan sobie nie życzy, żeby ktoś korzystał z Pana krwii jeśli sam nie udostępnia swojej lub organów, to szczerze sugeruję, żeby Pan w ogóle darował sobie takie dobrodziejstwo. Zarzucacie przeciwnikom egoizm – a sami co prezentujecie? Czyż nie jest egoizmem postawa – oddaję krew, bo kiedyś może mnie to spotkać i wtedy mogę potrzebować jej od kogoś innego? 🙂 Gdzieś się zgubił honor u „honorowych krwiodawców”. Hmm a może tylko tradycyjnie ktoś sobie definicję na nowo napisał. Ech ta dialektyka..

    Duce
  12. ja równiez nie potrafie znalezc zrozumienia dla ludzi sprzeciwiających sie transplantologii (OK-mozna jeszcze zrozumiec niechęc do oddania własnych narządów do transplantacji ale na pewno nie jest dopuszczalne mówienie o translapntacji jako o ludobójstwie !!! )

  13. [Duce] widzisz chłopie/dziewucho niektórzy mądrale uwazają, że po ustaniu funkcji pnia mózgu ustaje „człowiek”. Ci sami mądrale uważają też, że z tą chwilą trudno sensownie twierdzić by zwłokom przysługiwało prawo. Twoje analogie do własności są wiec z lekka chybione. Ciekawi mnie jak doszedłeś do tego że decyzja o losach mojego ciała ma należeć do mojej rodziny? A jak teściowa zechce sie odegrać? Czy powinni głosować? Jak liczyć głosy? Według wieku, starszeństwa, zamożności czy wagi? No i jaką metodą wybiorą metodę głosowania? Widzisz Duce z myśleniem to nie jest taka prosta sprawa, ale trzeba ćwiczyć. Na pohybel socjalistom! Powodzenia Wodzu!

    filkower
  14. Postaram się zaspokoić Twoją ciekawość, Filkower 😉
    To co wg Ciebie „uważają niektórzy mądrale”, to przesłanki prawne do orzeczenia śmierci człowieka. Twoje „przysługiwanie prawa”, odnosi się do człowieka, a nie do jego ciała (czyli zwłok po śmierci). Najwidoczniej nie rozróżniasz tej subtelnej różnicy – człowiek to nie jego ciało. Analogia, której widać nie zrozumiałeś, polegała na tym, że o tym co zostaje po zmarłym (o spadku) decyduje rodzina (lub inni spadkobiercy, jeśli zostali wskazani).
    Oczywiście zwłoki to nie ręcznie zdobiony wazon! Ale w ramach spadku dziedziczy się zarówno dobra materialne, jak i określone prawa i obowiązki.
    Nikt, nawet najbardziej wredna teściowa, nie ma prawa zrobić z Ciebie po śmierci wypchanego rękodzieła ściennego. I.. tak! To również regulują przepisy. Zwłokom należy się szacunek i jeśli ktokolwiek w ogóle miałby podejmować decyzje o ich „recyklingu” transplantacyjnym, to jest to właśnie rodzina (bliscy, spadkobiercy etc.)
    Twoje fałszywe obawy na temat problemów decyzyjnych wśród spadkobierców są oczywiście bezpodstawne, gdyż prawo jasno to reguluje.
    Z myśleniem jest bardzo prosta sprawa 8) Może za dużo ćwiczyłeś?

    Duce
  15. Oj Duce, sądząc z ostatniego twojego posta, chyba przesadziłem z ironią. A szło mi jedynie o unaoczenienie ci słabości twojej argumentacji. Bo jest chłopie/dziewucho słaba;) Nie ma żadnej sensownej analogi pomiędzy konstrukcją domniemanej zgody na pobranie narządu po śmierci a kwestią pożyczania samochodów. Nadal też nie przekonałeś mnie do tego, że to rodzina miałaby w braku wyraźnej zgody decydować o losie mojego ciała. Wbrew temu co piszesz przepisy o dziedziczenie nijak mają się do tej materii. (stąd żart o głosowaniu i odniesienie do pewnego śmiesznego filmu). Bliższych porad w kwestiach prawnych udzielam osobiście i zaopłatą, Niestety nie mogę wskazac adresu bo prawo zabrania mi się reklamować. 😉

    Nie wiem też dlaczego pobranie narządu do transplantacji miałoby urągać zwłokom. Widzisz Duce wymóg poszanownaia zwłok jest bardzo nieostry i zależy od tego jakie zachowania uznajemy za niegodne. To kwestia kultury, wyznawanego systemu wartości. Tu się pewnie różnimy (sugeruje to niestety nawet twój nick).

    Co do „honoru” nie podejmuje się polemiki. To pojęcie bliższe jest tej tradycji, do której nawiązuje twój nick. Ja wolę takie słowa jak „empatia”, „przyzwoitość” czy „altruizm”.

    Nie ma też moim zdaniem nic nieprzyzwoitego właśnie w oczekiwaniu wzajmeności ze strony tych, którym wyśmiadczamy przysługę. Nie chodzi o handel, ale o generalne założenie, że członkowie społeczności w z a j e m n i e się wspomagają. O ewolucyjnych źródłach zachowań altruistycznych napisano wiele i warto poczytać.

    filkower
  16. P.S.
    A Pan Wolniewicz odważny jest i pryncypialny, nieprzymierzając, jak Marszałek Jurek 😉 W jego sytuacji byłbym ostrożniejszy, bo zdaje się być bardziej ewentualnym biorcą niż dawcą. 😉

    filkower
  17. Oj Filkower, ciężko jest z Tobą dyskutować kiedy jedynym kontrargumentem po Twojej stronie jest to, że czegoś nie rozumiesz, nie widzisz albo prezentujesz jedynie oceny typu coś jest słabe czy w ogóle tego nie ma.
    Napiszę zatem w skrócie i po raz ostatni ;-).
    Ciało człowieka jest jego WŁASNOŚCIĄ. Samochód również może być jego WŁASNOŚCIĄ. Możemy zatem mówić tutaj o PRAWIE do rozporządzania i WEDŁUG MNIE prawo do rozporządzania przysługuje tylko właścicielowi i spadkobiercom. Państwo nie może sobie zatem DOMNIEMYWAĆ, że po czyjejś śmierci może sobie zabrać/wykorzystać jego własności – tam samo SAMOCHODU jak i CIAŁA (zwłok). Jeśli Ty nadal nie widzisz analogii, to prawdopodobnie nie rozumiesz tej kategorii pojęciowej i dalsza dyskusja z Tobą jest bezcelowa. Tłumaczenie tego jak krowie na granicy jest dla mnie i tak już wystarczająco żenujące – robię to jedynie z chwilowej potrzeby pieniactwa.

    Kwestia poszanowania zwłok: W jednej linijce piszesz, że nie wiesz dlaczego pobranie narządów miałoby urągać, a dwa wiersze dalej sam sobie odpowiadasz. TO KWESTIA KULTURY/OBYCZAJU/TRADYCJI etc.! Bingo! Ja i moi bliscy żyjemy w takim systemie wartości, że nie wbijamy kolców w ciało, nie robimy tatuaży i chcemy aby nasze zwłoki zostały w jednym kawałku zakopane w ziemi. Co więcej – NIE CHCEMY, żeby ktokolwiek sobie z automatu domniemywał, że jedynie pogląd przeciwny jest tym dobrym i właściwym. Tutaj znowu kłania się LOGIKA. Jeśli nie masz pewności co do intencji drugiej osoby, nie masz prawa zakładać że są ani A ani ~A. Pograj sobie w sudoku, to może nabierzesz odpowiedniej dyscypliny umysłowej.

    Oczekiwanie wzajemności w przypadku „honorowych” dawców krwii jest postawą egoistyczną. Nie wiem jak to się ma do np. Twojego „altruizmu”, ale widać w obecnych czasach robienie czegoś dla innych z definicji musi być interesowne i nikomu już nie przeszkadza kojarzyć tego z altruizmem..

    Podsumowując, Twoje wywody to dosyć typowa w dzisiejszych czasach parada ułomności rozumowania i/lub celowych nadużyć semantycznych. Można oczywiście przystroić je w kwiatki ironii i mówić, że się żartowało – w końcu to jest tylko głupi blog. Hmm przynajmniej jesteś konsekwentny – a to cenię nawet u głupich (to akurat ogólnie, nie o Tobie;).
    A, no i jeszcze jedno.. kwintesencją Twojego sposobu myślenia jest zdolność wydedukowania czyjegoś światopoglądu, systemu wartości etc. z czterech (nomen omen;) liter jego nicka. Tylko pogratulować!

    Duce
  18. a co bys drogi Tomku chcial, zeby ludzie tak po prostu rozdawali narzady do transplantacji. a potem przyjdzie jezus, zrobi sie krolestwo niebieskie na ziemi, obudzisz sie, yjdziesz z grobu, a tu patrzysz: nie ma nerki! i co? gdzie pojdziesz jej szukac?

  19. Oczekiwanie wzajemności w przypadku “honorowych” dawców krwii jest postawą egoistyczną.

    Panie Duce, a jak nazwałby Pan postawę tych, którzy swojej krwi nigdy nikomu nie dadzą (to przecież część ich ciała, które należy do nich), ale w razie potrzeby oczekują, ze ktoś inny owszem, odda dla nich krew.

    klara
  20. drogi tuje. ja rozumiem że ty nie umiesz czytać ze zrozumieniem skoro nawet nie potrafisz dostrzec faktu że w moim nicku nie ma „u”. Postanowiłeś się odnieść do mojego pamfleciku biorąc pod uwagę garstkę swej wiedzy na temat naszego bohatera.
    Tłumacze ci zatem dosadnie: moralność pana Wolniewicza jest jakimś kompletnym zbitkiem i ekstremizmem wielu światopoglądów. To że pan prof uważa się za ateiste wcale z niego ateisty nie czyni. Ateista opiera swoją moralność na kilku odmiennych założeniach niż pan prof. Jakich to se sam poszukaj bo to dłuższy wywód.
    Ogólnie pan prof jest podobno przeciwnikiem ekstremizmu religijnego i radykalizmu. Wszystko się zgadza pan prof jest przeciwnikiem muzułmanów (sami terrorysci), żydów (sami lichwiarze chcący opanować świat) i jeszcze kilku innych wyznań które zwalcza z wielką zawziętością, plus różnych społeczności typu homoseksualiści (wiadomo że wszyscy to pedofile i zoofile). Poza jednym światopoglądem którego jest gorącym zwolennikiem. Jakiego sam się domyśl. Oczywiście sam ekstremistą nie jest.

    Co do:
    „A ja myślałem, że tylko opadanie w skrajność jest szkodliwe. A tu się okazuje, że nawet “cokolwiek zboczone” poglądy mogą się według pana [Quatryka] skończyć się zespołem Wolniewicza.”

    skoro tego nie wywnioskowałeś z mojego wpisu to gratuluje. Gdzie ja napisałem że „cokolwiek zboczone” poglądy kończą się zespołem tego pana? Tylko zauważyłem fakt że niektórzy ludzie bez krzty zastanowienia brną w swoje dyrdymały. Odkrywczy nie jestem już Sade o tym pisał, jak to wygląda ino z drugiej strony.

    Tuje mam taką prośbę: ja wiem że ja czasem pisze na pierwszy rzut oka bez zrozumienia (nawet na drugi często też mi się zdarza), ale jak już masz mnie krytykować to daj jakieś konkretne argumenty, a nie tak jak swego czasu u mnie w ramach polemiki z moją krytyką nadzoru bankowego, kupe wszystkim znanych faktów na dodatek bez żadnego związku z moimi wypowiedziami.

  21. Hmm proszę bardzo! Nazwałbym to hemopasożytnictwem.
    Problem leży jednak gdzie indziej. W normalnym systemie, honorowi krwiodawcy powinni mieć możliwość darmowego korzystania z zasobów krwi w razie potrzeby (zagrożenia zdrowia). Osoby nie będące dawcami w sytuacjach kryzysowych musiałyby za krew płacić, albo dostarczyć ją samodzielnie.
    I w praktyce tak to właśnie wygląda – większość „honorowych” krwiodawców robi to dla pieniędzy, często występują też przypadki „pożyczki rodzinnej” – ktoś jest chory i pomaga krewny z tą samą grupą krwi. Oczywiście co jakiś czas robione są wielkie akcje i wtedy staczana jest darmowa krew studentów, żołnierzy itp. Ja osobiście nigdy krwi nie oddawałem i nie zamierzam oddawać. Częste oddawanie powoduje nadprodukcję i człowiek z czasem zamienia się w dojną krowę – chcąc nie chcąc wpadając w nawyk oddawania. Jeśli natomiast ktoś z rodziny będzie miał wypadek, to jestem skłonny krew jednak oddać, choć wolałbym raczej zapłacić za to, niż przetaczać własną błękitną ciecz..

    Nadal nie popieram postawy pseudoaltruistów, którzy oddają krew za darmo, a potem żądają limitowania jej użytkowania jedynie dla swoich mentalnych pobratyńców. Z ewolucyjnego punktu widzenia postawa hemopasożytnicza jest bardziej perspektywiczna 😉

    Duce
  22. Już się wypłakałeś [qatryku]? Jedno „u” a tyle łez? No przecież napisałeś :

    „Ludziom którzy cokolwiek zbaczają w jego kierunku chyba w dosadny sposób pokazuje że taką drogą to tylko można dojść do geniuszu absurdu i idiotyzmu.”

    Przeczytaj sobie to raz jeszcze i spróbuj zrozumieć, co napisałeś.

  23. Gdzie ty widzisz wylewanie łez? Tylko ci pokazałem dowód na to że nie czytasz dokładnie przez co może nie rozumiesz. Jak dla mnie możesz sobie pisać mojego nicka i przez ó.
    Widzę jednak po odpowiedzi że dalej nie wykazałeś minimum checi analizy tego zdania więc śpieszę ci z pomocą.
    Dwa przykłady: ktoś sobie myśli że aborcja jest zła, że taki Jurek czy Giertych to mają racje. Taki Jurek czy Giertych jak to politycy potrafią zręcznie wybrnąć z trudnych pytań typu, skoro ciąża jest zagrożeniem życia dla kobiety i prawdopodobnie umrze to czemu ją do tej ciąży zmuszać. Pan Wolniewicz natomiast jednoznacznie stwierdza że aborcja jest bezwzględnie zła i nic go nie obchodzi kobieta niech sobie zdycha. I mówi to właściwie tymi słowami.
    Pan Wolniewicz uważa także że bandytów trzeba karać śmiercią. I wiele osób się z tym zgadza że morderców to nalezy ukatrupić. Tylko że pan Wolniewicz w przeciwieństwie do polityków którzy jak to zwykle oni potrafią dyplomatycznie ominąć różne kwestie, wprost mówi że jeżeli na 10 wyroków śmierci 1 osoba będzie niewinna to to mała strata i cena którą NALEŻY płacić.
    Dlatego stwierdziłem że ci którzy podzielają jego poglądy w jakimś stopniu po wysłuchaniu takiego pana w łatwy sposób dojdą że są na dobrej drodze do geniuszu absurdu.
    I tyle. Jeszcze czegoś nie rozumiesz?

  24. [Duce] Po namyśle muszę przyznać, ze odowoływanie się do twego nicka było bez sensu (choc nawet przypadkowe odwołanie do faszyzmu uważam ze – powiedzmy -„nietakt”). Co do reszty niestety będę obstawał przy swoim drogi Wodzu. Ciało nie jest własnością człowieka z tym sensie tego pojęcia, jakim posługują się prawnicy i odwołwanie się do dziedziczenia jest bez sensu. Pisanie dużymi literami, a nawet podkreślanie, niczego w tej mierze nie zmienia.

    Prawo często też odowłuje się do domniemań. Konstrukcje te siłą rzeczy oparte są na jakimś wartościowaniu. Obowiązujące regulacje dotyczące transplantacji opierają sie na założeniu, że nie mając pewności co do woli „dysponenta” przyjmujemy rozwiązanie najkorzystniejsze dla żywych czyli potrzebujących przeszczepu.

    Ty i twoi bliscy możecie oczywiście zastrzec że nie chcecie być ani dawcami, a gdy – czego wam nie życzę – zajdzie taka konieczność, możecie też odmówić korzystania z przeszczepów. Wasza sprawa.

    filkower
  25. -> Filkower
    Twierdzisz: „Ciało nie jest własnością człowieka z tym sensie tego pojęcia, jakim posługują się prawnicy” A czyją własnością jest ciało w rozumieniu prawa?
    Z dwu postaw wobec problemu – Twojej i Duce – to Twoja jest bliższa faszyzmu: przedkłada interes grupowy nad indywidualny.

    sokratejczyk
  26. Abstrakcyjnie gadacie: najpierw trzeba sobie zdefiniować człowieka. Czy mozna powiedzieć, że całość posiada swoją część? Jeśli tak, to jednostka posiada rękę na tej samej zasadzie, jak ogół posiada jednostkę.

    zieutek
  27. [Sokratejczyk] ciało w rozumieniu prawa cywilnego nie może być przedmiotem własności. To tyle, jeśli idzie o prawo.

    Czy każde rozstrzygnięcie kolizji interesów jednostki i zbiorowości na korzyść tej ostatniej jest „bliższe faszyzmu” 😉

    Poza tym ja mam na względzie interes jednostki-biorcy. Kolizji z interesem dawcy jakoś nie widzę 😉 Duce większą wagę przywiązuje do poszanowania pewnej obyczajowości i dla niej chce odmówić ratunku jednostce-dawcy. Nie wiem jak to się ma do faszyzmu i nie chce mi się nad tym zastanawiać. Dla mnie to po prostu etycznie złe, niewłaściwe rozstrzygnięcie problemu. Domniemanie zgody dawcy zwiększa ilość przeszczepów i służy dobru konkretnych jednostek. Bez czarów i metafizyki. Bez krzywdy dla kogokolwiek. Ciekawe jakie stanowisko zająłby w tym sporze Sokrates? 😉

    filkower
  28. Oj Duce, nie życzę Tobie tego co mnie spotkało, jestem po przeszczepie i dalej żyję cieszę się tym życiem, choć wiem że nie wiele mi go dano, ale może tak się zdarzyć że i Ty możesz dalej żyć ciekawe jakie wtedy będą poglądy na oddawanie organów po śmierci Twoje i Twojej rodziny!

    kiwaczek
  29. W myśleniu Duce widzę jeden szkopuł. „Osoby nie będące dawcami w sytuacjach kryzysowych musiałyby za krew płacić, albo dostarczyć ją samodzielnie.” Czyli, jeżeli jakaś choroba(jest ich masa) uniemożliwia mi podarowanie mojej krwi, to gdy będę jej potrzebował, muszę płacić.Fajne myślenie. Jeździec bez głowy nie płaci pogłównego? Sory, nie ma nerki!

    Mamoulian
  30. Gadacie, gadacie, marnujecie kilobajty strony, a na medycynie żaden „mundry” się nie zna. Otóż przeszczep od kogoś martwego to bajka, obumarłe części ciała nadają się jedynie do wsadzenia w formalinę i pokazywania studentom medycyny. Przeszczepów dokonywać można więć tylko od [jeszcze] ŻYWYCH osób [które nota bene, po wyjęciu np. serca, które wszak wciąż bije – inaczej krew by skrzepła i nereczka do formaliny – żyć już nie będą]. Naprawdę nie widzicie SUBTELNEJ różnicy?

    stef
  31. – to i ja się wypowiem, chociaż jestem blondynką i to z wyboru; nie chciałabym aby moje ciało służyło jako 'części zamienne’ ani za życia ani po mojej śmierci. Taki mój wybór, do którego prawo powinien mieć każdy. Powiem więcej, nawet krew oddam do autotransfuzji, gdy zajdzie taka potrzeba, bo tak wolę. To moja osobista decyzja.
    Natomiast to, ze ktoś chce żyć i w tym celu zgadza się na transplantację, oraz to, że ktoś zgadza się być dawcą, nie może podlegać krytyce. To powinno pozostać kwestią wyboru.

    Bianka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *