Ludzie listy piszą, ostatnio przede wszystkim do premiera. Doktorzy habilitowani w obronie habilitacji. Fizycy w obronie szeroko pojętej nauki. Pracownicy naukowi i studenci nauk przyrodniczych, medycznych i rolniczych w obronie organizmów modyfikowanych genetycznie.

Zwłaszcza ostatni z wymienionych listów jest interesujący, gdyż dotyczy kwestii, która już niedługo może się odbić na zawartości talerza przeciętnego Kowalskiego. Nasz bez wątpienia biegły w naukach biologicznych premier (z wykształcenia historyk), wsparty przez równie wyedukowany na tym polu rząd (4 prawników, 3 ekonomistów, 2 filozofów, 2 rolników, 2 historyków, 2 politologów, 2 lekarzy, nauczycielka matematyki, inżynier maszyn, geodeta, ekolog, kulturoznawca i filolożka perska; niektórzy ministrowie skończyli zresztą więcej niż jeden kierunek – cóż z tego, skoro najczęściej humanistyczny) postanowił bowiem wypełnić najbardziej absurdalną ze swych obietnic wyborczych i uchronić Polaków przed tańszą i zdrowszą żywnością produkowaną przemysłowo, pod dość osobliwym pretekstem, iż jest ona modyfikowana genetycznie (jakby ludzie od zarania dziejów nie modyfikowali genetycznie żywych organizmów i jakby gdziekolwiek na świecie rolnicy uprawiali lub hodowali cokolwiek, co wyewoluowało w przyrodzie bez udziału człowieka).

Co naukowcy, którzy się biologią, genetyką i rolnictwem, sądzą o pomyśle Donalda Tuska i jego współpracowników, wyczytać można w samym liście. Streszczać go nie ma sensu, przytaczam więc w całości, wraz ze wstępem autorstwa byłego rektora Uniwersytetu Warszawskiego i aktualnego szefa Instytutu Genetyki i Biotechnologii UW, Jana Wegleńskiego (z wykształcenia genetyk):

Szanowni Państwo,

Od kilku lat trwa w Polsce dyskusja na temat GMO, zdominowana przez przeciwników stosowania nowych technik genetycznych. Przedstawiane są całkowicie bezzasadne twierdzenia o szkodliwości żywności wytwarzanej z roślin modyfikowanych genetycznie lub też ze zwierząt karmionych takimi roślinami. Wyrażane są również poglądy wyolbrzymiające zagrożenia dla środowiska, które rzekomo wynikają z uprawiania GMO. Poglądy te znajdują posłuch wśród rolników i konsumentów, gdyż, co jest winą naszego środowiska, nie zadbaliśmy o to, by szkoły, uczelnie i środki masowego przekazu dostarczały szerokiej publiczności wyczerpującej i rzetelnej informacji na temat GMO. Niestety fałszywe poglądy na temat GMO są rozpowszechnione nie tylko wśród niespecjalistów. Hołdują im niektórzy politycy i wysocy urzędnicy państwowi, a ich niechęć do GMO przekłada się na poważne straty naszej gospodarki, wynikające z obniżenia konkurencyjności naszego rolnictwa i wysokich kar finansowych, będących konsekwencją naruszania przepisów przyjętych przez Unię Europejską.

Zdaniem wielu uczonych zajmujących się genetyką, rolnictwem i medycyną, których opinii zasięgałem, wystąpienie do polskich władz państwowych z apelem o rozsądek w traktowaniu problemu GMO stało się pilną koniecznością. Stąd też proponuję wystosowanie do Premiera listu, w którym zawarta jest oferta naszego środowiska podjęcia szerokiej akcji informacyjnej, która powinna zmienić stosunek społeczeństwa do GMO. Jestem przekonany, że Premier skorzysta z naszej oferty i że z uwagą wysłucha głosu uczonych, udowadniając tym samym, że budowanie społeczeństwa i ekonomii opartych na wiedzy nie jest dla Niego pustym hasłem.

Jednocześnie w imieniu inicjatorów niniejszego listu chciałbym zapewnić kolegów z instytucji naukowych i z organizacji pozarządowych, że ochrona środowiska jest i będzie naszą wielką troską i że będziemy dokładać wszelkich starań, by eliminować nawet najmniejsze zagrożenia dla środowiska, które mogłyby wynikać ze stosowania wszelkich, nie tylko GMO, nowych technologii w rolnictwie i gospodarce.

Licząc na szerokie poparcie dla przedstawionej sprawy, zwracam się do wszystkich Państwa, profesorów i studentów, o podpisanie załączonego listu.

Piotr Węgleński, Uniwersytet Warszawski

List otwarty do Premiera Rzeczypospolitej Polskiej

Warszawa, dnia 12 maja 2008 r.

Szanowny Panie Premierze,

My, niżej podpisani, pracownicy naukowi i studenci, reprezentujący wszystkie dziedziny nauk przyrodniczych, medycznych i rolniczych, zwracamy się do Pana Premiera z prośbą o przyjrzenie się niezwykle ważnemu problemowi, jakim stała się uprawa i wykorzystywanie roślin genetycznie modyfikowanych (GMO).

Człowiek modyfikował rośliny od zarania dziejów, co nie budziło żadnych kontrowersji do czasu, gdy zastosowano nowe technologie, dające szansę na szybkie pozyskiwanie nowych odmian. Z niejasnych przyczyn, a przede wszystkim z powodu niewiedzy, przeciwko tym odmianom, zwanym GMO, wystąpiło kilka organizacji ekologicznych i konsumenckich. Zdołały one wytworzyć atmosferę niechęci społecznej w stosunku do GMO i spowodować, że w niektórych krajach wprowadzono ograniczenia w stosowaniu GMO. Do krajów tych należy Polska, w której restrykcje wobec GMO są wyjątkowo ostre w porównaniu z innymi krajami UE, nie mówiąc już o Stanach Zjednoczonych.

W związku z powyższym chcielibyśmy zapewnić Pana Premiera, że zgodnie z naszą wiedzą nie istnieją jakiekolwiek racjonalne podstawy uprzedzeń w stosunku do GMO. W szczególności:

* Spożywanie produktów wytworzonych z GMO lub mięsa zwierząt lub drobiu karmionego paszami wytworzonymi z GMO nie stanowi jakiegokolwiek zagrożenia dla zdrowia człowieka;

* Zagrożenie dla środowiska, jakie wynika z wprowadzania GMO do upraw w danym regionie, jest dokładnie takie same, jakie wiąże się z introdukcją każdego nowego gatunku lub odmiany roślin. Należy dokładnie monitorować efekty wprowadzania do środowiska wszystkich nowych odmian, ale nie ma żadnych powodów, by w stosunku do GMO stosować zasady inne niż w stosunku do odmian otrzymanych metodami tradycyjnymi.

Zakaz uprawiania lub importowania pasz GMO do Polski spowoduje gwałtowny wzrost cen mięsa i znacznie zmniejszy konkurencyjność polskiego rolnictwa wobec rolnictwa tych krajów, w których ograniczenia stosowania GMO są znacznie słabsze lub w ogóle nie istnieją.

Szanowny Panie Premierze!

Sądzimy, że wszystkim nam zależy, by gospodarka w Polsce była oparta na wiedzy. Zasada ta powinna dotyczyć wszystkich gałęzi gospodarki, w tym również gałęzi tak ważnej jak rolnictwo. Zwracamy się do Pana z apelem o wysłuchanie w sprawach GMO głosu polskich instytucji i środowisk naukowych. Ze swojej strony zobowiązujemy się do przeprowadzenia szerokiej kampanii informacyjnej, której celem będzie przekonanie społeczeństwa, że obawy w stosunku do GMO nie mają racjonalnych podstaw. Jednocześnie apelujemy, by Rząd RP zwrócił baczniejszą uwagę na sprawy związane z ochroną środowiska naturalnego kraju. Minister Środowiska nie powinien, naszym zdaniem, zajmować się irracjonalnymi zagrożeniami związanymi z GMO, ale z całą energią zająć się realnymi problemami, takimi jak stan wód w Polsce, emisja gazów cieplarnianych, ochrona obszarów najcenniejszych przyrodniczo i wieloma innymi, które wymagają mądrych i szybkich rozwiązań. Nie można dopuścić do tego, by konflikty w rodzaju tego, jaki towarzyszył budowie obwodnicy Augustowa w Dolinie Rospudy, stale się powtarzały. Polska powinna stać się krajem, traktującym sprawy ochrony środowiska z największą powagą.

Z wyrazami najgłębszego szacunku,

Lista podpisów

List do podpisania (dla tych, którzy podpisać go mogą) na stronie gmo.icm.edu.pl.

5 komentarzy

  1. Wpadłem na genialny pomysł! Należy czym prędzej wprowadzić do obrotu lek homeopatyczny „Anty-GMO”. Jego zażywanie będzie niwelowało skutki jedzenia GMO. Grupa przestraszonych GMO prawdopodobnie silnie koreluje z wyznawcami homeopatii. Zarobione na nai… klientach pieniądze będzie można przeznaczyć na coś pożytecznego, jak badania genetyczne.

    Inż. Mruwnica
  2. No wlasnie powinien zawierac jakis GMO pomidor czy ogorek. Przeciez homeopatia polega nie tylko na absurdalnych rozcienczeniach, ale rowniez na idiodycznej zasadzie zeby leczyc czyms co wywoluje objawy choroby (np. w 'lekach’ na bezsennosc jest kofeina…).

    A tak na serio, to przydalby sie tez list do premiera z apelem o zakaz sprzedazy 'lekow’ homeopatycznych w aptekach.

    Agno
    1. Z pewnym opóźnieniem tu zajrzałem, ale widzę, że waszemu listowi graficznie nic nie brakuje. O meritum nie będę się wypowiadał, bo tytułu w zakresie biologii nie mam – póki co jednak, o ile się orientuję, wciąż wśród biotechnologów wciąż przeważają zwolennicy tego „eksperymentu”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *