Profesor BC, świetna publicystka, z którą lubię sobie w przerwach między zajęciami gawędzić o sprawach istotnych dla Narodu (np. o symbolu gejowskich Parad, który pojawił się nad głową Benedykta XVI, gdy papież przemawiał w miejscu, w którym jego rodacy gazowali homoseksualistów), zwróciła dziś moją uwagę na dość prawdopodobne źródło Giertychowej motywacji do walki z edukacją najmłodszych (motywacji, nad którą – o czym wiedzą czytelnicy bloga – już długo się głowię). Celem, który przyświeca spadkobiercy endecji, może być po prostu zatrzymanie kobiet w domach.

Pomysł tak szczwany, że, jak mawiał Czarna Żmija, można mu przyprawić kitę i udawać, że to lis. Przynajmniej jeśli chodzi o selektywność rażenia. Bogatsze mamy i tak stać na prywatne niańki, żłobki i całą resztę. Biedne nie. Biedne mogą co najwyżej posłać dzieci do państwowych przedszkoli i zerówek – i iść do pracy. Tu zaś zaczynają się schody dla skrajnej prawicy. Kobieta aktywna zawodowo niekoniecznie ma czas i ochotę na kultywowanie patriarchalnych tradycji, nie mówiąc już o urodzeniu siódemki młodych patriotów? Co innego, jak się ją do pierwszego dziecka przykuje na tyle, by na dobre wypadła z rynku pracy. Resztę załatwi becikowe.

Bardziej na serio, pewnie nie mniejszą wartość dla narodowców ma fakt, że zmniejszają dzieciom z biednych rodzin, mniejszych miast i wsi szansę na dogonienie w rozwoju intelektualnym już i tak uprzywilejowanych dzieci z miast dużych i z rodzin bogatszych. To ma sprawić, że wzrośnie w przyszłości liczba obywateli gorzej wykształconych (a co za tym idzie, biedniejszych), którzy, nawet jeśli nie zasilą elektoratu neoendecji, mnożyć się będą jak króliki. Skutkiem czego będzie nas, Polaków, więcej. Nasza substancja narodowa zaleje Europę.

Jeśli Giertych rzeczywiście tak to sobie obmyślił, chylę czoła. I pędzę się rozmnażać.

23 komentarze

  1. a ja nie chylę !!!
    Ile takie nawiedzeńce niedouczone szkody w oświacie bidnej zrobią…a pracuję już lat wiele…co rok to gorzej…polska szkoła tylko jeszcze nauczycielami stoi, bo „górę” mamy…qqq do D…do kwadratu.

    ti_grin
  2. Ha — i znów myślimy tym samym torem — i o memento dla Benedykta o gazowaniu homoseksualistów (niestety, ani papież ani media listu od Istoty nie odczytały właściwie), i o powodach Giertycha. To tyle mojej satysfakcji, bo tak poza tym to raczej mi niefajnie…

    navaira
  3. Nie jest tak źle. Po wizycie B16 dzieci w szkole nawet nie pytały, czy było się na mszy – w przeciwieństwie do szaleństwa rok temu z okazji Wielkiego Zgonu, kiedy organizowano im zbiorowe modlitwy w salach gimnastycznych.

    merade
  4. Z tym wyrównywaniem szans za wszelką cenę to też nie jest tak różowo jak mogłoby się wydawać. Mamy tak wyrównywane szanse, że dzieciaka, który sprawia kłopoty nie mozna wydalić ze szkoły ze względu na obowiązek szkolny. Np wczorajsze doniesienia o wypadkach w Łodzi.
    Niestety nasz model szkolnictwa powoduje równanie w dół, przez jednego łobuza cierpi klkadziesiąt dzieciaków. Wyrównać szans tak naprawdę się nie da, jeden rok zerówki nic nie zmieni. Nie poprawi wychowania, wpływu środowiska, genów itd itp. Jedyne co uważałbym za pożyteczne to wyłuskiwanie zdolnych dzieciaków i zapewnianie im lepszych szkół i indywidualnego rozwoju. A teraz mamy gonienie każdego na siłę do szkoły, bez względu na chęci czy zdolności.

    Gość: marvin, 83.238.103.11*
  5. Niezłe. „A teraz mamy gonienie każdego na siłę do szkoły, bez względu na chęci czy zdolności.”

    Cóż, są rzeczy, które Państwo wymusza dla naszego dobra: np. zawieranie umów sprzedaży domu, mieszkania czy ziemi nie „na gębę”, tylko u notariusza. Krzyczymy, że gwłaci to nasze swobody i wolnosci? Raczej większość ludzi rozumie, że tak jest bezpieczniej dla nich samych – tzn. to minimalne ograniczenie swobody (jeśli już pozostać przy nawet takim określeniu) jest pomijalne wobec korzyści, które otrzymujemy (bezpieczeństwo transakcji). Mówię to tylko o Polsce, bo jak jest w reszcie Europy – nie wiem.

    Mam wrażenie („wierzę”, „chciałbym wierzyć” – jak ktoś się ew. będzie czepiał określeń), że powszechny obowiązek edukacji do jakiegoś wieku jest rzeczą z podobnej kategorii – bardziej opłaca się Państwu (reprezentującemu interesy społeczeństwa) wymusić na rodzicach, aby posyłali swoje dzieci do szkoły, niż potem „zająć się” armią analfabetów totalnych.

    Co nie zmienia faktu, że łódzki przypadek jest kuriozalny: nie udało się rodziców skłonić do podjęcia terapii rodzinnej? Nawet przez sąd rodzinny? Straszne.

    tuje
  6. Tuje, mimo obowiązku szkolnego mamy w Polsce armię analfabetów. Pytanie, czy w takim wypadku jest sens na łozyć na powszechne kształcenie z kieszeni podatników, jest pytaniem z zupełnie innej beczki. Ja uważam, że jest sens, choć z drugiej strony kształcić za publiczne pieniądze winno się chyba tylko tych, którzy cokolwiek z tego kształcenia wyniosą. Wspomniany w artykule mały psychopata z Łodzi prawdopodobnie nie wyniesie nic.

    I wątpię, by cokolwiek poradziła tu terapia rodzinna. Wielokrotnie już dowiedziono, że osobowości antyspołeczne po prostu nie poddają się socjalizacji. Dlatego kiedy czytam wypowiedź pedagoga: „Izolacja chłopca jest dobra dla wszystkich, tylko nie dla Adama. Z pewnością nie pomoże mu się uspołecznić, wywoła natomiast poczucie krzywdy i wzmocni agresję”, mam ochotę mu odpowiedzieć: „Sam sobie zatem zaadoptuj tego chłopca. Zobaczymy, jak długo wytrzymasz w wierze w determinizm środowiskowy.”

  7. Cóż, moi przodkowie uprawiali ziemię i lepili garnki (święci nie byli) i pojawienie się w rodzinie piśmiennych babć i dziadków przyniosło parę istotnych zmian (na lepsze). Powrotu do Taplarów i Konopielek nie ma.

    Z drugiej strony to intrygujące: w jednym poście gromisz Wesołego Romka za to, że nie pozwala dzieciom pójść do szkoły o rok wcześniej (co ma według Ciebie być elementem ogólnorządowej kampanii ogłupania społeczeńtwa i produkowania sobie (rządowi) beczących i kwaczących wyborców), tu zaś piszesz, że skoro szkoły wypuszczają i tak analfabetów, to w zasadzie moglibyśmy sobie odpuścić przymus do nich chodzenia – podsuwasz zatem Romkowi kolejny „szczwany plan” i jednocześnie sam sobie przeczysz :/

    tuje
  8. tuje: przecież nie piszę, żeby wcale nie uczyć. I że obowiązek szkolny to jakieś straszne zło. Mam jednak wrażenie, że większośc olewania szkoły czy to przez dzieci, czy przez rodziców bierze się z tego, że ludzie nie uświadamiają sobie, że płacą za szkołę swoich dzieci w podatkach. Jakby przyszło im płacić czesne co miesiąc to pewnie inaczej by do tego podchodzili, a pewnie by taniej wyszło. Ale wtedy z drugiej strony ciężko by było wymagać żeby każdy głupi rodzic po dobroci za swoje dzieci płacił. Na pewno znalazło by się wielu takich co woleliby te pieniądze przepić. I tu mógłby się popisać program wyrównywania szans. (Osobiście uważam, że tacy rodzice którzy wolą przepić powinni być pozbawiani władzy rodzicielskiej.)
    Czyli powiedzmy 4-5 klas podstawówki obowiązkowe, a dalej po uważaniu.
    A wtórny analfabetyzm i tak się szerzy masowo.

    Gość: marvin, 83.238.103.11*
  9. Toż nie chodzi o to, by likwidować bezpłatną oświatę, tylko o to, by ją zreorganizować. Sponsorowane z kieszeni podatników szkoły powinny być przede wszystkim dla tych, którzy – jak Twoje babcie i Twoi dziadkowie – rzeczywiście są w stanie z nich coś wynieść. W drugiej kolejności powinniśmy myśleć o terroryzujących kolegów i nauczycieli rozrabiakach, dla których szkoła jest po prostu dogodnym miejscem do wyżycia się. System nie musiałby być wcale skomplikowany: kilka ostrzejszych wykroczeń albo kilka lat w tej samej klasie i delikwent wypada z państwowej szkoły. I potem niech rodzice, a nie kuratorzy, się martwią, co z nim robić…

    Z ogólnorządową kampania to nie przesadzaj. To własnie minister Seweryński zapowiadał zerówki od pięciu lat. To zaś, uważam, pomysłem było przednim, bo dawałoby szanse zdolnym dzieciom ze wsi i z biedniejszych warstw społecznych na wyrwanie się z być może zbyt mało stymulującego intelektualnie środowiska. Jestem wrogiem skreślania kogoś na starcie tylko dlatego, że jego rodzice są rolnikami lub robotnikami – państwo powinno takiemu dziecku zapewnić takie same szanse edukacyjne, jakie dostanie dziecko prawników czy dziennikarzy. Jeżeli jednak którekolwiek dziecko na takie szanse się wypina, po co męczyć i je, i inne dzieci za pieniądze ciężko wydarte podatnikom?

  10. Marvin, pomysł pozbawiania władzy rodzicielskiej członków marginesu był już w dziejach wielokrotnie rozważany, wprowadzany w życie i wycofywany. Niestety, ludzie ci, nawet jeśli ulegają nałogom lub są uposledzeni umysłowo lub społecznie, mają identyczny z naszym instynkt rodzicielski i cierpią, gdy im się dzieci zabiera. Ich dzieci też przeważnie nie chcą być od rodziców odrywane. By to wszystko przeprowadzić, rząd musiałby zawiesić prawa człowieka. A ja wolę, by tego nie czynił.

  11. Taaak, aż sobie zajrzałem do deklaracji praw człowieka i faktycznie artykuł 12 mówi:

    >>Nie wolno ingerować samowolnie w czyjekolwiek życie prywatne, rodzinne, domowe, ani w jego korespondencję, ani też uwłaczać jego honorowi lub dobremu imieniu. Każdy człowiek ma prawo do ochrony prawnej przeciwko takiej ingerencji lub uwłaczaniu. >Rodzice mają prawo pierwszeństwa w wyborze nauczania, które ma być dane ich dzieciom. Mieszkanie z alkoholikami pod jednym dachem jest szczególnym rodzajem tortury dla dziecka.

    Heh, a jakoś u nas w kraju rodzice mają mało do powiedzenia czego uczą się ich pociechy to ewidentne łamanie artykułu 26. Osobiście znam takich co gdyby mogli wybraliby teorię młodej ziemi i to, że kości dinozaurów są fałszywkami położonymi przez szatana. O ID już nie wspomnę. To też łamanie praw człowieka, że nie mogą wybrać dziecku czego ma się uczyć?

    Gość: marvin, 83.238.103.11*
  12. Poprawka do postu z góry, trochę inaczej wyszło ale już trudno:

    Taaak, aż sobie zajrzałem do deklaracji praw człowieka i faktycznie artykuł 12 mówi:

    „Nie wolno ingerować samowolnie w czyjekolwiek życie prywatne, rodzinne, domowe, ani w jego korespondencję, ani też uwłaczać jego honorowi lub dobremu imieniu. Każdy człowiek ma prawo do ochrony prawnej przeciwko takiej ingerencji lub uwłaczaniu.”

    Niewątpliwie odbieranie praw rodzicielskich jest ingerencją i tu się z tobą zgadzam.

    Artykuł 26,3
    ” Rodzice mają prawo pierwszeństwa w wyborze nauczania, które ma być dane ich dzieciom.”
    Wybór nauczania nie polega na tym czy uczyć, czy nie uczyć bo nauczanie podstawowe gwarantuje artykuł 26,1, ale dalej w zasadzie zgodnie z deklaracją każdy rodzic alkoholik mógłby powiedzieć: „nie będę kształcił dzieciaka, bo tak mi się podoba i wychowam go na takiego menela jakim sam jestem” i w zasadzie nic nie mielibyśmy do powiedzenia.
    Do ilu lat działa w Polsce obowiązek kształcenia? A i tak ci, którzy mieli zostać menelami, nimi zostaną.

    Artykuł 5:
    „Nie wolno nikogo torturować ani karać lub traktować w sposób okrutny, nieludzki lub poniżający.”
    Mieszkanie z alkoholikami pod jednym dachem jest szczególnym rodzajem tortury dla dziecka.

    Heh, a jakoś u nas w kraju rodzice mają mało do powiedzenia czego uczą się ich pociechy to ewidentne łamanie artykułu 26. Osobiście znam takich co gdyby mogli wybraliby teorię młodej ziemi i to, że kości dinozaurów są fałszywkami położonymi przez szatana. O ID już nie wspomnę. To też łamanie praw człowieka, że nie mogą wybrać dziecku czego ma się uczyć?

    Gość: marvin, 83.238.103.11*
  13. Jak patrzę na ten fragment deklaracji, to już wiem, że powinnismy ją obowiązkowo wszystkim posłom rozesłać…

    „Pierwszeństwo w wyborze nauczania” może dotyczyć raczej formy niż treści. Tzn. rodzice mogą wybrać, do jakiej szkoły trafi ich dziecko, ale – wedle mojej interpretacji – nie powinni mieć ostatniego słowa w kwestii programu. Zwłaszcza jeśli chcą, by się w nim pojawiły tresci antynaukowe…

  14. >Zwłaszcza jeśli chcą, by się w nim pojawiły tresci antynaukowe…

    No i tu wchodzimy na grunt antynaukowej religii w szkołach 🙂 – myslisz, że posłowie zinterpretowaliby ten zapis tak samo jak Ty? Zaraz by się okazało, że dotyczy on wyboru światopoglądu dziecka, a jak wiemy z tego co się dzieje w USA tych światopoglądów może być całkiem sporo i to zupełnie dziwacznych. Chociaż mam pewność, że u nas dominowałby ten jeden jedynie słuszny. 😉
    Czyli zostłby w najlepszym przypadku to co jest teraz, więc może lepiej tego nie rozsyłaj bo może być gorzej. Szczególnie jak czasem słucham ministra edukacji 🙂

    Gość: marvin, 83.238.103.11*
  15. Dziwi mnie decyzja stworzenia jednej klasy dla jednego ucznia, którego będzie bezpłatnie [!] uczyło trzech nauczycieli. Dla takich socjopatycznych dzieci są przecież placówki specjalne. Szkoda też, że nie ma takich specjalnych placówek dla takich rodziców, których błędy wychowawcze spowodowały skrzywienie tego dziecka.

    merade
  16. A jesteś pewny, że chodzi o błędy wychowawcze? Z badań wynika, że rodzice socjopatów są zwykle też socjopatyczni i np. częściej swe dzieci biją, molestują etc. Jednak umieszczenie dziecka w „niesocjopatycznej” bynajmniej nie robi nam z tego dziecka aniołka. Wręcz przeciwnie, mały socjopata lepiej jeszcze radzi sobie z normalnymi rodzicami, niż poradziłby sobie z własnymi, terroryzując biedaków i doprowadzając do szału. Słyszałem nawet o wypadkach rozpadu małżeństwa adopcyjnych rodziców po zaadoptowaniu dziecka z marginesu…

  17. Spokojnie z tymi głupimi kobietami, co zahukane przez Giertycha rodzą tabuny przyszłych meneli.
    Moja mama, po sukcesach w ogólnopolskich olimiadach, po studiach na polonistyce, zamiast pracować w szkole „nic nie robi” tudzież „siedzi w domu”, gdzie urodziła i wychowuje szóstkę (słownie: 6) dzieci. Najstarszy, piszący te słowa, kończy architekturę (PW), projektuje całkiem chyba niezłe budynki od kilku lat, ożenił się i spodziewa się już trzeciego (3) dziecka. Młodsza siostra, zamężna, dyplom bdb na UW, spodziewa się drugiego dziecka. Młodszy brat jest muzykiem, studiuje na Akademii Muzycznej w Białymstoku (dojeżdża) i gra w 2 zespołach. Zamierza się niebawem ożenić. Młodsi uczą się w gimnazjum i liceum, z dobrymi wynikami.

    Nie ma meneli w rodzinie i nie zanosi się na to. Nikt tu nie głosuje na Romana; słuchamy zaś radia co ma głośnik, a nie co innego.
    Co nie przeszkadza być w Kościele.

    W naszym systemie podatkowym można „wrzucić w koszta” – odliczyć od podatku wszystko, ale nie dzieci. A to kosztowna inwestycja.

    Moje dzieci będą płacić na twoją emeryturę, więc troszkę szacunku.

    Gość: odys, bxy58.internetdsl.tpnet.pl
  18. [do odysa]

    Bez żartów. Kto normalny w tym kraju liczy na to, że będzie miał godziwą emeryturę inną iż ta powstała w wyniku przemyślanych inwestycji, wykonywanych samodzielnie, z pominięciem ZUSów itp. Tylko naiwni lub niewystarczająco zaradni.

    Podobnie jak z ubezpieczeniem zdrowotnym: wzrost wydatków Polaków na ochronę zdrowia opłacaną bezpośrednio z własnej kieszeni (a nie w wyniku składek) w ciągu ostatnich lat wzrósł znacząco, a prognozy mówią, że nic nie wskazuje zmniejszenia tego tempa wzrostu. Wbrew pozorom te wydatki nie biorą się stąd, że pochodzą z kieszeni krezusów: zapraszam na wizytę do audiologa, kardiologa z państwowej służby zdrowia, spróbuj też w Warszawie zrobić terminowo mmamografię (zapytaj żony co to), albo wyleczyć ząb kanałowo. Szybko zmienisz zdanie, co do wydolności aktualnej i szacowanej państwowych ubezpieczeń zdrowotnych i emerytalnych.

    Aktualnie bardziej (w bezwzględnej liczbie złotóweczek) do wychowania Twoich dzieci, bratanków i siostrzeńców dokładają np. dobrze zarabiający młodzi bezdzietni, niż Ty i Twoja rodzina. Chyba, że jesteś na prawdę milionerem, ale Z Twojego postu to nie wynika.

    Weź to pod uwagę zanim zaczniesz jeszcze kiedyś mówić o szacunku.

    tuje
  19. Kiedy czytam takie [przyznaję – interesujące] rozważania o szkole, mam ochotę strawestować wypowiedź Wyspiańskiego o krakowskich rajcach miejskich: połowa polskich nauczycieli jest niedouczona i nie nadaje się do wykonywanego zawodu… Jeszcze gorzej rzecz ma się z kolejnymi [od 1989 roku] ministrami resortu oświaty. Co jeden, to gorszy. Pozostaje zdać się na ogólne prawa ewolucji…

    Gość: Gfrast, cache-100.netpark.pl
  20. Jesli możesz to przeczytać to znaczy ze chodziłeś do szkoły …. nasuwa mi się trawestacja jednego napisu na tablicy rejestracyjnej. Jest jedna drobna różnica ktorą warto zauważyć kiedy ktoś pokroju (za przeproszeniem ) p.Giertycha wygłasza na forum ogólnym. ONI zawsze wiedzą co i dlaczego ale jakoś to zwykle opozycja i potem musi poprawiać małość , ignorancję, butę i liczne szkody poczynione w „substancji narodowej” dzięki genialnym pomysłom tzw. ONYCH ( czytaj większosciowo i demokratycznie wybranych przedstawicieli narodu. Żal, gorycz i wstyd mnie ogarnia jak patrze a co gorsza słucham w/w. Może jak z nadzieją w głosie mego przedmówcy ewolucja odbije whadło historii w jedynie słusznym bo rozsądnym kierunku a jakim ? to jest bardzo dobre pytanie … pozdrawiam

    Gość: , c177-189.icpnet.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *