Płaszczenie się poskutkowało. Jarosławowi Kaczyńskiemu jednak pozwolą w czasie wizyty w Waszyngtonie sfotografować się z Georgem W. Bushem. O czym wszak mężowie stanu będą rozmawiać w trakcie sesji zdjęciowej? O zniesieniu przez USA wiz dla Polaków? O dacie wycofania naszych wojsk z Iraku? Gdzie tam, tematem pogawędki będzie… tarcza przeciwrakietowa.
Przypomnijmy fragment cytowanego już na tym blogu wywiadu, którego ponad tydzień temu udzielił w TOK FM amerykanista Grzegorz Kostrzewa-Zorbas:
Anna Laszuk: Trwają (…) zabiegi, żeby do spotkania takiego [Kaczyńskiego z Bushem – przyp. TŁ] doszło. A co, pana zdaniem, polska dyplomacja powinna teraz zrobić? W tych zakulisowych rozmowach powinny się pojawić jakieś elementy przetargowe. Co może być skuteczne w tych zabiegach?
Grzegorz Kostrzewa-Zorbas: Myślę, że toczą się teraz rozmowy, (…) bo jest to w interesie amerykańskim, żeby doprowadzić do kolejnych ustępstw polskich w zamian za przyjęcie premiera Kaczyńskiego przez prezydenta Busha. Przeanalizujmy interesy obu stron na dziś, nie na lata, jak to robiłem przed chwilą. Co Amerykanie mają teraz do zrobienia? Otóż przezwyciężyć opór, zastrzeżenia rządu polskiego, premiera Kaczyńskiego i prezydenta Kaczyńskiego, co do szczegółów tarczy antyrakietowych. Lech Kaczyński powiedział publicznie parę tygodni temu, że eksterytorialność jest nie do zaakceptowania. Słyszałem, że rząd, a w szczególności minister obrony narodowej, Radosław Sikorski chce, żeby tarcze ochraniały również polskie terytorium, szczególnie przed rakietami rosyjskimi. Amerykanie jakoby odpowiadają na to, że nie ma zagrożenia dla Polski. Gdyby było, to rozmieściliby równocześnie strategiczną tarczę antyrakietową i lokalną tarczę antyrakietową, ale teraz nie widzą takiej potrzeby. „Po co marnować środki, po co drażnić Rosjan?” Zatem przynajmniej na powierzchni, w oczach opinii publicznej, istnieje spór o szczegóły. I być może Amerykanie wyłączyli wizytę premiera Kaczyńskiego w Białym Domu, żeby nacisnąć na Polskę. To jest środek nacisku. Tak mi to wygląda. Premier Polski dostanie możliwość pokazania się w Białym Domu z prezydentem Bushem, co pojawi się w telewizji i gazetach, w zamian za to, że tarcza antyrakietowa będzie ulokowana w Polsce. Tarcza antyrakietowa chroniąca tylko Stany Zjednoczone, a nie Polskę. I do takiego targu może dojść i obawiam się, że dojdzie.
AL: To dość żałosna korzyść: w zamian za tarczę antyrakietową będziemy mieli zdjęcie premiera Kaczyńskiego z prezydentem Bushem.
GKZ: To strona polska wpędziła się w ślepy zaułek. Rząd zdążył ogłosić, że premier odniesie dwa wielkie zwycięstwa w polityce zagranicznej, najpierw w Brukseli, a potem w Waszyngtonie. Teraz trudno się z tego wycofać. Polska strona powinna być bardziej wstrzemięźliwa, a rząd razem z prezydentem bardziej konsekwentnie twierdzić, że teraz w IV Rzeczpospolitej najważniejsza jest obrona polskich interesów narodowych. Osoby stojące u władzy myślą tak: „Jeżeli innym się to nie podoba, to my w ogóle możemy nie jeździć, dopóki nie zaakceptują naszych żądań”. Jeżeli z góry zapowiada się zwycięskie podróże, to potem robi się wszystko, żeby przynajmniej zachować pozory. I tak sytuacja wygląda na dziś. To, że Polsce zależy na wizycie premiera w Waszyngtonie, bardziej niż zależy na niej Amerykanom, osłabia istotnie polską pozycję negocjacyjną.
Niewykluczone zatem, że główne polsko-amerykańskie rozmowy na temat tarczy już się odbyły… Czyż to wymaga dalszych komentarzy?
Panie Tomaszu, oczywiście że wymaga. Opinia publiczna zna zbyt mało szczegołów, ba, można powiedzieć że nie zna ich wcale, bo kto informuje OP o zaletach i wadach rozwiązania? Gadające głowy (jak np. Szmajdziński) pokazywane w migawkach wiadomości telewizyjnych wypowiadają się tylko, że popierają lub nie popierają, i niestety, albo nie starcza im argumentów na uzasadnienie swojego stanowiska, albo uważają, jak ludzie o mentalności Kaczyńskich czy Giertycha, że OP nie warto nic tłumaczyć, bo polityka to coś zbyt szlachetnego, by informować o tym ciemne masy, bądź też dziennikarzom, względnie nadawcom nie starcza czasu antenowego, wszak lepiej opłaca się pokazywać reklamy niż newsy, rozrywkę niż publicystykę.
Tak więc nikt właściwie nie wspomina o potencjalnych wadach i trudnościach tego projektu. Jako przedstawiciela szarej masy obywatelskiej ciekawią mnie następuje kwestie (naprawdę, nie wiem tego, nie byłem w stanie dowiedzieć się tego z mediów („dowiedzieć”: -nie, nie żądam absolutnego poznania, prawdy jedynej, lecz tylko DYSKUSJI z argumentami obu stron):
-Czy tarcza chronić będzie nasz kraj, czy tylko USA?
-Czy istnieją zagrożeniami bezpośrednio związane z funkcjonowaniem tarczy (gdzie spadną strącone resztki rakiety, które nie będą miały tego szczęścia, by spłonąć w powietrzu?) (nie, nie znam się kompletnie na funkcjonowaniu takiej tarczy, chciałbym dowiedzieć się tego z mediów publicznych)
-Jak duże jest potencjalne zagrożenie atakiem ze strony co poniektórych państw, które tarcza na naszym terytorium może, hmm..drażnić
itp., itd.,
I teraz, biorąc pod uwagę wszystkie „disadvantages”, można się zastanawiać nad korzyściami.. Oczywiste wydaje się, że za zgodę na wystawienie kraju na potencjalne zagrożenie, za zapewnienie eksterytorialności i za pozostałe korzyści, nasz kraj powinien oczekiwać równie dużych (jeśli nie większych, bo sprawa dotyczy obronności) korzyści ze strony USA.
Oczywiste, ale nie dla wszystkich.
Nie wiem, jak z resztą wątpliwości, ale tarcza właśnie ma polskiego terytorium nie chronić. W końcu Polska w razie ataku rakietowego obroni się sama. Korzyści przewiduję takie, jak z operacji w Iraku, czyli żadne.
Coraz bardziej to nasze wiszenie u rękawa Amerykanom, którzy nic nam nie dają, zaczyna przypominać to, co przedwojenny skakanie Becka tak, jak mu zagrał Chamberlain. Dziś wiemy, że premier Wielkiej Brytanii już w chwili składania Polsce obietnic nie zamierzał ich dotrzymywać. Hitler też to wiedział w 1939, bo – w przeciwieństwie do Becka – nie grzeszył polityczną ślepotą.
Nie wiem, jak z resztą wątpliwości, ale tarcza właśnie ma polskiego terytorium nie chronić. W końcu Polska w razie ataku rakietowego obroni się sama. Korzyści przewiduję takie, jak z operacji w Iraku, czyli żadne.
Coraz bardziej to nasze wiszenie u rękawa Amerykanom, którzy nic nam nie dają, zaczyna przypominać to, co przedwojenny skakanie Becka tak, jak mu zagrał Chamberlain. Dziś wiemy, że premier Wielkiej Brytanii już w chwili składania Polsce obietnic nie zamierzał ich dotrzymywać. Hitler też to wiedział w 1939, bo – w przeciwieństwie do Becka – nie grzeszył polityczną ślepotą.
Chciałbym też wiedzieć, kto tak usilnie lobbuje/lobbował w przeszłości za budową tarczy po stronie Polskiej, wbrew zdrowemu rozsądkowi, bo bez szans na korzystny rewanż ze strony USA. Może jakieś nazwiska? Może trzeba uświadomić tych panów, że działania charytatywne nie sprawdzają się, a polityka między szanującymi się państwami powinna dążyć do wzajemnej wymiany korzyści 1:1
(Wybaczcie mi trzy komentarze, wcześniej nic nie pisałem 🙂 )
AW – skąd wiesz, ze wymiany korzyści nie było? Ameryka to bogaty kraj 😉
TZN. nie mówię że korzyść odniosła Polska. Ale politycy – kto wie.
Lalamidoroz: Tak też podejrzewałem. Bo który polityk pomyśli, że korzyść miałaby odnieść Polska? Polska to tylko knajpa, w której można się bawić z kumplami. Taki to (niechcący) przedstawił nam właśnie jeden z posłów Samoobrony:
„Poseł Samoobrony: – PiS zachowuje się jak facet, który idzie z kumplami do knajpy, bawi się, je i pije, a jak przychodzi do płacenia rachunku, to znika.”
wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,53600,3606034.html
AW, w tym zakresie posłowi Samoobrony wierzę bez ogródek. Mało w Polsce równie wielkich ekspertów od kantowania państwa 😉
AW, w tym zakresie posłowi Samoobrony wierzę bez ogródek. Mało w Polsce równie wielkich ekspertów od kantowania państwa 😉
„Niewykluczone zatem, że główne polsko-amerykańskie rozmowy na temat tarczy już się odbyły…”
Oczywiscie, ze sie odbyly. W sierpniu przebywajacy w Polsce niejaki pan Green otrzymal od rzadu RP zapewnienie, iz Polska jest zainteresowana tematem. Teraz decyzja nalezy do Pentagonu, ktory ze wzgledow strategicznych wolalby jednak Czechy.
Tarcza ma chronic wylacznie USA (przeciw rakietom z Rosji i tak nie mielibysmy zadnych szans).
Zniszczenie ew. rakiet nastepuje wysoooooko, jest to „zwykly” wybuch, wiec specjalnie nic nam nie grozi.
A co do zagrozenia ze strony „rozdraznionych”, to teren z elementami tarczy bylby chyba najbardziej strzezonym miejscem w Europie 🙂
Zostaje tylko kwestia ceny. Od naszych politykow zalezy, czy sprzedadza sie odpowiednio drogo. A wlasciwie, czy zazadaja REALNYCH korzysci, bo jak na razie ich oczekiwania sa dosyc dziwne dla Amerykanow.
A tak na marginesie – za obecnosc w Iraku dostajemy bodajze $60 mln w postaci pomocy wojskowej (sprzet).
ja uważam że:
Polska może na swoim terytorium pozwolić Amerykanom na budowę tarczy, pod warunkiem że będziemy mieli z tego korzyść. Nie jakąś wydumaną (np. korzystanie z tegoż parasola ochronnego), ale korzyści wymierne i namacalne. Rozmawiałem kiedyś na ten temat z Amerykanami (takimi konserwami co glosują na Busha) i przyznali mi rację. Polska nie umie dbać o swoje interesy i co gorsza ich nie rozumie. Pojmowanie interesu narodowego jako romantycznego solidaryzowania się z kimkolwiek w imię jakiś wydumanych wspólnych wartości jest śmieszne. Przynajmniej w naszym polskim wykonaniu. Świat jest taki jaki jest, a nie taki jaki byśmy chcieli żeby był. Kto twierdzi inaczej, cierpi na schizofrenię.
Rozmowa z Amerykanami dotyczyła Polskich wojsk w Iraku. W ich mniemaniu mogliśmy mieć z tego więcej niż parę artykułów w gazetach, nawiasem mówiąc na ogół szyderczych. Oczywiście przesadzają Ci którzy mówią, ze Polska mogła mieć za „Irak” zapłacona tak jak Turcja, bo nad Turcją trzeba było latać no i jest jednak krajem muzułmańskim.
Amerykanie mogą nam płacić za bazy. Jak nie chcą to niech spier….
Ale czego my się w ogóle spodziewamy? Że USA będzie nas traktowało jako ważnego partnera na świecie? Owszem, wysłaliśmy wojska do Iraku i za to są nam pewnie nawet wdzięczni, bo wtedy cały świat oceniał to jako dyplomatyczne faux pas. Ale nie łudźmy się – dla USA o wiele ważniejsze są np. stosunki z raczej antyamerykańsko nastawioną administracją francuską niż nawet z hiperproamerykańską polską. Nie ta liga.
Jeżeli minister obrony „Radek” Sikorski sądzi że umieszczona w Polsce tarcza rakietowa może chronić jej terytorium, to znaczy że jest po prostu głupi i nie ma za grosz przygotowania merytorycznego. Nic dziwnego bo mudżahedini nie uczą że, aby przechwycić rakietę pocisk musi być w odpowiednim miejscu i czasie. Jeżeli stacja antyrakiet znajduje się 500 km od jej celu to nie ma takiej możliwości i właśnie dlatego amerykanie budują bazy eksterytorialne.
Oczywiście nie zdziwiłbym się gdyby taka była ostateczna wersja: amerykanie budują bazę, cały świat puka się w czoło, ale lud maryjny myśli że jest bezpieczny.
Podsumowując kolejny przypadek udowadniający że w polityce zagranicznej już dawno osiągaliśmy dno i zamiast odbijać się kopiemy.
Dziwne, ale symptomatyczne. Nocne rozmowy rodakow, ktorym zupelnie umyka z pola widzenia obszar nieco szerszy niz circa about kilka kilometrow od wlasnego pepka.
Oczywiscie, zdarza sie im rozmawiac takze o zderzeniu cywilizacyjnym, ktorego jestesmy swiadkami, ale uderza z u p e l n a nieumiejetnosc powiazania obu spraw.
Z Iranu (ktory juz wkrotce dysponowac bedzie bronia nuklearna) plynie apel-ultimatum i islamizacje „niewiernych”. Z Arabii Saudyjskiej miliony dolarow dla rodzin zamachowcow-samobojcow uwiezionych wizja 72 dziewic w zamian za mordowanie bezbronnych ludzi. Jedyna sila, ktora jest w stanie prowadzic konsekwentna walke z tymi popaprancami, sukcesywnie jest izolowana poprzez najbardziej absurdalne oskarzenia i czysciutki, propagandowy antyamerykanizm, dla ktorego kazdy chwyt jest dobry.
Francuzi nie chcieli umierac „za Gdansk”, Polacy nie chca „za Izrael”.
A tu wcale nie chodzi o sam Izrael, tak jak nie chodzilo o Gdansk, tylko o model cywilizacji, jaki ma/mial poprowadzic swiat, odpowiedni w XX i w XXI wieku.
Kiedy juz Polki beda chodzily w burkach, a SLD odnajdzie „duchowa wspolnote” z talibami, byle dorwac sie do koryta, bedziemy znowu potajemnie, aby bron Alah, nikt spiewu nie uslyszal, nucic ” Miales chamie, zloty rog…”.
Jezeli jeszcze w ogole b e d z i e m y….
Kaska
Kaśka, tu nie chodzi o umieranie. Nie miałbym nic przeciwko temu, by Polska wysłała swych żołnierzy na pomoc napadanemu przez Arabów Izraelowi (jeśli trzeba by było). Nie widzę jednak sensu, by nasi siedzieli w Iraku broniąc sunnitów przed szyitami, a szyitów przed sunnitami (nie jestem na bieżąco z tym, kto kogo aktualnie wyrzyna), tylko po to, by Bush miał nieco droższą ropę i mógł więcej zarabiać za pośrednictwem swojej rodzinki nafciarzy.
To samo z tarczą. Niech ją sobie Amerykanie budują, nie mam nic przeciwko. Dajmy im nawet eksterytorialność, jeśli chcą. Tylko niech nam wreszcie solidnie za to zapłacą (pamiętacie kłopoty z offsetem za F16? ile zobaczyliśmy z obiecanych gór złota?) i przestaną w swych konsulatach traktować gorzej niż Saudyjczyków – nację Osamy…
Kaśka, tu nie chodzi o umieranie. Nie miałbym nic przeciwko temu, by Polska wysłała swych żołnierzy na pomoc napadanemu przez Arabów Izraelowi (jeśli trzeba by było). Nie widzę jednak sensu, by nasi siedzieli w Iraku broniąc sunnitów przed szyitami, a szyitów przed sunnitami (nie jestem na bieżąco z tym, kto kogo aktualnie wyrzyna), tylko po to, by Bush miał nieco droższą ropę i mógł więcej zarabiać za pośrednictwem swojej rodzinki nafciarzy.
To samo z tarczą. Niech ją sobie Amerykanie budują, nie mam nic przeciwko. Dajmy im nawet eksterytorialność, jeśli chcą. Tylko niech nam wreszcie solidnie za to zapłacą (pamiętacie kłopoty z offsetem za F16? ile zobaczyliśmy z obiecanych gór złota?) i przestaną w swych konsulatach traktować gorzej niż Saudyjczyków – nację Osamy…
Tomek, ty, zdaje sie nie masz pojecia, jak w amerykanskich konsulatach traktuja Saudyjczykow, a i w ogole Arabow. I, najzupelniej, slusznie.
Natomiast okreslenie „nacja Osamy” w twoich ustach wydobywa z ciebie cos, o co sam mozliwe,ze sie nie posadzasz, albo chcialbys to starannie ukryc. Ooops! Wydarlo sie jednak: „Kazdy Saudyjczyk to Osama”. A sprobuj ty kiedys oburzyc sie na np. „Kazdy homoseksualista to pedofil” – zaraz ci tego Osame przypomne!
Skad czerpiesz wiadomosci na temat negocjacji polsko-amerykanskich? Nie widzisz, jak wyraznie ulegaja tzw. spinowi?
„Kaczynski sie poplaszczyl”. Byles? Widziales?
Ani byles, ani widziales. Przeczytales w GW.
Kaska
Kaśka,
po pierwsze, nie napisałem, że każdy Saudyjczyk to Osama. Jest to jednakże najbardziej kojarzony na świecie Saudyjczyk. Ba, łatwiej kojarzony, niż sama Arabia Saudyjska. Ja w kazdym razie żadnego nie kojarzę lepiej, choć w pamieci migają mi jeszcze imiona kilku ich monarchów.
Porównanie z pedofilią i homoseksualizmem jest o tyle nietrafne, że na świecie żyje mnóstwo ludzi o preferencjach wobec własnej płci, którzy nie są pedofilami, ba właściwie – poza dyrygentem K. i pewnym (tylko podejrzewanym o pedofilię) księdzem z Gdańska – tylko takich znam i kojarzę z mediów. Jacek Poniedziałek, Elton John czy Ian McKellen nie bzykają się z dziećmi, a na dziś dzień oni są najbardziej kojarzeni jako geje w Polsce i na świecie. Ba, niemal wszyscy (poza wspomnianym dyrygentem) znani polscy i światowi pedofile: Andrzej S., ksiądz z Tylawy, Belg Dutroux – woleli dziewczynki. Utożsamienie homoseksualistów z pedofilami jest zresztą o tyle mylące, że zarówno homo, jak i heteroseksualizm to nazwy prawidłowo ukształtowanego popędu ukierunkowanego w strone osób dorosłych. Pedofilia zaś to popęd seksualny w stosunku do dzieci (powie ci to każda encyklopedia). Nazywanie homoseksualisty pedofilem tyleż jest zatem uprawnione, co nazywanie bociana wroną.
Osama zaś jakby nie patrzeć jest elementem zbioru Saudyjczycy i nic na to nie poradzisz.
Kaśka,
po pierwsze, nie napisałem, że każdy Saudyjczyk to Osama. Jest to jednakże najbardziej kojarzony na świecie Saudyjczyk. Ba, łatwiej kojarzony, niż sama Arabia Saudyjska. Ja w kazdym razie żadnego nie kojarzę lepiej, choć w pamieci migają mi jeszcze imiona kilku ich monarchów.
Porównanie z pedofilią i homoseksualizmem jest o tyle nietrafne, że na świecie żyje mnóstwo ludzi o preferencjach wobec własnej płci, którzy nie są pedofilami, ba właściwie – poza dyrygentem K. i pewnym (tylko podejrzewanym o pedofilię) księdzem z Gdańska – tylko takich znam i kojarzę z mediów. Jacek Poniedziałek, Elton John czy Ian McKellen nie bzykają się z dziećmi, a na dziś dzień oni są najbardziej kojarzeni jako geje w Polsce i na świecie. Ba, niemal wszyscy (poza wspomnianym dyrygentem) znani polscy i światowi pedofile: Andrzej S., ksiądz z Tylawy, Belg Dutroux – woleli dziewczynki. Utożsamienie homoseksualistów z pedofilami jest zresztą o tyle mylące, że zarówno homo, jak i heteroseksualizm to nazwy prawidłowo ukształtowanego popędu ukierunkowanego w strone osób dorosłych. Pedofilia zaś to popęd seksualny w stosunku do dzieci (powie ci to każda encyklopedia). Nazywanie homoseksualisty pedofilem tyleż jest zatem uprawnione, co nazywanie bociana wroną.
Osama zaś jakby nie patrzeć jest elementem zbioru Saudyjczycy i nic na to nie poradzisz.
Druga sprawa, że nie pisałem, iż płaszczył się Kaczyński. Starania – ale naszej dyplomacji, a nie samego premiera – o przyjęcie w Białym Domu były zresztą opisywane nie tylko w „GW”, lecz również w „Rzepie” i „Dzienniku”. Wiem, wiem, to również media „układowe” i „żydoniemieckie”, niestety – „polskich” nie czytam.
Druga sprawa, że nie pisałem, iż płaszczył się Kaczyński. Starania – ale naszej dyplomacji, a nie samego premiera – o przyjęcie w Białym Domu były zresztą opisywane nie tylko w „GW”, lecz również w „Rzepie” i „Dzienniku”. Wiem, wiem, to również media „układowe” i „żydoniemieckie”, niestety – „polskich” nie czytam.
Niektorzy pedofile sa homoseksualistami, tak jak niektorzy Saudyjczycy sa zwolennikami Osamy. W sumie, niewazne, ciekawa bylam jak z tego wybrniesz..;)
Zwracam ci uwage na fakt,ze USA prowadzi wojne, a Polska bierze udzial w wojennej koalicji. Jednym z bardzo waznych elementow prowadzenia wojny jest mieszanie przeciwnikowi w glowie.
Poczytaj sobie o metodach, jakei stosowal wywiad brytyjski.
Nie chodzi mi tu o samego Kaczynskiego ( czy go Bush, :chce” czy nie), ale jzu np. w sprawie ew. oslawionych obozow co to mialy byc takze w Polsce, porzadnie podejrzeam, ze byl to wlasnie tz,w przeciek kontrolowany, odwracajacy uwage od grzebia tam, gdzie te obozy naprawde sa. Niewykluczone,ze temu sluzyly te „tajne” loty – aby sprawe uprawdopodobnic,. To nie jest tak, ze rzad kraju prowadzacego wojne spowiada sie publicznosci z kazdego swojego posuniecia, wszystko jest jawne i oczywiste, bo tak byc nIE MOZE.
Dlatego, jezeli chodzi o sprawy miedzynarodowe, caly czas pamietam,ze toczy sie wojna i to cholernie paskudna wojna: bo przeciwnik moze uderzyc wszedzie i w dodatku wcale nie armia. Zaczaic tez sie moze wszedzie. Nie rozgryziemy co tutaj jest prawda, co fikcja i k t o kombinuje.
Pisze o tym tylko po to aby was uczulic na ten „drobny fakt”, ze po 9/11 swiat n a p r a w d e inaczej funkcjonuje, chocby sie nam wydawalo, ze to bylo dawno i minelo.
A swoja droga, tematow wprowadzajacych do antyamerykanizmu spodziewalam sie na Kurczaku ( ale chyba ich tam troche wyploszylam – hehehe).
Acha, ca tydzien temu GW zamiescila material o tym,z e Rosja wyrazila zgode na te tarcze. W kilka godzin nie bylo juz po artykulu sladu, zas zadna inna gazet anei podjela tematu. Jezeli Rosja wycofala swoj sprzeciw, to tez, zapewne, nie za friko i nie mowie tutaj o pieniadzach. A Kaczynskich to w Rosji c h i b a nie lubiom).
Kaska
W swojej walce przedwyborczej republikanie mocno rozgrzewaja ton, probujac nadac gargantuiczne ksztalty zagrozeniu plynacemu ze strony terrorystow. Prownuja osame bin ladena do hitlera czy stalina, albo wojne z terrorem do zimnej wojny. W zdzielonym Spieglowie kilka dni temu wywiadzie Zbigniew Brzezinski mocno krytykuje takie stawianie sprawy. Jest ono po prostu nieprawdziwe i przesadzone. Cel jest tylko jeden: walka przedwyborcza.
Nie zdziwilbym sie, aby antyrakietowa fata morgana i rozmowy z lubiacym przeciez pompatyczne mowy prezydentem kandydatki na podstawke pod tarcze, mialy odegrac w wyborach jakas role. Bush pewnie chetnie jeszcze raz podkresli grozace USA apokaliptyczne niebezpieczenstwo i pochwali sie swoimi dyplomatycznymi osiagnieciami w walce z „terroryzmem”.
Emigrancik, byli ludzie, ktorzy ostrzegali juz po pierwszym ataku na WTC, ale kwitowano ich mniej wiecej tak, jak to ty teraz robisz.
Porownanie z Hitlerem i Leninem( sic! nareszcie! thank you Mr.Dablju!) jest absolutnie uzasadnione: ich plany dotyczyly podporzadkowaniu calego swiata swoim „wizjom”, nie ukrywali ich charakteru i prowadzili aktywne dzialania, aby je zrealizowac. Operowali terrorem – nie tylko wobec tych, ktorych okreslali formalnie jako przeciwnikow, ale wobec wlasnej ludnosci. Podobnienstw znalazoby sie znacznie wiecej, chocby w przekroju aktywnych wyznawcow(wbrew potocznym przekonaniom, nie jest to jakas „religijna ciemnota”, ale ludzie z tzw. klasy sredniej, ktorym nie odpowiada takie funkcjonowanie w spoleczenstwie jakie wyznacza im wspolczesna cywilizacja: czyli poprzez prace i wysilek intelektualny.
Nowoscia w tym, kolejnym starciu z totalistycznymi ciagotkami jest typ walki. Nie mamy do czynienia z regularna armia, za ktora odpowiedzialny jest jakis jeden konkretny formalnie uznany w swiecie rzad. W takiej sytuacji, przez jakis czas, byly wlasnie leninowskie Sowiety i ile bledow popelniono w postepowaniu z nimi na skorze wolowej by nie spisal.
Inna nowoscia jest to,ze szeregowy zolnierz tej nieformalnej armii c h c e umrzec. Nikt nie ma pomyslu na to, jak z takim postepowac. Jedynym wyjsciem jest zabic, ale tutaj wchodzily juz na grunt dla naszej cywilizacji bardzo niebezpieczny, poniewaz jednak generalnie glowna wartoscia w niej jest zycie, zas metoda rozwiazywania problemow – negocjacje. Nawet wtedy, kiedy toczy sie wojna.
Jednym slowem: nikt dzis nie moze ustalic, dokladnie z jakiego zakresu niebezpieczenstwem mamy do czynienia. Nikt nie moze z czystym sumieniem twierdzic, ze amerykanscy neokonserwatysci „przesadzaja”. Majacy najdluzsze i najdokladniejsze doswiadczenia w walce z terroryzmem Izrael istnieje wylacznie dzieki swojej armii, wywiadowi i bezustannej pracy nad wylapywaniem pojedynczych mordercow. Proby negocjacji okazuja sie fiaskiem, przeciwnik nie dotrzymuje zadnych umow, zas deklarowany kompromis zawsze okazuje sie gra na czas.
Wybory wyborami, ktokolwiek by ich nie wygral – bedzie sie musial zmierzyc z wyzwaniami jakie stawia islamizm.
Ja, w takiej sytuacji, wole Churchila niz Chamberlaina.
Kaska
no nie, nie można porównywać al kaidy z sowietami albo iii rzeszą – ilu jest alkaidowców na świecie: 1000? 5000?? al kaida nie sądzę też żeby chciała komukolwiek cokolwiek narzucać, w ogóle chyba nie za bardzo wiadomo, co ona chce. al kaida nie ma ani szczególnie dużego poparcia, ani budżetu, ani wpływów politcznych. ja się bardziej boję mojego wujka w audi.
W kwestii tarczy rząd powinnien odłożyć na bok pozamerytorycze kwestie (jak to czy bedzie miała fotkę z GWB czy nie) i na zimno zanalizować co sie opłaca a co nie.
Doświadczenia z sojuszem z amerykanami po 2001 sa mało zachecające – skonfliktowanie nas ze sporą częścią Europy w tym z naszym najważnieszym sjousznikiem tj Niemcami trudno uznać za plus, szczególnie że w zamian nic nie udało nam się uzyskać (ani politycznie – np wizy, ani gospodarczo czy militarnie).
Nic nie wskazuje że włączenie się do tarczy, która w dodatku nie bedzie nas bronic (bo taktycznych antyrakiet nie chcą nam dać) polepszy pozycje międzyrodową naszego kraju – szczególnie w ramach UE.
W moim przekonaniu rząd powinnien pójśc tropem ostatnich słów J. Kaczyńskiego w Brukseli i postawić na budowę europejskich sił zbrojnych, ich częścią mogłaby być również tarcza ale rozumiana jako euroatlantycki system obronny, zarówno Europy jak i USA przed zagrożeniami ze wszystkich kierunków.
Polska powinna wszystkie tego typu incjatywy o charakterze strategicznym realizować tylko w ramach UE lub ew NATO a nie w układach dwustronnych, zwł że Polska jest partnerem 4 kategorii dla USA.
Licze na to że z czasem prezydent Kaczyński zinternalizuje fakt że Europa oraz dobre relacje z Niemcami są tym co może nam zapewnić realne korzyści i polityczne i ekonomiczne i wojskowe (np to od Niemiec dostalismy za darmo tak wartościowy sprzęt jak 120 człogów leopard2 co dramatycznie podniosła jakość naszych wojsk pancernych, zaś o jakości i wartości starej fregaty otrzymanej od amerykanó szkoda gadac) Ameryka zawsze będzie nam bliska ale polityka zagrninczna (o czym zresztą obaj bracia ciagle mówią) opierać powinna się na realnej ocenie plusów i minusów a nie na mitycznych wizjach czy zyczeniach.
Byc moze ten caly cyrk, ze „Bush sie nie chcial spotkac z Kaczynskim”, ma na celu uspokojenie Europy, ze w kontaktach polsko-amerykanskich pojawily sie rysy. A durna GW, oczywiscie,kupila to bez mydla!
Wczoraj myslalam,ze sie przewroce ze smiechu, jak sie doczytalam,ze Kaczynski z Blairem spotkali sie w Jerozolimie „niespodziewanie”. BBC podalo,ze Polska ma wyslac 2 tys. zolnierzy do Afganistanu. Jest o czym gadac, ale „Bush nie chcial” – buahahahaha!
Czy Kaczynski prosto z Izraela leci do Stanow? Znowu „przypadkiem”?
Kaska
Ja jestem trochę niedoinformowana, ale trzy tygodnie temu był ciekawy wywiad w „Polityce” ze Zbigniewem Brzezińskim. To było o tyle ciekawe, że ukazywało mozliwości i błędy polskich rządów w polityce zagranicznej. I co chyba najbardziej interesujące, to to, o czym Brzeziński mówił potwierdza się w całej rozciągłości.
Tiaaa, a jednym z tych „bledow” mialoby byc nieprzyznanie sie, ze oslawione wiezienia w Polsce istnialy. Przyznaje, ze sciela mnie z nog ta rada profesora, aby „sie przyznac”.
Kaska
W TySolu pisza,ze w zamian za tarcze, Amerykanie maja pomoc nam uniezaleznic sie od Rosji w zakresie energetycznym.
Malo – czy jeszcze zniesienie wiz mogliby dorzucic, aby ten i ow mogl sobie pozmywac na Manhattanie?
Kaska