Rząd w osobie ministra Ziobry wraca do walki z prawniczymi korporacjami, walki porzuconej po klęsce w starciu z Trybunałem Konstytucyjnym. Tym razem pod nóż idą notariusze, którym pragnie Ziobro zmniejszyć o połowę stawki maksymalne. Notariusze zapowiadają, że na skutek akcji ministra (ewentualnie w proteście) poumierają z głodu. Bo jakże za ćwierć miliona złotych rocznie związać w Polsce koniec z końcem?

Skąd ćwierć miliona? Według ministerstwa notariusz zarabia dziś więcej nawet, niż poseł Samoobrony – średnio miesięcznie inkasuje ok. 90 tysięcy. Nawet jeśli Ziobro trochę zaokrąglił sumkę, to po uwzględnieniu wszystkich ZUS-ów i podatków (które zresztą prawnicy z reguły wiedzą, jak omijać), mamy jakieś 40-50 tysiaków – czyli około pół miliona rocznie. Po redukcjach zostanie połowa, no, może ciut więcej, bo opłat za testamenty minister na razie ciąć nie planuje.

Jak za to przeżyć? Ano, będzie ciężko. Jak zapewnia na onecie Robert Dor z rady Izby Notarialnej w Warszawie, obniżenie stawek o połowę spowoduje upadek wielu kancelarii notarialnych, a notariusze zamiast dbać o jakość swojej pracy będą musieli postawić na liczbę dokonywanych czynności, by zapewnić sobie odpowiedni dochód. Nie bardzo co prawda rozumiem, na czym pójście notariuszy w ilość a nie w jakość miałoby polegać (sami zaczną budować i handlować mieszkaniami, by zwiększyć ilość transakcji?) i jak mogliby jeszcze obniżyć jakość swojej pracy, lecz i tak drżę ze strachu i współczucia. Zwłaszcza, że według pana Dora już teraz ledwo wiążą koniec z końcem:

Z wyliczeń resortu wynika, ze codziennie, licząc też soboty i niedziele, trzeba by podpisywać po dwa akty notarialne po 2 tys. zł i wykonać dziesięć innych czynności notarialnych po 50 zł. To niemożliwe. Na przykład dziś we wtorek wykonałem trzy czynności notarialne – jeden testament, jedno poświadczenie podpisu i poświadczenie odpisu dokumentu to razem 120 zł, a nie 4,5 tys. dziennego przychodu – zapewnia notariusz. A przecież z 2400 złotych, które biedaczysko w tym tempie uciuła miesięcznie, trzeba jeszcze utrzymać całą kancelarię. Aż dziw, że do tej pory masowych samobójstw wśród notariuszy nie notowano?

Prócz zmniejszenia opłat ministerstwo planuje także dalej idące zmiany. Notariusze mają być np. sprawdzani pod względem etycznym, co oznacza, że nie będzie mogła prowadzić kancelarii osoba karana lub osoba, przeciwko której toczy się postępowanie o przestępstwo ścigane z oskarżenia publicznego lub skarbowe. Oczywiście wszystkie te zmiany, choćby nie wiem jak spektakularne, sytuacji nie uzdrowią. To nie system bowiem jest chory, lecz sam system jest chorobą.

Prawdziwe lekarstwo tymczasem, przy aktualnym układzie sił w Sejmie i Trybunale, leży poza zasięgiem koalicji. Byłoby nim po prostu zlikwidowanie korporacji i wprowadzenie licencji. Licencję dostawałoby się po zdaniu państwowego egzaminu i traciło, jeśli dopuściłoby się złamania prawa, albo nie dopełniło wymaganych w licencji obowiązków. Licencjonowanie nie powinno być przy tym ograniczone do notariuszy, ale objąć wszystkie zawody, w których pozostałości średniowiecznych cechów bronione są dziś przez państwo przed naporem wolnego rynku i konkurencji.

Samorządy zawodowe zwykle argumentują, że ich istnienie jest nieodzowne do utrzymania wysokiego poziomu usług. Nic bardziej bzdurnego. Wysokiemu poziomowi usług bynajmniej nie służy fakt, że lekarz może zostać ukarany, jeśli publicznie skrytykuje swego kolegę, nawet jeśli tamten zamiast kamieni z woreczka żółciowego usunie pacjentowi wątrobę (przy okazji zaszywając w brzuchu dwa fartuchy). Tak jak nie służy mu fakt, że wszyscy notariusze w państwie z mocy ustawy należeć muszą do tej samej organizacji. I że owa organizacja zmusza swych członków, by – nawet jeśli nie mają ochoty – za swe usługi pobierali opłaty nie niższe niż maksymalna stawka ustalona przez ministra (czytaj: skubali klientów, na ile tylko można, dławiąc tym samym wszelką konkurencję).

Aby zapewnić ludziom wysoki poziom specjalistycznych usług, wystarczy spełnienie trzech warunków. Są to: 1) wolny rynek, wymuszający konkurencję, 2) duża ilość niezależnych od siebie podmiotów dostarczających dobro lub usługę (im więcej producentów lub usługodawców, tym trudniej o zmowę, która ostatecznie przecież zawsze uderza w klienta), wreszcie 3) sprawny system kontroli jakości usług, czym jednak powinna zajmować się komórka niezależna od samych sprawdzanych (mogłaby być kontrolowana przez ministerstwo). Każdy z powyższych warunków stoi w jawnej sprzeczności korporacyjnością dominującą na rynku usług notarialnych. Dopiero wtedy, gdy koalicja zlikwiduje niechlubny kartel, będziemy mogli mówić o rzeczywistej poprawie sytuacji.

A na razie mamy jaskółkę. Wiosny co prawda nie czyni, ale i tak miło na nią z nadzieją popatrzeć.

20 komentarzy

  1. >nie będzie mogła prowadzić kancelarii osoba karana lub osoba, przeciwko której toczy się postępowanie o przestępstwo ścigane z oskarżenia publicznego lub skarbowe.

    Jak jakiś czas temu SLD i PO chciały wprowadzić taki zapis o posłach, PiS się nie zgodził. To dopiero konsekwencja.

    dowcipek
  2. za duzo by im odpadlo czlonkow i kto by zasiadal w samorzadach i w sejmie ? no i LPR i Samoobrona tez by mialy czystki w szeregach

    Gość: zenobia, user12.145.udn.pl
  3. To co prawda o innym samorządzie zawodowym, ale równie zasłużonym i równie grzesznym co samorząd notarialny:

    [cytat]
    Państwo tworzone po 1989 roku zmierzało do decentralizowania uprawnień władczych przede wszystkim na samorządy terytorialne i samorządy zawodowe. III RP nie jest państwem doskonałym. Samorządom zawodowym też można sporo zarzucić. Samorząd lekarski dał w ostatnim czasie aż nadto powodów do krytyki. Opieszałość sądów lekarskich w przypadkach ewidentnych błędów w sztuce zawodowej jaskrawo kontrastuje z zapowiedziami sądzenia „łamistrajków”. Samorząd lekarski niebezpiecznie upodobnił się do związku zawodowego.

    Jednak PiS-owi nie chodzi o krytykę ani o naprawienie sytuacji w samorządzie. Zdemontować to, co niezależne to wydaje się być strategia wobec wszystkich samorządów zawodowych. Zakwestionowanie zasady pomocniczości oznaczają chęć budowy państwa skrajnie scentralizowanego. To nieprawda, że będzie ono bardziej sprawne. I to nieprawda, że można budować państwo demokratyczne bez umacniania społeczeństwa obywatelskiego. IV RP, oparta na nawet najsilniejszej władzy centralnej, nawet na najsilniejszym premierze, będzie państwem słabym. Tak słabym, jak słaba będzie pozycja obywateli.

    Małgorzata Solecka
    [/cytat]

    Więcej w:
    http://www.rzeczpospolita.pl/gazeta/wydanie_060824/kraj/kraj_a_3.html

    I co pan na to panie Łysakowski?

    tuje
  4. Tuje, czy to, że państwo (lub jego właściwe organy) wydaje zezwolenia na prowadzenie samochodu lub sprzedaż alkoholu, jest dla Ciebie (i pani Soleckiej) przejawem centralizacji? Notariusz to usługodawca w takim samym stopniu, jak sprzedawca piwa – ktoś musi dbać, by działał w zgodzie z prawem, ale zostawienie samym oferującym dobro prawa do decydowania, kto może jeszcze robić to, co oni, zawsze skończy się ograniczeniem podaży tego dobra. Trudno poradzic cokolwiek na to, że większość ludzi woli zarabiać raczej więcej niż mniej – notariusze nie są tu wyjątkiem.

  5. Tuje, czy to, że państwo (lub jego właściwe organy) wydaje zezwolenia na prowadzenie samochodu lub sprzedaż alkoholu, jest dla Ciebie (i pani Soleckiej) przejawem centralizacji? Notariusz to usługodawca w takim samym stopniu, jak sprzedawca piwa – ktoś musi dbać, by działał w zgodzie z prawem, ale zostawienie samym oferującym dobro prawa do decydowania, kto może jeszcze robić to, co oni, zawsze skończy się ograniczeniem podaży tego dobra. Trudno poradzic cokolwiek na to, że większość ludzi woli zarabiać raczej więcej niż mniej – notariusze nie są tu wyjątkiem.

    tomek.lysakowski
  6. Porównanie ze sprzedawcą alkoholu nietrafne. Sprzedawcy alkoholu nie mają i nie mieli samorzadu (prosze się zastanowić czemu). Przejawem centralizacji jest właśnie likwidowanie samorządności – nie tylko zresztą zawodowej. Konkretnie PiS, etatystyczny PiS, nie ufa niczemu, co jest poza kontrolą państwa, tym bardziej więc jakiejkolwiek samorządności.
    Co do licencjonowania przez państwo zamiast istnienia samorządów zawodowych: proszę sobie wyobrazić, że wynajmuje Pan pełnomomocnika do sprawy przeciwko jakiejś jednostce państwowej (np. fiskusowi żeby daleko nie szukać). Chciałby Pan, żeby w takiej sytuacji istnienie licencji pana pełnomocnika zależało od państwa ?
    Są kraje, gdzie zamiast samorządów zawodowych określonych grup są państowe licencje. Ale zapewniam Pana, że nie są to państwa których istotą gospodarki jest wolny rynek.
    BTW: egzaminy większości samorządów zawodowych są w tej chwili już państwowe.

    pierca
  7. Wszystko, co ogranicza ludziom dostęp do jakichś dóbr, pachnie mi socjalizmem. Bez względu na to, czy ograniczenia te wprowadza nam państwo, czy samorządy na wzór karteli określające minimalne ceny danych usług.

    Zgadzam się, ze egzaminy niemal wszędzie są już państwowe, obowiązek przynależności do kartelu jednak pozostaje. Tymczasem wolny rynek polega na tym, że każdy, kto ma wystarczająca wiedzę i kompetencje do wykonywania danego zawodu (poświadczone zdanym egzaminem lub dyplomem), otwiera punkt usług nie bacząc na to, czy należy do cechu. Średniowiecze bowiem dawno się skończyło. Samorządy zawodowe mogą sobie zatem istnieć, ale nikt nie powinien na właściciela kancelarii nakładac obowiązku nalezenia do czegoś takiego.

    Z notariuszami jest jeszcze taki problem, że to ustawa zmusza ludzi do biegania do notariusza przy zbywaniu mieszkań itp. Jeśli państwo nakłada na ludzi taki obowiązek, powinno zadbać, by sumy płacone za wywiazanie się z tego obowiązku nie były bajońskie. W rozumieniu ustawy notariusz jest w takim wypadku de facto urzędnikiem państwowym – państwo powinno zatem być władne ustalać, ile może brać za to, co dzięki wydanej przez państwo ustawie robi. Z drugiej strony jednak nie powinno się państwo mieszać np. w opłaty, jakie ustalają sobie prywatni lekarze czy fryzjerzy – nikogo bowiem ustawa nie obliguje do korzystania z ich usług.

  8. Wszystko, co ogranicza ludziom dostęp do jakichś dóbr, pachnie mi socjalizmem. Bez względu na to, czy ograniczenia te wprowadza nam państwo, czy samorządy na wzór karteli określające minimalne ceny danych usług.

    Zgadzam się, ze egzaminy niemal wszędzie są już państwowe, obowiązek przynależności do kartelu jednak pozostaje. Tymczasem wolny rynek polega na tym, że każdy, kto ma wystarczająca wiedzę i kompetencje do wykonywania danego zawodu (poświadczone zdanym egzaminem lub dyplomem), otwiera punkt usług nie bacząc na to, czy należy do cechu. Średniowiecze bowiem dawno się skończyło. Samorządy zawodowe mogą sobie zatem istnieć, ale nikt nie powinien na właściciela kancelarii nakładac obowiązku nalezenia do czegoś takiego.

    Z notariuszami jest jeszcze taki problem, że to ustawa zmusza ludzi do biegania do notariusza przy zbywaniu mieszkań itp. Jeśli państwo nakłada na ludzi taki obowiązek, powinno zadbać, by sumy płacone za wywiazanie się z tego obowiązku nie były bajońskie. W rozumieniu ustawy notariusz jest w takim wypadku de facto urzędnikiem państwowym – państwo powinno zatem być władne ustalać, ile może brać za to, co dzięki wydanej przez państwo ustawie robi. Z drugiej strony jednak nie powinno się państwo mieszać np. w opłaty, jakie ustalają sobie prywatni lekarze czy fryzjerzy – nikogo bowiem ustawa nie obliguje do korzystania z ich usług.

    tomek.lysakowski
  9. Cechy ograniczały i ograniczają rozwój gospodarki i społeczeństwa. Istotą cechów jest wyłączność albo inaczej monopol, nikt nie ma prawa robić czegoś co cechy sobie wywalczyły. Monopol opiera się na zmowie, dlatego stosują stawki tylko najwyższe. Nie widziałem monopolu, który sam prosiłby o likwidację.
    Jakie motywy kierowały PiSem? Myślę, że zwykła zawiść, że koledzy lepiej zarabiają. Jakoś cisza jest o tym jak i kiedy notariusze urośli w siłę, jacy ministrowie, jakich rządów, jak to się stało, że nikt nie zauważył wcześniej.

    epicurien
  10. sprawny system kontroli jakości usług, czym jednak powinna zajmować się komórka niezależna od samych sprawdzanych (mogłaby być kontrolowana przez ministerstwo).

    czyli ministerstwo kontrolowaloby i prokuratora i adwokata. ciekawe bylyby sprawy sadowe,bardzo ciekawe. aplikacja nie ogranicza wolnego rynku tak jak nie ogranicza go kurs na prawo jazdy.wystarczy lekko podretuszowac obecna ustawe a noatariuszom zmniejszyc taksy i wszystko bedzie grac

    Gość: galopujacy major, public-gprs11549.centertel.pl
  11. nie masz pojęcia o czym piszesz, pracuję w kancelarii notarialnej i wcale nie jest tak różowo, a praca ciężka … te 90.000 jest wzięte z sufitu,
    aha – jeszcze nie jestem notariuszem, aczkolwiek się staram zostać – tylko po tych pomysłach pana Ziobry nie wiem czy mi się opłaca,
    wkurza mnie jak ludzie wypowiadają się na tematy o których nie mają pojęcia
    prosze bardzo niech wprowadzą znowu notariat państwowy – pensja taka jak sedzia, praca bez stresu, zero dbania o klienta, nie musisz dbac o lokal, pracownicze pensje, ubezpieczenia i składki na samorząd(obowiązkowe!), nie odpowiadasz swym osobistym majątkiem za sporządzone umowy – nie mam nic przeciwko!
    a teraz to sie wrecz obawiam, że mogę stracic pracę albo dostac po pensji – a na jesien chcialam isc po podwyzkę … juz to widze …
    po obcięciu opłat o polowe u nas ledwo zarobimy na koszty, a zatem trzeba je bedzie ograniczyc – najlatwiej pozbyc sie pracownika, co nie?
    aha – nie twierdze, że notariusze są biedni, ale koszty utrzymania kancelarii tez nie są niskie

    Gość: aaa, pc0-30.jsn.osi.pl
  12. Galopujący major,
    nie chodzi o to, ze aplikacja ogranicza reguły wolnego rynku, tylko o to, że nabór do niej powinien być przeprowadzany na podstawie egzaminu państwowego. Wcale nie znaczy to, ze państwo bedzie mogło zakazać komuś bycia adwokatem lub notariuszem, jak państwu podpadnie – tylko że usługi takowe świadczyć miałby prawo kazdy, kto ukończył studia prawnicze i wykazał się na egzaminie stosowną wiedzą. Bez wzgledu na to, kim był z zawodu jego ojciec lub dziadek.

  13. Galopujący major,
    nie chodzi o to, ze aplikacja ogranicza reguły wolnego rynku, tylko o to, że nabór do niej powinien być przeprowadzany na podstawie egzaminu państwowego. Wcale nie znaczy to, ze państwo bedzie mogło zakazać komuś bycia adwokatem lub notariuszem, jak państwu podpadnie – tylko że usługi takowe świadczyć miałby prawo kazdy, kto ukończył studia prawnicze i wykazał się na egzaminie stosowną wiedzą. Bez wzgledu na to, kim był z zawodu jego ojciec lub dziadek.

    tomek.lysakowski
  14. aaa,
    i to taka tragedia, że możesz stracić prace?
    wiekszosc pracowników też może stracić pracę, a tylko niektóre grupy zawodowe krzyczą, że ich trzeba chronić.

    Ostatnie slyszalem identyczny argument nt. zmniejszania ilosci aptek. Jest to konieczne, bo aptekarze „stracą pracę”.

    Skoro im się nie opłaca, niech zmienią zawód.

    BTW: Z racji zawodu współpracuję z pewnym notariuszem. Pan jest uprzejmy, niesamowicie obeznany w przepisach, przy tym dokładny i jasno objaśniający co i dlaczego się robi.
    Jak znajomi pytają, czy nie znam jakiegoś notariusza, zgadnij kogo polecam?
    To się nazywa „wolny rynek” chłopie i powinno dotyczyć o wiele większej liczby zawodów niż obecnie. Czy fakt, że jakieś kancelarie notarialne splajtują, to taka tragedia narodowa? Widać nie były dość dobre.

    Gość: stern, softcom168.sfc.pl
  15. sorry Cię, ale za przeproszeniem pieprzysz. Może najlepiej byłoby znieść obowiązek spisywania umów spółek, protokołów walnych zgromadzeń czy umów sprzedaży nieruchomości w formie aktów notarialnych ? Tylko zauważ do czego to prowadzi – sąd rejestruje spółkę, dokonuje zmian w księdze wieczystej na podstawie umowy sporządzonej na świstku papieru. Będzie SUPER !!!! Co do licznej młodzieży – zdolnej i genialnych studentów, którzy po studiach mogliby doradzać i reprezentować w sądzie, to mam w tej kwestii sporo doświadczeń. Pracowałem przez 3,5 roku w dużej kancelarii (jako prawnik) i było wielu IVANHOE’ów, którzy przychodząć do nas na praktyki byli przekonani, że najpierw dostaną do napisania kasację (albo apelację) a potem zaraz pójdą na rozprawę. Ci ludzie nie potrafili napisać poprawnie pozwu, korzystając ze wzoru !!!
    Z jednym się z Tobą zgodzę, powinien być większy dostęp do zawodu. I on jest !!! Wprowadzenie państwowych egzaminów wyrównało szanse. TO również powiem na własnym przykładzie, bo ja zdając w tym roku uzyskałem z egzaminu 187 punktów (nie dostałem się) zaś kolo – bratnek notariusza – miał tych punktów 128 !!!! Czyli dostają się CI z najlepszą wiedzą a nie CI, którzy mają „dojścia” !!! Nikt nikomu nie broni dostępu do aplikacji – widać przełom chociażby u adwokatów i radców.
    pozdrawiam

    Gość: , ip-32-143.mofnet.gov.pl
  16. Krótko i na temat: dywagacje wiejskiego listonosza.

    Czegóż jednak innego się spodziewać po kategorii „blogi”, gdzie szewcy wypowiadają się o metodologii badań prenatalnych, hydraulicy o zagadnieniach z zakresu fizyki kwantowej, zaś bezrobotni z wykształceniem podstawowym niepełnym doradzają rządowi jak poprawić sytuację zadłużenia służby zdrowia… Słowem: sami fachowcy…

    Szkoda tylko młody człowieku [to do autora] że wycierasz sobie osobą pana sędziego Roberta Dora gębę, jakby to był twój kolega z pod trzepaka. Twoja mama nie była by chyba zachwycona widząc, co z Ciebie wyrosło. Bo widzisz, trzeba „znać proporcję, mociumpanie”…

    Gość: LiszkaDTW1, 28-bem-5.acn.waw.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *