Do Piekar Śląskich dotarła doroczna pielgrzymka mężczyzn i młodzieńców: sto tysięcy spalonych słońcem męskich ciał, wyposzczonych po wielodniowej wędrówce w męsko-męskim i męsko-chłopięcym towarzystwie. Niech się schowają parady wymuskanych gejątek, co po przejściu kilkuset metrów piszczą jakby IV RP obaliły – tu, w skwarze i piachu, przy dźwiękach piosnek o Jezusie i w ścisku, w którym każdy mógł do woli wdychać zapach potu swych roznoszonych przez testosteron towarzyszy – tu było naprawdę gorąco! I to nie przez parę godzin, a przez całe długie dni.

Zwieńczeniem oryginalnej eskapady była impreza w formie mszy, na której nie mogło zabraknąć znanego amatora modlitw w męskim gronie, premiera Jarosława Kaczyńskiego. Koncelebrował ją najznakomitszy śląski showman, metropolita katowicki abp Damian Zimoń.

Wesoły arcybiskup, jak zwykle, nie zawiódł. Zaczął od mocnego dowcipu: Zadaniem Kościoła nie jest bycie podmiotem walki politycznej. Kościół (…) nie utożsamia się z politykami ani z interesami partyjnymi. Potem było jeszcze lepiej – hierarcha długo rozwodził się, przy wzrastającym podnieceniu wiernych, nad tym, jak bardzo ich płeć jest fajna (Mężczyzna to mocny człowiek – ogłosił bez ogródek, sugerując, że kobieta to z definicji człowiek słaby), głośno kpił też z najdostojniejszego z obecnych, oznajmiając, iż jest on wrogiem polskich rodzin:

Model chrześcijańskiej rodziny ściera się z (…) kulturą singli [premier Kaczyński, jak wszyscy wiemy, jest zatwardziałym kawalerem]. Jak kiedyś biskup Bednorz – jo się dziś pytom: kaj my to som?

Najmocniejszy akcent celebrans zostawił jednak na sam koniec, gdy niespodziewanie – za to przy niemal histerycznym aplauzie zgromadzonych – sparafrazował nieśmiertelne „Gdzie te chłopy” ś.p. Danuty Rinn:

Mówi się dzisiaj czasem, że jest deficyt mocnych ludzi, mężczyzn. Trzeba ludzi zdolnych do ryzyka, do zmiany, do podjęcia wyzwań, to mocnej ekspansji, do odwagi. Bracia, mężczyzn trzeba!

Brawom, śpiewom i okrzykom poparcia nie było końca.

15 komentarzy

  1. Nie wiedzę w tym nic złego. Z powodu postępu cywilizacyjnego mężczyżni utracili sens życia: nie muszą więcej polować aby nakarmić rodzinę, nie muszą bronic żon przed gwalcicielami ze Wschodu, a ponandto w mediach ich wizerunek jest tragiczny: przedstawiani są jako osoba niezdolna do indywidualnego myślenia, uległa kobietom. Warto sie zastanowić zanim zaczniemy krytykować tego rodzaju akcje: służą one do tego, aby mężczyzni, poniżani przez róznorakich psychologów, feministki i telewizję wreszcie czuli się dobrze z faktu bycia męzczyznami. Na całym swiecie tego rodzaju akcje są bardzo popularne, a ich jedynymi przeciwniczkami sa ujadające femiznazistki, które boją się że z tych grup wyrosną faceci, którzy nie będą chcieli im lizać pantofli. Też nie podoba mi się że kosciół macza w tego rodzaju akcjach swoje łapki, ale taka już jest Polska. Kosiciół rzym-kat był jedynym miejscem gdzie publicznie wyrażano anty-komusze poglądy, to teraz może zostanie miejscem gdzie można wygłaszać niepopularne tezy o tym, że nie trzeba wstydzić się bycia mężczyzną.

    Mazen
  2. Hmmm, a czy widziałeś kiedyś mężczyznę, który się bycia mężczyzną wstydzi? Znam także takich, co się generalnie z feministkami zgadzają – i nawet u nich takich objawów nie zauważyłem…

    Ale, z drugiej strony, nie obracam się w towarzystwie katolickich duszpasterzy, więc teoretycznie ich istnienia wykluczyć nie mogę…

  3. No popatrzcie jaki filozof koscielny. A ja pierdze ogolnie w kierunku KK i jakos nie czuje sie taka ofiara jak zimon wmawial tym facetom ze nie sa. Nie lize pantofli babom, bo uwazam ze plcie sie super uzupelniaja i nie ma lepszych i gorszych. A co do tego ze kk byl antykomuszy – to byla tylko walka o rzad dusz, podporzadkowanie nie moskwie a watykanowi. Bo KK ma byc posluszny watykanowi a nie krajowi pochodzenia ksiezy (i zreszta kk w Polsce co chwila to pokazywal, wystarczy siegnac do Wacyka).

    btd
  4. Nie przypuszczałem, że Autor jest aż takim specjalistą od potu. Nie wygląda na bywalca siłowni, pielgrzymek, boisk itp. A tu taka zmyłka. Chylę czoła i podaję spoconemu chustę, albo nie – pozostańmy przy ręczniku. Autor chustę mógłby potraktować jako niezasłużony komplement. Tak więc kawałek ścierki będzie w sam raz.

    Ober! Ścierka raz!

  5. Zawsze mi się „podobały” teksty o reformowaniu kościoła zapodawane przez ludzi , którzy nie chodzą do kościoła . Podobnież jak teksty o pielgrzymkach – zapodawane przez ludzi , którzy nigdy nie szli w pielgrzymce .
    Chciało by się powiedzieć do tego chłopczyka – co spłodził ten tekścik :
    ” co ty kur..a wiesz o pielgrzymowaniu.. ”
    Z harcerskim pozdrowieniem pielgrzym adaho .

    adaho
  6. @Adaho:
    Zawsze sie zastanawialem jak to jest ze ksieza ucza o milosci i zyciu w rodzinie oraz rodzinnych obowiazkach, nie majac o tym pojecia… dostrzegasz analogie ? Juz nie mowiac o tym co wyrabiaja reporterzy… skad oni moga miec pojecie o tym co wypisuja…

    Toster
  7. Różnica między sytuacjami jednak jest – nawet ksiądz dobrodziej nie wziął się z powietrza, tylko wychował w jakiejś rodzinie (przynajmniej większość z nich ). O życiu rodzinnym ma więc choć minimalne pojęcie.

    Pan Łysakowski nie tylko, że na żadnej pielgrzymce nie był, ale też nie utrzymuje świadomych kontaktów z żadnymi uczestnikami takich wypraw.

    Mówiąc krótko – ma nawet mniejsze pojęcie o pielgrzymkach, niż ksiądz o życiu rodzinnym.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *