Włosi oszaleli na punkcie totolotka. I trudno im się dziwić: do wygrania w najbliższy poniedziałek mają 136 milionów euro, czyli ponad 560 milionów naszych złotych. Marcin Szymaniak namówił mnie z tej okazji z tej okazji na mały wywiad, który poszedł w dzisiejszym numerze „Rzeczpospolitej”. Parę mych przemyśleń wyleciało z wersji ostatecznej (czemu trudno się dziwić, rozmowa trwała pół godziny, a zostały z niej cztery akapity), więc dodaję je tutaj w nawiasach:

Rz: Dlaczego w przypadku dużej kumulacji ludzie masowo wykupują losy, mimo że prawdopodobieństwo wygranej jest bliskie zeru?
: […] Rzecz w tym, iż prawidłowo funkcjonujący człowiek [na ogół] myśli, że spotkają go rzeczy dobre. Ma nadzieję, że wygra [w totolotka], choć jest to absurdalne [a przynajmniej niezwykle mało prawdopodobne. Nie wierzysz, Czytelniku? No to wyobraź sobie, że zakreślasz na kuponie numerki 1, 2, 3, 4, 5, 6. I teraz odpowiedz mi: jak sądzisz, czy prawdopodobieństwo, że je trafisz jest większe, czy mniejsze, niż to, że trafisz zupełnie przypadkową kombinację liczb? Większość z nas odpowie, że taka kombinacja jest mniej prawdopodobna, tymczasem w rzeczywistości jest ona tak samo prawdopodobna jak każda inna. Gdy zdasz już sobie z tego sprawę, zrozumiesz, jak mało prawdopodobne jest wygranie w toto i dlaczego tak niewielu wygrywa. Mimo to jednak pozytywne myślenie przynosi nam sporo pożytków: dzięki niemu człowiek w ogóle podejmuje wyzwania.] Zakłada firmę, licząc na sukces, choć część takich przedsięwzięć kończy się klapą. […] Gdyby nie ten efekt, firmy by nie powstawały, gospodarka by stanęła, społeczeństwo pogrążyłoby się w stagnacji.
Rz: Gdy stawka jest mniejsza, chętnych do gry nie ma jednak tak wielu.
: Standardowa wygrana nie działa na wyobraźnię, bo ludzie się do niej przyzwyczaili. Kierują się poza tym w pewnym sensie rachunkiem ekonomicznym. Czym innym jest zapłacić 2 zł i wygrać milion, a czym innym za te 2 zł dostać 100 milionów. Co można mieć za milion? W Polsce zwycięzca zmienia mieszkanie czy dom, kupuje nowe auto i dużo już mu z tego nie zostaje. Ze 136 milionami euro, tak jak dziś we Włoszech, zwycięzca jest już natomiast milionerem pełną gębą.
Rz: I żyje sobie w puchu, nie pracując, do końca swoich dni.
: Nie zawsze. Zdarzały się przypadki takich zwycięzców, którzy przepuścili wygraną i kiepsko skończyli.
Rz: Mieszkańcy Ficarry na Sycylii zbiorowo skreślili numery związane z Matką Boską, licząc na pomoc.
: To próba przechytrzenia rachunku prawdopodobieństwa [podobna innym zabiegom magicznym, które ludzie wykonują od zarania dziejów. Każdy taki zabieg ma to do siebie, że od czasu do czasu przynosi skutek. Jeśli tańczymy, by wywołać deszcz, zawsze jest szansa, że ten deszcz spadnie – tyle że dziś dzięki postępom nauki wiadomo już, że związek przyczynowo-skutkowy tu, łagodnie mówiąc, pozostawia wiele do życzenia. To jednak nie przeszkadza niektórym wierzyć w taki lub podobny związek i uzasadniać swą wiarę anegdotycznymi przypadkami zaklęć, czarów i modlitw, które odniosły skutek. Na takiej ludzkiej łatwowierności zbudowały swój sukces m.in. sanktuaria, przyjmujące rocznie miliony pielgrzymów i mogące pochwalić się np. setką „cudów”, udokumentowanych w ostatnich 50 lat. Ale na lekcjach religii nie uczy się statystyki]. Gdyby [mieszkańcy Ficarry] wygrali, byłoby to dla nich potwierdzeniem skuteczności tego zabiegu. Ale jeśli przegrają, na pewno nie osłabi to ich wiary. Prawdopodobnie uznają, że akurat w tej dziedzinie Matka Boska nie działa i na przyszłość będą chcieli pomóc sobie innym sposobem. Mogą na przykład zapytać o poradę wróżkę. Grający na loterii często tak robią, nie zwracając jakoś uwagi, że gdyby wróżka znała szczęśliwe numery, to sama skreśliłaby zakład i została milionerką.

7 komentarzy

  1. Gwoli ścisłości to WSZYSTKIE firmy kończą się klapą.
    Takoż ŻADNA firma nie przynosi zysku, co najwyżej zarabia na swoje przyszłe wydatki. A potem przestaje i na to zarabiać i plajtuje. 100% Nie ma wyjątków.
    Google, M$ itd itp. też splajtują choć to się może dziś wydawać ludziom niewyobrażalne.

    I mimo to codziennie kolejne rzesze frajerów zakłada firmy 🙂
    A los się kupuje coby potem nie było tak jak w tym kawale co Kowalski żalił się Bogu, że Nowak ma i dom i
    auto i żonę a o on nic.
    A Bóg mu na to – a dałeś mi jakąś szansę!? Nawet totka nigdy nie kupiłeś !

    pozdrawiam
    Arek

      1. Ta firma nie istnieje 2 tys. lat lecz dużo dużo mniej i w zasadzie nie jako firma tylko marka, bo po drodze nie raz zaliczyła zgon, rozpad i kolejną reaktywację”.
        Pytanie jest czy przeżyje następne 200 lat w tak szybko laicyzującym się świecie?
        Cóż – czas to pokaże choć nie nam 🙂

  2. >”Google, M$ itd itp. też splajtują choć to się może dziś wydawać ludziom niewyobrażalne.”

    Oczywiście wszystko co ma swój początek ma też koniec. Słońce jest żółte a woda – mokra.

    Ludzie zakładają firmy po to żeby zarobić. Niektórym się to udaje, niektórym nie (Bill Gates jest w końcu tym miliarderem, nie?).

  3. Nie zapominajmy jeszcze, że skreślanie tych samych numerów, co inne osoby (liczby związane z czymś, tudzież generowane przez wszelakie programy) de facto zmniejsza opłacalność naszej gry. Jeśli wygramy, to będziemy musieli się podzielić z wieloma innymi osobami. A wiemy już, że każda kombinacja jest tak samo prawdopodobna…

  4. Podany przykład dotyczący kolejnych liczb odbieranych przez uczestników loterii jako „mniej prawdopodobny” niż liczby wyciągnięte z kapelusza to tylko jeden z przykładów. Inny przykład totolotkowego myślenia magicznego tutaj:
    http://pytania.wordpress.com/2009/06/17/logika-emocjonalna/

    Umiejetnosc samooszukiwania sie na użytek chwili jest (wbrew pozorom) ewolucyjnym atutem. Gdybyśmy posiadali w głowie kalkulator pozwalający na wyliczenie rachunku prawdopodobieństwa zdarzeń i umiejętność podporządkowywania emocji w zależności od uzyskanego wyniku to ho ho ho – nudne i smutne byłoby to życie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *