Szkoccy badacze przeprowadzili eksperyment, którego wyniki sugerują, iż niektóre różnice językowe mogą być… uwarunkowane genetycznie. Może to stanowić spory problem dla lingwistów, którzy do tej pory powszechnie zakładali, iż każdy może się równie dobrze nauczyć każdego języka, o ile tylko zostanie wystawiony na jego działanie w okresie krytycznym (czas, w którym dziecko musi zetknąć się z mową, by rozwinąć kompetencję werbalną). Kto wie zatem, czy nie kroi nam się rewolucja porównywalna z tą, którą w latach 70-tych zafundował językoznawstwu Noam Chomsky.

Chomsky przyjmował, że każdy przedstawiciel homo sapiens rodzi się z genetycznie zaprogramowaną zdolnością do przyswajania reguł gramatycznych, dzięki czemu może nauczyć się posługiwania dowolnie wybranym językiem. Przynależność systematyczna języka nie miała tu znaczenia, podobnie jak jego słownictwo i sposób artykulacji. W przypadku tego ostatniego sprawa okazała się jednak bardziej skomplikowana – a wszystko przez tzw. tony.

Językoznawcy dzielą współcześnie istniejące języki można podzielić m.in. na tonalne i nietonalne. W językach tonalnych (chiński, czadyjskie etc.) wyraz może zupełnie zmieniać znaczenie w zależności od tego, jakim tonem (wysokim czy niskim) jest wymawiany. W językach nietonalnych, wśród których znajdujemy polszczyznę, ton niesie ze sobą ładunek emocjonalny (mówi nam, co czuje nadawca), ale nie zmienia znaczenia słowa.

Dan Dediu i Robert Ladd z Uniwersytetu w Edynburgu odkryli, że mówiące językami tonalnymi i nietonalnymi populacje różnią się od siebie pod względem genetycznym. Po przebadaniu DNA przedstawicieli 49 losowo wybranych grup etnicznych z całego świata odkryli u porozumiewających się językami nietonalnymi dwa niespotykane u reszty warianty genów ASPM i Microcephalin. Oba geny są podejrzewane o wpływ na rozwój mózgu, Szkoci uznali zatem, że skutkiem ich działania mogą być minimalne różnice w budowie kory mózgowej, w tym również obszarów związanych z uczeniem się i używaniem języka.

Co znamienne, ASPM i Microcephalin wydają się nowszymi wariantami genów występujących u użytkowników języków tonalnych: pojawiły się jako mutacje – odpowiednio – 5800 i 37000 lat temu (ludzie już wtedy bez wątpienia mówili). Badacze nie potrafią wyjaśnić, dlaczego oba geny odniosły aż taki sukces: brak danych na poparcie tezy, by jakikolwiek język spełniał swe funkcje lepiej lub gorzej tylko dlatego, że jest tonalny lub nie. Niektórzy sugerują co prawda, że dzieciom opanowanie języka nietonalnego zajmuje minimalnie mniej czasu, nie bardzo jednak wiadomo, w jaki sposób miałoby to się przekładać historycznie na większą skuteczność w rozprzestrzenianiu własnych genów.

38 komentarzy

  1. Czescjacek, no właśnie chodzi o to, że generalnie Norwegowie mają te same geny, co Chińczycy – jeśli odliczyć geny odpowiadające za ilość melanin w skórze, włosach i tęczówce. Badacze już dawno odkryli, że zmienność ludzkiego genotypu większa jest w populacjach niż pomiędzy nimi, tzn. że dwaj losowo wybrani Chińczycy przeciętnie różnić się będą od siebie bardziej, niż przeciętnie różnią się Chińczycy od Norwegów.
    Ludzkość, wbrew pozorom, jest mało zróżnicowanym pod względem zawartości DNA gatunkiem. A już niemal zupełnie niezróżnicowanym międzypopulacyjnie, jeśli chodzi o geny związane z rozwojem mózgu. Stąd waga tego odkrycia – jeśli tylko potwierdzą je inne badania.

  2. ach zapomniałem dodać twoja mierna pseudo twórczość wprawia mnie w błogi stan. A wątki gejowskie w dorobku życiowym powinny skłonić cie do pisania na forum gejowskim.

    heniek
  3. ok; idzie mi o to, czy te geny zanikły niezależnie u jednych i drugich, czy powstały niezależnie u różnych populacji używających nietonicznego języka (to chyba mało możliwe, nie?), i co z językami które do niedawna były tonalne, a już nie są?
    albo wyczytałem przed chwilą, że niektóre dialekty słoweńskiego są tonalne. co z nimi? niektórzy słoweńcy mają te geny o których mowa, a inni nie? jaka jest korelacja braku genów z tonalnością?

    trochę przykrótkawy ten artykulik 🙁 (chociaż gdyby był dłuższy to pewnie bym go nie przeczytał)

  4. Gdyby ten wpływ genów na różnicowanie języka był rzeczywiście istotny, to konsekwecje moga być jeszcze głębsze. Bo język w znacznej mierze warunkuje kulturę i ogólny ogląd świata. Można by więc się zastanowić, czy pewne własności/wartości kulturowe nie są różnicowane genetycznie.

  5. [czescjacek] – „(to chyba mało możliwe, nie?)”

    Cóż, może [czescjacku] odkurz z dawna zarosły kurzem podręcznik do biologii i poczytaj o konwergencji. Lub w formie elektronicznej tutaj: Biologia: konwergencja.

    Jeśli populacja takie żyły dostatecznie długo bez wzajemnych kontaktów, to istotnie mogły wykształcić podobne umiejętności (i geny za nie odpowiadające). Nie wiem jak szybko może taki proces przebiegać u ludzi, ale ostatnio obiło mi sie o uszy, że naukowcy znależli takie kawałki naszej fizjologii, w w których pojawiały się ewolucyjne zmiany w okresie kilku tysięcy lat.

    Jeśli już bym miał stawiać dolary ro raczej na możliwe.

  6. jak się dorwę do artykułu, to może coś więcej, ale na początek:
    geny MCPH1 i ASPM (MCPH5) to i mysz ma. chodzi o powstanie nowych wariantów (alleli). Prawdopodobnie chodzi o wariant MCPH1 sprzed 37000 lat, który jest przez niektórych uważany za prezent od neandertalczyków. Bo wygląda na to, że ten allel (i jego najbliższe okolice) ewoluował znacznie dłużej, a w populacji ludzkiej pojawił się „znikąd” 37 tys lat temu i błyskawicznie rozprzestrzenił.

  7. [czescjacku] – skoro u niespokrewnionych blisko gatunków podobne warunki środowiska skutkować mogą wykształceniem podobnych narządów czy elemetów fizjologii, to nie widzę jakichś drastycznych przeszkód, by w obrębie jednego gatunku zadziałał podobny mechanizm. Wiem co to jest konwergencja i nie napisałem, że w omawianym wypadku zachodzi właśnie to zjawisko. Raczej zasygnalizowałem, że analogiczne rzeczy w przyrodzie się dzieją. Na poziomie “bardziej” fizjologicznym takie zjawisko zresztą występuje i u ludzi – jak się popatrzy na populacje zamieszkujące wysokie partie gór – mają one włączone/działające geny odpowiedzialne za przystosowanie się do życia w mniej sprzyjających (dal mieszkańców nizin) warunkach.
    Będę pamiętał, by dla takich jak Ty pisać jak przysłowiowej “krowie na rowie” – po co sie macie frustrować, jak coś jest długie i i nie wyłożone jak “kawa na ławę”.
    To trochę znamienne, że na tym blogu tylko dwie grupy ludzi używają tzw, “epitetów” – tępe homofoby i lewicowcy z “humanistycznymi” razesami na ustach. W sumie nie ma się co dziwić – wystarczy tym razem odkurzyć podręcznik do historii.

  8. Nie mam czasu na studiowanie podanego linku, pójdę więc na łatwizneę i zapytam tutaj:

    Czy odkryto jakiś gen wspólny dla Litwinów, ludów Hausa i Chińczyków, czy może raczaj u każdej z tych nacji jest to inny gen? Ta druga możliwość oznaczałaby tylko, że Litwini i tak dalej różnią się jakimś markerem od sąsiadów, nic więcej.
    Skąd wiadomo, że odkryty gen (geny?) ma związek z mową?

  9. To może ja skieruję Wasze zainteresowanie na nieco bliższy mi temat, czyli odkrycia (teorie) Noama Chomsky’ego. Zapewniam, że jest to równie ciekawa wiedza… 🙂 (języki formalne, gramatyki – mniam :D; nawet nie wiecie, jak powszechnie wykorzystywana jest ta wiedza)

  10. „Językoznawcy dzielą współcześnie istniejące języki można podzielić m.in. na tonalne i nietonalne. W językach tonalnych (chiński, czadyjskie etc.) wyraz może zupełnie zmieniać znaczenie w zależności od tego, jakim tonem (wysokim czy niskim) jest wymawiany. W językach nietonalnych, wśród których znajdujemy polszczyznę, ton niesie ze sobą ładunek emocjonalny (mówi nam, co czuje nadawca), ale nie zmienia znaczenia słowa.”
    małe sprostowanie do tego fragmentu: w językach nietonalnych i tonalnych nie ton niesie ładunek emocjonalny, a intonacja. Intonacja istnieje w każdym znanym nam języku. Pełni funkcję emocjonalną. „Ton” jako termin językoznawczy (nie w potocznym rozumieniu) istnieje tylko w językach tonalnych. Funkcja tonu sprowadza się do rozróżnienia znaczeń pomiędzy wyrazami, nie ma on nic wspólnego z funkcją emocjonalną.

  11. Gratulując pierwszego od dawna tekstu nie poświęconego zbrodniom katofaszystów i dobrodziejstwu rodzin gejowskich spieszę donieść o następującym ciekawym wydarzeniu nie związanym w żaden sposób z genami ani konwergencją:

    Grupa holenderskich homoseksualistów podawała przygodnie poznanym meżczyznom
    narkotyki i gwałciła w celu zarażenia wirusem HIV. Zatrzymani tłumaczyli, że
    zarażali wirusem, ponieważ uważali, iż im więcej nosicieli HIV tym większa dla
    nich szansa na uprawnianie seksu bez zabezpieczenia.

    http://fakty.interia.pl/swiat/europa/news/gang-homoseksualistow-zarazal-hiv,919816,3280

    Pokolenie tolerancji i wielokulturowości spod znaku Simona Mola?

    1. A propos Simona Mola, podoba mi się jeden z pierwszych komentarzy:
      „Kiedy była sprawa tego Afrykańczyka, nie słyszałem by mówiono: Heteroseksualista zarażał wirusem hiv…”

      Dopóki media w ten sposób nie będą pisać (orientację seksualną wyciąga się tylko w jedną stronę), nic więcej nie mam do dodania.

  12. Castaneda to, że mała grupa homoseksualistów ma odchyłki od normy psychicznej niczego nie udowadnia a już z pewnością nie udowadnia tego że wielokulturowość czy tolerancja są niebezpiecznymi zjawiskami. Wśród heteroseksualistów, jak zapewne wiesz, też zdarzają się wariaci kierujący się w postępowaniu tylko i wyłącznie sobie znaną logiką. Podejrzewam, że gdyby to oni robili to co ci homoseksualiści, nie pofatygowałabyś się by wrzucić tu tego linka. W końcu jak hetero jest idiotą albo wariatem to norma, jemu wolno bo reprezentuje tzw. normalną większość.

    Nonchallance
  13. @Castaneda:
    100% zgodności z Nonchallance. Pomyśl. Twierdzisz, że homoseksualizm jest zły, bo zdarzyli się homoseksualiści, którzy wykorzystali narkotyki i gwałcili. Zatem ja stawiam tezę: heteroseksualiści są źli – oni również gwałcą (powiem więcej, jestem pewien, że statystycznie sprawcą znacznej większości gwałtów jest osoba heteroseksualna)… Tylko czy takie rozumowanie nas gdzieś doprowadzi?

  14. Badania te są bez pokrycia i sę stronnicze. Nie ma grup kontrolnych obydwu populacji (powiedzmy przyładowych norwegów i chinczyków) którzy w wieku niemowlęcym (czyli nie posiadając żadnych umiejętności językowych) byli by wychowywani i uczeni języka do którego nie mają genetycznych skłonności. W tym samym czasie grupa bliźniacza (bliźniaki jednojajowe w końcu mówimy o badaniach genotypu) powinny być uczone swoich „wrodzonych” języków. Jeżeli badania zmian i różnic genotypów obydwy grup po n pokoleniach wykazały by jakieś znaczące zmiany (genotyp w „darwinowski” sposób wyewoluował by w bardziej odpowiedni sposób) można by mówić o jakichś badaniach. To co prezentuje ten artykuł to stwierdzenie że grupy etniczne (czyli językowe) mają różne genotypy. (polecam pomyśleć trochę samodzielnie -nowy rasizm ?? eugenika i hodowla nowszych lepszych ludzi?? kto nie zna tematu polecam Aldous Huxley i jego książkę „Nowy lepszy świat”) Jest to następny płód-sierota (artykuł jest nie podpisany na podaniej angielskojęzycznej stronie) twór na podobnym poziomie intelektualnym co teoria superstrun (całkiem ładna ale błędna) pola torsyjne (buchachacha pseudonauka pseudonaukowców rosyjskich) czy chodźby słynna „pamięć wody” (To stworzył japończyk sugeruje on że jest w stanie naukowo udowodnić wpływ dźwięków i emocji na krystalizację wody)Poza tym czasopismo „World Science” jest gazetką popularnonaukową dla społeczeństwa amerykańskiego (cóż nie chcę być stronniczy ale słyszałem o powtórnym analfasbetyźmie w USA) Gazetka owa ma popularyzować i przedstawiać w sposób łatwy do strawienia przez przeciętnego ucznia liceum (dobra nieprzeciętnego zainteresowanego nauką)jakieś tam wieści ze świata nauki. Na jakim one poziomie stoją polecam samemu ocenić na stronie głównej tej gazety.
    Więc podsumowywując proszę nie obrażać czytelnika takimi wykwitami pod płaszczykiem solidnej nauki. równie dobrze można powiedzieć że genetycznie włosi są uwarunkowani do posiadania włskeigo temperamentu XD.
    z poważaniem krismilka

    krismilka
  15. No nieźle, mnie zastanawia jak bada sie istnienie związku pomiędzy występowaniem genu a podatność na wyksyałcenie tonalnej odmieny jęyka? Hipoteza wydaje mi się na pierwszy rzut oka raczej słaba, ale jestem upełnym laikiem, wiec chętnie się przysłuchuje.

    Kurcze [Castaneda] twoja fascynacja homoerotyzmem jest cudowna. Myślełem, że tym razem ci się nie wymknie.

    filkower
  16. Elo! Małe sprostowanie.

    W językach tonalnych (chiński, czadyjskie etc.) wyraz może zupełnie zmieniać znaczenie w zależności od tego, jakim tonem (wysokim czy niskim) jest wymawiany.

    W chińskim na przykład są cztery tony, ale nie są to cztery wysokości głosu. Wysokość głosu może być niezmienna (w czasie), albo się zmieniać i raczej rodzaj tej zmiany decyduje o znaczeniu. Czy wzrasta, czy maleje, albo czy dzieje się coś bardziej złożonego.

    Czy w takim razie proponowano wyjaśnienie, czemu języki przestają być tonalne? Na przykład greka klasyczna pozbyła się tonu na rzecz nacisku i w konsekwencji greka współczesna jest go (tonu) pozbawiona.

    ??

  17. Zabawne to wszystko i irytujący artykuł. Tomaszu, coś Ty się tak zafiksował na tych genach? Czy Ty uważasz,że człowiek jest tak zdeterminowany genami, że jego własna aktywność do niczego nie prowadzi i nie ma najmniejszego znaczenia? A gdzie teorie behavioralne, gdzie najnowsze teorie neurofizjologiczne odnoszące się do plastyczności mózgu? No nie powiesz mi chyba,że człowiek jest nie tylko UZALEŻNIONY od genów, ale i od układów gwiezdnych?
    Nic, tylko położyć się do trumny i czekać na ŚMIERĆ. Tak coś ostatnio Ciebie postrzegam Tomaszu, bo tak jak homoseksualizm uważasz za 100%-wo uwarunkowany genami, tak i słuch fonematyczny, jak widzę.

    Oczywiście,że człowiek jest w stanie nauczyć się każdego języka, tak jak jest w stanie przyswoić (każdy, bez wyjątku) struktury gramatyczne języka muzycznego. Wszystko zależy od okresu stymulacji (kodowania mózgu), ilości i jakości doświadczeń. Nie należy także zapominać o związku struktury osobowości i zdrowia psychicznego jednostki ze zdolnością słyszenia i przyswajania określonych struktur gramatycznych (obojętnie jakich, czy to muzycznych, czy werbalnych).No, chyba,że są jakieś zmiany organiczne w obrębie CUN.

    Rozbawiła mnie ta zależność tonalności i nietonalności języka od uwarunkowań genów. To tak, jakby istniała zależność systemów tonalnych i atonalnych w muzyce od jakichś MUTACJI genetycznych, jakim podlegali kompozytorzy na przestrzeni historii muzyki. Raczej powiedziałabym tu o kryzysie tożsamości epoki i kultury, a nie mutacji genetycznej…

    Absurdalne jest stwierdzenie,że tony „niskie” i „wysokie” nie są wyrazem emocjonalności. Właśnie,że mają, tylko oznaczają opozycyjne do siebie emocje; tak jak w symbolice muzycznej – „dźwięki wysokie” na ogół oznaczają podniesiony, optymistyczny nastrój; kojarzone są także z płcią i wiekiem (płeć żeńska; w b. wysokich rejestrach – infantylizm); dźwięki „niskie” – obniżony, depresyjny nastrój, męskość itp. A więc wysokie tony w języku prawdopodobnie nadają pozytywne znaczenie słowu, a „niskie” tony – opozycyjne, przeciwstawne, na ogół o zabarwieniu negatywnym.

    Ale do rozpoznawania wszelkich niuansów brzmieniowych języka najważniejszy jest słuch, stymulowany odpowiednio od samego początku, nawet od okresu prenatalnego.

    Nie powiesz mi przecie,że nie byłbyś w stanie nauczyć się języka chińskiego, gdybyś urodził się w Chinach? Nauczyłbyś się i mówiłbyś tak jak genetyczny Chińczyk!

    A dlaczego Rosjanie myślą,że jestem Rosjanką, bo intonacja języka w moim wydaniu do złudzenia przypomina intonację genetycznych Rosjan? Dlatego,że mam ponadprzeciętny słuch muzyczny, a co za tem idzie słuch fonematyczny (p. bliskie położenie anatomiczne obu analizatorów).

    „W językach NIETONALNYCH, wśród których znajdujemy polszczyznę, TON niesie ze sobą ładunek emocjonalny (mówi nam, co czuje nadawca), ale nie zmienia znaczenia słowa.”

    Jak to nie zmienia znaczenia intonacja głosu? Jeśli powiem „Jesteś SUPER!”, wypowiadając to radosnym, entuzjastycznym, podwyższonym tonem, to odbieramy to zdanie, jako wyraz autentycznej sympatii nadawcy do odbiorcy; ale jeśli powiem przez zaciśnięte zęby, jakby cedząc zdanie, obniżając wysokość dźwięku, mamy do czynienia z niespójnością obu komunikatów i często ten pierwszy (werbalny) odbieramy na odwrót, jako wyraz negatywny, krytyczny, odrzucający.

    „Szkoci uznali zatem, że skutkiem ich działania mogą być minimalne różnice w budowie kory mózgowej, w tym również obszarów związanych z uczeniem się i używaniem języka.”

    Boże, co za jakieś absurdy! Znam pewną Azjatkę, która wychowała się w Polsce (dziecko adoptowane) i świetnie mówi w j. polskim.

    Czy ja czegoś nie zrozumiałam w tym artykule, czy jego autorzy zafiksowali się na genach?

  18. Jeszcze a’propos genów. Tylko patrzeć,jak środowiska gejów okażą się faszystami i będą wmawiać, że homoseksualiści, jako ci najbardziej otwarci, tolerancyjni, jedynie potrafiący PRAWDZIWIE kochać, czyli tzw. NADLUDZIE będą dyskryminować podczłowieka, posiadającego gorszy garnitur genowy, bo jest heteroseksualny i nie toleruje małżeństw i adopcji gejowskich.

    Już niedawno taki jeden pan z Norwegii bodajże – RPD – wyrażał święte oburzenie, że jak można żywić przekonanie,że homoseskualizm nie jest genetycznie dziedziczony! To wyraz NIENAWIŚCI do dzieci homoseksualnych! Taaaaak, tzn., że terapeuci z Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie szerzą FASZYZM i NIENAWIŚĆ do geja, bo reprezentują odmienne stanowisko?

  19. podniebem: czy to kontrargument czy potwierdzenie mojej wypowiedzi? :>

    Są cztery tony, to fakt, wiem, że w innych dialektach jest więcej, i że w chińskim klasycznym było chyba jeszcze jakoś inaczej – ale uczyłem sie tylko mandaryńskiego.

    Tak czy owak uważam, że napisałem prawdę, bo te cztery tony nie są czterema różnymi wysokościami (tak jak którymś z języków indian; w mandaryńskim byłoby tak, gdyby były cztery wersje tonu pierwszego, każdy na innej wysokości), tylko czterema różnymi sposobami operowania wysokością.

  20. Surion E: Cztery tony w mandarynskim sa na 4 roznych wysokosciach, to znaczy, ze ton pierwszy jest wyzszy od tonu drugiego, i.t.p. Odwoluje sie do linka, ktory podalam w poprzednim komentarzu. I o tych wysokosciach mowie, a nie o innych.
    ton pierwszy mozna posluchac tu: http://www.wku.edu/~shizhen.gao/Chinese101/sound/tones/da1.mp3
    ton drugi: http://www.wku.edu/~shizhen.gao/Chinese101/sound/tones/da2.mp3
    ton trzeci: http://www.wku.edu/~shizhen.gao/Chinese101/sound/tones/da3.mp3
    ton czwarty: http://www.wku.edu/~shizhen.gao/Chinese101/sound/tones/da4.mp3
    Kazdy z tych wyrazow ma inne znaczenie. Linki do tych tonow sa ze strony, do ktorej ogladniecia zachecalam w poprzednim komentarzu.
    Oprocz wysokosci tonu jest tez indywidualna wysokosc glosu, o ktorej nie mowie, bo nie ma ona zwiazku z tematem, a sadze, ze o niej wlasnie Ty piszesz.

    Venissa: pojecie „tonu” jest uzywane w roznych dziedzinach nauki i dzieki temu mozemy sie spotkac z roznymi definicjami. ja pisze tutaj tylko i wylacznie o „tonie” w jezykoznawczym ujeciu, czyli jest to wysokosc w ktorej wypowiadamy dana sylabe (w mandarynskim wysokosc dotyczy samogloski).

  21. Podniebem, czyli tak jak myślałam – 'ton’ w odniesieniu do języka ma takie samo znaczenie, jak w muzyce; zresztą jak mogłoby być inaczej, skoro śpiew jest przedłużeniem mowy ludzkiej, tylko jego 'artystyczną’ jej odmianą; tak się zapytałam, bo zauważyłam w poprzednich wypowiedziach pewne nieścisłości; a tak w ogóle, to każdą mowę ludzką można zapisać za pomocą zapisu nutowego; skoro byli tacy kompozytorzy, którzy potrafili nawet odgłosy ptaków przelać na papier nutowy i ujmować je w dzieła muzyczne?

    Dzięki za info

Skomentuj Surion E. Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *