W „Tygodniku Powszechnym” wstrząsający artykuł o tym, ile się trzeba w Polsce nachodzić, chcąc dokonać oficjalnej apostazji (okropne słowo, brzmi jak połączenia aborcji z eutanazją) z Kościoła katolickiego. I to nie samemu, ale z dwoma świadkami – jedną osobę ksiądz może po prostu odesłać z kwitkiem. Co więcej, w większości przypadków nie wystarczy proste oświadczenie woli, że nie chce się napędzać kościelnych statystyk – trzeba mozolnie wytłumaczyć duchownemu, kiedy i w jakich okolicznościach straciliśmy wiarę (domyślnie przyjmuje się, że wszyscy Polacy wierzą w Boga) i wysłuchać wiązanki napomnień, której długość zależy od stopnia determinacji duszpasterza.

Przed przeczytaniem tego tekstu nigdy nie myślałem poważnie o występowaniu ze średniowiecznej instytucji, do której zapisano mnie bez mej wiedzy i zgody 28 lat temu. I to mimo faktu, że w myśl wszelkich znanych kryteriów jestem ateistą – choć przyznam, że nie lubię tu etykietek. W powszechnym odczuciu ateiści to przecież ludzie wierzący w nieistnienie Boga – tymczasem ja w nic takiego nie wierzę. Po prostu uważam (za Dawkinsem, ale nie tylko nim), że, jeśli chodzi o dzisiejszy stan wiedzy, z naukowego punktu widzenia znacznie bardziej prawdopodobne jest nieistnienie niż istnienie Istoty Najwyższej, która miałaby być jednocześnie wszechmocna, wszechwieczna, wszechwiedząca, wszechobecna, ale za to niewidzialna. Podobnie jak bardziej prawdopodobne jest nieistnienie niż istnienie krasnoludków czy Latającego Potwora Spaghetti. Gdyby jednak pewnego dnia pojawił się dowód empiryczny na to, że Bóg, krasnoludki lub Latający Potwór Spaghetti istnieją, przyjąłbym go do wiadomości i fakt istnienia uznał. Nie, nie uwierzyłbym – tak jak i dziś nie wierzę w rzeczy naukowo potwierdzone, tylko je po prostu wiem – lecz uznałbym rzecz za udowodnioną lub przynajmniej prawdopodobną.

Tymczasem istnienia żadnego z powyższych obiektów/zjawisk nigdy nie potwierdzono na drodze powtarzalnej obserwacji. Jak by bowiem nie patrzeć, fundamentalne dla chrześcijan dzieło dowodzące istnienia Boga, Biblia, wydaje się równie wartościowym materiałem empirycznym, co Baśnie braci Grimm. Trudno przecenić wpływ jednego i drugiego zbioru podań na naszą kulturę, trzeba być jednak nieukiem lub wariatem, by którykolwiek traktować jako źródło wiedzy o fizyce, astronomii, genetyce czy historii Wszechświata. Prawa rządzące rzeczywistością są bezlitosne: gadający wąż w Raju i rozstępujące się Morze Czerwone są równie prawdopodobne, co wróżka zamieniająca Kopciuszka w seksbombę czy żywa babcia Czerwonego Kapturka wyciągnięta z rozprutego brzucha Wilka. Fakt, że o babci i wróżce nie powstają dziś summy teologiczne, a o parze Pierwszych Rodziców – i owszem, niczego tu nie rozstrzyga: bredzić sobie każdy może o czym chce. Tylko dlaczego, u licha, wymagać od innych, by po zaświadczenia, że w te brednie nie wierzą, latali do centrów promocji przesądów? Czy przedszkola i żłobki wydają druczki potwierdzające, że się nie wierzy w bajki o Królewnie Śnieżce, a kina – że nie jest się wyznawcą Shreka?

44 komentarze

  1. Nie wiedziałem, że apostaci to same freaki. Nastoletni metale, amatorzy „Nie”, anarchosocjaliści i kobiety lubujące się w koloratkach. Nie dziwię się, że nie chcesz być wrzucany do tej samej kategorii. 😉

  2. Dlaczego? Tradition…. tradition! [ze Skrzypka na Dachu].
    Na tym wlasnie polega sila religii: ze sie do niej „wstepuje” bez wlasnej woli i wiedzy, za to zeby wystapic to trzeba sie nameczyc i udowadniac, ze nie jest sie wielbladem.
    Tak jest dla KK korzystniej.

    Ale, uwazam, ze nie mamy zle. Taki Koran bowiem kara smiercia za odstepstwo od jedynie slusznej wiary….
    Luzik.

  3. Witam
    Tiaaa… Właśnie po tym jak przeczytałem o postępowaniu kościoła w przypadkach apostazji, zacząłem poważnie myśleć o formalnym rozstaniu z tą instytucją. A gdy się dowiedziałem, że moje postanowienie może zostać nie przyjęte, to aż mnie podniosło(pomyślałem – lewitacja – ale nie nawróciłem się 🙂 i już nie wiedziałem 'śmiać się czy płakać’. Teraz, po paru dniach dochodzę do wniosku, że nie będę się szarpał. Zrzekam się jednostronnie, :), nikt mnie o zdanie nie pytał, to nie czuję się zobowiązany tłumaczyć przed kimkolwiek. Tyle.
    Pozdrawiam serdecznie

    TJK
  4. A ja zalatwilem sobie ekskomunike w pojedynke. Wystarczyl tylko dowod osobisty i list, w ktorym oznajmilem ze jestem niewierzacy. Wykreslili mnie z listy czlonkow KK. Jak ktos chce, moge tu zapodac kopie listu 🙂

    Agno
  5. Nie mieszałbym to prawdopodobieństwa, jak to uczyniłeś. Przecież istnienie UFO czy krasnoludków nie jest zdarzeniem niemożliwym, ergo prawdopodobnym.
    To samo tyczy istnienia Boga albo jak wolisz- Istoty Wyższej.

  6. Meg, yassa w dyskusji na Salonie24 otworzył mi oczy na to, że jest jednak prostszy sposób na opuszczenie Kościoła katolickiego: ekskomunika. Przytaczam cały fragment:

    Jeśli nie jest Pan w żaden sposób związany z Kościołem i ta przynależność tak Panu ciąży, to pójście na skróty, czyli popełnienie czynu objętego excommunicatio latae sententiae powoduje ex lege wykluczenie z Kościoła. Jeśli tak Panu na tym zależy.

    Pytanie teraz, czy ekskomunikowanych Kościół również nie liczy do swoich statystyk, czy wydaje ekskomunikę na piśmie i czy „Tygodnik Powszechny” napisze niedługo, jak się maksymalnie szybko i bezboleśnie ekskomunikować… 😉

  7. Proces, „możliwe” to nie to samo, co „prawdopodobne”. Jesli wyskoczę z 10 pietra na główkę, to przecież możliwe, że przeżyję (było kilka takich przypadków w historii), ale czy prawdopodobne?

    Niewiele rzeczy na świecie zdarza się ze 100 procentowym prawdopodobieństwem, zwykle jest to najwyżej 99,9999. Na taki rząd wielkości szacuję też prawdopodobieństwo nieistnienia Boga czy krasnoludków – i to wystarczy, by spokojnie funkcjonować na świecie tak, jakby ich nie było.

  8. Hmmm, jako taki sam ateusz nie zaryzykowałbym stwierdzenia o Morzu Czerwonym – ono akurat może się rozstąpić z punktu widzenia sejsmicznego, jeśli założyć, że Mojżesz prowadził Izraelitów przez jedną z jego płytkich i co jakiś czas wysychających zatok.

  9. Nauma, mozesz miec racje. Nie znam sie na sejsmologii. Ale czy uznac przez to, ze faraonowie (w koncu bogowie), albo ich kaplani powodowali zacmienia slonca?

    A co do wystepowania z kosciola. Jezeli ktos ma na prawde powazne problemy z uznaniem jego wyjscia, powinien przejechac sie na jakis czas do niemiec i pojsc tam do pracy, jak tylko bedzie mial taka mozliwosc. A przy rejestracji w urzedzie miasta najpierw zapisac sie jako katolik, a pozniej przejsc sie do sadu z prosba o wypisanie go. No, ale to tylko dla bardzo zdeterminowanych przypadkow.

    Zastanawiam sie czy nie istnieje tez inna mozliwosc: zapisanie sie do innego kosciola, znaczy zmiana wiary. Potrzeba bidajrze 100 osob by zalozyc kosciol. Potem inni apostaci moga sie zapisac i zostac ekskomunikowani z KK. A potem wystapic. Moze taki kosciol swietego apostaty? Przed laty ludzie zakladali takie koscioly, zeby wymigac sie od wojska: wstepujesz i zostajesz kaplanem. A kaplana do wojska z poboru nie wezma – chyba ze katolickiego, ktory wytlumaczy im ze zabijanie innych katolikow nie jest grzechem.

    emigrancik
  10. Emigrancik, niezły pomysł z tym Kościołem. Był nawet cesarz Julian Apostata (według podań zamordowany za odejście od wiary przez chrześcijańskiego żołnierza na prośbę świętego Bazylego – więc z definicji także męczennik), który mógłby mu robić za patrona.

  11. Można się dołączyc do byłych Betanek, one coś nowego zakładały… 🙂 Gdzieś daleko na liście TODO miałem apostazję, dobrze jest przeczytać tu szczegóły realizacyjne.

    Czerep
  12. Lysakowski: toz ja nie twierdzilam, ze pisales 🙂
    Bylo to stwierdzenie ogolne 🙂

    Mysle, ze za jakies kilkaset lat islam tez zlagodnieje. W koncu chrzescijanstwo jednak starsza o dobre 700 lat religia jest. Nie wiem czy wiesz ale w Polsce tez palono na stosie za ateizm w majestacie prawa. Ostatni takim delikwentem byl Stanislaw Lyszczynski spalony w 1689 za gloszenie pogladow ateistycznych.

    Dobrze, ze mamy (teoretyczny) rozdzial kosciola od panstwa. Znow, islamisci w wiekszosci tego nie maja….

  13. Nie zdecyduję się na formalną apostazję ze względu na brak katolickiego pogrzebu. Osobiście mogłbym być pochowany nawet według rytu parsów, ale przecież pogrzeb nie jest dla mnie, ale dla krewnych i przyjaciół, wśród których raczej apostatów nie ma.

  14. W takich razach zawsze, i tym razem też:

    – Tatusiu, czy czarownice umieją latać?
    – Nie ma czarownic, synku.
    – Ależ tatusiu, ja nie pytam się czy czarownice są czy ich nie ma, tylko czy potrafią latać.

    Przyjemnego rozważania i analiz trajektorii lotu czarownicy pomiędzy Częstochową a Toruniem */

    ________
    */ Zbieżnosc miejscowości z siedziba Radia Maryja nie jest przypadkowa.

  15. ps.
    szanowni ateisci.

    Albo stwierdzamy, że czarownice zasiadają na każdym kominie, albo ze są wymysłem naszego rozumku.

    Jeżeli stwierdzimy ze zasiadają, wówczas, proszę zadzwonić pod numer pogotowia ratunkowego i poprosić o podrzucenie do kliniki psychiatrycznej.

    Jeżeli stwierdzamy ze są wymysłem naszego rozumku, wówczas szukajmy wydawcy /być może niezła kasa/ lub gdy pisanie nam nie pasuje, pogadajmy z dobrym psychologiem.

    ***
    Oj! Siedzi mi na klawiaturze… Miotłę odstawiła.. niezła z niej laska /z czarownicy nie z miotły/. Gdzie ten telefon?

  16. Ciekawostką związaną z apostazją jest, że apostaci mają zakaz wstępu na teren kościołów. Nie wiem jak to się egzekwuje, ale to interesujące, jeśli wziąć pod uwagę, że taki zakaz nie obowiązuje „niewiernych”.

    Miko
  17. przymierzanie się do apostazji zajęło mi z rok, pytania: czy warto i po co, rozmowy z rodziną …wiadomo. apostazja.pl pomogła mi: procedura, wzór pisma, doświadczenia innych. w maju potrzeba określenia się wygrała z lenistwem. ksiądz był ok, myślę, że to jest najistotniejsze – czynnik ludzki 😉 minął jeszcze miesiąc i …radość, gdy przyszło wyczekiwane pismo i poczucie bycia jakoś bardziej w zgodzie z sobą-!-

    znalezienie 'swojej’ parafii – kilka minut (internet!); przygotowanie papierów – godzina; wyprawa po odpis chrztu – 2 godziny, poprszenie przyjaciół na świadków, umówienie sią na rozmowę i wizyta w parafii – kilka telefonów i parę minut; uczciwość wobec siebie – bezcnne 😉

    sprawa pogrzebu to dla mnie żaden argument, w tej kwestii nawet rodzina przyznała, że jakakolwiek wola zmarłego, należy ją usznować; a jednoacześnie nie można być niewierzącym i oczekiwać pogrzebu w obrządku katolickim

    gabor
  18. Proces, “możliwe” to nie to samo, co “prawdopodobne”.

    Proponuję spojrzeć na definicje: zdarzenia losowego pewnego oraz zdarzenia losowego niemożliwego. Oraz sprawdzenie w różnych kontekstach, wybranych przez Ciebie, znaczenia słów: niemożliwy, nieprawdopodobny, prawdopodobny i możliwy.

    Widzisz, jeśli prawdopodobieństwo jakiegoś zdarzenia wynosi 0 (zero) to nie jest ono niemożliwe.
    Oczywiście zdaję sobie z tego sprawę, że to rozważania, n a j p r a w d o p o do b n i e j (jest to jak najbardziej m o ż l i w e) do niczego nie doprowadzą. Ja szacuję prawdopodobieństwo istnienia Boga na 7%. Tu jest chyba podstawowy problem. Nikt nie udowodnił nieistnienia Boga, tak jak jego istnienia.
    Bo dla zdarzenia, którym jest jeden rzut monetą, będziemy zgodni w podaniu wartości prawdopodobieństwa.

  19. Proces, nikt nie udowodnił nieistnienia Boga, bo nieistnienia z definicji nie sposób udowodnić. I to bez wzgledu na to, czy chodzi o Boga, jednorożce czy krasnoludki. Nie da się w nauce wykluczyć, że pewnego dnia ktoś jednak może odkryć krasnoludki czy elfy (niedawno na indonezyjskiej wyspie odkopano kości hobbita ;)), podobnie z Bogiem czy aniołami albo Zeusem i Ateną…

    Jak dla mnie wszystkie te hipotetyczne byty nie są jednak równie prawdopodobne (czy raczej nieprawdopodobne). Odkrycie krasnoludków – czyli małych ludzików – nie przeczyłoby bowiem prawom fizyki, a odkrycie siły, która jest w stanie być wszedzie, czytać wszystkie ludzkie myśli i spełniać według swego widzimisię nasze wyrażone w formie modlitw życzenia – i owszem. Dlatego prawdopodobieństwo Boga (przynajmniej w rozumieniu chrześcijańskim) szacuję na znacznie mniej niż 7 procent. Ale na ile dokładnie promili, jakoś nie mam w piątkowy wieczór siły liczyć 😉

  20. wiesz, jak o tym myslę, to chyba njatrudniej było z rodziną; nie, że jakieś dramaty i sceny, ale niedowierzanie, 'apococito’ itp; o czym to świadczy? potrzeby grupy – cacy, jednostki – ble -?-

    gabor
  21. Witold, a mnie to po prostu nie interesuje, ani prawdopodobieństwo istnienia boga, ani krasnoludków, ani czarownic ;-)ale pozwólmy ludziom mieć te swoje 7% 😉

    gabor
  22. gabor ,

    oczywiście! Cholera jak komuszki sobie poszli to 45% znikło z wódeczki. Te świństwa 40% zbyt słabe by zrozumieć SIEDMIOPROCENTOWE istnienie… 70V śliwowica sie skończyła, czyli łoj bida.

    Kolega niejaki Proces nie był łaskaw zauwazyć, że: nie każde zdarzenie losowe o prawdopodobieństwie zero jest niemożliwe co oznacza ze niektóre są możliwe.

    Oczywiście warto również zacząć rozważać prawdopodobieństwo cudu, co już zostało dokonane na podstawie równie idiotycznych przesłanek.

    Warto by, przed puknięciem sie palcem wskazującym w czoło, zastanowić sie co to za CUDO owe prawdopodobieństwo /bo to ogólnie biorąc taka funkcja, która przyporządkowuje każdemu elementowi zbioru zdarzeń losowych pewną nieujemną wartość rzeczywistą/ i /!/ co /jakie elementy, jakiego zbioru/ badamy.

    Kolega Proces bada prawdopodobieństwo mało prawdopodobnych emanacji nieprawdopodobnego i nierzeczywistego bytu, którego co prawda nie definiuje, lecz nazywa – BÓG.

    Mućka, polewaj…

  23. tragedia!!!
    Chłopie !!!
    jesteś inteligenną osobą ale ten tekst Ci uwłacza!!!
    krytykując Biblię nie masz o niej Zielonego Pojęcia
    powtarzam jesteś laik
    kłania się kulturoznawstwo
    jak ten biedny pastuch z półwyspu arabskiego miał napisać
    podręcznik z astronomii nie mając pojęcia o tym że słońce jest gwiazdą
    człowiek któremu nie wytłumaczono co to „zero” nie mógł napisać nic o geometrii, falach, atomach i innych zdobyczach dzisiejszej wiedzy.
    ci ludzie pisali co mogli zgodnie z ówczesnym stanem nauki
    najważniejsze że wnioski są słuszne
    bo to co dziś udowadniają specjaliści od manipulacji używane było tysiące lat temu a to co dziś udowadniają fizycy
    uświadamiane było jeszcze wcześniej
    ludzkość za kilka set lat będzie śmiać się z naszych encyklopedii i podręczników ale pewne wnioski sie utrzymają

    slayerfull
  24. nikt z was nie zrozumie Biblii bez gruntownej znajomości antropologii kultury
    Teksty osadzone są w tradycji i kulturze plemiennej z czasów totalnego zezwierzęcenia ludzkości
    gdyby załóżmy natchniony autor pisał Biblię cztery wieki później nie pisałby o wężu wijącym się wokół jabłonki tylko napisałby raczej coś takiego:
    (mam nadzieję że nie wychodzę poza katolicką interpretację)
    „w którymś momencie, być może ok. 5000 lat temu członek plemienia semickiego jako pierwszy z gatunku homo sapiens uzyskał świadomość. Swiadamość uzyskał poprzez wytworzenie pierwszej abstrakcji : słowa Ja. w tym momencie stał się homo sapiens elementem świata materialnego ale też świata idei (niematerialnego lub półmaterialnego). pierwszą ideą było „ja” prąd w neuronach Adama był materialnym „ja” a koncepcja „ja” była formą niematerialną(na początku było słowo a słowo było u Boga) słowo „ja” wypowiedziane przez Adama było efektem niematerialnej koncepcji którą zaprojektował niematerialny byt świadomy odpowiedzialny za wielki wybuch i istnienie cząstek elementarnych. tak oto powstał homo sapiens byt materialny na którym wytwarza się byt niematerialny czyli dusza czyli świadomość czyli słowa czyli koncepcje czyli poczytaj platona. pierwsze pytanie jakie nasuwało się Adamowi to było pytanie: kim ja właściwie jestem i co ja robie wśród tych łysych małp? padła odpowiedź: „ktoś za tym stoi”. kto? Stwórca tego wszystkiego co jest do okoła. może mój stwórca mnie widzi? może kieruje wszystkim? narodziła się akceptacja stwórcy i jego stworzenia czyli raj. Jako że Adam nie miał do czynienia z nikim innym o takim potencjale umysłowym postanowił wzbudzić świadomość w pewnej samicy swojego gatunku. Udało się. Adam „zaprogramował” „wychował” lub „nauczył myśleć” Ewę. W początkach swej egzystencji pierwsi ludzie żyli w pełnej harmonii między sobą aż do momentu kiedy nie zaczeli postępować egoistycznie. pierwsza nienawiść między pierwszymi ludźmi powstała na skutek jakiejś kłótni być może o jakieś jabłko lub jakiegoś węża i zaskutkowała negacją stwórcy i stworzenia (grzech pierworodny).
    poza tym jako elementy świata materialnego homo sapiens umierały. Ale Bóg rejestrował zapisy mózgów świadomych homo sapiens i przechowywał je w swoim zbiorze niematerialnych bytów świadomych w celu nie dopuszczenia do ich zniszczenia i w celu odtworzenia ich za jakiś czas i to w formie materialnej. oprócz świadomosci homo sapiens wytworzonej na nośniku materialnym jakim był mózg ludzki Bóg tworzył również byty świadome nie potrzebujące nośników materialnych (aniołowie) Egoizm zaczął się szerzyć i pierwotna harmonia została na zawsze zburzona (wypędzenie z raju) Jedno z ich dzieci zamordowało brata. Inne homo sapiens również na skutek „programowania” (wychowywania) lub innych kontaktów z świadomymi homo sapiens również uzyskiwały świadomość. W miarę upływu czasu egoizm ludzi zwyciężał nad ich wzajemną miłością i nastąpiły trudne czasy dla świadomych homo sapiens. Wówczas to istota odpowiedzialna za istnienie materii i wszelkich bytów i idei postanowiła przywrócić pierwotną harmonię ale nie tak od razu, ponieważ homo sapiens był bytem w pewnym sensie podobnym do swego stworzyciela mianowicie obdarzonym świadomościa a przez to umiejętnością podziwiania i akceptowania i „kochania” swojego stwórcy. nie tak od razu ponieważ homo sapiens potrafił również znienawidzieć i krytykować swego stwórcę a ów stwórca nie lubił miłości z przymusu. Bóg wówczas postanowił spodobać się swojemu stworzeniu i nie zmuszać go ale zachęcić do wspólnej i wzajemnej adoracji. następnie postanowił stopniowo wraz z postępem nauki i uświadomienia istot które powołał do życia (już przy początku wszechświata poprzez taki a nie inny układ atomów we wszechświecie)odsłaniać swoją naturę. pierwszym etapem odsłaniania się istoty odpowiedzialnej za stworzenie dającej się racjonalnie opisać materii było objawienie Abrahama. drugie było dane mojżeszowi na Synaju” wówczas bóg powiedział „powróćcie do sytuacji sprzed akcji z jabłkiem i wężem”
    na to potomkowie Adama i Ewy (oczywiście wraz z potomkami innych nauczonych myśleć homo sapiens) zareagowali tak: po co nam jakieś boskie polecenia sami sobie damy radę” na co Bóg zareagował: Wasza sprawa
    następnie izraelici nękani przez innych myślących potomków Homo sapiens żyjących nad Nilem pomyśleli tak:
    jakiś taki wszechmogący co kiedyś cos gadał do mojżesza niech nas uwolni. Bóg powiedział tak: dobra uwolnie was ale wróćcie do harmonii sprzed akcji z wężem i jabłkiem. Izraelici powiedzieli „dobra umowa stoi”. no to Bóg co obiecał to sprawił ale izraelici już po wszystkim pomyśleli tak: no dobra jesteśmy wolni no to możemy już olać tego wszechmogącego bo jest nam niepotrzebny i ciągle gada o jakiejs miłości. na to Bóg powiedział O! cwaniaki myślicie że zrobicie ze mnie frajera. nie tak się umawialiśmy! poniesiecie konsekwencje i to was nauczy rozumu! ale nie lubie patrzeć na cierpienie moich pupilków i dam im szansę. najlepiej zastosuję metody wpływające na ich podświadomość bo ich świadome mózgi są za głupie żeby zrozumieć co mam im do powiedzenia. Poza tym zrobię im taki kawał że się sam zostanę człowiekiem i jeszcze raz powtórzę stworzenie adama tylko że tym razem będę to ja sam i stworzę jeszcze jedną Ewę=Maryja którzy to homo sapiens przekażą im w sposób dla nich najodpowiedniejszy to co mam im do powiedzenia i będą nietknięci ich głupotą.
    ponieważ wszystko co stworzyłem, jest mną i dowodem że istnieje to nie rozumiem dla czego ludzie uporczywie i głupio mnie nie zauważają. myślą pewnie że będę im się objawiał w ciele jakiejś dwudziestoletniej blondynki. poza tym po śmierci homo sapiens będę przebywał tylko z tymi „świadomościami” które lubią mnie i to co stworzyłem (niebo), a te które mnie nie lubią będę trzymał od siebie z daleka i niech sobie siedzą sami(piekło=brak obecności boga stwórcy z powodu niezaakceptowania przez człowieka Boga. wg katolicyzmu to człowiek decyduje się na piekło poprzez negację Boga i jego stworzenia a nie Bóg skazuje człowieka). tych którzy będą zarażeni egoizmem dam do wyleczenia (czyściec).

    gdyby Biblię napisał informatyk:
    człowiek = samoprogramujący się oraz programowany przez otoczenie superkomputer neuronowy który składa się z:
    hardware = ciało =i muzg, prąd w neuronach i chemiczne neuroprzekaźniki
    software = dusza = myśli i świadomość podświadomość i oprogramowanie DNA
    Bóg = istniejący poza materią świadomy program i baza danych o niezbadany7ch możliwościach twórca wszelkiego hardware, istniejący bez hardware, pierwszy programista, programista i producent materii, programista DNA i wogóle główny programista.
    anioły = świadome programy bez hardware
    piekło = archiwum świadomego i egoistycznego software’u który nie kocha swego programisty i hardware’u który stworzył i który to software uporzczywie nienawidzi Boga. to archiwum jest odizolowane od innych archiwów w celu nie zakłócania ich funkcjonowania
    niebo = archiwum świadomego software’u który kocha swojego programistę i hardware które ów programista stworzył
    czyściec = archiwum tymczasowe świadomego software’u który jest zarażony egoizmem i nienawiścią i czeka na wyleczenie
    koniec świata : ponowne zainstalowanie na hardware
    Maryja = nowa Ewa software i hardware od razu w archiwum, software chronione antywirusem i firewallem
    Jezus = Bóg tworzy kopię samego siebie i zaprogramował ją na superkomputerze neuronowym w celu naprawy ludzi i zachęcenia ich do wstąpienia do nieba hardware po zniszczeniu samo się naprawiło i wstąpiło do nieba (archiwum) co jest dowodem na specyficzność software’u Jezusa
    Duch święty = jeszcze jedna kopia zapasowa Boga identyczna z oryginałem i będąca z nim w świetnych relacjach wzajemnego uwielbienia podobnie jak z Jezusem
    no i co jeszcze chcesz wiedzieć o wężu???

    slayerfull
  25. Ja osobiście myślę (choć zaznaczam, że nie znam się dokładnie na szczegółach w tych sprawach co do pełnej formalności w ogóle), że może być tu pewne niedopatrzenie jeżeli chodzie o samą formę rzetelności. Mianowicie jak mi wiadomo najrzetelniejszą formą jeżeli chodzi o składanie podpisu w sensie jak najbardziej rzetelnym powinno odbywać się najzupełniej osobiście, w tym sensie żeby ja jako figurant był całkiem świadomy swojej decyzji (ale mniejsza o to czy świadomy czy nie) bo jak ktoś np. w tej sytuacji rodzić, który za nas składa taki podpis (pomijając przy tym już samą naszą świadomość) tym bardziej JEGO decyzja jest tylko JEGO decyzją, która tym samym w świetle prawa jest nieważna,(wspominając to o czym wcześniej pisałem, że niezbyt pamiętam czy ja czy to moi rodzice podpisywali i załatwiali za nas te formalności) z tej racji, że zostaje ta czynność formalna wykonana za nas! Czyli jednym słowem nie jest to nasz podpis a ich. Czyli w rzeczywistości jesteśmy wolnymi figurantami a to wszystko jest w świetle prawa nieważne. Jednym słowem, nikt nie może w sensie formalnym dokonywać za nas i bez naszej świadomości żadnych podpisów, Choć wszystkie formalności są bez duchowe tym bardziej to się potwierdza, że kościół to instytucja bez duchowa jak chodzi o takie restrykcje wobec obywateli. Wiec cieszmy się bo wszystkie podpisy nie wykonane naszą ręką są fałszywe!!:):):)

    Moje zdanie

Skomentuj Anonim Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *