W ramach uczczenia 1 maja Eurostat wypuścił właśnie najświeższe statystyki na temat rynku pracy w UE i strefie euro. Wynika z nich jednoznacznie: tegoroczną majówkę Unia Europejska przywita rekordowym bezrobociem. Dość wspomnieć, że w Hiszpanii i Grecji pracy nie ma już blisko 30 proc. mogących pracować obywateli. Najbardziej tragicznie jest wśród młodych do 25 roku życia: w Grecji bezrobocie w tej grupie wynosi 59 proc., w Hiszpanii – 56 proc., we Włoszech i w Portugalii – 38 proc. Niewiele lepiej wygląda życie w raju Tuska i Rostowskiego, gdzie za sprawą niekompetencji rządzących (i wciąż rosnących podatków!) bezrobotny jest już co trzeci młody Polak.
Wyjaśnijmy sobie prosto: jedynym znanym światu rozwiązaniem problemu bezrobocia jest produkowanie tego, co ktoś chce kupić, za cenę, którą ten ktoś chce zapłacić (i przez „ktosia” rozumiem rzeczywistego konsumenta, a nie eurobiurwę czy innego urzędnika, który płaci nieswoimi pieniędzmi za coś, z czego być może nikt nie będzie korzystał, lub co, jeśli ktoś zacznie z tego korzystać, rozleci się szybciej niż polska droga ekspresowa). Dlatego Niemcy, Austriacy, Holendrzy, Japończycy i Amerykanie mają tylko jednocyfrowe bezrobocie: produkują rzeczy, które reszta świata chce u siebie mieć (w przypadku Amerykanów równiez walutę, w której znaczna część świata oszczędza i płaci). Dzięki produkcji tego, co naprawdę ludziom potrzebne, w XVIII i XIX wieku zbudowano w krajach Zachodu kapitalizm, dzięki czemu dziś może tam istnieć państwo dobrobytu. Za sprawą tego samego podejścia w ciągu ostatnich dwóch-trzech dekad rosła jak na drożdżach gospodarka Chin. Wystarczyło produkować.
Wbrew obiegowym opiniom (i temu, co głoszą różne oświecone autorytety z ulicy Wiejskiej i miasta Brukseli), nie ma innej drogi. Nie da się bezrobocia zwalczyć poprzez zaklęcia rządzących, zakazywanie pracodawcom zatrudniania ludzi w taki lub inny sposób (czy nikt we władzach Solidarności nie rozumie, że eliminacja umów „śmieciowych” wywinduje nam bezrobocie wśród młodych przynajmniej do poziomu greckiego?) bądź zabieranie pracującemu obywatelowi pieniędzy (za które, gdyby rząd mu je zostawił, mógłby ów obywatel kupić sobie coś, czego produkcja zmniejszyłaby bezrobocie) na kolejne centralnie sterowane programy „walki z bezrobociem”. Żaden pozbawiony chęci działania bezrobotny nie stanie się odnoszącym sukcesy przedsiębiorcą tylko dlatego, że Unia lub urząd pracy dali mu kilkadziesiąt tysięcy na założenie firmy (choć na pewno paru przyszłych wybitnych przedsiębiorców też takie dotacje weźmie – jednak ich przedsięwzięcia prawdopodobnie i bez tego osiągnęłyby rentowność, najwyżej ciut później).
Tymczasem mnóstwo rzeczywistych pomysłów biznesowych, które w Stanach lub Azji Wschodniej dałyby pracę dziesiątkom lub setkom ludzi, w Polsce po prostu nie ma szans. Już na starcie zduszą je składki na ZUS, wysokie podatki (walka urzędników z bezrobociem słono kosztuje), sztywny kodeks pracy i wszechobecna biurokracja.
Brawo!!! Wreszcie ktoś prosto i sensownie powiedział prawdę. To wolny rynek a nie eurokołchoz wyciągnie nas z kryzysu. Niestety UE planuje wprowadzić zakaz krytykowania jej i w tym momencie jesteśmy w d…
W taki zakaz nie wierzę: w UE wszystkie decyzje muszą zapadać jednomyślnie, a ja takiej jednomyślności w sprawie kneblowania obywateli w eurosprawie tam nie widzę (zawsze mogą wyłamać się np. UK lub Węgry). Co nie znaczy, że nasz rząd tego jakoś nie spróbuje w imię UE wprowadzić…
Wiem, że brzmi to dość abstrakcyjnie, jednak czytałem o tym na civitas christiana (jak się nie mylę). Było tam napisane również, że planują ograniczyć zawód dziennikarza.
W to, że UK albo Węgry będą się starały zablokować to wierzę, jednak UE już nie raz udowodniła, że wprowadzić coś tylnymi drzwiami to dla nich nie kłopot (kolejna próba z ACTA pod nową postacią).
Pytam się w takim razie dlaczego Polska jak UK i Węgry lub chociażby Czechy nie walczy o swoje tylko usłużnie bierze wszystko bez zastanowienia.
Powiem szczerze, nie wiem, dlaczego. Podejrzewam że dlatego, że aktualnie rządzący:
1. Chcą rządzić spokojnie i dalej wygrywać kolejne wybory, a na to potrzebna jest kasa, której w razie czego nie pożałują zachodni sponsorzy;
2. Nie chcą brużdżeniem Unii niepotrzebnie narażać się postępowej opinii publicznej w kraju (po czymś takim Komorowski już nie mógłby chodzić na wspólne publiczne imprezy z red. Kurskim);
3. Chcą zrobić na złość swoim wrogom, czyli PiS-owi i reszcie prawicy;
4. Po prostu nie czują, że to, co polskie, jest ich.
I tyle. Dalej bym nie szukał. Jeden z podanych powodów wystarczy – a u większości naszych rządzących może znajdą się i wszystkie 4.
Ostatnie posunięcia pana T pokazują, że nie ma żadnej władzy nad rządem czyli ludźmi którymi zarządza brak umiejętności w tej dziedzinie. Który prezes robi wszystko za swój zespół, mówi pracownikom utwórzcie ustawę a oni piszą ją latami a jak już powstanie to okazuje się że jest nie zgodna z konstytucją lub trzeba do niej natychmiast robić poprawki. Ludzie pytam kto tam pracuje? może cały ten parlament zgłosi się do pośredniaka a na ich miejsce przyjdą młodzi bez pracy ale z charyzmą, wiedzą i chęcią do działania. Stare dziady chcą siedzieć na swoich stołkach aż do upadłego dajmy pracę młodym pozwólmy im się rozwijać nowe umysły nowe pomysły a ci którzy się wypalili na emerytury korzystać z resztki życia oczywiście każdy tak jak na to zasłużył. Młodzi! czym Wy lepiej będziecie dbać o całokształt państwa tym Wam będzie żyło się lepiej a nam też. Tylko proszę aby seksizm rozpusta i pijaństwo z ćpaniem nie przysłaniało wam rzeczywistości chcemy mądrych dobrych inteligentnych zarządzających a nie bezdusznych chamów bo i tacy z wyższym wykształceniem się zdarzają.