Na pograniczu Brazylii i Wenezueli żyje sobie od wieków indiańskie plemię Janomamów (Yanomamö). Plemię liczy ok. 20 tys. osób, z których mniej więcej połowa wciąż żyje w dżungli. Janomanowie polują tam na drobną zwierzynę (w jadłospisie plemienia znajdujemy m.in. pieczone myszy i gotowane mózgi małp) i łowią ryby, zatruwając zresztą przy okazji okoliczne rzeki. W ramach rozrywki wciągają nosem halucynogenną epenę, która – jak wierzą – daje im olbrzymią siłę i pomaga upolować dużo małp i myszy.
Język Janomamów różni się od innych narzeczy Amazonii w stopniu wystarczającym, by skłonić badaczy do przypuszczeń, że plemię może pochodzić w prostej linii od pierwszych mieszkańców Ameryki Południowej. Do lat sześćdziesiątych XX wieku Janomanowie praktycznie nie stykali się z białymi ludźmi. Jako pierwszy ich kulturę zbadał właśnie wtedy amerykański antropolog Napoleon Chagnon, który w 1968 opublikował dzieło „Yanomamö: Dzicy Ludzie” (’Yanomamö: The Fierce People’).
Książka Chagnona do dziś osiągnęła łączny nakład ok. miliona egzemplarzy (sporo jak na wysoce specjalistyczne dzieło o nikomu wcześniej nieznanym plemieniu), stając się jedną z podstawowych lektur na amerykańskich kursach antropologii i psychologii ewolucyjnej. Wzbudziła olbrzymie kontrowersje i wściekłe ataki, zwłaszcza ze strony rządzących na amerykańskich kampusach fanatycznych wyznawców determinizmu kulturowego. Jej autor przez konkurencyjne oskarżony został m.in. o propagowanie przemocy, seksizm, rasizm, faszyzm, nazizm, alkoholizm, ba, nawet o eksterminację samych Janomanów za pomocą odry.
Co aż tak nieprawomyślnego napisał Chagnon? Ano że Janomanowie… uwielbiają przemoc. Z przeprowadzonych przez niego wywiadów i obserwacji wynikało, że ich wsie od pokoleń toczą ze sobą nieprzerwane wojny. Relacje dorosłych członków plemienia wskazywały, że 70 proc. spośród nich straciło przynajmniej jednego członka rodziny w walce mieszkańcami innej wsi lub podczas najazdu. Co trzeci mężczyzna ginął z ręki przez innych mężczyzn, niemal co drugi mężczyzna przyznawał, że już w życiu kogoś zabił.
Trudno się dziwić frustracji i agresji, jaką te rewelacje musiały wywołać w establishmencie nauk społecznych. Przypomnijmy już w latach 60-tych i 70-tych establishment nauk społecznych składał się głównie z lewicowych guru, głoszących, podobnie jak i dziś, że ludzie pierwotni byli miłymi, żyjącymi w zgodzie z naturą niewiniątkami, a na drogę zwyrodnienia pchnęła ludzkość dopiero patriarchalna zachodnia cywilizacja.
Chagnon poszedł jednak jeszcze dalej i przedstawił w swej książce nie tylko agresywne zachowania Janomamów, ale również korzyści, jakie najbardziej mordercze jednostki czerpały ze swej agresji. Udokumentował, że mężczyźni, którzy zabili wroga, mieli trzykrotnie więcej żon i trzykrotnie więcej dzieci niż ci, którzy tego nie zrobili. Większość młodych mężczyzn, którzy kogoś zabili, była żonata; większość młodych mężczyzn, którzy nikogo nie zabili, nie była. Żadna inna rzecz nie korelowała u Janomamów tak silnie z liczbą potomstwa, jak właśnie liczba ofiar na sumieniu.
Co ciekawe, Janomamowie-mordercy mieli więcej dzieci nie tylko dlatego, że wydawali się bardziej atrakcyjni kobietom z własnej wsi, przez co cieszyli się większą liczbą żon (lub w ogóle jakąkolwiek liczbą – najmniej agresywni mężczyźni w plemieniu często kończyli jako bezdzietni kawalerowie), ale też dlatego, że w trakcie najazdów na konkurencyjną wieś, gdy już udało się wymordować jej mieszkańców płci męskiej, zaczynały się grabieże… i gwałty. Część kobiet kończyła również jako branki ludzi, którzy zabili ich ojców i braci.
Teoria ewolucji jest bezlitosna: gdyby w takim układzie agresja lub jej składowe były cechami determinowanymi genetycznie, bardzo szybko geny warunkujące te cechy (przynajmniej w stosunku do obcych) musiałyby zacząć dominować w populacji. A przecież amazońskie plemię nie jest w swych zwyczajach odosobnione. Badania wielu innych pierwotnych plemion ukazują analogiczne dane na temat śmiertelności wśród walczących ze sobą młodych mężczyzn (Lawrence Keely odkrył na przykład w 1996, że Nowogwinejczycy, australijscy aborygeni, mieszkańcy wysp Pacyfiku i Indianie z Ameryki Północnej wyniszczali się wzajemnie wojnami na długo przed przybyciem w rejony przez nich zamieszkałe ponoć tak krwiożerczych Europejczyków) i sukcesu reprodukcyjnego, osiąganego w wielu społecznościach przez mężczyzn bardziej agresywnych niż inni. Jak podsumowuje Steven Pinker w „Jak działa umysł”:
W prymitywnej wojnie mobilizacja była pełniejsza, bitwy częstsze, ofiary śmiertelne liczniejsze, mniej jeńców wojennych i broń bardziej okaleczająca. Wojna, żeby powiedzieć łagodnie, jest główną presją selekcyjną, a ponieważ wydaje się powtarzalnym zdarzeniem w naszej historii ewolucyjnej, musiała w pewnym stopniu ukształtować ludzką psychikę.
Czytając te słowa trudno się dziwić, że zwykli, na oko niczym nie wyróżniający się obywatele Bośni mogli kilkanaście lat temu z dnia na dzień przeobrazić się w zwyrodniałych morderców, masowo mordujących swych sąsiadów (i w tym przypadku ich geny dały o sobie znać w jeszcze inny sposób: w trakcie masakr, np. w Srebrenicy, mordowano przede wszystkim mężczyzn i chłopców; kobiety i dziewczynki padały z kolei ofiarami gwałtów). Ciekawym, w jaki dokładnie sposób do tego dochodzi, polecam lekturę najnowszego dzieła Davida Bussa (popularnego w autora tak głośnych pozycji, jak „Psychologia ewolucyjna”, „Zazdrość – niebezpieczna namiętność” czy „Ewolucja pożądania. Jak ludzie dobierają się w pary”), „Morderca za ścianą”, oraz słuchanie dziś (czyli w czwartek 9 sierpnia) o 21:00 poświęconego tej książce Klubu Trójki. Z gospodarzem, Jerzym Sosnowskim, dzielę na SWPS-ie pokój, nie będzie to więc nasza pierwsza rozmowa o Bussie i socjobiologii. Biorąc pod uwagę, że pozostali goście to prof. Wojciech Pisula i prof. Bogdan Wojciszke, z czystym sumieniem mogę zachęcić do słuchania nawet osoby niegustujące w pieczonych myszach i gotowanych małpich mózgach.
hmm, proste skojarzenie z eksperymentem stanfordzkim.
ps. popatrz- myślałam, że to kryminał
„trudno się dziwić, że zwykli, na oko niczym nie wyróżniający się obywatele Bośni mogli kilkanaście lat temu z dnia na dzień przeobrazić się w zwyrodniałych morderców, masowo mordujących swych sąsiadów”
jestem umiarkowanym zwolennikiem p.ewolucyjnej. ale w taki sposób można udowodnić wszystko nic nie wyjaśniając. pewnie że agresja jest narzędziem do celu, ale dziwić się i owszem można, bo np. taka czechosłowacja nie przeobraziła się w krwawą rzeźnie a jugosławia przez wiele lat nie była wylęgarnią masowych morderców. p.ewolucyjna nie wyjaśnia do końca agresji, gdyż po prostu inne czynniki w tym przypadku też są istotne i są (może niestety) związane z, tak nielubianymi przez autora, warunkami społecznymi. jak agresja nie popłaca to się jej nie opłaca stosować, a to zależy od tego, gdzie się żyje.
ps. jak żyję nie spotkałem osobiście lewaka który twierdziłby, że szlachetny dzikus to fakt, prawda i inne takie. przeważnie słyszę te słowa od antylewaków próbujących z nimi polemizować.
Starozytni Grecy, jak tylko skończyły sie żniwa, też zaraz łapali za dzidy i ruszali żeby „odpocząć” na wojowaniu. I w ich przypadku chodziło chyba zwłaszcza o rozrywkę, choć i te „inne korzyści” tez pewnie przy okazji im sie przytrafiały.
„p.ewolucyjna nie wyjaśnia do końca agresji, gdyż po prostu inne czynniki w tym przypadku też są istotne”
Ja bym to określił inaczej. Psychologia ewolucyjna wyjaśnia chęć dokonywania agresywnych czynów, te inne czynniki decydują o tym, czy instynkt mordowania i gwałcenia będzie stłumiony, skompensowany czymkolwiek (pęd do kariery, kibicowanie) czy może raczej wzmocniona, na przykład w służbie ojczyzny, religii czy czego tam.
to już lepiej opisane w „Demonicznych samcach” było razem z zestawiniami procentowymi.
30% mężczyzn ginie gwałtowna śmiercią, w większości kultur na świecie.
mniej więcej tyle samo u szympansów.
pozdrawiam
Czyli jeśli zacznę zabijać ludzi (przy założeniu, że nie złapie mnie policja itp.) będę maił więcej dzieci?
Nie upraszczajmy sprawy tak łatwo. Wyniki z tego badania są oczywiste i chyba nikt nie spodziewałby się, że to łagodne baranki będą się mnożyć i bogacić w cywilizacji opartej na wojnach.
Cywilizacja z której się wywodzimy już od tysięcy lat rozwija się na handlu i ekonomii, ponieważ ludzie kiedyś zrozumieli, że tak jest lepiej dla wszystkich. Uznaliśmy, że nie będziemy się zabijać, a tylko zaznaczymy swój status przez pieniądze.
Niestety zasady ekonomii wymagają pewnej kontroli, której brakuje podczas wojen i wtedy powracamy do schematu który pasuje do warunków bezprawia.
Czyli jeśli zacznę zabijać ludzi (przy założeniu, że nie złapie mnie policja itp.) będę maił więcej dzieci?
Nie. W badaniach psychologów ewolucyjnych widzimy korelacje statystyczne, występujące w społeczeństwach pierwotnych (w których nie znano m.in. prezerwatywy, pigułki i aborcji). Dziś seks na ogół nie kończy się poczęciem dziecka, więc nawet jeśli jednostki agresywne czy mafiosi mają więcej partnerek seksualnych, nie musi się to przekładać na liczbę dzieci.
Jeśli chcecie naprawdę się POŚMIAĆ przed wyborami, to kliknijcie w poniższe linki:
http://youtube.com/watch?v=N–J_J1uU18
http://lustro01.wrzuta.pl/audio/vVzroRe1lD/
Dla Hitlera głównym ZŁEM tego świata są ŻYDZI, zaś dla LEWAKÓW ludzie WIERZĄCY.
A najciekawsze w tym wszystkim jest to… że Hitler, podobnie jak prorocy LEWACCY, głosił… że jego głównym celem jest WALKA z największym ZŁEM tego świata, oraz walka o POKÓJ na świecie!
Jedyna RÓŻNICA miedzy WAMI jest taka, że Hitler WIDZIAŁ główne ZŁO w ŻYDACH, zaś wy, LEWACY, w ludziach WIERZĄCYCH.
(Bo niewyobrażalne ZŁO skryte za pieknymi i chwytajacymi za serca HASEŁKAMI (szatańska metoda kupowania „cukiereczkami” serc i dusz ludzi naiwnych, głupiutkich, wrażliwych)… zostało zrodzone właśnie z tych CHORYCH i utopijnych ideii.)
Blizna, ty tutaj? Myślałem że tylko na spieprzajdziadu spamujesz tym swoim textem o lewakach..
Ok fajny tekścik ale powierzchowny i spłycający sytuację. Nie wspomina nic o strukturze awansu społecznego w tym plemieniu (czyli ilu wrogów się zabiło) czy też o rytuałach w owym plemieniu praktykowanych (Rehao – nie wiem czy dobrze to zapisałem ale jest to odmiana kanibalistycznych praktyk związanych z wiarą ze zjadanie „siły” zabitych przeciwników) Kultura tego plemienia jest na tyle odmienna od kultury europejskiej że możemy się co najwyżej silić się na jej zrozumienie. A porównywanie tych plemion do prostego zboczenia Hitlera jest co najmniej nie na miejscu.
To krótki post na bloga, a nie dysertacja naukowa. W razie czego odsyłam do angielskiej wikipedii, gdzie znajdzie czytelnik bogatą bibliografię.
Честно, как для меня работа
,,Teoria ewolucji jest bezlitosna: gdyby w takim układzie agresja lub jej składowe były cechami determinowanymi genetycznie, bardzo szybko geny warunkujące te cechy (przynajmniej w stosunku do obcych) musiałyby zacząć dominować w populacji.”
Czyli jak jest ? Agresja nie jest dziedziczna ?