Na wyniki ciekawych badań natknąłem się przy lekturze wczorajszej „Rzeczpospolitej”. Ich autorem jest Olaf Blanke, neurolog z Politechniki Federalnej w Lozannie. Lekarz ów zasłynął swego czasu znalezieniem w mózgu miejsca, którego pobudzenie sprawiało, że badana osoba miała wrażenie, że opuściła swe ciało i unosi się nad nim w powietrzu. Tym razem odkrył, co należy podrażnić w mózgu, by wywołać u człowieka uczucie paranoicznego wręcz strachu.

Doktor Blanke swych niezwykłych odkryć dokonuje zwykle w czasie operacji pacjentów chorych na epilepsję (takimi operacjami zresztą zajmuje się na co dzień). Zabiegi te przeprowadza się przeważnie przy otwartej czaszce, co sprawia, że można wówczas przepuścić prąd przez tę lub inną część mózgu operowanego i zobaczyć, co się będzie z pacjentem działo.

W najnowszym eksperymencie (którego wyniki opublikowano w ostatnim numerze „Nature”) pacjentką była 22-letnia kobieta. Szwajcarski neurolog wraz ze współpracownikami przygotowywał się do usunięcia z mózgu blizn będących przyczyną ataków epilepsji, które od jakiegoś czasu męczyły pacjentkę. W ramach przygotowań poddawał oględzinom zawartość czaszki, stymulując prądem komórki nerwowe wokół blizn. Chciał sprawdzić, gdzie dokładnie znajdują się ośrodki mowy i ruchu, by przypadkiem nie usunąć ich w trakcie operacji. W pewnym momencie zupełnie niechcący, jak pisze „Rzeczpospolita”,

dr Blanke zaczął pobudzać obszar w mózgu zwany rąbkiem skroniowo-ciemieniowym. Efekt był niezwykły. Pacjentka zaczęła nagle mieć wrażenie, że ktoś, ni to człowiek, ni to cień, stoi za nią. – On jest za mną, prawie dotyka mojego ciała – mówiła.
Następnie naukowiec poprosił, żeby pacjentka pochyliła się i dotknęła swoich kolan – gdy czyniła to, wydawało się jej, że człowiek cień pochyla się nad nią za jej plecami. Kobieta była przerażona. Neurolog próbował jej wytłumaczyć, że upiór nie istnieje naprawdę i stanowi tylko projekcję jej własnych ruchów. Nic to nie pomogło. Choć pacjentka rozumiała, iż człowiek cień jest tylko jej odbiciem, wciąż nie mogła się pozbyć przemożnego uczucia, że istnieje on rzeczywiście. Przestraszona co chwila oglądała się za siebie. Gdy naukowiec poprosił, by pacjentka wzięła do ręki kartkę i przeczytała, co jest na niej napisane, cień także sięgnął po kartkę. – On też chce wziąć kartkę, on nie chce, żebym czytała – mówiła kobieta.

Znaczenie eksperymentu Blankego może być trudne do przecenienia. Niewykluczone, że dzięki niemu wkrótce dowiemy się, jakie mechanizmy stoją za tym, czego w trakcie ataków lękowych doświadczają paranoicy i inni schizofrenicy. To zaś może nam w dalszej perspektywie pomóc w ustaleniu, co, komu i gdzie należy wszczepić, by go od takich ataków uchronić. Jak by nie patrzeć, dla znacznej części naszej sceny politycznej to bardzo dobra wiadomość.

33 komentarze

  1. Mnie w takich eksperymentach, a zwlaszcza w ich wnioskach interesuja rowniez konsekwencje dla kwestii religii. Moze w koncu uda sie wprowadzic troche racjonalizmu w ludzkie strachy i odebrac robote egzorcystom i innym oszustom. Na jednych zajeciach bylem swiadkiem referatu na temat „zjawisk bliskich smierci”. Dziewczyna wierzaca opowiadala o poprzednim eksperymencie i probowala odwolujac sie do ezoteryki i chrzescijanskich bajek obalic jakosc tego typu odkryc. Wiadomo przeciez, ze za wszystkim stoi dusza ludzka czy anil stroz badz diabel. Na szczescie dziewczyna spotkala sie ze zdecydowana reakcja wykladowcy.

    W moim blogu w zakladkach podalem linka do ksiazki ktora zajmuje sie wlasnie religia jako fenomenem wynikajacym z naszej budowy neurologicznej. Jej tytul to:
    Breaking the Spell: Religion as a Natural Phenomenon
    Autorem jest:
    Daniel C. Dennett

    Pozdrawiam

  2. no właśnie, jak jest ze stroną etyczną takich badań – gość robi operację na co innego i przy okazji traktuje pacjenta prądem? etyczne to? czy pacjenci się wcześniej zgadzają na „udział” w takich badaniach?

    czescjacek
  3. To dobra wiadomość ale nie dla wszystkich. Obawiam się, że operując takiego na przykład Wierzejskiego trzeba by mu tyle różnych rzeczy wszczepić, że tej zoperowanej głowy nie miałby siły unieść.

    Walpurg
  4. „Więc żadnych nie ma duchów?
    Świat ten jest bez duszy?
    (…)
    Albo jest to coś na kształt wielkiego zegaru,
    Który obiega popędem ciężaru?
    Tylko nie wiecie, kto zawiesił wagi!
    O kołach, o sprężynach rozum was naucza;
    Lecz nie widzicie ręki i klucza!
    Gdyby z twych oczu ziemskie odpadło nakrycie,
    Obaczyłbyś niejedno wkoło siebie życie,
    Umarłą bryłę świata pędzące do ruchu.”

    Mimo tej „szpileczki” pozdrawiam… w refleksjach nad polską sceną polityczną zwykle zdecydowanie się z Tobą zgadzam. Tylko akurat w takich kwestiach nie jestem skłonna ufać tylko ścisłej nauce… powiem więcej, nawet nie poczuwam się do racjonalizmu. 🙂

    siteczko
  5. rany józek, nie chodzi mi o tamten fragment, tylko o ten:

    „Zabiegi te przeprowadza się przeważnie przy otwartej czaszce, co sprawia, że można wówczas przepuścić prąd przez tę lub inną część mózgu operowanego i zobaczyć, co się będzie z pacjentem działo”

    z czego wynikałoby, że tak sobie tu i ówdzie prądem pokopać, ale się chcę dowiedzieć, czy to nie dlatego, że Autor nieprecyzyjnie napisał.

    czescjacek
  6. Ciekawe, czy obserwacje Blankego się uogólniają z tej pani, której kondycja była przecież dość szczególna, na reszte populacji? I dalej, czy mózgi polityków są na tyle typowe, by taki implant zadziałał…

    scarlettohara
  7. Emigrancik, książkę Dennetta widziałem (choć jeszcze ona przede mną), ogółem też filozofa znam i podziwiam, zwłaszcza że w końcu nie tylko bliski jest socjobiologii, ale według niektórych bardziej w niej okopany od samego Dawkinsa. W każdym razie „Breaking the Spell” można spokojnie polecić każdemu zainteresowanemu tematem korzeni naszej religijności. Podobnie jak poświęcone religii kawałki z „How the mind works” Pinkera…

  8. Grzesie2k,
    „Doktor pobawił się w Don Kichota, próbując odwoływać się do zdrowego rozsądku osoby, której mózg przed chwilą potraktował prądem. To tak jakby miłośnikowi LSD powtarzać: “Zenek, Ty się wcale nie rozpływasz, ja nie mam dwóch głów a te wszystkie, które widzisz, słonie nie istnieją””

    Nie do końca. Jeśli akurat nie traktował jej prądem płatów czołowych, stymulacja nie miała prawa wpłynąć na zdolność do racjonalnego myślenia. Ludzki mózg nie przetwarza informacji globalnie, tylko ma wydzielone obszary, których pobudzenie owocuje wrażeniem czegoś – lub mysleniem o czymś. Części mózgu badane przez Blankego sąsiadowały z obszarami kontrolującymi mowę i ruch, a nie racjonalne przetwarzanie informacji.

  9. Czescjacek,
    „no właśnie, jak jest ze stroną etyczną takich badań – gość robi operację na co innego i przy okazji traktuje pacjenta prądem? etyczne to? czy pacjenci się wcześniej zgadzają na “udział” w takich badaniach?”

    A jak ma inaczej sprawdzić, czy przypadkiem nie usunie jakiejś ważnej części kory mózgowej?
    Poza tym pamiętaj, że stymulacja elektryczna mózgu nie boli, co najwyżej za jej sprawą można ni stąd ni zowąd podnieść rękę, zobaczyć nie widzianą od dzieciństwa twarz wujka, wykrzyczeć coś dziwnego albo właśnie poczuć strach. W mózgu nie ma zakończeń nerwów „bólowych”, co oznacza, że można go kroić, a pacjent nic nie czuje – poza tym, że dziwne rzeczy mogą się dziać z jego pamięcią, odczuciami, czy ruchami.

  10. Scarlettohara, to wszystko jest do zbadania. Jako że na świecie przeprowadza się sporo operacji mózgów, sądzę, że dość szybko neurolodzy to zweryfikują: w końcu rąbek skroniowo-ciemieniowy nie jest zbyt trudny do znalezienia. O ile wiem, poprzednie odkrycie Blankego (to z zakrętem kątowym w prawej części mózgu i wrażeniem lewitacji na skutek jego drażnienia) już zostało powtórzone i uchodzi wśród neurologów za pewnik (informacja ustna od specjalisty, danych bibliograficznych nie znalazłem).

    A co do mózgów polityków, mimo wszystko chyba nie róznią się aż tak drastycznie od naszych… W końcu przecież Macierewicz czy Kaczyński to też ludzie.

  11. Tomek: Czyli możliwe jest połączenie uczucia panicznego strachu, który jest czymś nieracjonalnym, ze zdolnością do racjonalnego myślenia? To chyba zbyt skomplikowane dla mnie, maluczkiego. 😉

    Ciekawi mnie też inna sprawa. Nikt nie podważa sensu istnienia ośrodka mowy w mózgu. Po co nam jednak „ośrodek małpującego nas cienia, który wywołuje ogromny strach”?

  12. też tak myślałem ale sobie przeczytałem angielski tekst. z tego co TŁ napisał to najpierw też myślałem że doktór ludzi z dziurą w czaszce drucikiem po mózgu smyrał 🙂
    ale na szczęście to nie tak. w rzeczywistości „zaimplantowano” jej elektrody, więc chyba mózgu na wierzchu w ogóle nie miała. jak ktoś się na tym zna to pewnie było to jasne od początku, ale dla mnie to pewna nowość była 🙂

    czescjacek
  13. Rany kota…
    nigdy , przenigdy nie pozwolę się nikomu dotknąć do mojej głowy. Bo na hipnozę odporna jestem. Jeszcze ktos znajdzie uchyłek prawoskrętny i zaimplantuje mi miłośc do Kaczek.

    Meg
  14. ==> Meg Powiedział/a::
    wrzesień 24th, 2006 @ 21:40

    Ale wtedy będziesz miała przynajmniej podkładkę, że to nie Ty osobiście tylko niecna interwencja medyczna :-)!
    (Kiedyś przytoczono tłumaczenie alkoholika, że on to tak naprawdę pić nie chce, ale organizm go do tego zmusza gwałtem i przemocą :-))…

    uchachany
  15. Grzesie2k,
    racjonalne myślenie tzn. intelektualne procesy poznawcze to zupełnie inna bajka, niż strach. Przebiegają przede wszystkim w korze przedczołowej lewej półkuli. Centrum dowodzenia strachem znajduje się w podkorowym ciele migdałowatym, choć w powstaniu tej emocji biorą udział także inne elementy mózgu. Związek miedzy jednym i drugim jest jednak mniej więcej taki, jak między ruszaniem małym palcem u nogi a odczuwaniem miłości rodzicielskiej: jednym i drugim zawiaduje mózg, z czego jednak (zważywszy, że mózg kontroluje właściwie wszystko, co robimy) nic nie wynika.

  16. Czescjacek, powiem szczerze, że nie wiem, jaka tu dokładnie była procedura. Elektrody trzeba do środka głowy jakoś wsadzić. Choć w moim mniemaniu tekst w „Rzepie” sugeruje, że głowa raczej była „otwarta”, nie musiał to być jakiś wielki otwór. Poza tym obserwacja ruchów elektrody mogła się odbywać nieinwazyjnie (prześwietlenia etc.)…

  17. Tekst w „Nature” mówi, że procedura była inwazyjna. A Blanke ze współpracownikami konkludują, że doświadczenia pacjentki mogą być „wartością dodaną”, którą mózg tworzy dla zinterpretowania wszystkich docierających doń bodźców, włączając w to prąd podawany przez badaczy (tak jak może mi się śnić, że leżę w polu kukurydzy i podjeżdża do mnie kombajn, a to tylko dzwoni mój budzik).

    scarlettohara
  18. Dzięki za research, Scarlett, w kwestii procedury. Do bibliotek w Warszawie ostatnie „Nature” jeszcze nie dotarło 🙁
    A co do wspomnianej przez Ciebie konkluzji Blankego, fakt, że to też nie da się wykluczyć. Ba, wydaje się nawet najprostszym i najrozsądniejszym wyjaśnieniem. Mimo wszystko, trzeba chyba jednak poczekać na kolejne badania. Bo co, jeśli się okaże, że mózg taką „wartość” „dodaje” tylko przy stymulacji tego określonego miejsca…?

  19. No tak a czy można np pobudzić te rejony w mózgu dźwiękiem lub obrazem? Przecież docierający do nas obraz też pobudza jakieś rejony w mózgu, więc gdyby tak zrobić jakiś obrazek który zawadza o te rejony które chcemy… Założę się że ruscy już dawno to testowali. To właśnie ta sugestia podprogowa czy coś w tym rodzaju.

  20. Jakis czas temu pisano na tym na racjonalista.pl Niemniej nie popadalbym w tutaj w redukcjonistystyczny zachwyt. Jak to okreslil Penrose, jestesmy w prawdzie fizyczni, lecz nasz umysl jest czyms wiecej niz maszyna. Matematycznie odpowiada to tw. Gödla. Sam Max Planck okreslil kiedys, ze czlowiek usiluje rozwiazac zagadke, ktorej sam jest czescia. Jak wiedomo, nie mozna wszystkiego poznac.

    mozart
    1. Nie do końca się zgadzam. Może nasz umysł jest czymś więcej niż maszyną (ze wzgledu na budulec i stopień skomplikowania), ale działa według praw fizyki, i to nawet nie tej kwantowej. Nie widzę więc żadnych przesłanek do tego, by twierdzić, że nigdy go do końca nie poznamy.

    2. Słowo „redukcjonizm” samo w sobie pachnie mi zresztą mocno religią. Wszystko, co do tej pory poznała ludzkość w przyrodzie (i opracowała w dziedzinie techniki) okazuje się sumą swoich części. Upierać się, że jest inaczej, można równie dobrze, jak dowodzić, że w komputerze siedzą duszki, bo też obrazki na nim nie mogą być sumą jego metalowych części.

  21. Bardzo bym był ostrożny w czerpaniu jakichkolwiek wiadomości na temat działania ludzkiego mozgu z książek Rogera Penrose’a.

    A Goedla w to mieszać? Matkonaturo! A cóżże ten biedny Goedel winny, że każdy się nim podpiera w najbardziej mglistych i nieokreślonych sądach o „świadomości”.

    „Prawo podpierania się Goedlem” udzielone zostanie wtedy, jeśli szukający w nim podpory jest w stanie, własnymi słowami, prosto (ale nie prostacko) wyjaśnić wynik Goedla, który ma służyć wspierającemu się za wspornik.

    tuje

Skomentuj grzesie2k Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *