Amerykański test na to, czy się jest chrześcijańskim fundamentalistą:

Kto dojdzie do finału (punkt nr 1, ten o ignorancji), może zacząć się obawiać: Polacy to potencjalnie naród fundamentalistów. Przynajmniej jeśli wziąć pod uwagę sondaż ze świątecznego wydania „Newsweeku”:

Tylko 20 proc. osób, określających się jako wierzący katolicy, umie wymienić dziesięć przykazań, a ponad 30 proc. nie zna żadnego. Jedynie 18 proc. potrafi podać imiona czterech ewangelistów, a prawie 43 proc. z tych, którzy określają się jako głęboko wierzący, jest zdania, że można wyspowiadać się z grzechu pierworodnego. (Badanie na reprezentatywnej próbie 1000 dorosłych Polaków, cytat za onetem).

Strach się bać.

12 komentarzy

  1. No tak. Od czasu do czasu, zadaje znajomym (tym lepszym, ci gorsi pewnie by się obrazili) pytanie, dlaczego (po co) chodzą do kościoła. Jeszcze nikt nie odpowiedział mi przekonująco (na tyle przekonująco, żebym był w stanie uwierzyć, że dana osoba w to wierzy). Zatem mamy kolejny przykład typowego polskiego „Dlaczego? Bo tak!”

  2. Ale fajne!

    I dlaczego wcale mnie nie dziwi?;););)

    Doodge, w katolicyzmie niepojscie do kosciola w niedziele traktowane jest jako grzech.

    Kaska ( heretyczka, ale z porzadnym katolickim wyksztalceniem:)

    Pyzol
  3. Śmiechowe, sądzę, że podane przez Cię w ramce statystyki, gdyby je sporządzić dla zadeklarowanych ateistów, wyglądałyby o niebo lepiej. Właśnie dlatego, że owi zadeklarowani ateiści baliby się wyjść na kompletnych ignorantów w katolickim kraju 😀 Może jako psycholog społeczny rzuciłbyś kilka słów o potrzebie legitymizacji swego istnienia i poglądów wśród członków mniejszości – np. poprzez odniesienie do przekonań większości 😀

  4. Głupio mi się zrobiło i sięgnąłem do tych 10 przykazań, a tam pisze 9. Nie pożądaj żony bliźniego swego, a nie „Nie pożądaj żony bliźniego swego nadaremno” jak byłem do tej pory święcie przekonany. O kurde…

    Tomek
  5. Nikt nie jest doskonały, niektórzy łamią w kwestii osła bliźniego lub innych rzeczy, które jego (bliźniego) są. A poza tym ateiści nie są zobowiązani PRZESTRZEGAĆ literalnie tych przykazań, ino miło im, kiedy je znają lepiej aniżeli ci, którzy rzekomo przestregają. Nie przejmuj się zatem 😀

  6. A zaprawdę, powiadam Ci, żałuje, który pożąda żony bliźniego swego nadaremno… Żałuje tym bardziej, jeśli spróbował, a nadal było nadaremno. Zwłaszcza jeśli ów bliźni poznał personalia pożądającego.

    Z drugiej strony, nie ma biznesu bez ryzyka. I proponuję wyśrodkować się gdzieś między porucznikiem Lukaszem a Szwejkiem 🙂

  7. Pyzol:
    Tak? A zastanawiałaś się kiedyś nad tym, od kiedy tak jest? W którym miejscu jest taki nakaz? Gdzie jest napisane, że należy iść do kościoła? Gdzie jest napisane, że kościół to te mury z tym człowieczkiem w dziwnym ubranku?

  8. Młody Geju, właściwie to, co napisałem odnosi się również do mężów. Nie wiem, co na to teologowie, musiałbyś zapytać któregoś z nich, ale tak na moje oko, to chyba to samo 🙂 O pożądaniu męża bliźniego swego chyba nic w tych wzmiankowanych przykazaniach nie ma, więc diabeł tkwi w wykładni.

  9. Cholera wie czy to samo. Widać, i to nie tylko na tym przykładzie, że ludy Księgi nie nawykły do traktowania kobiet jako istot równych mężczyznom. Zastasnówcie się nad pierwotnym brzmieniem X. W każdym razie dla mężów porządających mężów ludzie Dobrej Księgi mają zazwyczaj dużo kamieni (przynajmniej o ile dosłownie traktują Jej słowa) 😉

    filkower

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *