Rząd przyjął projekt zmian w Kodeksie karnym, dzięki którym polskie prawo przestanie w końcu być tak bardzo criminal-friendly. Zwiększy się poziom bezpieczeństwa w miejscach publicznych – karane będzie nawet noszenie przy sobie noża, o ile materiał dowodowy wskaże na zamiar jego użycia. Skończy się ciąganie po sądach tych, którzy, napadnięci we własnych domach, zamiast pokornie dać się skroić lub pokroić, stawili opór raniąc bądź zabijając przestępcę. Rzezimieszków będzie teraz można karać wsadzając za kratki już po ukończeniu 15 roku życia (nadal absurd z punktu widzenia ofiary morderstwa, która przecież nie cierpiała mniej dlatego, że morderca miał dopiero 14 lat – niemniej w stosunku do tego, co mamy teraz, spory postęp). Posiedzą tam dłużej, dzięki czemu jeszcze bardziej zwiększy się poziom bezpieczeństwa. Do pełni szczęścia brakuje tylko kary śmierci.
Teraz pozostaje czekać, aż odezwą się ci, dla których każde zaostrzenie KK to łamanie praw człowieka (co ciekawe, człowiekiem jest dla takich ludzi przede wszystkim przestępca – łamania praw ofiar jakoś przeważnie nie widzą), powtarzając swe od dawna znane mantry o wysokości i nieuchronności kary. Ponieważ dyskutować lubię, lecz nie lubię się powtarzać, przypomnę, co na ten temat pisałem, gdy Ziobro zgłaszał projekt nowelizacji Kodeksu:
Choć jasne jest, że przestępcę w znacznie większym stopniu odstrasza nie wysokość, lecz nieuchronność sankcji (jeśli ktoś wie, że go nie złapią, zwisa mu, czy to, co robi, zagrożone jest sankcją 2 miesięcy, czy może 10 lat za kratkami), nie można redukować znaczenia kary do jej potencjalnego oddziaływania na psychikę. Sankcja karna, oprócz aspektu odstraszania, ma również inny wymiar: powinna w jak najszerszym stopniu eliminować przestępcę ze społeczeństwa. Eliminacji owej kara śmierci służy co prawda lepiej, niż wieloletnie nawet więzienie, niemniej – skoro z uwagi na umowy międzynarodowe nie ma aktualnie szans na wprowadzenie w Polsce egzekucji większych i mniejszych zwyrodnialców – rygorystyczne wsadzanie przestępców do więzień i trzymanie ich tam przez cały okres zasądzonej kary sprawdza się też nienajgorzej. PiS rządzi rok, a już w Polsce dość spadł poziom przestępczości (choć trend zresztą zaczął sie jeszcze przed dojściem partii Kaczyńskich do władzy) – wystarczyło, że prokuratorzy zaczęli żądać większych kar, a sędziowie te kary częściej orzekać, i znaczna część przestępców siedzi dziś, zamiast chodzić po ulicach, zaglądając do naszych mieszkań i aut. (…)
Mimo że znowelizowany Kodeks nadal będzie dyskryminował ofiarę i faworyzował kata (który za odcięcie komuś głowy wcale nie odpowie przed sądem własną głową), to jednak stanowi duży krok w stronę przywrócenia równowagi. Cieszy zwłaszcza fakt, że napadnięci na miejscu będą mogli eliminować napadających, przez co społeczeństwo uniknie przyszłych wydatków związanych z procesem i karaniem przestępcy, nie mówiąc już o potencjalnych ofiarach, jeśli delikwent wyjdzie.
Do haseł o piętnowaniu czy resocjalizacji, tak popularnych wśród obrońców złodziei i morderców, też już się swego czasu odnosiłem. Kto chce może sobie zatem zajrzeć pod wskazane linki i sobie doczytać (jeśli, oczywiście, do tej pory wspomnianych tekstów nie widział). Namiary przede wszystkim dla tych, co by się w komentarzach dziwić chcieli, iż trudno mi powstrzymać radość z faktu, że partia Kaczyńskich wypełnia w końcu jedną ze swych (jakże nielicznych) sensownych obietnic wyborczych.
Niestety, nie łudzę się co do możliwości dalszej naprawy państwa, czyli obiecywanej przez PiS walki z korupcją i zawłaszczaniem państwa przez polityków. Aresztowanie i osądzenie co bardziej na tym polu aktywnych koalicjantów na razie nie wchodzi w grę.
>Do pełni szczęścia brakuje tylko kary śmierci.
i wykręcania jajek 😐
Mi do pełni szczęścia brakuje nieuchronności kary. IMHO to jest najważniejszy wyznacznik skuteczności każdego systemu prawnego. Dla przestępcy raczej nie ma znaczenia, czy za kradzież zegarka jest 5 czy 7 lat więzienia..
Pięknie, problem zalatwiony. A jak juz tych dodatkowych przestępców się wyłapie to gdzie będą zamieszkiwać? W puszkach sardynek? Tam juz nie ma miejsca.
Kolejny problem „rozwiązany”.
Widzę Tomku, że dla Ciebie problem kończy się tam gdzie przestępca znika ze społeczeństwa. Kłopot w tym ze on się dopiero tam zaczyna.
Pytanie: W jaki sposób nowy kodeks rozwiązuje problem przepełnionych więzień?
Tomku czyżbyś wziął sobie do serca nauczanie pana profesorka od ludożerstwa?
też puszcze linka bo już to kiedyś ktoś fajnie opisał więc nie będę powtarzał: http://sierp.tc.pl/justice.htm
a co z przykazaniem „nie zabijaj” ? czyzby wielu Polakow zylo wylacznie zgodnie z tym co jest Starym Testamencie ?
Zenobio, ja tam jestem niewierzący.
A co do do znajomości Dekalogu wśród wierzących Polaków, polecam:
Ile przykazań znają Polacy?
„Aresztowanie i osądzenie co bardziej na tym polu aktywnych koalicjantów na razie nie wchodzi w grę.”
Spoko – jak sie system sprawiedliwosci raz porzadnie nakreci, to bedzie przyzwoicie chodzil i po kolejnych wyborach;)
Kaska
CO do tego ze teraz, jak sie obornie przed atakujacym to jemu sie dostanie a nie mnie jest fajne. Ale karanie z miejsca dziecka nie jest fajne. Wolabym zobaczyc jakies miejsce ktore prubowalo by pomuc dziecku a nie traktowac go jak doroslego. Dzieci za czesto traktuje sie jak doroslych. Dziceko ma sie bawic i byc kochanie, jak nie to zmienia sie w przestepce. Lepiej bylo by zobaczyc jak wyglada sytuacja w rodzinie i postaraci sie zeby kolejnych mordercow itp nie powstawalo. a nie traktowac jak doroslego dziecka ktory juz jest od malego taktowany jako takiego przez rodzicow.
Tomku:
Troszkę mnie zadziwiłeś (mimo, że czytałem przypomniane przez Ciebie wpisy). Wybacz, ale nie mogę zgodzić się z twierdzeniem, że np. posiadanie noża w okolicznościach wskazujących na chęć jego użycia powinno być karalne. Dlaczego? Z kilku powodów: a)jakiego noża? (motylka? scyzoryka? czy te plastikowe z małych gastronomii też się liczą?) b) po czym poznać „okoliczności wskazujące na chęć użycia” i kto będzie to oceniał? (sąd po tym, jak już od policjantów dostaniesz po głowie pałką? a może sami policjanci? tego drugiego rozwiązania szczególnie bym się obawiał w tym kraju. Dlaczego? Patrz Lublin – picie na służbie, gwałt na studentce, molestowanie gimnazjalistki, …)
Czy naprawdę chcemy dążyć do wyzbycia się wszelkich swobód? Czy wtedy będziemy się czuć bezpieczniej?
Ostatnio siedziałem sobie w parku. Nieopodal dwóch mężczyzn (nie żule, nie dresy; nie budzili mojego niepokoju) spożywało alkohol (piwa). W pewnym momencie podeszło do nich trzech policjantów i zaczęło się spisywanie, mandaty, itd. Pomyślałem sobie: „fajnie, bezpiecznie w tym parku musi być, skoro tak szybko ich dopadli”. Obok siedział jakiś starszy facet, który zaczął strasznie bluzgać. Okazało się, że nici z bezpiecznego parku (dwa dni wcześniej późnym popołudniem staruszek został napadnięty i pobity, stracił portfel i rower, a gdy poszedł na policję, usłyszał: „to nie trzeba po nocy na rowerze jeździć, dziadku”). To jest to bezpieczne państwo?
Ja jestem przeciwko karze śmierci. Wprawdzie wydaje się ona logicznym rozwiązaniem – za pewne czyny powinno się płacić cenę najwyższą, czyli niby właśnie tracić życie. Jest też moralnie akceptowalna – znaczna część ludzi intuicyjnie uważa ją za sprawiedliwą. W czym więc problem?
Ano w tym, że jestem przeciw oddawaniu prawa do zabijania państwu! Zabijanie jest domeną ludzką. Człowiek zabija z bólu, z zazdrości, z chciwości, z nienawiści, z głupoty i miliarda innych powodów. Zabija i za to płaci. Oddawanie w ręce jakiegoś abstrakcyjnego tworu, państwa, systemu, aparatu społecznego prawa do zabijania nie obciążą nikogo czyli obciąża nas wszystkich. Kat jest anonimowy, w plutonie egzekucyjnym nie wiadomo kto ma kulę, a kto ślepaki. Taki społeczny wynalazek zabijania bez odpowiedzialności! Ja nie chcę, żeby ktokolwiek zabijał w moim imieniu i do tego miał potem świetne samopoczucie ze swojego krystalicznie czystego sumienia.
Dlatego niech ludzie mają broń w domach, niech biorą odpowiedzialność na siebie. Nie widzę też problemu z samym zabijaniem – wprowadźmy taki system, że po skazaniu na karę śmierci, jako pierwszym w kolejności prawo do egzekucji przysługuje krewnym poszkodowanego. Jeśli morderca wybił całą rodzinę – to publiczna lista chętnych do pociągnięcia za spust. Ja tylko oczekuję, że następnego dnia w gazetach przeczytam, że zginął zły człowiek Pan Xiński, a społeczeństwo wybawił od jego obecności np. Pan Łysakowski, celnie strzelając ze swoich 9mm silverballersów.
Skoro juz rozwiazales problem bezpieczenstwa w miejscach publicznych, to wymysl jeszcze, co zrobic z „przestepcami przypadkowymi” (o ktorych tu kiedys pisales). Jak dotad zajmujesz sie wylacznie kategoria „stracencow”, ktora nie budzi specjalnych emocji wsrod rzekomych „obroncow zlodziei i mordercow”. Wyciagnij z wiezien „niealimenciarzy” – wtedy sie z Toba zgodze (choc nie w 100 procentach: moim zdaniem zbyt latwo kwalifikujesz 15-latka do kategorii „stracencow”).
„Pytanie: W jaki sposób nowy kodeks rozwiązuje problem przepełnionych więzień?”
To oczywiscie taki zabieg retoryczny ale przyjrzyjmy mu sie:
Jak zwykle troska o dobro zboojow na pierwszym m-cu.
Mnie osobiscie to nie interesuje, dodam, ze powinni placic za pobyt w wiezieniu.
Libreexamen, nigdzie nie pisałem, ze ludzie niepłacący alimentów powinni trafiać do więzień – jako podatnik jestem temu dość ostro przeciwny. Do płacenia można by ich zmusić na szereg innych sposobów, choćby konfiskując im na poczet alimentów część lub całość wypłaty bądź mienia.
Duce, ależ w krajach w takich jak USA decyzja o karze śmierci nie należy do państwa. ba, nie zawsze nawet należy do sądu, który za emanacje państwa od biedy można by uznać. W wielu stanach decyzję może podjąć tylko ława przysięgłych – czyli nie żaden abstrakcyjny twór (jak państwo) czy anonimowy kat, lecz sąsiedzi kata lub ofiary, znani z imienia i nazwiska. Niezwykle konkretni.
Inqb, lepiej bym tego nie ujął.
Ugh… skoro już jedziemy takim tabloidem, to co z prawami osób niesłusznie skazanych? „Optyka” na te sprawy chyba zmienia się nieco gdy osobiście dostanie się kilkanaście lat w przepełnionej celi lub wymarzoną karę śmierci.
W razie argumentacji ponad-wszelką-wątpliwością chciałem zauważyć, że praktyka przeczy istnieniu takowej.
„Obrońcom przestępców” (czyli np. mnie) chodzi tylko o uznanie, że pewne prawa są absolutnie, nieodwołalnie niezbywalne. Oczywiście z powodu tego, że jakiś dureń mógłby mnie tych praw pozbawić przez pomyłkę.
w sumie to za „obrońców złodziei i morderców” należałoby Ci pojechać od „morderców niewinnych” albo czegoś równie goopiego.
Dzisiaj właśnie okazał się duch tego nowego prawa. Ja wiem, że nie było to niczyim zamiarem pozbawiać życia osoby podejrzanej. Ale wygląda to źle. Te ich tłumaczenia. I Ty z nimi? Dziwię się.
Aha, to Blida pod wpływem wieści o nowym kodeksie popełniła samobójstwo?
do tego kaseta zniknela, ABW nie wiedzialo nic o broni, a sama podejrzana dwa razy strzelila sobie w serce (tylko nie podali czy od strony klatki piersiowej czy od strony plecow weszly kule)
przyszli noca i kolbami w drzwi zalomotali
[zenobio]
Do tych urzędników NIK czy prokuratury badających sprawę FOZZu, sprawę nielegalnego obrotu paliwami, do Marka Karpia badającego sprawę przestępczych powiązań służb rosyjskich i naszych handlarzy paliwami nie przychodziło ABW – oni ginęli od strzału w głowę, w niespodziewanym wypadkach których nie było, umierali na dziwne choroby. Gdzie wtedy były twoje krokodyle łzy [Zenobio]?
Jeszcze nie wiem, co się stało w mieskzaniu pani Blidy. Ty też tego ne wiesz. Poczekam na to co powie sąd. Są jeszcze sądy w tym kraju, sądy a nie trybunały ludowe, o czym coniektórzy oślepieni nienawiścią? a może Ci o krótkiej i słabej pamięci? zdają się zapominać.
Co cię skłania zatem do wypisywania tych tekstów o „łomotaniu kolbami”?
Kuuurcze już dawno tak się nie uśmiałem. To będzie bolesny eksperyment, ale trudno.
Takie prawo już w Polsce było :)(no może z wyjątkiem kontratypu obrony koniecznej – zabijanie złodieja było niesocjalistyczne, teraz to już nie wstyd) Z powodów politycznych trudno było wówczas badać skutki jego obowiązywania, ale jedno zdaje się być pewne. Trzeba było co kilka lat ogłaszać amnestie. A mieliśmy wówczas, nie licząc Rosji, chyba najwięcej uwięzionych w Europie (proporcjonalnie rzecz jasna). Zdaje się, też że prawo to słabo „działało”, bo mimo drakońskich kar pozbawieinai wolności dla recydywistów, wciąż byli nowi więżniowie. Polityczni odgrywali istotną rolę w latach 80-tych, ale nie było ich tak wielu w latach 70-tych. Wtedy właśnie było w PRL chwilami ponad 150 tys osadzonych.
Zaskakuje mnie też, że nikogo z was nie niepokoi ograniczanie sfery swobody sędziów w wymieraniu kary (podnoszenie dolnych progów kar, obligatoryjne nadwyczajne obostrzenie kary. Czy nie obawiacie się, że kary równie surowe, mogą być czasem równie niesprawiedliwe.
I czy ktoś pyta o społeczne koszty więzienia 130-150 tys ludzi (w wiekszości mężczyzn w wieku 25-30 lat)? No i za co zbudujecie więzienia? Dziś mamy ponad 84 tys. osadzonych i nieco ponad 71 tys. miejsc. Co dadzą kary więienia, których przez wiele lat nie będziemy wykonywać. Minister Ziobro i dzielny sędzia Kryże prawo zaostrzą (ten drugi już w latach 80-tych politykę karną w Warszawie zaostrzył, to się zna), ale owoce poznamy po kilku latach. Jakie? No to trzeba się zastanawiać przed zmianą, chyba?
[Duce] mam tylko jedną prośbę. jak już zaczniesz wprowadzać modelowe porządki, daj znać. jest kilka mijesc na swiecie, ktore chcialbym zobaczyc i to bedzie chyba wlasciwy dla mnie czas. tak po znajomości, co nie?
Również uważam, że wprowadzone zmiany są dobre, a może raczej – nie są złe(?).
Podobają mi się pomysły zaostrzenia kar za najcięższe przestępstwa oraz wprowadzenie możliwości karania np. karą 18 lat pozbawienia wolności, co dotąd nie było możliwe. A są takie przypadki, kiedy 15 lat to za mało, a 25 za dużo. Wydaje się być dobrym pomysł dozoru elektronicznego, czy systemu kar weekendowych w przypadku drobnych przestępców.
Rozszerzenie obrony koniecznej, w moim przekonaniu, idzie także w dobrym kierunku, ponieważ jakże często bywa, kiedy ofiara staje się przestępcą, a przestępca ofiarą. Taki relatywizm rodzi wiele kontrowersji i jakieś uściślenie w tej kwestii jest przydatne. Oceniam je więc pozytywnie, choć na pewno nie podoba mi się nieprezyjny przepis mówiący o przypadku „wzburzenia”, silnych emocji. Muszą to być takie przepisy, takie zabezpieczenia, że nie będzie sytuacji, w której ginie teściowa, bo przeszła przez kuchnię z nożem, a zięć się zdenerwował i strzelił z turystycznej kuszy.
Przepis o zakazie propagowania pedofilii, w mediach, internecie jest przepisem standardowym, jeśli chodzi o Europę i świat, więc wprowadzenie go było kwestią czasu, było nieodzowne.
Kontrowersyjny wydaje mi się przepis o decydowaniu przez sąd o zakazie przedterminowego zwolnienia. Oczywiście, rozumiem zamysł pomysłodawców – ten przepis dotyczyłby recydywistów, zbrodniarzy. Tyle że nie jestem pewien, czy nie stoi on w sprzeczności z zasadą socjalizacji i systemem penitencjarnym. Obawiam się, że tak. Wolałbym, aby pozwolić sądowi decydować w tej sprawie, ale np. po 25 latach odbycia kary dożywocia. Jeśli zaś sąd odmówiłby zwolnienia, stosowałoby się tok rozpatrywania co pięć lat. Tzn. co pięć lat sąd mógłby decydować na wniosek skazanego, a nie automatycznie.
Łatwo jest epatować hasłem kary śmierci. Nie mamy takiej możliwości, jesteśmy członkiem Wspólnoty. Wydaje mi się, że można byłoby stosować dożywocie. Innym rozwiązaniem są sumowane kary, jak to ma miejsce w USA.
Pozdrawiam!
Nie jestem pewien, co to jest zasada socjalizacji i dlaczego miałaby sprawiać, że kogoś, kogo skazaliśmy na dożywocie, wypuszczamy po 25 latach, a ten skazany na 15 wychodzi po 10. Ludzie, bądźmy konsekwentni.
ta kurwa nic nie jest w tym kraju dozwolone niedlugo to niebendziesz mogl wyjsc na ulice bo cie zamkna tak jak ktos do mnie wyskoczy ja mu do….dole i ja pujde siedziec chociaz ze on napadnie na mnie
czytając pańskie wypociny jestem za kara śmierci. a pan powinien sie zastanowić nad eutanazją